Papież Franciszek zapewnił o modlitwie za wszystkich, których dotknęło kolejne trzęsieniem ziemi w środkowych Włoszech. Nastąpiło ono zaledwie dwa miesiące po ostatnim kataklizmie, który kosztował życie prawie 300 osób. Trzy mocne wstrząsy odczuwalne były wczoraj wieczorem na całym Półwyspie Apenińskim, a do dziś towarzyszyło im ponad dwieście o mniejszej sile. Specjaliści ostrzegają, że to jeszcze nie koniec. Epicentrum wszystkich wstrząsów znajdowało się w rejonie miasta Macerata, w regionie Marche.
Za cud uznano to, że mimo tak mocnych i rozległych wstrząsów nie ma ofiar śmiertelnych, ludzi ciężko rannych ani zaginionych. Bez dachu nad głową pozostaje jednak ok. 3 tys. osób. W proch obróconych zostało wiele budynków uszkodzonych już częściowo przed dwoma miesiącami. Dramatyczna sytuacja panuje m.in. w miasteczku Ussita, które praktycznie już nie istnieje, jak też w Camerino. Odnotowano również niepowetowane straty, gdy chodzi o dziedzictwo artystyczne i religijne tego regionu Włoch. Znacząco ucierpiało m.in. opactwo św. Eutycjusza i będący perełką Nursji XVII-wieczny kościół Najświętszego Zbawiciela, którego nie da się już podnieść z gruzów.
„Lokalna Caritas od razu włączyła się w akcję ratunkową, którą utrudniają padające deszcze” – mówi Radiu Watykańskiemu abp Francesco Giovanni Brugnaro. Ordynariusz diecezji Camerino-San Severino Marche, która wczoraj znacznie ucierpiała, wskazuje zarazem na ogromną falę solidarności. Ruszyła ona dosłownie chwilę po nowych wstrząsach. „To daje ludziom nadzieję, że z upływem czasu nie zostaną pozostawieni ze swoim nieszczęściem na łaskę losu” – zaznacza abp Brugnaro.
bz/ rv