Abp Antoni Baraniak, bp Czesław Kaczmarek, ks. Zygmunt Kaczyński, ks. Rudolf Marszałek - wszystkich duchownych łączy jedno - męczarnie w warszawskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej, gdzie poddawano ich licznym torturom, zarówno fizycznym, jak i psychicznym. - Byli to księża niezłomni, którzy dali wyjątkowe świadectwo swojej wiary - przyznał Tadeusz Płużański, historyk, prezes fundacji „Łączka”, przybliżając w rozmowie z KAI losy nieugiętych duchownych.
Wiara w Boga, wiarą w Polskę
Represje i aresztowania księży rozpoczęły się już w 1948 r. Do więzienia wtrącono wówczas ponad 400 duchownych. Część z nich trafiła do mokotowskiego więzienia, które w czasach stalinizmu było katownią Urzędu Bezpieczeństwa i gdzie przetrzymywano oraz torturowano członków podziemia niepodległościowego.
W tamtych czasach Kościół był jedyną niezależną od partii strukturą społeczną i religijną, czego system komunistyczny nie mógł zaakceptować. Zniewolenie narodu wymagało bowiem zniewolenia Kościoła.
Księża byli solą w oku władzy podporządkowanej sowietom. - Patriotyzm księży nabierał dodatkowo cech religijnych. Łączył wiarę w Polskę z wiarą w Boga. Takich ludzi trzeba było się zdecydowanie pozbyć, stanowili przeszkodę, we wprowadzeniu zbrodniczego systemu - podkreślił Tadeusz Płużański.
Skazani księża byli z reguły zaangażowani w działania podziemia zbrojnego. Jednym z nich był ks. Rudolf Marszałek, związany ze zgrupowaniem Henryka Flamego "Bartka", legendarny dowódca zgrupowania partyzanckiego Narodowych Sił Zbrojnych na Śląsku Cieszyńskim, ks. Jan Stępień - kapelan organizacji narodowych i Armii Krajowej, ks. Kazimierz Łuszczyński - karmelita trzewiczkowy z Krakowa, żołnierz NZW i NSZ.
Rakowiecka droga krzyżowa
Więzienny los duchownych był różny, w zależności od osoby i od sprawy. W większości przypadków, ubecy stosowali wobec skazanych przemoc psychiczną, która polegała na szantażu i straszeniu śmiercią. Próbowano też wmówić duchownym, że zostaną skompromitowani w oczach społeczeństwa.
Standardową metodą stosowaną przez UB był tzw. konwejer - wielogodzinne pozbawianie więźnia snu, jedzenia, picia i wystawianie go na działanie chłodu. Tortury te trwały czasem aż kilkanaście dni. Tak ciężkie katorgi, nawet u zdrowego człowieka, mogły doprowadzić to do poważnego uszczerbku na zdrowiu.
- Konwejer był na pewno stosowany wobec bp. Czesława Kaczmarka, który po takich przesłuchaniach, jako człowiek już nie najmłodszy, całkowicie podupadł na zdrowiu - podkreślił prezes fundacji "Łączka", tłumacząc, że chociaż duchowny nie został skazany na karę śmierci, to władze były pewne, że wyjdzie z więzienia jako wrak człowieka. Tak też się stało. Po odzyskaniu wolności biskup próbował wrócić do swojej posługi, jednak męczarnie, jakich doznał w rakowieckim więzieniu, spowodowały przedwczesną śmierć.
Kolejną torturą, również stosowaną wobec księży, był pobyt w karcerze. Umieszczano tam więźniów szczególnie niebezpiecznych dla władz, m.in. Żołnierzy Niezłomnych. Z relacji świadków wynika, że w karcerze przetrzymywano m.in. gen. Emila Augusta Fieldorfa „Nila” i mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. W karcerze mokrym było przez cały rok otwarte okno, z kolei w suchym nie było dostępu powietrza.
Jednym z duchownych, który musiał znosić te bestialskie tortury był abp Antoni Baraniak. Nawet przy wielostopniowym mrozie przetrzymywano go w nieogrzewanym, wilgotnym karcerze, bez ubrania, jedzenia i pomocy lekarskiej, co spowodowało stopniowe pogarszanie zdrowia duchownego. Władze za wszelką cenę starały się wydobyć od niego zeznania, obciążające aresztowanego Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego, co umożliwiłoby wszczęcie pokazowego procesu.
Duchowni ukrzyżowani
W latach 1945-56 w więzieniu przy ul. Rakowieckiej wykonano ok. 350 wyroków śmierci. Księża byli w tej kwestii traktowani tak samo jak osoby świeckie. - Kiedy nadchodził dzień kary, więźniowie byli wyprowadzani z celi ogólnej. Mordowano ich metodą katyńską. Chociaż na protokołach wykonania kary śmierci znajduje się rubryka "Pluton egzekucyjny", w rzeczywistości oprawca był tylko jeden - tłumaczy Tadeusz Płużański. Wyroki Wojskowych Sądów Rejonowych były wykonywane przez zastrzelenie - jednym strzałem w potylicę, tak samo jak w Katyniu.
Wśród kapłanów zamordowanych w więzieniu na Rakowieckiej byli m.in. ks. Zygmunt Kaczyński - działacz katolickich związków zawodowych, poseł na Sejm Ustawodawczy oraz I kadencji w II RP, działacz społeczny i polityczny, redaktor pism społeczno-katolickich, który wg oficjalnej wersji odszedł w wyniku ataku serca, a w rzeczywistości zmarł w skutek tortur - a także ks. Kazimierz Łuszczyński, ps. "Mateusz" - karmelita z Krakowa, żołnierz NZW i NSZ, stracony wraz ze współskazanymi w 1946 r. i ks. Rudolf Marszałek ps. "Opoka" - kapelan oraz żołnierz podziemia niepodległościowego w czasie II wojny światowej, oficer Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych.
Chociaż niektórym duchownym udało się przeżyć pobyt na Rakowieckiej, większość z nich zmarła niedługo po opuszczeniu więzienia. Wśród nich wspomniany już bp Czesław Kaczmarek, tak było również w przypadku abp. Baraniaka, który, poddawany bestialskim katuszom, zmarł niedługo po opuszczeniu celi. Jego bohaterska postawa uratowała jednak życie i reputację kard. Stefana Wyszyńskiego.
Niezłomni żołnierze Kościoła
Historyk przyznał, że nie zna przypadku, w którym którykolwiek z duchownych dał się złamać. Byli to ludzie inteligentni i zdawali sobie sprawę z tego jaki los spotyka osoby niewygodne dla władzy - Oni doskonale wiedzieli gdzie i po co się znajdują, był to wynik ich nieugiętej, antykomunistycznej postawy na wolności, więc spodziewali się takiego traktowania - podkreślił.
Posługa kapłańska była szczególnie potrzebna na tzw. "ogólniaku", w pawilonie X, gdzie trafiali więźniowie skazani na karę śmierci. Podczas pobytu na Rakowieckiej, duchowni starali się podtrzymywać na duchu współwięźniów, cytowali im z pamięci fragmenty Pisma Świętego, udzielali ostatniego sakramentu, pielęgnowali pamięć o katolickich świętach. Byli to ludzie, którzy wnieśli wiele dobrego do życia w ciężkich, więziennych warunkach.
Wśród księżny uwięzionych na Rakowieckiej znaleźli się również m.in. o. Tomasz Rostworowski, ks. Jan Stępień, ks. Antoni Słomkowski, ks. Józef Zator-Przytocki, ks. Antoni Czajkowski, ks. ppor. Kazimierz Łuszczyński...
- Choć księża ci doskonale wiedzieli co ich czeka, podtrzymywali na duchu innych, promieniując wewnętrzną siłą - tłumaczy Tadeusz Płużański, dodając - Byli to księża , którzy dali wyjątkowe świadectwo swojej wiary. Księża niezłomni.
Anna Rasińska / Warszawa (KAI)