Dzisiaj, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, dziękujemy Panu Bogu za 90 lat życia i pracy Uniwersytetu Ekonomicznego. Jego początki zawdzięczamy staraniom Izby Przemysłowo-Handlowej i Kuratorium Okręgu Poznańskiego, które –w lipcu 1925 roku - powzięły uchwałę o utworzeniu szkoły wyższej o profilu handlowym. Skutkiem tego powstała w Poznaniu Wyższa Szkoła Handlowa, bo tak się nazywał wówczas Uniwersytet Ekonomiczny. Dnia 12 października 1926 roku miała miejsce pierwsza uroczysta inauguracja roku akademickiego. Była to szkoła prywatna, oferująca trzyletni program nauczania, bez prawa nadawania stopnia magistra. Dzisiaj, po dziewięćdziesięciu latach jej działalności naukowo-dydaktycznej poznański Uniwersytet Ekonomiczny należy do najstarszych i najbardziej prestiżowych uczelni ekonomicznych w Polsce. Za tymi osiągnięciami 90.ciu lat kryje się bowiem wysiłek i mozolna praca tysięcy profesorów i studentów i Boże błogosławieństwo. Jest za co dziękować Panu Bogu.
Z racji takiej nobliwej rocznicy warto podjąć refleksję przynajmniej o dwóch sprawach, a mianowicie o ekonomie i ekonomii.
Rozpocznijmy od zwrócenia uwagi na postać Józefa egipskiego, od przykładu najbardziej utalentowanego biblijnego ekonoma. Może on być poniekąd patronem wszystkich ludzi zajmujących się niełatwą sztuką ekonomii. Jego dzieje stanowią jedną z głównych rozdziałów historii zawartych w Księdze Rodzaju.
„Pan był z Józefem i dlatego wiodło mu się dobrze i był w domu swego pana, Egipcjanina. Ten jego pan spostrzegł, że Bóg jest z Józefem i sprawia, że mu się dobrze wiedzie, cokolwiek czyni. Darzył więc on Józefa życzliwością, tak iż stał się jego osobistym sługą. Uczynił go zarządcą swego domu [epi tou oikou autou], oddawszy mu we władanie cały swój majątek. A odkąd go ustanowił zarządcą swego domu i swojego majątku, [epi tou oikou autou kai epi ta panta] Pan błogosławił domowi tego Egipcjanina przez wzgląd na Józefa. I tak spoczęło błogosławieństwo Pana na wszystkim, co [Potifar] posiadał w domu i w polu. A powierzywszy cały majątek Józefowi, nie troszczył się już przy nim o nic, tylko o [to, aby miał takie] pokarmy, jakie zwykł jadać” (Rdz 39,2-6). Tym razem rolą dobrego ekonoma jest troska „o wszystko”, co dotyczy zarządzania dziedziną materialną swojego pana.
I w tym zdawałoby się idyllicznym momencie nadchodzi czas na pierwszą próbę Józefa. Ten któremu powierzono zarząd „nad wszystkim”, jest kuszony, aby targnąć się na najdroższą własność swojego pana: „Józef miał piękną postać i miłą powierzchowność. Po tych wydarzeniach zwróciła na niego uwagę żona jego pana i rzekła do niego: ‘Połóż się ze mną’. On jednak nie zgodził się i odpowiedział żonie swego pana: ‘Pan mój o nic się nie troszczy, odkąd jestem w jego domu, bo cały swój majątek oddał mi we władanie. On sam nie ma w swym domu większej władzy niż ja i niczego mi nie wzbrania, wyjąwszy ciebie, ponieważ jesteś jego żoną. Jakże więc mógłbym uczynić tak wielką niegodziwość i zgrzeszyć przeciwko Bogu?" (Rdz 39,6-9). Dlatego powie o nim midrasz żydowski: „Umiałeś zapanować nad swoim pożądaniem i odsunąć się od żony Potifara, dlatego dostałeś ode Mnie władzę; odmówiłeś posłuchania żony Potifara, więc teraz oni będą słuchać ciebie; porzuciłeś swoje ubranie w jej rękach (choć wiedziałeś, ze stanie się źródłem oskarżeń), za to zostałeś uhonorowany królewskimi szatami; nie ugiąłeś swej szyi przed grzechem, wiec teraz zawiesiłem na niej ręką faraona złoty łańcuch; nie skierowałeś swoich nóg ku grzesznemu celowi, więc teraz obwożą cię w królewskim wozie; twoje myśli pozostały czyste i dlatego zostałeś uznany za mądrego człowieka”. Sprawiedliwy Józef przezwyciężył pożądania swojej duszy.
Ale nie na tym koniec. Ekonom Józef musi przejść przez następną próbę. Fałszywie oskarżony przez żonę Potifara ląduje w ciężkim więzieniu. Ale i tam sprawiedliwy rządca nie jest pozbawiony Bożego błogosławieństwa: „Pan był z nim okazując mu miłosierdzie, tak że zjednał on sobie naczelnika więzienia. Toteż ów naczelnik więzienia dał Józefowi władzę nad wszystkimi znajdującymi się tam więźniami: wszystko, cokolwiek mieli oni spełnić, spełniali tak, jak on zarządził. Naczelnik więzienia nie wglądał już zupełnie w to, co było pod władzą Józefa, ponieważ Pan był z nim i sprawiał, że się mu udawało wszystko, co czynił” (Rdz 39,21-23).
Próba więzienia przyczynia się do odkrycia wyjątkowego daru przewidywania przyszłości przez Józefa. To właśnie w warunkach więziennych ma on okazję najpierw poprawnie zinterpretować dwa sny swoich współwięźniów a następnie dwa sny samego faraona. „I oto z Nilu wyszło siedem krów pięknych i tłustych, które zaczęły się paść wśród sitowia. Ale oto siedem innych krów wyszło z Nilu, brzydkich i chudych, które stanęły obok tamtych nad brzegiem Nilu. Te brzydkie i chude krowy pożarły siedem owych krów pięknych i tłustych. Faraon przebudził się. A kiedy znów zasnął, miał drugi sen. Przyśniło mu się siedem kłosów wyrastających z jednej łodygi, zdrowych i pięknych. A oto po nich wyrosło siedem kłosów pustych i zniszczonych wiatrem wschodnim. I te puste kłosy pochłonęły owych siedem kłosów zdrowych i pełnych. Potem faraon przebudził się. Był to tylko sen.” (Rdz 41, 2-7).
Niektórzy powiedzą, Józef pracował na dworze znacznego człowieka na dworze faraona, a zatem mógł wiele wiedzieć o ówczesnym położeniu kraju. Ale przecież podobną wiedzę, posiadali także dwaj inni więźniowie; główny podczaszy i piekarz dworu faraona. Dlaczego posiadając podobną wiedzę nie byli w stanie wyjaśnić własnych snów? Otóż psychologia podpowiada, że człowiek wypiera ze swojej świadomości wiedzę, której się obawia, lub która mu zagraża.
W obliczu nadchodzącej klęski głodu Józef doradził faraonowi magazynowanie 1/5 ziarna z udanych zbiorów i budowanie spichlerzy, by rozdzielać ziarno ludowi, gdy nadejdzie klęska suszy. Być dobrym ekonomem, znaczy przewidywać daleką przyszłość; widzieć nie tylko jeden rok do przodu, ale aż czternaście lat, ponadto oraz znać środki zapobiegawcze, jakie powinny być zastosowane już teraz, by zagwarantować bezpieczeństwo ekonomiczne w przyszłości. Z uwagi na jego zdolność planowania przyszłości, faraon ustanowił trzydziestoletniego Józefa rządcą całego Egiptu (Rdz 41,41.46). „Ale kiedy i w Egipcie głód zaczął się dawać we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: ‘Udajcie się do Józefa i, co on wam powie, czyńcie’ ” (Rdz 41,55). Kiedy głód trwał dalej, a ludziom zabrakło pieniędzy, Józef nabył całą ziemię Egiptu dla faraona, lecz nie uczynił Egipcjan niewolnikami faraona. Chciał, aby Egipcjanie dalej utrzymywali sami siebie i nie byli ciężarem dla kraju. I tak, Józef - ocaliwszy Egipt od głodu – w swojej skromności nie przypisuje sobie tej zasługi, tylko Bogu (‘Nie ja, lecz Bóg da pomyślną odpowiedź tobie, o faraonie’ – Rdz 41,16).
W uznaniu zasług Józefa, faraon nie tylko jego samego obdarzył zaszczytnym urzędem, ale i pomógł mu ocalić od głodu jego własną rodzinę, która przybywszy z Kanaanu do Egiptu, ofiarując jej tereny osadnicze w ziemi Goszen. „Cały kraj egipski stoi przed tobą otworem. W najbardziej żyznej jego części osiedl twego ojca i twych braci; niechaj więc zamieszkają w kraju Goszen. Jeśli zaś wiesz, że są wśród nich ludzie dzielni, uczyń ich zarządcami mojego żywego dobytku, niech czuwają nad moimi trzodami” (Rdz 47,6).
Od tego czasu – dla wielu - Józef egipski stał się prototypem Żyda diaspory, który robi karierę dzięki temu, że najpierw jest zdolny, lepiej niż ktokolwiek inny, opanować wiedzę dostępną w danym społeczeństwie, a następnie także wiedzę o samym społeczeństwie (por. S. Krajewski, 54 komentarze do Tory dla nawet najmniej religijnych spośród nas, Kraków 2004, 49).
2 O EKONOMII
a. Po przyjrzeniu się osobie starotestamentalnego pierwowzoru ekonoma, czas na drugi temat, tj. na ekonomię. Greckie słowo „ekonomia” - etymologicznie rzecz biorąc - jest syntezą słowa o koj (oikos), co znaczy „dom” i nÒmoj (nomos), tj. „prawo, reguła, zasada”. Oznacza więc „zasadę funkcjonowania domu”, w szerszym tego słowa znaczeniu zasadę funkcjonowania świata.
Mimo iż w ekonomii idzie o zasadę funkcjonowania świata, to najważniejszym elementem ekonomii - przed wszelką rzeczywistością finansową - jest człowiek. Główną postacią ekonomii jest człowiek. Człowiek tworzy ekonomię, lecz nie jest do niej ograniczony, człowieka bowiem nie da się sprowadzić tylko do perspektywy horyzontalnej. On posiada w sobie także zdolność transcendencji, zdolność „wertykalnego” wyjścia ku temu, co go przekracza. Tę zdolność do transcendencji zauważył między innymi Wittgenstein. W przedmowie do swojego Tractatus logico-philosophicus twierdzi on, że jego zamiarem było badanie człowieka określonego i ograniczonego, czyli jakby badanie „wyspy”. Jednakże tym, co ostatecznie odkrył on przy tej okazji były granice oceanu. Przenośnia jest jasna. Jeśli przechadzamy się po „wyspie”, wpatrując się tylko w ziemię, wtedy możemy ją opisać, zmierzyć i określić. Gdy jednak spojrzymy szerzej, wówczas odkryjemy, że w brzegi tej wyspy uderzają fale oceanu. W rzeczywistości w człowieku splata się coś skończonego z czymś nieskończonym, z czymś transcendentnym, jakkolwiek chciałoby się to później zdefiniować (kard. Gianfranco Ravasi). Człowiek – w trakcie swojego ziemskiego życia - jest nieustannie zapraszany do tego, by odkryć siebie jako byt transcendentny w każdym wymiarze życia, włącznie ze sprawami społecznymi, ekonomicznymi i politycznymi (por. KNSK, 2).
Także dlatego społeczeństwo - a wraz z nim polityka, ekonomia, praca, prawo, kultura - nie stanowią wyłącznie świeckiego i doczesnego obszaru - obcego ekonomii zbawienia – ponieważ społeczeństwo, ze wszystkim, co się w nim dokonuje, dotyczy człowieka a zatem także jego sfery transcendentnej (por. KNSK, 62)
b. Kiedy ta sfera transcendentalna zostaje wzięta w nawias, wtedy pojawiają się zgubne skutki grzechu. Istota grzechu w ekonomii polega na przekonaniu o autonomii ekonomii, która nie powinna akceptować wpływów o charakterze moralnym. Doprowadziło to do powstania systemów ekonomicznych, społecznych i politycznych, które „podeptały wolność osoby i grup społecznych i które właśnie z tego powodu nie były w stanie zapewnić obiecywanej sprawiedliwości” (Benedykt XVI).
Mimo iż powiększa się bogactwo światowe pojmowane globalnie, to wzrastają jednocześnie nierówności. Nawet w bogatych krajach ubożeją nowe grupy społeczne i rodzą się nowe formy ubóstwa a w tradycyjnie ubogich częściach świata niektóre grupy cieszą się „rozrzutnym i konsumpcyjnym nadrozwojem, w sposób nie do przyjęcia kontrastującym z sytuacjami nieludzkiej nędzy”. Nadal więc trwa „skandal niewiarygodnych nierówności”. Papież Benedykt XVI apelował więc, aby obecny globalny kryzys ekonomiczny potraktować jako wyzwanie do przemyślenia dalszego kierunku rozwoju ludzkości.
Zwracał uwagę na to, że kiedy Bóg zostaje zepchnięty na dalszy plan, nasza zdolność rozeznania naturalnego porządku, celu i dobra zaczyna słabnąć. Jeśli ten wymiar zostanie pominięty, to „działalność społeczna zostanie uzależniona od prywatnych interesów i logiki władzy, prowadząc do dzielenia społeczeństwa. Rozwój ekonomiczny może być tylko wtedy trwały, gdy dokonuje się on w perspektywie wyznaczonej przez normy moralne oraz według szerokiego planu rozwoju moralnego, obywatelskiego i kulturowego całej rodziny ludzkiej (por. KNSK, 372).
Kościół katolicki w żadnym przypadku nie sprzeciwia się postępowi. Wręcz przeciwnie, uważa, iż nauka i technologia są wspaniałym produktem ludzkiej twórczości danej nam przez Boga, otwierającym niezwykłe możliwości, z których wszyscy możemy korzystać. Z tego powodu - jako ludzie wierzący - korzystamy z owoców postępu technicznego i gospodarczego, który stał się możliwy dzięki inteligencji człowieka (por. KNSK, 457). Lecz jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że ograniczanie kwestii rozwoju wyłącznie do problemu technicznego spowodowałoby pozbawienie go prawdziwej treści, która dotyczy godności człowieka i ludów (por. KNSK, 563).
c. Aby temu zapobiec potrzeba tak zwanej ekonomii społecznej. Chodzi tu o nową, obszerną i złożoną rzeczywistość obejmującą własność prywatną i publiczną, która nie wyklucza zysku, ale uważa go za narzędzie do realizacji celów humanistycznych i społecznych” Kluczowym wyróżnikiem tak rozumianej „ekonomii społecznej” jest traktowanie zysku nie jako środka do bogacenia się i powiększania własnego kapitału, ale jako instrumentu do realizacji celów społecznych” (por. Benedykt XVI, Caritas in Veritate, 46).
Aby zaakceptować tego rodzaju ekonomię trzeba, by Uniwersytet Ekonomiczny tak formował swoich profesorów i studentów, aby byli oni w stanie docenić wagę miłości w życiu społecznym (na płaszczyźnie politycznej, ekonomicznej, kulturowej) i uczynić z niej stałą i najwyższą normę działania. Jeśli sprawiedliwość „sama z siebie zdolna jest tylko rozsądzać pomiędzy ludźmi, rozdzielając wśród nich przedmiotowe dobra słuszną miarą, to miłość, i tylko miłość (także owa łaskawa miłość, którą nazywamy „miłosierdziem”) zdolna jest przywracać człowieka samemu człowiekowi (por. KNSK, 582).
ZAKOŃCZENIE
Na koniec, pragnę powiedzieć, że Kościół patrzy z podziwem i sympatią na Uniwersytet Ekonomiczny i docenia jego mozolne wysiłki w zakresie badań naukowych oraz kształcenia ekonomicznego nowych pokoleń. Kościół zdaje sobie sprawę z tego, że uczelnia akademicka nie może ograniczyć się do czysto ekonomicznego kształcenia młodzieży, ale że winna pamiętać także o jej duchowym rozwoju; o kształtowaniu w studentach pełnej ludzkiej osobowości. Aby wypełnić to zadanie, potrzeba wielkich wzorców osobowych. Potrzeba profesorów, którzy staliby się dla studentów prawdziwymi mistrzami i przewodnikami. Którzy wyposażyliby studentów w cnotę męstwa, pozwalającą bronić nauki w świecie często dalekim od prawdy oraz w cnotę pokory, w której uznajemy skończoność naszego rozumu wobec przewyższającego go światła Prawdy. I o to prosimy Boga w czasie liturgicznego dziękczynienia myśląc o dalszej pięknej przyszłości dla Uniwersytetu Ekonomicznego.