Abp Gądecki: Kościół wyraża wdzięczność kapłanom

Dzisiaj Kościół wyraża swoją wdzięczność kapłanom za ich posługę, dzięki której tajemnice życia Bożego każdego dnia uobecniają się w świecie – mówił w Wielki Czwartek w katedrze poznańskiej abp Stanisław Gądecki.

Publikujemy pełen tekst homilii wygłoszonej przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

Abp Stanisław Gądecki

Kapłanem – na wzór Chrystusa. Msza św. Krzyżma. Wielki Czwartek. (Katedra Poznańska – 13.04.2017)

Wielki Czwartek to dzień uwielbienia Boga za wielki dar kapłaństwa. Ten dzień  gromadzi w każdej diecezji na całym świecie biskupów i kapłanów, którzy pragną odnowić swoje całkowite zawierzenie Chrystusowi. W ten dzień - odnawiając nasze przyrzeczenia kapłańskie - w pokorze serca ponownie zawierzamy Bogu całe nasze kapłańskie życie. Dzisiaj Kościół wyraża też swoją wdzięczności kapłanom za ich posługę, dzięki której tajemnice życia Bożego każdego dnia uobecniają się w świecie.

1. NA WZÓR CHRYSTUSA

a) A życie w dzisiejszym świecie nie jest szczególnie proste. Niesie ono ze sobą ogromną ilość obowiązków, którym ludzie muszą sprostać i tak wielką różnorodność problemów, które ich niepokoją, iż nierzadko tracą jedności życia zewnętrznego z życiem wewnętrznym.

Z jednej strony nadchodzą do nas bardzo pozytywne wiadomości. W przestrzeni międzynarodowej dokonuje się zdecydowany przełom. Kraje, które do tej pory bez oporu uzależniały się od  międzynarodowej pomocy w zamian za przyjęcie przez nie zobowiązań wprowadzenia szeroko dostępnej, legalnej i bezpłatnej aborcji, masowej dystrybucji środków antykoncepcyjnych, rozszerzenia praktyki sterylizacji oraz objęcia dzieci – począwszy od przedszkola – programami oswajającymi od najmłodszych lat z pornografią, homo- czy transseksualizmem, zaczęły proces odwrotny.

Ostatnia debata w nowojorskiej siedzibie ONZ, poświęcona tzw. zrównoważonemu rozwojowi, dowiodła, że kraje takie jak USA, Rosja, kraje arabskie, kraje Ameryki Południowej nie przyjęły  dokumentu Komisji ds. Ludności i Rozwoju, który szerzył ideę tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych oraz tzw. „wszechstronnej edukacji seksualnej”. Pośród promotorów traktowania zabijania nienarodzonych dzieci jako prawa człowieka zdaje się pozostawać – poza Kanadą - sama już tylko Unia Europejska.

W Polsce z kolei następuje też jakieś otrzeźwienie. Oto minister kultury cofa – i całkiem słusznie - dotację dla obrazoburczego chorwackiego reżysera, który został wyznaczony na kuratora tegorocznego Malta Festiwal 2017. Kultura bowiem to co uczłowiecza człowieka, co czyni go bardziej ludzkim a nie to, co prowadzi go do zezwierzęcenia.

Tymczasem kultura współczesna zawiera co najmniej trzy wymiary, stanowiące wyzwania dla Kościoła. Pierwsze to sekularyzacja.  Zeświecczenie zakłada horyzont, w którym nie ma już miejsca na sacrum, na czynnik religijny jako dominujący element kultury. Jest to wizja społeczeństwa odarta z moralności i tradycji chrześcijańskiej. Drugie bardziej złożone wyzwanie dotyczy związków kultury z nauką, choćby w przypadku bioetyki. Trzecim wyzwaniem, jeszcze bardziej złożonym, jest zjawisko obojętności. Jest ono pośrednio owocem sekularyzacji, ale nie tylko. Dzisiejszy indyferentyzm nie polega na zaprzeczaniu istnieniu Boga, ale związany jest z odrzuceniem wszelkich obowiązujących wartości. Oznacza on brak wrażliwości kulturalnej i duchowej.

b) Pośród tych wszystkich wyzwań, również kapłani - zajęci licznymi i różnorodnymi obowiązkami – muszą zastanawiać się nad tym, w jaki sposób nie ulec rozdarciu, w jaki sposób zespolić w jedno własne życie wewnętrzne z działalnością zewnętrzną. „Tej jedności życia nie może wytworzyć ani czysto zewnętrzny porządek w pracy duszpasterskiej, ani samo praktykowanie pobożnych ćwiczeń, chociaż przyczyniają się do jej podtrzymywania. Prezbiterzy mogą ją budować, idąc w wypełnianiu posługiwania za przykładem Chrystusa Pana, którego pokarmem było czynić wolę Tego, który Go posłał, aby dokonać Jego dzieła.

Istotnie, aby nieustannie wypełniać tę właśnie wolę Ojca w świecie, przez Kościół, Chrystus działa za pośrednictwem swoich sług i dlatego pozostaje zawsze zasadą i źródłem jedności ich życia. Prezbiterzy więc osiągną jedność życia, łącząc z Chrystusem siebie samych w uznaniu woli Ojca i w składaniu siebie samych w darze dla powierzonej im trzody. W ten sposób, reprezentując Dobrego Pasterza, w ćwiczeniu się w pasterskiej miłości znajdą więź doskonałości kapłańskiej, zespalającą w jedno ich życie i działanie. Ta zaś miłość pasterska wypływa głównie z Ofiary eucharystycznej, ponieważ całe życie prezbitera jest w niej zakorzenione, tak iż to, co dokonuje się na ołtarzu ofiarnym, kapłańskie serce stara się odnieść do siebie. Nie można zaś tego osiągnąć, jeśli sami kapłani nie będą wnikali przez modlitwę coraz to głębiej w misterium Chrystusa”.

Aby konkretnie mogli sprawdzić w praktyce jedność swojego życia, niech rozważają wszystkie swoje przedsięwzięcia, badając jaka jest wola Boża, tzn. zgodność swoich przedsięwzięć z ewangelicznymi zasadami posłannictwa Kościoła. Wierności wobec Chrystusa nie można bowiem oddzielać od wierności wobec Jego Kościoła.

Aby więc prezbiterzy nie biegli na próżno, miłość pasterska domaga się od nich, by pracowali zawsze w ścisłym zjednoczeniu z biskupami i z innymi braćmi w kapłaństwie. W ten sposób postępując, odnajdą jedność własnego życia w jedności posłannictwa Kościoła i tak zjednoczą się ze swym Panem, a przez Niego z Ojcem w Duchu Świętym, aby mogli być napełnieni pociechą i radością” (Dekret o posłudze i życiu prezbiterów, 14) . A zatem, jedność z Chrystusem, jedność z Kościołem, jedność z biskupem i kapłanami jest sprawdzianem naszej wierności.

2. WIERNOŚĆ

a) Gdy czasami ktoś mnie pyta – pisze jeden z kapłanów naszej archidiecezji - co dla mnie jest najważniejsze w kapłaństwie, odpowiadam zawsze właśnie tym jednym słowem: wierność. Można je uzupełnić wieloma innymi słowami kluczami, które tworzą nasz kapłański świat, wartościami, bez których nie może on istnieć, bo zabrakłoby mu po prostu fundamentów. Wierność to dla mnie jakby rdzeń całej naszej posługi. Wierność Chrystusowi, wierność powołaniu, wierność złożonym przyrzeczeniom, zwłaszcza celibatu i posłuszeństwa biskupowi, wierność Ewangelii i wierność modlitwie… - to zaledwie niektóre z tych przestrzeni życia, które ukazują kapłaństwo w perspektywie wierności, która otwiera go i na Boga i na człowieka. Pytanie o wierność jest punktem wyjścia dla całego kapłańskiego życia. Od niego wszystko się zaczyna. Wierność nadaje bowiem temu życiu sens i właściwy kierunek.

Od czasu, gdy wstąpiłem do seminarium duchownego, minęło już ponad 21 lat. Przez ten czas niejeden raz słyszałem o księżach, którzy porzucili stan kapłański. Szczegółowe powody były bardzo różne. Pewnie najczęściej związane z kobietami, choć nie zawsze. To jednak, co powraca mi na myśl w obliczu tych trudnych życiowych sytuacji, to przekonanie, że problemy księdza zaczynają się często od drobnych – a tak naprawdę: tylko pozornie drobnych - niewierności. Kiedy przypominam sobie twarze moich kolegów kapłanów, którzy dziś już sutanny nie noszą, przypominają się też te, jak się później okazywało, z pozoru tylko drobne sprawy, na które nikt szczególnie wówczas nie zwracał uwagi, a które z czasem okazywały się początkiem końca kapłańskiej posługi.

Wspólne spojrzenie na kapłaństwo, refleksja, powracanie do tematu kapłańskiego życia nie tylko w kontekście bolesnych skandali, ale przede wszystkim świadectwa wierności i gorliwości zdecydowanej większości kapłanów, mogą być rzeczywiście szansą, by inaczej spojrzeć na siebie, swoje powołanie, posługę, sukcesy i porażki, głębokie zaangażowanie i oddanie wiernym, a także chwile zniechęcenia czy może nawet niewierności. To wszystko składa się na życie księdza, choć mało uważnemu, a niekiedy zmanipulowanemu obserwatorowi może się ono wydawać tylko święte lub tylko grzeszne (Ks. Dariusz Madejczyk, Wierność Chrystusa, wierność kapłana, PK 24/2009/).

b) Na początku wierność wydaje się łatwa. Łatwo jest odpowiedzieć na powołanie, bo sama nowość wszystkiego, co się przedsiębierze rodzi entuzjazm. Czuje się jeszcze „impuls” łaski Bożej, która poruszyła nas do całkowitego oddania. Dzięki temu wszystko jawi się jako łatwe, proste i przyjemne. Ale jest to kroczenie za Panem w sposób bardzo niepewny - być może potrzebny na początku – w sposób nieumocniony.

Potem jednak, wcześniej czy później pojawi się jakaś nieprzewidziana trudność w drodze i wtedy entuzjazm słabnie. Jakaś porażka albo sukces, pokusa, odkrycie jakiejś słabości, która wydaje się nas przerastać, która może nas doprowadzić nawet do powątpiewania o powołaniu, które jeszcze niedawno wydawało się czymś oczywistym i jasnym. W takich przypadkach dobrze jest oprzeć się właśnie na pewności powołania, które wcześniej rozpoznaliśmy. Zamiast myśleć: „ponieważ pojawiła się trudność, która wydaje się nie do pokonania, prawdopodobnie nie mam powołania”. Trzeba raczej odwrócić to rozumowanie i powiedzieć: „ponieważ mam powołanie, wcześniej czy później - z pomocą łaski Bożej, której mi nie zabraknie - pokonam tę trudność, walcząc ile będzie trzeba”.

Bóg bowiem nie zaprzecza samemu sobie, nawet jeśli czasami nam się wydaje, że tak robi. Skoro mnie wezwał, udzieli mi wszelkiej pomocy, jakiej będę potrzebował. Tym większej pomocy, im poważniejsza będzie trudność, jaka pojawi się na mojej drodze. Jeśli z mojej strony będę się starał być wiernym, przekonam się, że Bóg dopuszcza trudności, żebym wyszedł z nich umocniony i nauczył się Mu bardziej ufać.

Wierność powołaniu jest możliwa tylko dzięki wierności Boga, bo Bóg jest wierny i wypełnia to, co obiecuje. Kończy to, co zaczyna. „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?” (Rz 8,32).

c) Wierność nie jest tożsama z niezmiennością. Należy zwrócić na to uwagę, gdyż często mamy do czynienia z próbami ukazywania wierności – w formie karykaturalnej – jako zwykłego trzymania się tego, co dawne, mimo że wszystko wokół nas się zmienia i ewoluuje. Z tego powodu wierność jest często traktowana jako cnota mało rozsądna, która prowadzi człowieka do zatrzymania się w rozwoju.

Ta karykatura wierności nie odzwierciedla prawdy między innymi dlatego, że bycie wiernym powołaniu wymaga zmieniania się. Odpowiedziałem „tak” na moje powołanie i podtrzymuję to nie dlatego, że raz kiedyś to powiedziałem i nie zamierzam zmieniać swego zdania. Prawdziwy powód jest taki, że motywy do dobrowolnego powiedzenia „tak” są również dzisiaj tak samo ważne jak wczoraj. Nawet jeśli wówczas, gdy wypowiedziałem owo „tak” nie znałem jeszcze tej czy innej osoby, nie chorowałem na tę czy inną chorobę, nie wiedziałem jak przyjemny może być określony sposób życia... Wszystkie te rzeczy, które oddałem Bogu, kiedy były one tylko zwykłymi możliwościami, winienem oddawać cały czas, w miarę jak stają się one w moim życiu rzeczywistością. To wymaga zmiany, ciągłej osobistej przemiany. Podtrzymywania żywego pragnienia oddania i mówienia na nowo „tak” (por. Jorge Miras, Wierność Bogu, Ząbki 2017).

W latach 60. i 70. mówiło się przesadnie o aggiornamento, o „uwspółcześnieniu” Kościoła, czy „dostosowaniu” w Kościele. Problem polegał na tym, w jakim sensie każdy rozumiał to dostosowanie. Czasami bowiem poprzez dostosowanie się do współczesnego świata usiłowano zmienić samą istotę Kościoła. „Dla mnie aggiornamento – mówił Josemaria Escriva - oznacza przede wszystkim właśnie to: wierność. Mąż, żołnierz, zarządca jest zawsze na tyle lepszym mężem, żołnierzem, na tyle lepszym zarządca, na ile jest w stanie w każdej chwili i za każdym razem coraz wierniej stawić czoła każdej nowej sytuacji w swoim życiu; wierność to zdecydowane potwierdzenie zobowiązań miłości i sprawiedliwości, które kiedyś zaciągnął. Jest to wierność subtelna, operatywna i stała, wierność trudna, jak trudne jest każde wprowadzenie trwałych zasad do zmiennej rzeczywistości tego, co ograniczone, i dlatego jest najlepszą obroną osoby przed starością ducha, oschłością serca i umysłowym skostnieniem” (św. Josemaria Escriva, „Spontaniczność i pluralizm...” w: Rozmowy z Prałatem Escrivą, 1).

d) W sumie więc, aby zespolić w jedno życie wewnętrzne z życiem wewnętrznym, trzeba faktycznego zjednoczenia się z Chrystusem i z Kościołem. Tak więc nasza wierność nie opiera się na naszej odporności na pokusy albo niezdolności do grzechu. Ona opiera się na wierności Chrystusowi, który sprawia, że trwamy w Jego miłości, mimo naszej słabości. „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru” (Rz 8,28).

Ten Bóg domaga się od nas, abyśmy - na Jego podobieństwo - wszystkie, także najdrobniejsze czynności doskonale spełniali. Bóg bowiem, jako nasz Pan i Stwórca, ma nad nami władzę nieograniczoną i rozciągającą się zarówno na sprawy wielkie jak i na małe, a więc każda czynność winna być uwielbieniem Jego majestatu. A więc posłuszeństwo względem Boga i miłość ku Zbawicielowi wymaga naszej wierności w rzeczach małych.

Jak uczą mistrzowie duchowi, nasza świętość nie zależy od tego, co czynimy, ale od tego, jak czynimy. Jeden akt dobrze spełniony więcej nas uświęca niż tysiąc niedbałych. Święci po największej części niewiele czynili na zewnątrz, ale za to wiele wewnątrz, a każda ich czynność była doskonała, bo jej źródłem była miłość, a jej kamieniem probierczym czysta pobudka.

Gdyby wszyscy pamiętali o tym, że ich świętość zależy od doskonałego spełniania codziennych spraw i obowiązków, jak i  od doskonałego znoszenia krzyży, prędko by się uświęciły. Niestety, oni zwykle chcą być tym, czym być nie mogą, a nie tym, czym być powinny. Pragną rzeczy wielkich, które prawdopodobnie nigdy nie nadejdą, a zaniedbują małe, które sam Bóg wsuwa im w ręce. Cóż więc dziwnego, że tak mało jest doskonałych. Kiedy św. Filip Nereusz, wiedziony pragnieniem męczeństwa, chciał się udać do Indii, zaszedł mu drogę poważny starzec, a wskazując na Rzym, rzekł: „twoje Indie są tam”. Podobnie i do nas, jeżeli pragniemy rzeczy wielkich, mówi niejako Bóg: Indie twoje są tam, gdzie cię wola moja postawiła; tam się uświęcisz (św. Józef Sebastian Pelczar, Życie duchowe, t.2, Kraków 2003).

e) Istnieje też pewien błąd, który szczególnie łatwo przydarza się młodym kapłanom oraz kapłanom w zaawansowanym wieku. Jest to przekonanie o tym, iż jeśli otworzę swoje serce, żeby powiedzieć – w odpowiednim miejscu – o jakimś upadku czy słabości, to zaszkodzę własnemu wizerunkowi. Młodzi obawiają się, że fakt ten sprawi, iż zostaną uznani za niezdatnych. Starsi natomiast sądzą, że cała droga, jaką dotąd przebyli, może zostać przez to zakwestionowana. W gruncie rzeczy osoby, które popadają w ten błąd zdają się myśleć, że Bóg wybiera tylko tych, którzy nie muszą walczyć ani się poprawiać, albo takich, co mogą iść naprzód wyłącznie o własnych siłach, tak żeby nikt nie dowiedział się o ich słabościach czy potknięciach. Tymczasem jest zupełnie inaczej: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy...” (1 J 1,8-9).

Aby odbudować naszą wierność - ranioną ciągle przez nasze grzechy w rzeczach małych i dużych - Zbawiciel postawił nam sakrament pokuty, dzięki któremu nasza słabość zostaje uzdrowiona Jego mocą. „Praktyka korzystania z sakramentu pojednania nie może ograniczać się tylko do przypadków grzechu ciężkiego (...); przypomnijmy, że powtarzana regularnie spowiedź, nazywana spowiedzią z  pobożności, zawsze towarzyszyła drodze świętości w Kościele” (św. Jan Paweł II, Przemówienie do Penitencjarni Apostolskiej, 30.01.1981). Nie przesadzę mówiąc, ze zachować wierność może tylko ten, kto przystępuje do niego często, żeby oddać się w ręce miłosiernego i wiernego Boga. Przy każdym rozpoczynaniu od nowa możemy wrócić na drogę z większą znajomością siebie, a w konsekwencji – z większą pokorą i dojrzałością (por. Jorge Miras, Wierność Bogu, Ząbki 2017).

Parafrazując słowa ojca świętego Franciszka można by powiedzieć, że: Wierność Bogu jest kwestią wierności osobie, z którą się wiążemy, aby iść razem tą samą drogą. Tą osobą jest Jezus w Eucharystii. Wszystko, co mamy w świecie, nie zaspokoi naszego głodu nieskończoności. Potrzebujemy Jezusa, przebywania z Nim, karmienia się przy Jego stole, Jego słowami życia wiecznego! Wiara w Jezusa oznacza uczynienie Go centrum, sensem naszego życia. Chrystus nie jest elementem dodatkowym, On jest „chlebem żywym”, jest niezbędnym pokarmem. Tak więc w dniu ustanowienia Eucharystii i kapłaństwa każdy z nas może sobie teraz zadać pytanie: czym jest dla mnie Eucharystia? Im bardziej w niej przebywamy, tym bardziej wzrasta pragnienie, aby w Niej trwać (por. Papież Franciszek, Do kogóż pójdziemy? Rozważanie przed modlitwą ‘Anioł Pański’ – 23.08.2015).

ZAKOŃCZENIE

Drodzy bracia w biskupstwie i kapłaństwie, na koniec: „Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem - kapłanami Bogu i Ojcu swojemu, Jemu chwała i moc na wieki wieków!” (Ap 1,5-6).

Dziękuję serdecznie każdemu z Was za Waszą liczną obecność i wspólnotę eucharystyczną. Udziałem wielu z Was jest radość i entuzjazm, inni być może cierpią, są zmęczeni, lub czują się zagubieni. We wszystkich pragnę uczcić wizerunek Chrystusa, który otrzymaliście wraz ze święceniami, owo niezatarte „znamię”, które wyróżnia każdego z Was. Jest ono znakiem szczególnej miłości Chrystusa, której doświadcza każdy kapłan i na którą może zawsze liczyć, aby iść dalej z nowym entuzjazmem, dążąc do coraz to większej wierności.

W Wielki Czwartek nie możemy zapomnieć o naszych chorych współbraciach a także o starszych kapłanach, którzy ze względu na wiek i dolegliwości są tutaj nieobecni, a którzy dopełniają w swoim ciele „braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24).

Za chwilę odnowimy nasze przyrzeczenia kapłańskie. Ponowimy gorące postanowienie, by stawać się coraz wierniejszym obrazem Najwyższego Kapłana, który nas wzywa do tego, abyśmy brali z Niego przykład i dzień po dniu ofiarowywali nasze życie za zbawienie owczarni, którą przekazał On naszej opiece.

Powierzam każdego z Was i Waszą codzienną posługę Maryi, Matce Kapłanów. Niech Ona uprosi Wam tę łaskę, abyście nigdy nie przyzwyczaili się do Tajemnicy kapłaństwa i Eucharystii złożonej w Wasze ręce. Niech wyprosi dla Kościoła liczne i święte powołania kapłańskie, zakonne i misyjne; wielu wiernych i wspaniałomyślnych kapłanów.

Serdecznie dziękuję Wam za codzienny, kapłański trud i życzę Wam i Waszym wspólnotom parafialnym i zakonnym błogosławionych świąt Zmartwychwstania Pańskiego!

ms / Poznań

« 1 »