Był człowiek, w którym moja ziemia ujrzała, że jest związana z niebem (…) w którym naród ponownie został ochrzczony. Karol Wojtyła, Poemat Stanisław
Eminencjo, Najdostojniejszy Księże Kardynale, Pasterzu Krakowskiego Kościoła, Eminencje, Ekscelencje, Magnificencje, Drodzy Bracia w Chrystusowym Kapłaństwie, Osoby Życia Konsekrowanego, Przedstawiciele Życia Publicznego, Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Od źródeł chrzcielnych Polski, od świętego Wojciecha, którego męczeńska krew niczym pieczęć została położona na przyjętym przez Mieszka I w 966 roku chrzcie świętym, poprzez Jasną Górę, duchową stolicę naszej Ojczyzny, gdzie w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, uroczyście złożyliśmy jubileuszowy Akt zawierzenia Matce Bożej z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski, przychodzimy dziś na krakowską Skałkę, do świętego Stanisława, biskupa i męczennika. Święty Jan Paweł II, który – jak sam mówił – tym głównym szlakiem naszych duchowych dziejów wielokrotnie tak właśnie przed nami wędrował, w poemacie Stanisław wskazał na swojego wielkiego poprzednika na stolicy biskupów krakowskich – na człowieka, w którym i ta ziemia ujrzała, że jest związana z niebem. Ukazał nam postać świadka wiary, w którym nasz naród ponownie został ochrzczony: tym razem jednak chrztem krwi. Od 966 roku jesteśmy bowiem uczestnikami historii zbawienia, a raczej – jak pisał w liście do redakcji Tygodnika Powszechnego arcybiskup Karol Wojtyła – doświadczamy, że odtąd historia zbawienia zaczęła się toczyć wraz z historią naszego narodu. Jak dodawał, jest to i dla nas, ochrzczonych historia zbawienia już dokonanego przez krzyż, zawartego w Słowie Boga i mocy Ewangelii. Wkroczyliśmy w nią przez chrzest święty i bierzmowanie. Jakże drogie sercu Jana Pawła II było takie właśnie odczytywanie tej dziejowej drogi, którą otworzył przed nami chrzest Mieszka I. Pamiętamy słowa wypowiedziane na Krakowskich Błoniach o tym, że postać świętego Wojciecha związała się w naszych dziejach jeszcze z epoką chrztu, postać zaś świętego Stanisława zdawała się wskazywać, przez analogię, na inny sakrament, który należy do całokształtu wprowadzenia chrześcijanina w wiarę i życie Kościoła, sakrament bierzmowania, czyli umocnienia. Takie spojrzenie oczyma wiary pozwala na nowe odkrycie i przyjęcie łaski chrzcielnej, czyli owej siły wewnętrznej przynależności do Boga, zdolnej zaowocować świadectwem składanym w czasie, który Papież Polak nazywał czasem zasadniczej próby wiary i próby charakteru, czasem świadectwa dawanego Chrystusowi i Jego Ewangelii.
Umiłowani w Panu, Siostry i Bracia!
Nie byłoby jednak owej próby wiary i próby charakteru podjętej przez naszego Patrona, gdyby wpierw nie było tego chrzcielnego zanurzenia, odrodzenia i umocnienia, dosłownie nabycia nas – mówiąc słowami dzisiejszego fragmentu z Księgi Dziejów Apostolskich – własną krwią Chrystusa. Jedno bowiem było źródło – wskazywał w czasie obchodów Sacrum Poloniae Millenium Prymas Tysiąclecia – z którego wszyscyśmy wzięli. Jedno było źródło na Kalwarii, które z woli Chrystusa spłynęło w chrzcie na wszystkie narody. Jedno też było źródło przed tysiącem lat na polskiej ziemi, które się tak wspaniale rozszerzyło, iż użyźnia całą ziemię ojczystą po dziś dzień. Wdzięczność za to chrzcielne źródło Polski prowadzi nas nie tylko na historyczne ziemie Mieszka I i Bolesława Chrobrego, ale także tutaj, ponieważ – mówiąc jeszcze raz słowami krakowskiego biskupa, później papieża, a dziś świętego Jana Pawła II – szlak Tysiąclecia Chrztu, to szlak szczególnej więzi ze świętymi naszymi rodakami, od świętego Stanisława poczynając, z tymi wszystkimi, których relikwie znajdują się na ołtarzach Krakowa, oraz z tymi, którzy czekają wyniesienia na ołtarze. W ten sposób, w liście pasterskim wydanym na zakończenie obchodów roku milenijnego, ówczesny metropolita krakowski, nawiązując do niezapomnianych dla całej Polski uroczystości Tysiąclecia Chrztu na Wawelu i na Skałce, wzywał nie tylko do okazywania czci dla naszych patronów, do zabiegania o ich beatyfikacje i kanonizacje, ale nade wszystko do osobistego dążenia do świętości w każdym powołaniu. Dziś po pięćdziesięciu latach od tamtych wydarzeń, w dzień uroczystości świętego Stanisława, biskupa i męczennika, powraca i do nas to samo wezwanie do świętości. Wpatrzeni w przykład Jego życia, pasterskiej troski i męczeństwa, pozwólmy się pociągnąć do życia, w którym – jak pisał Rzymianom Apostoł Paweł – odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. Jest to zwycięstwo Bożej łaski, a więc tej siły wewnętrznej przynależności do Boga, którą w sakramencie chrztu zostaliśmy odrodzeni, usprawiedliwieni i odkupieni. Łaską bowiem zbawieni jesteście przez wiarę – powie nam św. Paweł – a to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga. Niech więc każdego dnia zwycięża w nas wiara, nadzieja i miłość, otrzymane na chrzcie świętym jako dar nowego życia w Chrystusie. W Nim bowiem Miłosierny Ojciec – jak słyszeliśmy dzisiaj – naprawdę wszystko darował. Dzięki temu dokonuje się głęboka zmiana w egzystencji człowieka, którą ogólnie można nazwać jako uświęcenie życia i nadanie mu szczególnej godności, godności dziecka Bożego. Zanurzeni w paschalnej tajemnicy Zbawiciela, w Jego męce, śmierci i zmartwychwstaniu, żyjemy życiem ukrytym z Chrystusem w Bogu. Jest to życie tego, który zwlekł z siebie dawnego człowieka z jego starymi uczynkami, a przyoblekł nowego, który wciąż się odnawia, odradza i nawraca ku głębszemu poznaniu Boga, według obrazu Tego, który go stworzył. Niezmiennie przecież chodzi o to – pisał w swym tekście Millenium a Sobór arcybiskup Karol Wojtyła – ażeby po tysiącu lat, ów chrzest przyjęty i wciąż przyjmowany dotknął jak najgłębiej rzeczywistości naszego człowieczeństwa, dotknął – jak obrazowo wówczas mówił metropolita krakowski – najgłębszego nerwu naszego człowieczeństwa. Pozwólmy zatem, aby łaska chrztu nieustannie nas przemieniała – idąc za pawłowym wskazaniem – siłą takiego zjednoczenia z Bogiem, potęgą takiej miłości Chrystusowej, taką mocą Ducha, która pokonuje życiowe przeciwności i słabości, niweczy grzech, zwycięża nasze lęki i obawy, a jednocześnie pomaga budować tą mocą, która jest z Boga, a nie z nas!
Siostry i Bracia! Czciciele świętego Stanisława!
Ewangelia o dobrym pasterzu rozwija tę myśl i ukazuje nam, że autentyczna odpowiedź na dar wiary wymaga odważnego zaangażowania, a wręcz ofiarowania własnego życia. Spoglądając na historię Stanisława ze Szczepanowa i trzeciego w dynastii Piastów, po Bolesławie Chrobrym i Mieszku II, cieszącego się królewską koroną Bolesława Śmiałego i Szczodrego, słusznie możemy zapytać cóż takiego się stało, że już tak szybko, zaledwie po stu latach, które upłynęły od mieszkowego chrztu, dwóch ochrzczonych ludzi, odrodzonych przez chrzest z wody i Ducha Świętego, tak diametralnie różnie odpowiedziało na dar nowego życia w Chrystusie. Autor poematu Stanisław przypomni, że i w tym wypadku odpowiedź wyrasta na glebie ludzkiej wolności. Chrzest bowiem wolności nam nie odbiera, ani jej nie ogranicza. Nie zwalnia nas z nieustannego opowiadania się po stronie prawdy i dobra. Chrzest nas prawdziwie wyzwala, a w konsekwencji domaga się – jak przypominał Karol Wojtyła – wolności ludzkiej najpełniej zaangażowanej. To właśnie w jej imię musimy dokonywać wyboru między postawą dobrego pasterza i cynicznego najemnika. Broniąc jej i ocalając ją w sobie, musimy wciąż poszukiwać przylgnięcia przez nią do prawdziwego dobra, a nade wszystko do Dobra Najwyższego, którym jest Bóg. Mocą przynależności do Chrystusa i Jego Kościoła jesteśmy bowiem w stanie opowiedzieć się za tym, co prawdziwe, dobre i piękne, a równocześnie odrzucić ułudę i pokusę władzy, pychy, przemocy i nienawiści, które uciekają się do wyrównywania ludzkich rachunków przy pomocy takiego czy innego miecza. W imię wewnętrznej wolności mamy jednoznacznie stawać po stronie osób krzywdzonych i słabszych, ofiar niesprawiedliwości i szaleńczego gniewu, nawet, gdyby – jak w przypadku okrucieństwa Bolesława – rodził się on z konieczności uzdrowienia zaistniałej sytuacji. Trzeba bowiem, by nasza odpowiedź – jak przypomniał podczas milenijnej wigilii wielkanocnej Prymas Tysiąclecia – była odpowiedzią wypieczoną w istnym piecu gorejącej miłości Boga, rozżarzonej w ziemi polskiej i w sercach polskich od tysiąca lat. Za tym tęsknią nasze serca, do tego wzywa nas głos sumienia, takiej odpowiedzi wymaga od nas tu i teraz Ewangelia: odpowiedzi na miarę ludzi ochrzczonych, wiernej świadectwu świętego Stanisława, zaangażowanej i odważnej, dojrzałej i twórczej, dalekowzrocznej i hojnej. Niech więc Ten, który za sprawiedliwość dla wszystkich, wolność Kościoła Bożego i godność ludzi krzywdzonych umarł pod mieczem monarchy, wyjedna i nam łaskę wierności Bogu. Niech nieustannie przypomina nam, że przez sakrament chrztu jesteśmy związani z niebem i niech pomaga nam dorastać do świętego życia, które jest najbardziej przekonującym świadectwem o Chrystusie. Amen.