Papieska wizyta w siedzibie prawosławnego patriarchatu Gruzji i serdeczne powitanie, jakie Patriarcha Eliasz okazał Papieżowi już na lotnisku, to ważny gest ekumeniczny. Wzajemne relacje pomiędzy katolikami i prawosławnymi nie zawsze są tam bowiem łatwe. Mówił nam o tym jeszcze przed przyjazdem Franciszka o. Tomasz Wroński, kapucyn pracujący w południowej Gruzji.
„Między nami zionie wielka przepaść. Na płaszczyźnie takiej międzyludzkiej nie ma problemu, ale na płaszczyźnie oficjalnej to niestety… Mówi się «Szczęść Boże» czy «Chrystus zmartwychwstał» i nie ma odpowiedzi. Przy poprzedniej wizycie papieskiej – Jana Pawła II – takie było oficjalne stanowisko, że kto z Gruzinów pójdzie na spotkanie z Papieżem, popełnia grzech ciężki, więc Gruzinów prawosławnych było niewiele. Teraz biskup się spodziewa, że może być jakaś mała grupa, przynajmniej reprezentacja. I to są już takie, jak to się mówi, «fioretti», «kwiatuszki», że jest jakieś otwarcie, inne powietrze. Sam fakt, że patriarcha, człowiek, który już jest po osiemdziesiątce, pojedzie na lotnisko, żeby Papieża powitać, potem spotka się z nim tutaj w patriarchacie, później odwiezie go też bardzo wcześnie rano na lotnisko... To są już takie bardzo piękne znaki i tutaj my je doceniamy” – powiedział misjonarz.
tm/ rv
Powered by WPeMatico