Mszy św. w Katedrze Wawelskiej w Niedzielę Wielkanocną przewodniczył abp Marek Jędraszewski. „Całe nasze dalsze życie chrześcijańskie, życie na mocy chrztu świętego, wszczepione w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, musi być jednym wielkim zasługiwaniem na Boże błogosławieństwo” – powiedział do zebranych metropolita krakowski.
Hierarcha w wygłoszonej homilii porównał dwóch uczniów, którzy przybyli do grobu po zmartwychwstaniu - Jana i Piotra. Jak zaznaczył Jan zobaczył i uwierzył, ale Piotr tylko się zdziwił.
"Piotr nie zobaczył Pana i dlatego pozostał na poziomie zdziwienia. Ale w końcu Piotr ujrzał Pana" - stwierdził, wskazując, że na kartach Pisma św. odnaleźć można informację, że Zmartwychwstały ukazał się Kefasowi.
Przypomniał, że to właśnie do tego spotkania nawiązywał średniowieczny ryt sprawowany w kaplicy papieskiej na Lateranie, gdzie czczono specjalną ikonę Jezusa zmartwychwstałego, o której sądzono, że była namalowana nie ludzką, ale Boską ręką.
"Na początku dzisiejszej liturgii też nawiązaliśmy do tego rytu. Diakon śpiewał: 'Powstał z grobu Pan, który za nas zawisł na drzewie krzyża' i śpiewaliśmy radosne 'Alleluja' (...) a potem nastąpiła cześć, jaka została oddana ikonie Chrystusa przez akt okadzenia" - opisał.
Tłumacząc pierwsze spotkanie Chrystusa po zmartwychwstaniu z Piotrem, metropolita ocenił, że Piotr mógł czuć zarówno, że przyszedł moment otarcia jego łez po zdradzie Jezusa, ale także jak bardzo zasłużył sobie na potępienie ze Jego strony. "Ukazując mu się jako pierwszemu z apostołów, Chrystus pokazał mu, że go kocha. Zmartwychwstanie Chrystusa jest zwycięstwem miłości nad złem" - głosił.
Zastanawiał się czy Piotr nie myślał również o wypowiedzianych wcześniej słowach Jezusa, że nie myśli na sposób Boży, a jedynie ludzki. "Myślał rzeczywiście na sposób ludzki, a miał patrzeć na swego Mistrza i Jego posłannictwo w świecie na sposób Boży. Właśnie jako na Tego, który jest Mesjaszem, Synem Boga. I odtąd, od tego momentu spotkania ze Zmartwychwstałym, Piotr zaczął myśleć już na sposób Boży" - mówił.
Dodał, że potrzebna była do tego także moc Ducha św., który został zesłany w dzień Pięćdziesiątnicy, ale Piotr wiedział już, że do końca życia musi zasługiwać na błogosławieństwo, jakie otrzymał od Jezusa. Podkreślił, że takie zasługiwanie na Boże błogosławieństwo to zadanie każdego wierzącego.
"Na to, abyśmy mogli w każdym momencie naszego życia patrzeć na siebie, na innych, na świat, nie na sposób ludzki, ale na sposób Boży. W świetle Tego, który umarł i zmartwychwstał dla nas i dla naszego zbawienia" - zakończył abp Jędraszewski.
luk/KAI