Otwarcie i poświęcenie celi ks. arcybiskupa Antoniego Baraniaka (Warszawa, Areszt na Rakowieckiej – 12.12.2016).
Wychwalajmy mężów sławnych i ojców naszych według następstwa ich pochodzenia. Wszyscy ci przez pokolenia byli wychwalani i stali się dumą swych czasów (Syr 44,1.7)
Po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w gimnazjum Księży Salezjanów w Oświęcimiu (1.09.1917). W 1920 roku wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Salezjańskiego, potem rozpoczął studia filozoficzne w Krakowie, składając śluby wieczyste dnia 15 marca 1925 roku.
Jego przygotowanie do kapłaństwa miało miejsce w Rzymie. Tam odbył studia teologiczne i prawnicze na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim (1927-1931) i przed zakończeniem studiów (3 sierpnia 1930 roku) przyjął święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy w kościele Sióstr Karmelitanek w Krakowie.
W czerwcu 1940 roku kardynał Hlond i ks. Baraniak wyjechali do Lourdes, udzielając stamtąd pomocy materialnej, prawnej i medycznej polskim jeńcom wojennym w obozach oraz rodzinom tułającym się po okupowanej Europie. Wkrótce zostali zmuszeni do opuszczenia tego miejsca (1943), aby ukryć się w klasztorze benedyktyńskim w Hautecômbe (w Sabaudii).
Nie zapobiegło to jednak aresztowaniu kardynała Hlonda przez Gestapo dnia 3 lutego 1944 roku. Tak wiec, po aresztowaniu księdza prymasa ks. Baraniak samotnie kontynuował pracę na rzecz Polaków.
Po nominacji na arcybiskupa Gniezna i Warszawy, ks. prymas Wyszyński przejął - po kardynale Hlondzie – jego osobistego sekretarza i kapelana, który okazał się jego wiernym współpracownikiem. Dyskretny, raczej milczący, niezwykle precyzyjny w pracy kancelaryjnej, ze spokojem prowadził zlecone sobie sprawy Kościoła w Polsce.
Niestety w tym czasie - pomimo „Porozumienia” między rządem a Episkopatem zawartego w kwietniu 1950 roku - sytuacja Kościoła w Polsce pogorszyła się znacząco. W takich okolicznościach sekretarz redagował i wysyłał do władz państwowych niezliczone pisma oraz petycje w sprawie uwolnienia aresztowanych i przesłuchiwanych, musiał też stawić czoła niejednej prowokacji.
Towarzyszył prymasowi podczas ważkiej wizyty „ad limina apostolorum” u Piusa XII w kwietniu 1951 roku. Po tym wszystkim, dnia 26 kwietnia tego samego 1951 roku papież Pius XII mianował go – w wieku 47 lat - biskupem pomocniczym gnieźnieńskim.
Biskup Baraniak został uwięziony przez 27 miesięcy, ponieważ władze zamierzały wykorzystać jego osobę do publicznego skompromitowania prymasów Hlonda i Wyszyńskiego. Uciekając się do tortur i poniżania, usiłowano wydobyć z niego zeznania obciążające aresztowanego prymasa Polski, które umożliwiłyby władzom wszczęcie pokazowego procesu. Istnieje 145 spisanych protokołów z przesłuchania bpa Antoniego. Nie wiemy tego, ile przesłuchań było w ogóle. On jednak, mimo doznanych cierpień, nie dał się złamać i nie podpisał żadnego dokumentu. W Polsce wzbudzał podziw, gdy jako więzień Mokotowa i męczennik stalinowskich czasów okazał się wielkim Polakiem o ogromnej sile woli oraz szczególnym patriotą (abp Marian Przykucki). Stał się on świadkiem Chrystusa i Kościoła w czasach niezwykle dla Kościoła trudnych.
Wieść o przetrzymywaniu biskupa Antoniego - bez odzienia w zagrzybionej celi, po której po ścianach ściekała woda - przedostała się do prasy emigracyjnej. W 1955 roku londyński „Dziennik Polski” umieścił nawet informację o jego tragicznej śmierci. Była to wiadomość bliska prawdy, bo zdrowie więźnia było do tego stopnia nadwerężone, że same władze komunistyczne zaczęły się obawiać skutków jego śmierci i postanowiły go przenieść z więzienia na Rakowieckiej do domu salezjańskiego w Marszałkach pod Ostrzeszowem (21.12.1955), gdzie dalej był nadzorowany i izolowany. Tortury psychiczne i fizyczne do tego stopnia zrujnowały jego zdrowie, że zgodzono się na jego leczenie w Krynicy (od marca 1956), lecz wolność odzyskał dopiero w październiku tegoż roku. Do pełnego zdrowia już nigdy nie powrócił, milczał też konsekwentnie na temat swojego uwięzienia.
Wiele wskazuje na to, iż w czasie więzienia biskupa Baraniaka decydowały się przyszłe losy Kościoła katolickiego w Polsce. Gdyby obciążył księdza prymasa i gdyby ksiądz prymas został skazany, ale i cały Kościół katolicki w Polsce zostałoby totalnie zinstrumentalizowane i podporządkowane jego zapamiętałym wrogom.
Po swoim uwolnieniu bp Antoni dalej - do końca maja 1957 roku - pozostawał kierownikiem Sekretariatu Prymasa, do dnia jego nominacji na arcybiskupa poznańskiego (30.05.1957).
Ks. prymas Stefan Wyszyński - w przemówieniu żałobnym nad trumną arcybiskupa Antoniego - powiedział: „Biskup Baraniak uwięziony [...] był dla mnie niejako osłoną. Na niego bowiem spadły główne oskarżenia i zarzuty, podczas gdy mnie w moim odosobnieniu przez trzy lata oszczędzano. Nie oszczędzano natomiast biskupa Antoniego. Wrócił na Miodową w 1956 roku tak wyniszczony, że już nigdy nie odbudował swej egzystencji psychofizycznej. Pozostał człowiekiem drobnym, [...] choć niezwykle aktywnym, podejmującym każdy trud bez wahania. [...]). O tym, co wycierpiał, można się było dowiedzieć tylko od współwięźniów. [....]. Domyślałem się, że mój względny spokój w więzieniu zawdzięczam jemu, bo on wziął na siebie jak gdyby ciężar całej odpowiedzialności Prymasa Polski. To stworzyło między nami niezwykle silną więź. Wyraża się ona z mojej strony w głębokim szacunku dla tego człowieka, a zarazem w serdecznej wdzięczności wobec Boga, że dał mu tak wielką moc, iż mogłem się na nim spokojnie oprzeć”.
Ks. Stanisław Kosiński - w homilii wygłoszonej 30 dni po zgonie arcybiskupa - powiedział: „Zmarły Arcypasterz nigdy nie zapomniał o tym, że jest w prostej linii spadkobiercą historycznej spuścizny Jordanów, Lubrańskich, Goślickich, Duninów, Ledóchowskich, Stablewskich, Hlondów i tylu wspaniałych pasterzy Poznańskiego Kościoła. Tej linii, biegnącej od brzasku chrześcijaństwa [....] był zawsze wierny [...]. Biła z jego postaci jakaś dziwna moc ducha i nieugięta siła woli, przepromieniona cnotą męstwa i bezwzględną wiernością Bogu i Kościołowi, nawet za cenę krwi. [...] zdumiewamy się, jak to wszystko mógł przetrwać ten pod względem fizycznym wątły kapłan i biskup, w niczym nie uczyniwszy żadnych ustępstw”.
Bardzo cieszę się z tego, że dzisiaj – dzięki otwarciu „celi arcybiskupa Baraniaka” w tutejszym areszcie przy Rakowieckiej - heroiczna postać Kościoła Poznańskiego i salezjanów zostaje przybliżona nowym pokoleniom Polaków. Z tej racji wyrażam wdzięczność całej Archidiecezji Poznańskiej Centralnemu Zarządowi Służby Więziennej w Warszawie, Okręgowemu Inspektoratowi Służby Więziennej w Poznaniu (który przyczynił się do gromadzenia eksponatów wyposażenia celi), Prezesowi IPN-u (dr Jarosławowi Szarkowi). Księdzu arcybiskupowi Markowi Jędraszewskiemu, który - dzięki badaniu akt IPN-u - opracował obszernie okres aresztu arcybiskupa Baraniaka oraz pani Jolancie Hajdasz, która udokumentowała w filmie „Zapomniane męczeństwo” oraz „Żołnierz niezłomny Kościoła”.
ZAKOŃCZENIE
Na koniec więc powtórzmy za autorem księgi Mądrości Syracha:
Wychwalajmy mężów sławnych i ojców naszych według następstwa ich pochodzenia. Ciała ich w pokoju pogrzebano, a imię ich żyje w pokoleniach. Narody opowiadają ich mądrość, a zgromadzenie głosi chwałę (Syr 44,1.14-15).