„Z wielką radością witam w poznańskiej katedrze pielgrzymkę Caritas Polska, przybywającą dzisiaj do tego fascynującego miejsca, silnie związanego z korzeniami wiary Polaków. Do pierwszej, pochodzącej z X wieku, katedry na ziemiach polskich, w której podziemiach znajdują się relikty najstarszej chrzcielnicy, w której nasi przodkowie przeżywali swoją sakramentalną «kąpiel wieczności»” – mówił do pielgrzymów abp Gądecki.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski podkreślił, że pielgrzymka Caritas przybywa do „Mater omnium ecclesiarum Poloniae”, Matki wszystkich kościołów w Polsce.
Metropolita poznański zauważył, że to właśnie w chrzcie otwierają się dla chrześcijanina bramy miłosierdzia, dostęp do miłości miłosiernej, skąd czerpie energię każde autentyczne działanie Caritas. Abp Gądecki przypomniał, że konieczność odczuwania wspólnoty z potrzebującymi odgrywała w Kościele dużą rolę od samych jego początków.
„Aby dzisiaj odpowiedzieć skutecznie na potrzeby ubogich w Polsce, nie wystarczy dążyć do promowania rozwoju ekonomicznego i gospodarczego, do usprawnienia systemu świadczeń społecznych” – mówił metropolita poznański. Zdaniem przewodniczącego Episkopatu pierwszym krokiem na polu pomocy ubogim, a zarazem przezwyciężania nierówności społecznych jest dostrzeżenie człowieka potrzebującego i aktywne wyjście w jego kierunku, tak, by społeczeństwo stawało się coraz bardziej ludzką wspólnotą.
W pielgrzymce do katedry poznańskiej, zorganizowanej z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski, wzięli udział pracownicy warszawskiego biura Caritas Polska.
Publikujemy pełny tekst homilii Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski:
„Z wielką radością witam w poznańskiej katedrze pielgrzymkę Caritas Polska, przybywającą dzisiaj do tego fascynującego miejsca, silnie związanego z korzeniami wiary Polaków.. Do pierwszej – pochodzącej z X wieku – katedry na ziemiach polskich, w której podziemiach znajdują się relikty najstarszej chrzcielnicy, w której nasi przodkowie przeżywali swoją sakramentalną „kąpiel wieczności”. To decydujące o naszej przeszłości i przyszłości miejsce, ponieważ z jednej strony chrzcielna to grób, w którym człowiek umiera dla grzechu i pozostawia za sobą swoją przeszłość. Z drugiej strony, to łono, które każdego dnia „rodzi bez boleści synów królestwa nieba” (św. Efrem, Hymn o dziewictwie). W chrzcie otwierają się dla chrześcijanina bramy miłosierdzia, dostęp do miłości miłosiernej, skąd czerpie energię każde autentyczne działanie Caritas.
W tym oto miejscu, w Mater omnium ecclesiarum Poloniae, w „Matce Wszystkich Kościołów w Polsce”, podejmujemy refleksję nad usłyszanym przed chwilą Słowem Bożym. Choć oba dzisiejsze czytania dzieli poważna – licząca ok. osiem wieków - różnica czasowa, to jednak ich główna myśl jest jedna i ta sama a brzmi ona następująco: „Starajcie się naprzód o królestwo «Boga»”.
1. Królowanie Boga za czasów króla Joasza (2 Krl 11,1-4.9-18.20)
To staranie się nasamprzód o Królestwo Boże ukazuje najpierw historia ocalenia króla Joasza i obalenia kultu pogańskiego w Jerozolimie. Przypomina nam ona jak to – w pełnych przemocy czasach - dynastia dawidowa została odrodzona tylko dzięki działaniu odważnej kobiety, lojalnego kapłana i wiernego ludu.
U początku tej historii stoi pogańska księżniczka Attalia, pochodząca z Samarii, która wyszła za mąż za następcę tronu w Jerozolimie (ok. 867 a.C.). Wkrótce potem urodziła mu syna. Gdy zaś ten został zabity (2 Krl 9,27), Atalia – drogą uzurpacji - przejęła rządy królewskie (842-837 a.C.), eliminując na okres sześciu lat rządy dynastii Dawidowej w Jerozolimie. Starając się uniemożliwić powrót dynastii dawidowej na tron w Jerozolimie, Attalia zabiła wszystkich synów królewskich, niszcząc „całe potomstwo królewskie”.
Jej plan nie powiódł się jednak do końca, bo udaremniła go Joszeba, żona arcykapłana Jojady (2 Krl 22,11). Ryzykując utratę własnego życia, wykradła swego wnuka, Joasza, i ukryła go w świątyni, gdzie dorastał przez sześć lat, prawdopodobnie w mieszkaniu arcykapłana Jojady, uchodząc za jego dziecko.
W siódmym roku panowania Atalii kapłan Jojada podjął próbę przywrócenia dynastii Dawidowej do władzy w Jerozolimie. Plan zamachu stanu przedstawił zaprzysiężonym gwardzistom a na dzień zamachu wybrał szabat, bo w tym dniu pałacu królowej pilnowała tylko jedna trzecia gwardzistów. Z uwagi na to, że w szabat do świątyni jerozolimskiej przybywały tłumy wiernych, tam właśnie przesuwano 2/3 gwardii królewskiej celem pilnowania porządku. Jojada wzmocnił straż przy samym Joaszu a potem zaprowadził go do świątyni, ukazał go zgromadzonym, i postawił na podwyższenie przeznaczonym dla króla. Tam włożył mu na głowę koronę. Tam ogłosił go królem i konsekrował. Tam „dał mu ręką znak przymierza” (księgę Prawa?, Prawo Królewskie?, pełnomocnictwo?, naramiennik, bransoletę?).
Gdy Atalia odkryła spisek, jej los był już przesądzony. Dzięki zwartym szeregom gwardzistów, nie mogła się przedrzeć do ołtarza, aby skorzystać z prawa azylu i ocalić swoje życie (Wj 21,13-14). Królowa została pojmana, wyprowadzona ze świątyni i zgładzona.
Winą Attalii było wymordowanie synów królewskich, przejęcie tronu, a przede wszystkim wprowadzenie pogańskiego kultu Baala, który doprowadził do zerwania przymierza z Jahwe. Skoro więc królowa została usunięta, kapłan Jojada natychmiast doprowadził do odnowienia obu przymierzy; jednego natury religijnej a drugiego natury politycznej. Religijnego przymierza między Jahwe a królem i ludem oraz politycznego, między królem a ludem (por. 2 Sam 5,3; 1 Krl 12,1-4). Lud potwierdził swoją wolę powrotu do przymierza z Jahwe, usuwając kult Baala i jego kapłana. Następnie dowiódł swojej wierności wobec króla, wprowadzając go na królewski tron. W ten sposób - dzięki działaniu odważnej kobiety, lojalnego kapłana i wiernego ludu – została usunięta nielegalna władza królewska w Jerozolimie, dynastia Dawidowa została przywrócona a kult Jahwe odrodzony. Tak więc: „Cały lud kraju radował się a miasto zażywało spokoju”.
2. Królowanie Boga według Jezusa (Mt 6,19-23)
Dzisiejsza Ewangelia z kolei przedstawia na czym - według Jezusa Chrystusa - polega władza Boga w naszym życiu. Ilustruje ona tę prawdę przy pomocy dwóch tematów: bogactwa i światła.
a. Najpierw Jezus powie: „Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną”. Tym powiedzeniem Jesus nie nakazuje porzucenia troski o zapewnienie sobie środków niezbędnych do życia. Nie pochwala też apatii i bierności: Powie św. Paweł: „Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je! Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli” (2 Tes 3,10-12). Jezus nie potępia używania rzeczy niezbędnych do przeżycia, On potępia „gromadzenie” dóbr (Biblia Gdańska przetłumaczy to dosłownie: „nie skarbcie sobie skarbów”).
W świetle Ewangelii trzeba więc powiedzieć: „Choć bogactwo samo w sobie jest dobrem, nie należy go traktować jako dobra absolutnego. Przede wszystkim nie zapewni ono zbawienia, a wręcz może stanowić poważną przeszkodę w jego osiągnięciu. Właśnie przed tym niebezpieczeństwem przestrzega Jezus swoich uczniów w odczytanym dzisiaj fragmencie Ewangelii. Mądrością i cnotą jest niewiązanie serca z dobrami tego świata, albowiem wszystko przemija, wszystko może się nagle zakończyć. Dla nas, chrześcijan, prawdziwym skarbem, którego mamy szukać bez ustanku, jest to, ‘co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga’ ” (Benedykt XVI, Rozważanie na „Anioł Pański” – 5.08.2007). „Starajcie się naprzód o królestwo «Boga» i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,33).
Zamiast skarbić sobie skarby, korzystniej jest dla człowieka Bożego je sprzedać i rozdać ubogim, co Jezus radzi człowiekowi sprawiedliwemu, który nie jest na to gotowy: „Zapytał Go pewien zwierzchnik: ‘Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?’ [...] Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij swego ojca i matkę!’ On odrzekł: ‘Od młodości przestrzegałem tego wszystkiego’. Jezus słysząc to, rzekł mu: ‘Jednego ci jeszcze brak: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze Mną’. Gdy to usłyszał, mocno się zasmucił, gdyż był bardzo bogaty” (Łk 18,18.20-23).
Następnie Jezus jest świadkiem tego, jak człowiek niesprawiedliwy sam podejmuje tę drogę z ochotą. „...Zacheusz stanął i rzekł do Pana: ‘Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie’. Na to Jezus rzekł do niego: ‘Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu....’ ” (Łk 19,8-9). „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3).
Konieczność odczuwania wspólnoty z potrzebującymi jako zadania nałożonego na uczniów odgrywała w Kościele dużą rolę od samych jego początków. „Ci wszyscy, którzy uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby” (Dz 2, 44-45). Ta radykalna forma wspólnoty materialnej nie mogła zostać utrzymana na stałe, gdy Kościół zaczął się rozrastać, niemniej jednak pozostało w nim przekonanie, że „we wspólnocie wierzących nie może być takiej formy ubóstwa, by komuś odmówiono dóbr koniecznych do godnego życia” (Deus caritas est, 20).
Tak więc - aby dzisiaj odpowiedzieć skutecznie na potrzeby ubogich w Polsce - nie wystarczy dążyć do promowania rozwoju ekonomicznego i gospodarczego, do usprawnienia systemu świadczeń społecznych. Takie działania są obowiązkiem każdego rządu i systemu administracyjnego. Pierwszym krokiem na polu pomocy ubogim a zarazem przezwyciężania nierówności społecznych jest dostrzeżenie człowieka potrzebującego i aktywne wyjście w jego kierunku, tak, by społeczeństwo stawało się coraz bardziej ludzką wspólnotą. Stąd papież Paweł VI twierdził, że współczesny świat cierpi przede wszystkim z powodu braku braterstwa: „Ludzkość jest ciężko chora - mówił. Przyczyną tej choroby jest nie tylko zmniejszenie się zasobów naturalnych i ich chciwe zgromadzenie przez niewielu, ile raczej rozkład braterskiej więzi zarówno między ludźmi, jak i między narodami” (Populorum progressio, 66).
Wymownym przykładem budowania braterskiej więzi był patron dnia dzisiejszego św. Brat Albert Chmielowski. Gdy pewnego razu ktoś z przyjaciół robił mu wymówki, że się powoli zabija, dzieląc niedostatek włóczęgów w swoim przytulisku, on odpowiedział: Co im dam, jeśli nie siebie samego? (por. M. Winowska, Znieważone oblicze. Opowieść o Świętym Bracie Albercie, Kraków 2001, 340). To proste zdanie wskazuje na istotę jego duchowości. Duchowości tej Caritas, która nie posiada charakteru instytucji pozarządowej, nie ogranicza się do pracy zwykłych urzędników zbierających i rozdzielających fundusze potrzebującym, ale tworzy z nimi coraz to silniejszą wspólnotę.
b. A jaki związek z tematem bogactwa ma drugi temat, czyli światło? „Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności”. Otóż temat światła jest dalszą interpretacją powiedzenia o bogactwie, bo „chore oko” w języku biblijnym oznacza chciwość, pożądanie dóbr tego świata. „Zdrowe oko”, umie kierować się ku wartościom nieprzemijającym.
„Kto ma chore oczy, [tzn. kto jest chciwy] widzi wiele świateł, ale pomieszanych, natomiast oko proste i czyste wszystko widzi w sposób jasny, wyraźny i czysty” (św. Hieronim, Komentarz do Ewangelii Mateusza).
Bardzo jednoznacznie interpretuje tę prawdę męczennik z czasu II wojny światowej, Dietrich Bonhoeffer: „Naśladowca [uczeń Chrystusa] zawsze widzi jedynie Chrystusa. Nie widzi Chrystusa oraz świata. Nie wdaje się w ogóle w takie rozważanie. Dlatego jego oko jest szczere.
Spoczywa całkowicie w świetle, mającym swoje źródło w Chrystusie, i nie ma w nim ciemności, dwuznaczności. Tak jak oko musi być szczere, jasne i czyste, aby ciało trwało w świetle, tak jak jedynie oko jest źródłem światła dla ręki i nogi, tak jak noga się potyka, a ręka chybia celu, gdy oko jest zmęczone, jak całe ciało jest ogarnięte ciemnością, gdy gaśnie oko, tak naśladowca trwa w świetle tak długo, jak długo szczerze wpatruje się w Chrystusa, nie zerkając przy tym na boki, tak też serce ucznia skierowane być musi jedynie na Chrystusa. [...]. Gdy serce przywiązuje się do pozoru świata, zamiast do Stwórcy, uczeń jest stracony” (Dietrich Bonhoeffer, Naśladowanie, Poznań 1997, 120-121).
Zakończenie
Zakończmy naszą refleksję nad usłyszanym dzisiaj Słowem Bożym modlitwą kardynała Henry Newmana:
„Prowadź mnie, Światło, swą błogą opieką, Światło odwieczne! [...] Nie proszę rajów odległych widoku, Starczy promyczek dla jednego kroku.
Nie zawsze tak się modliłem jak teraz, Światło odwieczne. Sam chciałem widzieć, sam chciałem wybierać Swą własną drogę. Pomimo trwogi łaknąłem barw świata, Ufny w swą siłę. Przebacz tamte lata”. (kard. John Henry Newman, Lead, kindly Light; tłum. Zygmunt Kubiak)”.