Abp Stanisław Gądecki
Duch mój na Nim spoczął. Niedziela Chrztu Pańskiego (Poznań, kościół Nawiedzenia Pańskiego – 8.01.2017).
W niedzielę po uroczystości Trzech Króli przypada święto Chrztu Pana Jezusa. Zamyka ono okres świętowania Bożego Narodzenia. W tym dniu radość wypływająca z uroczystości Bożego Narodzenia znajduje wypełnienie w święcie Chrztu Pańskiego.
Pierwsze z dzisiejszych czytań liturgicznych zapowiada pojawienie się pewnej enigmatycznej, lecz jednocześnie bardzo ważnej dla dziejów zbawienia postaci. Będzie nim „Sługa Pański”: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął” (Iz 42,1).
a) „Sługa Pański” to najpierw tytuł przysługujący pojedynczym ludziom, wybranym przez Boga do pełnienia ważnej misji w Jego planie zbawienia. Tym zaszczytnym tytułem zostali nazwani najwięksi bohaterowie historii zbawienia: patriarchowie (Abraham, Izaak i Jakub), przywódcy Ludu Bożego z czasów wyjścia z Egiptu i wejścia do Ziemi Obiecanej (Mojżesz i Jozue), także królowie będący prototypem przyszłego Mesjasza (Dawid). Sługami Bożymi byli nazywani również prorocy i kapłani.
Lecz tytuł ten przysługiwał nie tylko indywidualnym osobom, on przypadał czasem w udziale także całej wspólnocie Ludu Bożego (Iz 40-55): „Ty zaś, Izraelu, mój sługo, Jakubie, którego wybrałem sobie, potomstwo Abrahama, mego przyjaciela! Ty, którego pochwyciłem na krańcach ziemi, powołałem cię z jej stron najdalszych i rzekłem ci: „Sługą moim jesteś, wybrałem cię, a nie odrzuciłem” (Iz 41,8-9). „Teraz więc słuchaj, Jakubie, mój sługo, Izraelu, którego wybrałem! Tak mówi Pan, twój sprawca, twój twórca od narodzenia, twój wspomożyciel: Nie bój się, sługo mój, Jakubie, Jeszurunie, którego wybrałem” (Iz 44,1-2). Księga Dutero-Izajasza przedstawia ten lud najpierw jako Sługę niewiernego, leniwego, głuchego i ślepego, który za niewierność został sprawiedliwie ukarany niewolą. Następnie jako Resztę Izraela, czyli Sługę, o którym Bóg nie zapomniał, ale przebaczył mu w swoim miłosierdziu wszelkie jego niewierności, wyzwalając go w sposób całkowicie niezasłużony.
Główną i podstawową misją izajaszowego Sługi jest przyniesienie Prawa: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. [...] On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi” (Iz 42,1.3-4). tego rodzaju zadanie należy do króla; jest to zadanie dla Pomazańca Bożego, który będzie sądził lud sprawiedliwie i ubogich zgodnie z Prawem (por. Ps 72[71],1-2).
Jego działalność nie ograniczy się do wprowadzenia sprawiedliwości w Izraelu, narodzie wybranym, jego zadaniem będzie zaniesienie Prawa Mojżesza także narodom pogańskim. On stanie się duchowym „światłem” dla wszystkich narodów (Iz 42,4.6), przynosząc im wyjaśnienie im Prawo Boże i zaprowadzając sprawiedliwości na ziemi. Pan powołał Go po to, by stał się „światłością dla narodów”, aby „otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności”, tzn. aby uwolnił ich z życia poza Prawem, poza sprawiedliwością.
Ta misja daleko przekracza możliwości samego człowieka. „Sługa” wypełni ją tylko dlatego, ponieważ zostanie napełniony Duchem Bożym: „Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął”. W tym momencie warto zwrócić uwagę na to, że Izajasza zauważył wcześniej tego rodzaju wylanie Ducha Bożego na jednego z potomków Dawidowych w czasach sobie współczesnych: „I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11,2). Mowa tu o Ezechiaszu (728-699), synu króla Achaza, o idealnym władcy z rodu dawidowego, który – wyposażony w dary Ducha Bożego – zaprowadzi w kraju i na ziemi rajski porządek. Wprowadzi sprawiedliwość i pokój (Iz 42,4). Kierowany przez Ducha Bożego okaże wielką łagodność: „Nie złami trzciny nadłamanej” (Iz 42,3). Jego łagodność przejawi się nade wszystko w cierpliwym znoszeniu prze niego prześladowań (Iz 50,5-6; 53,7).
Tak więc, kilkaset lat przed narodzeniem Chrystusa, prorok przepowiedział – świadomie czy nieświadomie – nie tylko misję króla Ezechiasza, ale także powołanie, misję, śmierć ekspiacyjną i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.
b) Czego nas uczy ten fragment tekstu z Księgi Izajasza? Uczy nas tego, iż cała godność władzy wynika z tego, że pełni ona swoją misję w granicach porządku moralnego, którego źródłem i celem jest Bóg.
Władza - ze względu na niezbędne odniesienie do tego porządku, który ją poprzedza i stanowi jej podstawę, ze względu na jej cele i adresatów - nie może być pojmowana jako siła zdeterminowana jedynie przez kryteria czysto socjologiczne i historyczne. Niestety, niektóre koncepcje władzy „odważają się zaprzeczać istnieniu porządku moralnego, transcendentnego w stosunku do świata materialnego, a nawet w stosunku do człowieka, porządku absolutnego, któremu podlegają wszyscy ludzie i wobec którego wszyscy są równi. Ponieważ więc ludzie nie uznają jednego i tego samego prawa sprawiedliwości, dlatego w żadnej sprawie nie mogą w pełni i pewnie dojść do porozumienia. Wskazania te „znajdują swe jedyne oparcie w Bogu, bez którego porządek moralny musiałby całkowicie zaniknąć” [...]
Gdyby, z powodu tragicznego zagłuszenia sumienia zbiorowego, sceptycyzm poddał w wątpliwość nawet fundamentalne zasady prawa moralnego, zachwiałoby to podstawami samego porządku państwowego, sprowadzając go jedynie do mechanizmu pragmatycznej regulacji różnych i przeciwstawnych interesów (Kompendium Nauki Społecznej Kościoła, 396-397).
Do tego starożytnego, odległego w czasie, izajaszowego obrazu „Sługi Pańskiego” nawiąże po wiekach ewangelista Mateusz, odnosząc go do Jezusa w chwili Jego chrztu.
Chrzest Jezusa w Jordanie – to pierwsze publiczne Jego ujawnienie się w roli Króla i Zbawcy, a jednocześnie objawienie całej Trójcy Świętej. To początek działalności Jezusa i szczyt działalności Jana Chrzciciela, który pierwszy rozpoznał w Jezusie obiecanego Mesjasza. Kończy się czas spędzony w ukryciu, na uboczu. Jezus staje się osobą publiczną (por. 4,24; 9,26.31; 14,1). Od uroczystego aktu chrztu Chrystus rozpoczął swoją misję nauczycielską, którą św. Piotr - przygotowując rodzinę rzymskiego urzędnika Korneliusza do przyjęcia chrztu - opisał w następujących słowach: „Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim” (Dz 10,38). Jezus miał wtedy trzydzieści lat, gdyż dopiero od tego wieku zwyczaj żydowski pozwalał występować publicznie przed ludem i nauczać. Uważano, że od trzydziestu lat rozpoczyna się pełnia dojrzałości.
Oto Jezus zanurza się w wody Jordanu, jako w wody śmierci, przyjmując na siebie nasze grzechy. „Stając się już dorosłym, Jezus rozpoczyna swoją działalność publiczną wchodząc do rzeki Jordan, aby otrzymać od Jana chrzest pokuty i nawrócenia. W ten sposób ma miejsce coś, co w naszych oczach może się zdawać paradoksalne. Czy Jezus potrzebuje pokuty i nawrócenia? Z pewnością nie. A jednak to Ten, który jest bez grzechu, staje między grzesznikami, żeby się ochrzcić, aby dokonać tego gestu pokuty. Święty Boży łączy się z tymi, którzy uznają siebie za potrzebujących przebaczenia i proszą Boga o dar nawrócenia, to znaczy łaskę powrotu do Niego całym sercem, aby należeć do Niego całkowicie. Jezus chce stanąć po stronie grzeszników, stając się z nimi solidarnym, wyrażając bliskość Boga. Jezus ukazuje swoją solidarność z nami, z naszym wysiłkiem nawrócenia, aby porzucić nasz egoizm, oderwać się od naszych grzechów, żeby nam powiedzieć, że jeśli przyjmiemy Go w naszym życiu, On może nas podnieść i doprowadzić ku wyżynom Boga Ojca. Ta solidarność Jezusa nie jest, że tak powiem, jedynie wysiłkiem umysłu i woli. Jezus naprawdę zanurzył się w naszej ludzkiej kondycji, żył nią dogłębnie, z wyjątkiem grzechu i może zrozumieć jej słabość i kruchość. Dlatego porusza Go współczucie, wybiera, by „cierpieć wraz” z ludźmi, by stać się wraz z nimi pokutującym. Dzieło Boga, którego pragnie dokonać Jezus to Boża misja leczenia zranionych i uzdrowienia chorych, aby wziąć na siebie grzech świata” (Benedykt XVI, Homilia wygłoszona w Niedzielę Chrztu Pańskiego, 13.01.2013).
Wypełnienie swojej misji przez tego nowego Sługę Pańskiego uzależnione było również od wylania na Niego Ducha Bożego, ducha ognia. Z pewnością - od momentu swojego poczęcia - Jezus posiadał już Ducha (por. Mt 1,20; Łk 1,35), jednakże w chrzcie otrzymał na nowo namaszczenie Duchem Świętym, co potwierdza św. Piotr w swoim przemówieniu w domu Korneliusza: „Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą Jezusa z Nazaretu” (por. Dz 10,38). To nowe namaszczenie było potrzebne nie dla Jezusa, ale dla wywyższenia Go w oczach Izraela jako Mesjasza i Zbawiciela (por. Dominum et Vivificantem, 19).
Zaraz po chrzcie Jezus będzie dalej „prowadzony” przez Ducha na pustynię, „aby był kuszony przez diabła” (Mt 4,1; por. Łk 4,1; Mk 1,12).Tam dokonuje się Jego wybór jasny i niedwuznaczny; Jezus godzi się stać Mesjaszem cierpiącym i ukrzyżowanym, który odda swoje życie za zbawienie świata.
Zapoczątkowana na pustyni walka z szatanem trwała dalej przez całe życie Jezusa. Jezus „mocą Ducha Świętego” wypędza złe duchy (Mt 12, 28). Jak twierdzi św. Bazyli z Cezarei, wobec Jezusa „diabeł stracił swą moc w obecności Ducha Świętego” (De Spir. S., 19).On dokonuje wielu egzorcyzmów, co sprawia, że ludzie wołają z podziwem: „Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne” (Mk 1,27). Kto odważa się twierdzić, że moc Jezusowa nie pochodzi od Ducha Bożego, ale pochodzi od szatana, ten bluźni przeciw Duchowi Świętemu (por. Mk 3,22-30).
Po kuszeniu na pustyni „powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei” i „nauczał w ich synagogach” (Łk 4,14-15). Przemożną obecność Ducha Świętego odnajdujemy również w ewangelizacyjnej działalności Jezusa. Podkreślił to sam Jezus w inauguracyjnym przemówieniu w synagodze w Nazarecie (por. Łk 4, 16-30), gdy - mówiąc o sobie – przytoczył On słowa Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie” (Iz 61, 1). Ożywione mocą Ducha słowo Jezusa było słowem Kogoś, w kim Duch mieszka tak dalece, iż może Go udzielać „z niezmierzonej obfitości” (J 3,34).
Obecność Ducha Świętego była widoczna w szczególny sposób w modlitwie Jezusa. Ten związek między modlitwą Jezusa a obecnością Ducha wyrażony jest w hymnie radości: „Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: 'Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi' ” (Łk 10,21). Duch obecny w najgłębszym doświadczeniu Jezusa pozwolił Mu nazywać Boga swoim Ojcem (Abba - Mk 14,36) z tak wielką poufałością, z jaką żaden inny Żyd nie zwracał się do Najwyższego (por. Jan Paweł II, Duch Święty w chrzcie i życiu publicznym Chrystusa. Audiencja generalna - 3.06.1998).
W chwili zakończenia swojej ziemskiej misji Jezus poleci swoim uczniom: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19).
W Święto Chrztu Pańskiego Kościół nie tylko wspomina chrzest naszego Zbawiciela, ale przypomina także chrzest miliardów swoich dzieci, które otrzymały nowe życie. Chrzcielnica stała się kołyskę naszych narodzin dla nieba. W to święto kapłani dokonują uroczystego poświęcenia wody chrzcielnej, udzielają chrztu katechumenom a wszyscy wierni zgromadzeni w kościołach odnawiają w sposób publiczny obietnice chrztu świętego.
Myśląc o Kościele Domowym, o rodzinach z których się składa, trzeba z mocą podkreślać konieczność przeżywania swojej codzienności w mocy Ducha Świętego, otrzymanego na chrzcie świętym: „Jest rzeczą bardzo ważną dla was, rodzice, a także dla rodziców chrzestnych – uczył ojciec Święty Benedykt XVI - aby mocno wierzyć w obecność i działanie Ducha Świętego, przyzywać Go i przyjmować do swego wnętrza poprzez modlitwę i sakramenty. To On bowiem oświeca umysł, rozpala serce wychowawcy, aby umiał przekazywać wiedzę o Jezusie i Jego miłość. Modlitwa jest pierwszym warunkiem wychowania, bo modląc się, usposabiamy się do tego, aby pozostawić Bogu inicjatywę, Jemu powierzyć dzieci, bo On zna je wcześniej i lepiej od nas i doskonale wie, co jest ich prawdziwym dobrem. A jednocześnie, kiedy się modlimy, wsłuchujemy się w Boże podszepty, aby dobrze wywiązać się z zadania — które do nas należy i które mamy zrealizować. Dzięki sakramentom, zwłaszcza Eucharystii i sakramentowi pokuty, możemy wykonywać zadania wychowawcze w zjednoczeniu z Chrystusem, w jedności z Nim, i jesteśmy nieustannie odnawiani przez Jego przebaczenie. Modlitwa i sakramenty dają nam światło prawdy, dzięki któremu możemy być zarazem czuli i mocni, postępować łagodnie i stanowczo, milczeć i mówić we właściwym momencie, ganić i korygować we właściwy sposób” (Benedykt XVI, Homilia podczas Mszy św. w Niedzielę Chrztu Pańskiego, Bazylika Watykańska - 8.01.2012).
ZAKOŃCZENIE
Na koniec warto przytoczyć wzór wdzięczności za łaskę chrztu świętego, jaki stanowi kardynał Wojtyła: „ Przybywam więc [do wadowickiej parafii], ażeby dzięki czynić Bogu miłosiernemu, Bogu w Trójcy Przenajświętszej Jedynemu, Bogu żywemu, Bogu ojców naszych, Ojcu Jezusa Chrystusa i samemu Jezusowi Chrystusowi, który w sakramencie chrztu św. po raz pierwszy mojemu ludzkiemu duchowi, dopiero co poczętemu, dopiero co narodzonemu, dał Ducha Świętego.
Ale równocześnie, dziękując za to Bogu, muszę podziękować i Kościołowi, tej wspólnocie, w której z łaski Bożej stajemy się dziećmi Boga; tej wspólnocie, która nas do chrztu przygotowuje poprzez katechumenat. A od czasu, kiedy chrztu doznają niemowlęta, ten chrzest przyjęty przez dziecko gruntuje się potem przez całe życie chrześcijańskiej rodziny i parafii. I dlatego też poczytuję to sobie za obowiązek, ażeby parafii podziękować. Parafii - mojej rodzinie, moim Rodzicom i wszystkim, którzy łaskę chrztu św. dopełnili zdrową nauką wiary, a także rzetelnym przykładem życia chrześcijańskiego.
Wielu z tych, którym dziękować wypada, już nie znajduje się wśród żyjących na ziemi. Przede wszystkim moi Rodzice i kapłan, który mnie chrzcił. Wielu z tych, którzy mnie potem przez naukę wiary i wychowanie chrześcijańskie gruntowali w tym, czym się przez chrzest św. z łaski Bożej stałem. Więc myśląc o nich z wdzięcznością, polecam ich dusze Bogu, a żyjącym dziękuję żywym słowem; dziękuję całej wspólnocie parafialnej za to, że stała się po chrzcie św. dla mnie środowiskiem zbawienia, środowiskiem, w którym moje chrześcijańskie powołanie od dziecka stopniowo się rozwinęło i stopniowo dojrzało” (ks. kard. Karol Wojtyła, Dziękczynienie za łaskę swojego chrztu, w: Kazania. 1962-1978, Kraków 1979, 432-434).