- Nic tak dobrze nie udało się Kościołowi jak obecność w Internecie, i to na niezłą skalę, ale to wciąż za mało! Aktywność w sieci katolików jako katolików powinna być zintensyfikowana – powiedział KAI ks. prof. dr hab. Józef Kloch, były rzecznik KEP. W niedzielę 18 września obchodzony jest w Polsce Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Pod hasłem „Komunikacja i Miłosierdzie – owocne spotkanie” już po raz 50. dzień ten jest obchodzony na całym świecie.
Anna Rasińska (KAI): Papież Franciszek w swoim orędziu na 50. Dzień Środków Społecznego Przekazu zachęca do refleksji na temat relacji między komunikacją a miłosierdziem. W jaki sposób media mogą się wywiązać z tego?
Ks. prof. UKSW dr hab. Józef Kloch: Komunikacja w Sieci ma budować mosty, doprowadzać do zgody i porozumienia. Miłosierdzie zaś może uaktywnić nowy sposób rozmawiania i prowadzenia dialogu. Oby zwłaszcza język polityki i dyplomacji dał się zainspirować miłosierdziem – ono nigdy nie stawia niczego na straconej pozycji. Prawda może okazać się bolesna, ale także ona winna być komunikowana z miłością. O tym powinni zwłaszcza pamiętać politycy i hejtujący. W myśleniu papieża o sieci w ogóle nie miejsca na hejting, na nienawiść – to oczywiste.
Media społecznościowe i w ogóle cała komunikacja w Sieci mogą stać się narzędziami autentycznej komunikacji. Trzeba nie tylko słuchać, ale wsłuchać się w to, co mówią inni użytkownicy Internetu. Sieć winna ułatwiać relacje i promować dobro. To jest papieska wizja internetu – przez miłosierdzie do komunikacji i komunikacja zanurzona w miłosierdziu.
KAI: Ojciec Święty zaznaczył w swoim orędziu, jak wielką rolę pełni internet i social media. A jak to wygląda w Polsce? Wielu księży można posłuchać za pośrednictwem YouTube'a, niektórzy korzystają również z Facebooka i Twittera. Rośnie liczba witryn z treściami religijnymi przekazywanymi w sposób dostosowany do współczesnego odbiorcy. Czy takie działania powinny stawać się bardziej powszechne, by dotrzeć do większej liczby odbiorców?
- Nic tak dobrze nie udało się Kościołowi jak obecność w Internecie, i to na niezłą skalę, ale to wciąż za mało! Moim zdaniem aktywność w sieci katolików jako katolików powinna być zintensyfikowana. Jest wiele ciekawych, dobrych inicjatyw, ale moim zdaniem powinny być one bardziej promowane, a przez to efektywne. Powinniśmy w Kościele bardziej współpracować między sobą. Ten potencjał Sieci jest zdecydowanie niewystarczająco wykorzystany, zwłaszcza w kontaktach z młodym człowiekiem. W Polsce jest 25 mln internautów, 100 procent młodzieży korzysta z Sieci. To trzeba wykorzystać!
Ostatnio analizowałem "Langustę na palmie" o. Adam Szustaka, mamy tam naprawdę ogromną ofertę, ale to jest jedno z działań. Kapłani młodszego pokolenia jak jeden mąż powinni włączyć się w działania ewangelizacyjne w Internecie. By to potrafili robić, edukacja medialna w seminariach duchownych powinna być obowiązkowym przedmiotem. Zwłaszcza w dobie Sieci i przy tak pozytywnym nastawieniu do niej Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.
Należy jednak pamiętać, że ta internetowa ewangelizacja ma doprowadzić młodego człowieka do żywego Kościoła, do wspólnoty parafialnej, do wspólnoty ludzi wierzących, modlących się uczestniczących w Mszach św., korzystających z sakramentów. Sieć jest tu tylko narzędziem. Nie należy zamieniać aktywnego życia w Kościele na „życie w Sieci”. To nie jest alternatywa. Wspólnota Kościoła jest jedna, żywa, w parafiach.
KAI: A jak ocenia Ksiądz przekaz medialny podczas Światowych Dni Młodzieży?
- Kraków 2016 był zupełnie nowym zjawiskiem pod względem komunikacyjnym ze względu na media społecznościowe. Nigdy dotąd one nie odegrały tak dużej roli w przekazie Światowych Dni Młodzieży.
Miałem okazję doświadczyć tego sam, bowiem większą część tego czasu spędziłem w Anglii. Dzięki głównie Twitterowi, Flickrowi i www byłem jednak na bieżąco z informacjami o ŚDM. W mediach w Anglii o tym wydarzeniu nie mówiło się prawie w ogóle. Ale dzięki mediom społecznościowym i serwisom www wiedziałem o wszystkim co się dzieje w Krakowie i na pielgrzymce papieskiej. Że papież omal się nie przewrócił na stopniach Jasnej Góry, co powiedział z okna papieskiego a co w homiliach – wiedziałem wszystko dzięki relacjom w sieci.
Dla mnie był to bardzo charakterystyczny rys tegorocznych Światowych Dni Młodzieży - społeczność młodych ludzi, którzy są za pan brat z mediami społecznościowymi i sami relacjonowali spotkanie z Ojcem Świętym.
KAI: Niestety Internet może zarówno łączyć jak i dzielić. Czy sądzi Ksiądz, że ostatnie wydarzenia związane z poparciem przez niektórych katolickich dziennikarzy kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju" świadczą o nasilającym się podziale mediów katolickich?
- Nie sądzę, aby to była jakaś specjalna linia podziału. Redakcje patronujący kampanii i poglądy redaktorów w nich pracujących znane są z licznych artykułów. Dla mnie zastanawiające było wyjaśnienie redakcji po komunikacie prezydium KEP oraz stanowisku kard. Stanisław Dziwisz i Kazimierza Nycza. To, że polscy biskupi nauczają tak samo, jak papież, czy Katechizm jest jasne. Natomiast objęcie patronatem tej kampanii przez owe trzy redakcje sprawiało wrażenie poparcia w całości poglądów środowisk, których dotyczyły. Gdy dane medium patronuje festiwalowi jazzowemu, to całemu, a nie tylko np. improwizacjom jazzowym.
KAI: Czy w takim razie redakcje, w których pracują wyżej wspomniani dziennikarze, mogą się dalej uważać za media katolickie, skoro w swoich wypowiedziach nie zgadzają się z nauką Kościoła?
- Część z nich nigdy nie zabiegała o to, by być określana jako katolickie i nie ma tego przymiotnika w nazwie. Ale jedna ma w podtytule, że to jest tygodnik katolicki. Jest sprawą biskupa miejsca ocena status quo zagadnienia. A sama redakcja określa poprzez publikowane teksty, z jakimi wartościami się identyfikuje, a co jedynie opisuje i komentuje.
KAI: W swoim orędziu papież Franciszek zachęca do czuwania nad kształtem opinii publicznej. Ojciec Święty mówi, że nie możemy oceniać grzesznika, ale musimy osądzać sytuacje grzechu. Jak dokonać tego rozróżnienia w praktyce?
- To jest coś czemu Ojciec Święty bardzo mocno patronuje. Zło trzeba nazwać złem. Kiedy papież był w Polsce, jasno mówił o złu pewnych zjawisk. Jednoznacznie ustosunkował się do ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Sprzeciwił się wszystkiemu, co jest przeciwne życiu, np. eutanazji i aborcji.
Wiele środowisk, również medialnych, spodziewało się, że papież napomni polski Kościół. Tymczasem okazało się, że to niektóre media niepoprawnie lub w sposób niepełny informowały o nauczaniu papieża. Franciszek jak nauczał, tak naucza i nauczać będzie - o świętości życia, od samego początku aż do końca. To przykład jasnego wskazania co jest dobrem a co złem. Papież też mocno podkreśla rozróżnienie grzechu oraz popełniającego dany grzech.
Nigdy nie można potępiać grzesznika. Papież jasno naucza w wielu miejscach, że środowisko Kościoła w tym także duchowni, nie mogą potępiać ludzi. Zło - tak, ale nigdy człowieka.
KAI: Czy rynek polskich mediów katolickich uważa ksiądz za wystarczająco urozmaicony? Zróżnicowany? Jest jakaś luka do wypełnienia? W jakim kierunku powinny rozwijać się media katolickie - nie chodzi o czynnik technologiczny ale, może, "mentalny"?
- Moim zdaniem ten rynek w Polsce jest na tyle zróżnicowany, że każdy może sobie wybrać medium dla siebie. Mamy różne nurty: bardziej pobożnościowy, związany z modlitwą, medytacją; są media nastawione na młodego człowieka, zwłaszcza w Internecie; są i takie, które towarzyszą człowiekowi przez cały dzień – można się z nich dowiedzieć, co słychać w polityce, jaka będzie pogoda, co się dzieje w Kościele w Polsce, co w Watykanie. Taki jest człowiek – interesują go różne rzeczy.
Jeśli idzie o problemy i potrzeby, to jak już wspomniałem, mam wrażenie, że nie doceniamy Internetu. Nie dość poważnie traktujemy jako narzędzie ewangelizacji Sieć, która w Polsce skupia 25 milionów użytkowników.
KAI: A co Ksiądz myśli o kondycji samych dziennikarzy. Kiedyś zawód ten związany był z etosem, miał realny wpływ na rzeczywistość, kreował ją, stał na straży przestrzegania wartości oraz prawa. Dziś kolejne afery wyciągane na światło dzienne, nie robią już na nikim większego wrażenia. Czy zgodzi się ksiądz z opinią, że dziennikarz nie ma już tak dużej mocy sprawczej, a stał się raczej najemnikiem, czy wręcz lobbystą, dbającym o interesy swojego pracodawcy?
- Na pewno znaczący wpływ w tej kwestii mają finanse i polityka. Najbardziej liczą się słupki oglądalności, liczby czytelników, ile jest odsłon danej strony www. To nie może jednak wykluczać wysokich standardów dziennikarstwa.
Czytelnicy wyczuwają, kto jest dziennikarzem przestrzegającym reguł etyki, a kto przyjmuje pewne założenia i próbuje manipulować społeczeństwem. Z kolei wszystkie wydziały dziennikarstwa dbają o to, by nauczyć nie tylko dobrego, ale i etycznego warsztatu.
To od odbiorców zależy, jakiego radia będą słuchać, jaką telewizję oglądać, na jakie strony internetowe wchodzić, jakie gazety kupią. Dlatego ważne by wybierać te media, które trzymają dobry poziom. Nie rozgraniczam tu na media świeckie i katolickie, tylko mówię o mediach, które są rzetelne, mają dobrych, uczciwych dziennikarzy.
KAI: Jakie mechanizmy, które obserwujemy dziś w mediach, uważa ksiądz za najbardziej niebezpieczne?
- Bardzo niebezpiecznym nurtem jest wpływ polityki i biznesu na media. Niestety są to dwa bardzo wpływowe czynniki.
KAI: Jak można ocenić dziś stan polskich mediów, również publicznych? Na ile wypełniają one misję jaka na nich spoczywa?
- Sporo ostatnio dyskusji na temat, czy media publiczne powinny być rządowe, czy nie. Myślę, że najlepiej byłoby skończyć z udawaniem neutralności. Nie pamiętam sytuacji, w której zwycięzcy wyborów nie chcieliby mieć wpływu na media. Trzeba jednak zawsze dawać stosowny czas antenowy i opozycji. Kiedy dziś oglądam telewizję publiczną, czy słucham radia publicznego - słyszę obydwie strony.
Jeśli natomiast chodzi o ocenę wszystkich mediów - nie jest to rzecz prosta. Nie można tego zamknąć w kilku zdaniach, bardzo dużo zależy od właścicieli danego medium, ale prawda winna królować w każdym medium. Podobnie dobry, dziennikarski warsztat.
***
Ks. dr hab. Józef Kloch w latach 2003–2015 był rzecznikiem Konferencji Episkopatu Polski, a obecnie jest profesorem w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
KAI/BP KEP
fot. BP KEPZobacz też:
Przewodniczący KEP z okazji Dnia Środków Społecznego Przekazu
Słowo Przewodniczącego Rady ds. Środków Społecznego Przekazu abp. Wacława Depo
- Nic tak dobrze nie udało się Kościołowi jak obecność w Internecie, i to na niezłą skalę, ale to wciąż za mało! Aktywność w sieci katolików jako katolików powinna być zintensyfikowana – powiedział KAI ks. prof. dr hab. Józef Kloch, były rzecznik KEP. W niedzielę 18 września obchodzony jest w Polsce Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Pod hasłem „Komunikacja i Miłosierdzie – owocne spotkanie” już po raz 50. dzień ten jest obchodzony na całym świecie.
Anna Rasińska (KAI): Papież Franciszek w swoim orędziu na 50. Dzień Środków Społecznego Przekazu zachęca do refleksji na temat relacji między komunikacją a miłosierdziem. W jaki sposób media mogą się wywiązać z tego?
Ks. prof. UKSW dr hab. Józef Kloch: Komunikacja w Sieci ma budować mosty, doprowadzać do zgody i porozumienia. Miłosierdzie zaś może uaktywnić nowy sposób rozmawiania i prowadzenia dialogu. Oby zwłaszcza język polityki i dyplomacji dał się zainspirować miłosierdziem – ono nigdy nie stawia niczego na straconej pozycji. Prawda może okazać się bolesna, ale także ona winna być komunikowana z miłością. O tym powinni zwłaszcza pamiętać politycy i hejtujący. W myśleniu papieża o sieci w ogóle nie miejsca na hejting, na nienawiść – to oczywiste.
Media społecznościowe i w ogóle cała komunikacja w Sieci mogą stać się narzędziami autentycznej komunikacji. Trzeba nie tylko słuchać, ale wsłuchać się w to, co mówią inni użytkownicy Internetu. Sieć winna ułatwiać relacje i promować dobro. To jest papieska wizja internetu – przez miłosierdzie do komunikacji i komunikacja zanurzona w miłosierdziu.
KAI: Ojciec Święty zaznaczył w swoim orędziu, jak wielką rolę pełni internet i social media. A jak to wygląda w Polsce? Wielu księży można posłuchać za pośrednictwem YouTube'a, niektórzy korzystają również z Facebooka i Twittera. Rośnie liczba witryn z treściami religijnymi przekazywanymi w sposób dostosowany do współczesnego odbiorcy. Czy takie działania powinny stawać się bardziej powszechne, by dotrzeć do większej liczby odbiorców?
- Nic tak dobrze nie udało się Kościołowi jak obecność w Internecie, i to na niezłą skalę, ale to wciąż za mało! Moim zdaniem aktywność w sieci katolików jako katolików powinna być zintensyfikowana. Jest wiele ciekawych, dobrych inicjatyw, ale moim zdaniem powinny być one bardziej promowane, a przez to efektywne. Powinniśmy w Kościele bardziej współpracować między sobą. Ten potencjał Sieci jest zdecydowanie niewystarczająco wykorzystany, zwłaszcza w kontaktach z młodym człowiekiem. W Polsce jest 25 mln internautów, 100 procent młodzieży korzysta z Sieci. To trzeba wykorzystać!
Ostatnio analizowałem "Langustę na palmie" o. Adam Szustaka, mamy tam naprawdę ogromną ofertę, ale to jest jedno z działań. Kapłani młodszego pokolenia jak jeden mąż powinni włączyć się w działania ewangelizacyjne w Internecie. By to potrafili robić, edukacja medialna w seminariach duchownych powinna być obowiązkowym przedmiotem. Zwłaszcza w dobie Sieci i przy tak pozytywnym nastawieniu do niej Urzędu Nauczycielskiego Kościoła.
Należy jednak pamiętać, że ta internetowa ewangelizacja ma doprowadzić młodego człowieka do żywego Kościoła, do wspólnoty parafialnej, do wspólnoty ludzi wierzących, modlących się uczestniczących w Mszach św., korzystających z sakramentów. Sieć jest tu tylko narzędziem. Nie należy zamieniać aktywnego życia w Kościele na „życie w Sieci”. To nie jest alternatywa. Wspólnota Kościoła jest jedna, żywa, w parafiach.
KAI: A jak ocenia Ksiądz przekaz medialny podczas Światowych Dni Młodzieży?
- Kraków 2016 był zupełnie nowym zjawiskiem pod względem komunikacyjnym ze względu na media społecznościowe. Nigdy dotąd one nie odegrały tak dużej roli w przekazie Światowych Dni Młodzieży.
Miałem okazję doświadczyć tego sam, bowiem większą część tego czasu spędziłem w Anglii. Dzięki głównie Twitterowi, Flickrowi i www byłem jednak na bieżąco z informacjami o ŚDM. W mediach w Anglii o tym wydarzeniu nie mówiło się prawie w ogóle. Ale dzięki mediom społecznościowym i serwisom www wiedziałem o wszystkim co się dzieje w Krakowie i na pielgrzymce papieskiej. Że papież omal się nie przewrócił na stopniach Jasnej Góry, co powiedział z okna papieskiego a co w homiliach – wiedziałem wszystko dzięki relacjom w sieci.
Dla mnie był to bardzo charakterystyczny rys tegorocznych Światowych Dni Młodzieży - społeczność młodych ludzi, którzy są za pan brat z mediami społecznościowymi i sami relacjonowali spotkanie z Ojcem Świętym.
KAI: Niestety Internet może zarówno łączyć jak i dzielić. Czy sądzi Ksiądz, że ostatnie wydarzenia związane z poparciem przez niektórych katolickich dziennikarzy kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju" świadczą o nasilającym się podziale mediów katolickich?
- Nie sądzę, aby to była jakaś specjalna linia podziału. Redakcje patronujący kampanii i poglądy redaktorów w nich pracujących znane są z licznych artykułów. Dla mnie zastanawiające było wyjaśnienie redakcji po komunikacie prezydium KEP oraz stanowisku kard. Stanisław Dziwisz i Kazimierza Nycza. To, że polscy biskupi nauczają tak samo, jak papież, czy Katechizm jest jasne. Natomiast objęcie patronatem tej kampanii przez owe trzy redakcje sprawiało wrażenie poparcia w całości poglądów środowisk, których dotyczyły. Gdy dane medium patronuje festiwalowi jazzowemu, to całemu, a nie tylko np. improwizacjom jazzowym.
KAI: Czy w takim razie redakcje, w których pracują wyżej wspomniani dziennikarze, mogą się dalej uważać za media katolickie, skoro w swoich wypowiedziach nie zgadzają się z nauką Kościoła?
- Część z nich nigdy nie zabiegała o to, by być określana jako katolickie i nie ma tego przymiotnika w nazwie. Ale jedna ma w podtytule, że to jest tygodnik katolicki. Jest sprawą biskupa miejsca ocena status quo zagadnienia. A sama redakcja określa poprzez publikowane teksty, z jakimi wartościami się identyfikuje, a co jedynie opisuje i komentuje.
KAI: W swoim orędziu papież Franciszek zachęca do czuwania nad kształtem opinii publicznej. Ojciec Święty mówi, że nie możemy oceniać grzesznika, ale musimy osądzać sytuacje grzechu. Jak dokonać tego rozróżnienia w praktyce?
- To jest coś czemu Ojciec Święty bardzo mocno patronuje. Zło trzeba nazwać złem. Kiedy papież był w Polsce, jasno mówił o złu pewnych zjawisk. Jednoznacznie ustosunkował się do ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Sprzeciwił się wszystkiemu, co jest przeciwne życiu, np. eutanazji i aborcji.
Wiele środowisk, również medialnych, spodziewało się, że papież napomni polski Kościół. Tymczasem okazało się, że to niektóre media niepoprawnie lub w sposób niepełny informowały o nauczaniu papieża. Franciszek jak nauczał, tak naucza i nauczać będzie - o świętości życia, od samego początku aż do końca. To przykład jasnego wskazania co jest dobrem a co złem. Papież też mocno podkreśla rozróżnienie grzechu oraz popełniającego dany grzech.
Nigdy nie można potępiać grzesznika. Papież jasno naucza w wielu miejscach, że środowisko Kościoła w tym także duchowni, nie mogą potępiać ludzi. Zło - tak, ale nigdy człowieka.
KAI: Czy rynek polskich mediów katolickich uważa ksiądz za wystarczająco urozmaicony? Zróżnicowany? Jest jakaś luka do wypełnienia? W jakim kierunku powinny rozwijać się media katolickie - nie chodzi o czynnik technologiczny ale, może, "mentalny"?
- Moim zdaniem ten rynek w Polsce jest na tyle zróżnicowany, że każdy może sobie wybrać medium dla siebie. Mamy różne nurty: bardziej pobożnościowy, związany z modlitwą, medytacją; są media nastawione na młodego człowieka, zwłaszcza w Internecie; są i takie, które towarzyszą człowiekowi przez cały dzień – można się z nich dowiedzieć, co słychać w polityce, jaka będzie pogoda, co się dzieje w Kościele w Polsce, co w Watykanie. Taki jest człowiek – interesują go różne rzeczy.
Jeśli idzie o problemy i potrzeby, to jak już wspomniałem, mam wrażenie, że nie doceniamy Internetu. Nie dość poważnie traktujemy jako narzędzie ewangelizacji Sieć, która w Polsce skupia 25 milionów użytkowników.
KAI: A co Ksiądz myśli o kondycji samych dziennikarzy. Kiedyś zawód ten związany był z etosem, miał realny wpływ na rzeczywistość, kreował ją, stał na straży przestrzegania wartości oraz prawa. Dziś kolejne afery wyciągane na światło dzienne, nie robią już na nikim większego wrażenia. Czy zgodzi się ksiądz z opinią, że dziennikarz nie ma już tak dużej mocy sprawczej, a stał się raczej najemnikiem, czy wręcz lobbystą, dbającym o interesy swojego pracodawcy?
- Na pewno znaczący wpływ w tej kwestii mają finanse i polityka. Najbardziej liczą się słupki oglądalności, liczby czytelników, ile jest odsłon danej strony www. To nie może jednak wykluczać wysokich standardów dziennikarstwa.
Czytelnicy wyczuwają, kto jest dziennikarzem przestrzegającym reguł etyki, a kto przyjmuje pewne założenia i próbuje manipulować społeczeństwem. Z kolei wszystkie wydziały dziennikarstwa dbają o to, by nauczyć nie tylko dobrego, ale i etycznego warsztatu.
To od odbiorców zależy, jakiego radia będą słuchać, jaką telewizję oglądać, na jakie strony internetowe wchodzić, jakie gazety kupią. Dlatego ważne by wybierać te media, które trzymają dobry poziom. Nie rozgraniczam tu na media świeckie i katolickie, tylko mówię o mediach, które są rzetelne, mają dobrych, uczciwych dziennikarzy.
KAI: Jakie mechanizmy, które obserwujemy dziś w mediach, uważa ksiądz za najbardziej niebezpieczne?
- Bardzo niebezpiecznym nurtem jest wpływ polityki i biznesu na media. Niestety są to dwa bardzo wpływowe czynniki.
KAI: Jak można ocenić dziś stan polskich mediów, również publicznych? Na ile wypełniają one misję jaka na nich spoczywa?
- Sporo ostatnio dyskusji na temat, czy media publiczne powinny być rządowe, czy nie. Myślę, że najlepiej byłoby skończyć z udawaniem neutralności. Nie pamiętam sytuacji, w której zwycięzcy wyborów nie chcieliby mieć wpływu na media. Trzeba jednak zawsze dawać stosowny czas antenowy i opozycji. Kiedy dziś oglądam telewizję publiczną, czy słucham radia publicznego - słyszę obydwie strony.
Jeśli natomiast chodzi o ocenę wszystkich mediów - nie jest to rzecz prosta. Nie można tego zamknąć w kilku zdaniach, bardzo dużo zależy od właścicieli danego medium, ale prawda winna królować w każdym medium. Podobnie dobry, dziennikarski warsztat.
***
Ks. dr hab. Józef Kloch w latach 2003–2015 był rzecznikiem Konferencji Episkopatu Polski, a obecnie jest profesorem w Instytucie Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
KAI/BPKEP
Zobacz też:
Przewodniczący KEP z okazji Dnia Środków Społecznego Przekazu
Słowo Przewodniczącego Rady ds. Środków Społecznego Przekazu abp. Wacława Depo