W cyklu środowych katechez o nadziei chrześcijańskiej Franciszek przypomniał dziś jeszcze jedną postać ze Starego Testamentu – Judytę. Ta bohaterska kobieta żyła w czasach, kiedy wojska Nabuchodonozora pod wodzą Holofernesa wkroczyły do Ziemi Obiecanej i zagroziły miastu Betulii. Jego mieszkańcy byli przerażeni i zwrócili się do starszyzny prosząc, by poddać się wrogowi.
„Ich słowa są zrozpaczone: «Teraz już nie ma dla nas pomocy: Bóg sprzedał nas w ich ręce, aby nas powaliło przed nimi pragnienie i wielka nędza – dochodzą aż do tego, żeby mówić: Bóg sprzedał nas! – Przywołajcie więc ich teraz i wydajcie całe miasto na łup ludziom Holofernesa i wszystkich jego sił zbrojnych» (Jdt 7, 25-26). Kres wydaje się teraz nieunikniony, wyczerpała się zdolność do zaufania Bogu. A ileż to razy i my dochodzimy do krańcowych sytuacji, kiedy nie czujemy się zdolni zaufać Panu. To niedobra pokusa! I paradoksalnie zdaje się, że aby uniknąć śmierci nie pozostaje nic innego, jak oddać się w ręce tych, którzy zabijają. Oni wiedzą, że ci żołnierze wejdą, by zrabować miasto, wziąć kobiety jako niewolnice, a wszystkich innych zabić. To właśnie krańcowa sytuacja”.
Stojący na czele ludu Ozjasz chciał dać mu trochę nadziei, ale była ona słaba. Zachęcał, by „przetrwać jeszcze pięć dni, czekając na zbawczą interwencję Boga”. Ale dodał: „Jeżeli dni owe miną i nie przyjdzie nam pomoc, uczynię stosownie do waszego życzenia” (7, 31).
„Biedny człowiek: był bez wyjścia. Zostawiono Bogu pięć dni – i na tym właśnie polega grzech – pięć dni na interwencję, pięć dni oczekiwania, ale już z perspektywą końca. Zostawiają Bogu pięć dni, żeby ich wybawił, ale wiedzą, że brakuje im ufności, czekają na najgorsze. W rzeczywistości nikt pośród ludu nie jest już w stanie żywić nadziei. Byli zrozpaczeni”.
I wtedy z mądrością i odwagą przemówiła do ludu wdowa Judyta: „Wystawiacie na próbę Pana Wszechmogącego [...] Przenigdy, bracia, nie pobudzajcie do gniewu Pana, Boga naszego! Gdyby nawet nie zechciał przyjść nam z pomocą w tych pięciu dniach, to ma On moc obronić nas w tych dniach, w których zechce, albo zgubić nas na oczach naszych wrogów [...] Oczekując od Niego wzywajmy pomocy dla nas od Niego, a On wysłucha naszego głosu, jeżeli Mu się to spodoba” (Jdt 8, 13.14-15.17).
„To język nadziei. Kołaczmy do drzwi Bożego serca, Bóg jest Ojcem, On może nas wybawić. Ta kobieta, wdowa, podejmuje nawet ryzyko, że ośmieszy się przed innymi. Ale jest odważna! Idzie naprzód! Osobiście uważam, że kobiety są odważniejsze od mężczyzn”.
Papież zwrócił uwagę, że Judyta jak prorok napomina swój lud, aby przywieść go do zaufania Bogu.
„Stwierdza, że Bóg na pewno będzie działał, natomiast propozycja pięciu dni oczekiwania jest sposobem kuszenia Go i uchylania się od Jego woli. Pan jest Bogiem zbawienia i ona w to wierzy, niezależnie od formy, jaką ono przybierze. Zbawieniem jest uwolnienie od wrogów i umożliwienie życia, ale w Jego nieprzeniknionych planach zbawieniem może być także wydanie na śmierć. Jako kobieta wiary Judyta o tym wie. I znamy zakończenie tej historii: Bóg wybawia”.
Ojciec Święty wskazał, że „to nie my jesteśmy tymi, którzy mogą uczyć Boga, co powinien czynić i czego potrzebujemy. On to wie lepiej niż my, a my musimy zaufać, ponieważ Jego drogi i Jego myśli są różne od naszych”. Judyta, „odważna w wierze i w uczynkach” – podkreślił Franciszek – z zaufaniem w Bogu zdołała zabić Holofernesa, ratując swój lud przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Także nas uczy ona nadziei.
„A my, jeśli sięgniemy do pamięci, przypomnimy sobie, ile razy usłyszeliśmy mądre, odważne słowa od ludzi zwyczajnych, od prostych kobiet, które uważa się, bez żadnej pogardy, za niewykształcone. Ale są to słowa mądrości Bożej! Słowa babć... Ileż to razy babcie potrafią powiedzieć właściwe słowo, słowo nadziei, bo mają życiowe doświadczenie, wiele wycierpiały, zaufały Bogu, a Pan obdarza nas radą przynoszącą nadzieję”.
ak/ rv
Powered by WPeMatico