Nowy metropolita białostocki współpracował z trzema papieżami: Janem Pawłem II, Benedyktem XVI i Franciszkiem.
Publikujemy rozmowę:
Ks. Paweł Rytel-Andrianik: Ksiądz Arcybiskup Nominat pracował w Watykanie 27 lat, a więc podczas pontyfikatu trzech papieży. Jak przebiegały spotkania ze św. Janem Pawłem II, Benedyktem XVI i Franciszkiem?
Arcybiskup Nominat Tadeusz Wojda: Moje spotkania z Ojcem Świętym Janem Pawłem II sięgają roku jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Wtedy, na Jasnej Górze, wspólnie z klerykami udało nam się dotrzeć do papieża na szczyt i zaśpiewaliśmy z nim „Barkę”. To było bardzo wzruszające spotkanie.
Po raz drugi spotkałem się z Papieżem Polakiem w roku 1984, kiedy przybyłem do Rzymu. Pojechałem do Castel Gandolfo na Mszę św. z polską grupą. Stanąłem na samym końcu, bo pomyślałem, że skoro przyjechałem do Rzymu, to z pewnością będę miał jeszcze wiele okazji spotkać papieża. Kiedy Ojciec Święty przyszedł, zostawił grupę, podszedł do mnie i powiedział: „To ja sobie zrobię z tobą zdjęcie”. Było to bardzo urzekające. Wrócił później do grupy, by zrobić zdjęcie również z nimi.
Później wielokrotnie miałem okazję spotykać papieża przy różnych okazjach: audiencjach, spotkaniach z kongregacją. Tych spotkań było bardzo wiele.
Papieża Benedykta XVI spotykałem wielokrotnie jako Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary. Wiązało się to z moją pracą. Przez kilka lat byłem odpowiedzialny za organizowanie dwutygodniowych kursów dla nowych biskupów z terenów misyjnych. Za każdym razem zapraszaliśmy więc kard. Ratzingera, aby odprawił Mszę św. i wygłosił prelekcję. Już wtedy mogłem go poznać z bliska. Był to człowiek zawsze ogromnej pokory, otwarty dla wszystkich. Z przyjemnością słuchało się jego przemówień. Potem też mogłem go wielokrotnie spotkać jako papieża Benedykta XVI.
Z papieżem Franciszkiem udało mi się spotkać krótko po jego nominacji. Razem z kardynałem prefektem i z sekretarzami kongregacji, poszedłem jako podsekretarz naszej kongregacji. Wtedy papież zapytał, kim jestem. Odpowiedziałem, że jestem pallotynem. Papież ucieszył się i odparł, że zna pallotynów. Powiedział, że w Argentynie, w jego diecezji byli pallotyni i zawsze był z nimi w bliskim kontakcie. Potem jeszcze kilkakrotnie miałem okazje spotykać papieża na Mszach św., na spotkaniach kongregacji, czy też na spotkaniach papieskich dzieł misyjnych.
Praca w bliskości tych trzech papieży to z pewnością cenne doświadczenie?
Dla mnie ci trzej papieże to naprawdę wielcy papieże. Św. Jan Paweł II to papież misjonarz. Benedykt XVI był doskonałym naukowcem. Zawsze byłem pod wrażeniem, że o trudnych sprawach teologicznych potrafił mówić z taką łatwością, z taką prostotą. I wreszcie papież Franciszek, który wychodzi do wszystkich, który swoim uśmiechem, swoją prostotą, Ewangelią Życia potrafi głosić Słowo Boże.
Było to dla mnie ogromne ubogacenie. Jestem Panu Bogu za to niezmiernie wdzięczny. Móc spotkać papieży z bliska i zamienić z nimi choćby parę słów to wielka rzecz dla każdego kapłana, dla każdego biskupa.
Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcie ilustracyjne: Archiwum prywatne/BP KEP