W Aleppo trwa niekończąca się tragedia. I to nie tylko we wschodniej części tego syryjskiego miasta, opanowanej przez rebeliantów, a obleganej i stale bombardowanej przez rosyjskie lotnictwo i syryjskie siły rządowe. Dotyczy to także dzielnic zachodnich, narażonych na ataki zbrojnych grup rebelianckich. Media i wspólnota międzynarodowa zajmują się jedynie cierpieniami mieszkańców wschodniego Aleppo.
„Wielu mówi o nich, ale nikt o nas – powiedział Radiu Watykańskiemu ordynariusz tamtejszych katolików obrządku chaldejskiego. – W zachodniej części miasta mieszka 2 mln Syryjczyków i tam jest pozostała jeszcze w Aleppo mniejszość chrześcijańska”. Bp Antoine Audo, który równocześnie kieruje syryjską Caritas, opisał utrzymującą się tam wciąż sytuację.
„Na przykład wczoraj byłem z wizytą u dwóch chaldejskich rodzin. Jedna straciła w czasie bombardowań pod koniec września ojca i jedno z dzieci, w drugiej 16-letnia dziewczyna została poważnie zraniona bombą na balkonie domu. Takie straszne historie powtarzają się od rana do wieczora. Jesteśmy bez prądu i wody, ale nikt o tym nie mówi; wszystkie informacje skupiają się na części wschodniej, gdzie są grupy zbrojne. I gdzie tu obiektywizm? Caritas nie może udać się z pomocą do wschodniej części Aleppo. Pomagamy w całej Syrii w miejscach, do których można dotrzeć, ale tam, gdzie są grupy zbrojne, nie jest to możliwe, zwłaszcza dla nas chrześcijan, którzy jesteśmy od nich niezależni. W Aleppo wciąż jest niebezpiecznie. Atmosfera strachu powoduje, że większość chrześcijan – wszyscy, którzy mają potrzebne do tego środki – opuszcza miasto. I na tym polega nasze największe cierpienie” – powiedział bp Audo.
RV / Aleppo (KAI)