Uroczystości Odpustowe - Kębło, 01.09.2017 r.
Czcigodni Bracia w kapłaństwie, Osoby Życia Konsekrowanego, drodzy Pielgrzymi!
W pierwszą sobotę września, jak co roku, gromadzimy się przy kapliczce w Kęble, aby wielbić Boga za dar Matki, aby oddać cześć Matce Boga i naszej Matce, która wybrała to właśnie miejsce, by wypraszać u Boga zdroje łask każdemu, kto z wiarą o nie poprosi.
Kochani, w tym roku nasze myśli biegną do wielu sanktuariów maryjnych ze względu na okrągłe jubileusze jak 300-lecie koronacji wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, 100-lecie objawień Matki Bożej w Fatimie, 50-lecie koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Licheńskiej czy 140-lecie objawień Maryi w Gietrzwałdzie.
Obecność Maryi przepełnia nasze życie, dlatego tak chętnie świętujemy wspominając Ją, odwiedzając sanktuaria, w których zaznaczyła swoją obecność czy to przez objawienia, czy też przez swój cudowny wizerunek. I nie powinno to dziwić, gdyż Matce Chrystusa należy się cześć, chwała i nasze synowskie oddanie jako wyraz wdzięczności za Jej opiekę nad nami. Czynimy to z potrzeby ludzkiego serca i mamy do tego prawo, bo to przecież Chrystus zostawił nam Ją za Matkę w swoim testamencie z krzyża i od tamtego czasu jest Ona z nami i dla nas, wskazuje na swojego Syna i do Niego nas prowadzi, u Niego się wstawia za nami w naszych życiowych potrzebach.
Te wszystkie szczególne znaki Jej obecności pośród nas wskazują na miłość Maryi do każdego człowieka i na Jej matczyną troskę o nasz los w codziennych radościach i smutkach. Jak przed wiekami zaniosła Chrystusa św. Elżbiecie, tak teraz pragnie wnosić Go do życia każdego z nas, bez wyjątku. Widać to również w przepięknej figurze tak drogiej nam Kębelskiej Madonny, która, trzymając na ręku Jezusa, prezentuje Go całemu światu, jakby na nowo chciała nam powiedzieć: Uczyńcie cokolwiek wam powie mój Syn. Takie jest też przesłanie licznych prywatnych objawień maryjnych na całym świecie. Ona zawsze wskazuje na Chrystusa i do Niego prowadzi.
Pobożność Maryjna zajmuje w polskim narodzie szczególne miejsce i jest znana od wielu wieków. To w dużej mierze dlatego Tatarzy, którzy napadli na Polskę w 1278 roku, wiedząc jaką czcią Polacy otaczają Maryję, postanowili na oczach jeńców urządzić sobie kpiny z Jej figury znajdującej się właśnie tu, w Kęble - pamiętamy opis tego wydarzenia z historii naszego sanktuarium. W tym czasie inna chorągiew tatarska walczyła pod Głuskiem Opolskim i przegrała bitwę. Nad Matką Bożą zaś ukazała się tak wielka jasność, że Tatarzy przestraszyli się i uciekali w popłochu zostawiając jeńców i zdobyte łupy. Od tamtego czasu miejscowa ludność, tak jak my dzisiaj, tłumnie odwiedzała miejsce cudu a Otton Jastrzębczyk postanowił wybudować kościół, by umieścić w nim cudowną figurę. Po dziś dzień Matka Kębelska wysłuchuje naszych próśb i wyprasza nam u Boga potrzebne łaski a niejednokrotnie cudowne interwencje.
Drodzy Siostry i Bracia w naszym dzisiejszym rozważaniu chciałbym także wspomnieć o innych objawieniach Maryi, które miały miejsce w Gietrzwałdzie, ze względu na przypadającą w tym roku wspomnianą już 140. Rocznicę tych objawień. W 1877 roku, gdy Polska była pod zaborami, Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta ukazała się dwóm dziewczynkom i przemówiła do nich po polsku. Przyczyniło się to do obudzenia w mieszkańcach Warmii polskiej tożsamości. Mówiono: Skoro Przenajświętsza Panienka przemówiła do dzieci warmińskich po polsku to grzechem jest jeśli ktokolwiek języka ojczystego jako daru Bożego się wyrzeka! Maryja poleciła dzieciom, aby gorliwie odmawiały różaniec a dzięki modlitwie Kościół nie będzie prześladowany i wielu ludzi się nawróci. Podczas jednego z objawień wyraźnie wskazała, że jeszcze ważniejsze od różańca jest uczestnictwo w Mszy świętej i że to Ofiara Eucharystyczna jest najlepszą drogą do wybłagania nawrócenia i pomocy duszom w czyśćcu cierpiącym. Objawienia w Gietrzwałdzie zaowocowały wzrostem pobożności mieszkańców Warmii. Codziennie odmawiano różaniec, wiele osób przystępowało do sakramentów świętych a do Kościoła wracali ludzie, którzy na wiele lat odwrócili się od Boga.
Podobne przesłanie przyniosła Maryja pastuszkom w Fatimie, których wezwała do modlitwy różańcowej i składania wyrzeczeń za dusze grzeszników. Tak, Maryja w swych objawieniach, wzywa przede wszystkim do powrotu do ewangelii i osobistego nawrócenia.
Praktyka pięciu pierwszych sobót miesiąca jest nierozerwalnie związana z przyjmowaniem Komunii Świętej i odmawianiem różańca, co razem ma być wynagrodzeniem Jej Niepokalanemu Sercu za grzechy ludzkości, które obrażają Boga. Sens wynagrodzenia bardzo dobrze oddaje znana nam modlitwa, której Maryja nauczyła dzieci w Fatimie. Modliliśmy się nią dzisiaj: O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia. Maryja poznała, tak w życiu swojego narodu, jak i w swoim własnym, ogrom Bożego miłosierdzia, dlatego wie, że dla każdego, nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika jest nadzieja, dopóki żyje on na ziemi i jest w stanie zwrócić swoje serce ku Bogu prosząc o uzdrowienie.
Drogie Siostry i Bracia, to z wielkiej miłości do nas, swoich dzieci, przychodzi Maryja w różnych miejscach świata i przynosi nam Swojego Syna i stara się do Niego przyprowadzić jak najwięcej osób. Dlatego też zachęca Ona tych, którym się objawia, aby dzielili się swoimi przeżyciami i przekazywali Jej orędzie innym. Dzięki temu słowa i prośby Matki Bożej dotarły także do nas i dziś jesteśmy wezwani, aby wcielać je w życie i w ten sposób prowadzić innych do Chrystusa. Tak jak jedność, modlitwa i wzajemna miłość pierwszych chrześcijan były świadectwem wobec rodzącego się Kościoła a opowieści pastuszków z Fatimy, ich surowy tryb życia i dziecięce wyrzeczenia były świadectwem dla im współczesnych, tak dziś nasze osobiste nawrócenie prowadzące do życia Ewangelią na co dzień ma być świadectwem dla tych, wśród których żyjemy. Aby było ono skuteczne, musi wypływać z naszej głębokiej i autentycznej relacji z Bogiem, z naszego zawierzenia Bogu i życia we wspólnocie z Nim.
Doskonałym przykładem takiego zawierzenia Bogu, przez rodzący się Kościół, jest trwanie na modlitwie w Wieczerniku, o którym słyszeliśmy w II dzisiejszym czytaniu z Dziejów Apostolskich. Apostołowie przeżywali wtedy bardzo trudne chwile po wniebowstąpieniu Chrystusa. Być może nie rozumieli jeszcze co się dokonało, może czuli się opuszczeni, ale zgromadzili się we wspólnocie i trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego. Mogli się przestraszyć, zamknąć się w domach z obawy przed prześladowaniami, pogrążyć się w bólu, bo przecież ten, który obiecał być z nimi zawsze właśnie odszedł do nieba. Oni jednak zdecydowali się na najlepszą rzecz jaką mogli wybrać – trwali przy Bogu na modlitwie, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń, na wypełnienie obietnic, które zostawił nam Chrystus. Pośród nich była Maryja – Matka Jezusa i Matka Kościoła. Matka wszystkich wierzących.
Kochani!
Matka Boża już 100 lat temu w Fatimie przestrzegała, że największym zagrożeniem dla człowieka, dla świata, jest życie tak jakby Bóg nie istniał, a więc utrata wiary, demoralizacja, odrzucenie Boga i Jego praw. Patrząc na dzisiejszy świat widzimy jak niewiele skorzystaliśmy z ostrzeżeń Maryi. Wielu ludzi żyje tak, jakby Boga nie było przekraczając ciągle kolejne granice. Coraz częściej słyszymy o napaściach na osoby duchowne – kilka dni temu zabito kapłana w Brazylii a we Włoszech pobito 97-letniego spowiednika; twórcy kultury i sztuki dopuszczają się bluźnierstw; zaślepieni chęcią zdobycia bogactwa okradają kościoły. Ludzie nie cofają się nawet przed profanacją Najświętszego Sakramentu. Jak mówi, obecny wśród nas, zacny i kochany ks. infułat Jan Pęzioł – egzorcysta i wieloletni kustosz Wąwolnickiego sanktuarium – w ciągu ostatnich lat znacznie wzrosła liczba osób opętanych a przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje się w tym, że współczesna cywilizacja wiele trudu wkłada w to, aby wmówić ludziom, że szatan nie istnieje. On zaś nieustannie walczy z Bogiem o każdą duszę, o każdego z nas. Dlatego tak ważna jest dla nas obecność w naszym życiu Maryi, Jej matczyna troska i nieustanne nawoływanie do nawrócenia. Musimy wsłuchać się w Jej słowa, szczególnie w te dobrze znane słowa z wesela w Kanie – uczyńcie cokolwiek wam powie – gdyż są one najważniejszą wskazówką na drodze do wiecznego szczęścia. Są zachętą do tego, by przestać układać sobie życie po swojemu, a w zamian zaufać Bogu i zgodzić się na najlepszy plan – Jego plan. Słyszeliśmy w pierwszym czytaniu jak Mądrość Boża przemawia do nas: Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. Przyjmijcie naukę i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie. Błogosławiony ten, kto mnie słucha, kto co dzień u drzwi moich czeka, by czuwać u progu mej bramy, bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana. Jako uczniowie Chrystusa zawsze powinniśmy wsłuchiwać się w Jego głos, by w oparciu o Jego słowo dokonywać życiowych wyborów, podejmować ważne decyzje. Kiedy zaś nauczymy się korzystać z Bożych pouczeń, czyli przestrzegać Bożych przykazań i Bożego prawa, będziemy błogosławieni i otrzymamy od Boga łaskę.
Czy jest to łatwe zadanie? Z pozoru może nam się tak wydawać. Myślimy może, że skoro staramy się żyć zgodnie z 10-cioma przykazaniami Bożymi, jesteśmy blisko królestwa niebieskiego. Ale czy tak jest na pewno? Czy jesteśmy gotowi zaryzykować wszystko, aby wypełnić Bożą wolę? Czy potrafimy swoim życiem wypełniać najważniejsze przykazanie – przykazanie miłości Boga i bliźniego? Czy potrafimy trwać przy Bogu mimo wszystko? Czy potrafimy uczynić cokolwiek nam powie?
Z pomocą przychodzi nam Maryja poprzez swój przykład zawierzenia i zasłuchania w Boże słowo. Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego – mówi do Anioła w momencie zwiastowania. Tymczasem on przybył, by w imieniu Boga zapytać tę młodą dziewczynę czy zgodzi się porzucić wszystko, co do tej pory znała i zostać Matką Bożego Syna. Nie zawahała się, powiedziała Bogu „tak”, przyjmując wszystkie konsekwencje tego wyboru. Pokorne fiat Maryi było bezwarunkową zgodą na Boży plan, bez szukania własnego „ja”, własnej woli, własnej chwały. Całe Jej życie było przepełnione posłuszeństwem Bogu i uwielbieniem Go za wielkie dzieła jakich dokonał w Jej życiu, a przez to także w Jej narodzie i dla całej ludzkości. Czy potrafimy tak zaufać? Czy potrafimy być posłuszni, mimo że Boży plan różni się od naszego własnego? Czy podejmując się życia z Bogiem jesteśmy gotowi na konsekwencje naszej decyzji?
Droga Siostro, drogi Bracie, myślisz może teraz, że przecież jesteś tu, przy tej kębelskiej kaplicy i kosztowało Cię to wiele trudu, by wybrać się na tę pielgrzymkę. Jest to jedna z konsekwencji tego, że w swoim życiu wybierasz Boga. Chodzisz na niedzielną i świąteczną Mszę świętą, modlisz się codziennie i nawet uczysz swoje dzieci, że powinny postępować zgodnie z zasadami wiary. Tak, to prawda, to są czyny godne ucznia Chrystusa i należy się z nich cieszyć i je kontynuować. Ale jak wiele jeszcze mamy do zrobienia? Ilu jeszcze wymogów wynikających z Bożych przykazań nie potrafimy wcielić w nasze życie?
Weźmy dla przykładu pierwsze z Bożych przykazań – nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Czy Bóg na pewno jest dla nas najważniejszy? Może praca, bogactwo, inny człowiek, doczesne szczęście przeszkadzają nam na drodze do ostatecznego celu, którym jest nasze zbawienie, a którego nie możemy osiągnąć o własnych siłach?
Weźmy inne z przykazań – nie zabijaj. Czy naprawdę szanujemy każde życie i jesteśmy gotowi stanąć w jego obronie, by było chronione od jego poczęcia do naturalnej śmierci? A może milcząco zgadzamy się na zabijanie nienarodzonych, bo uważamy, że kobieta ma prawo decydować o tym, co dzieje się z jej ciałem? A może uważamy, że aborcja to tylko wybór, do którego człowiek ma prawo w imię wolności i własnego dobra? Może popieramy w ciszy naszych serc zapłodnienie in vitro, tłumacząc sobie, zgodnie z dominującym w mediach nurtem, że przecież ludzie mają prawo do szczęścia? A może nawet nie dbamy o nasze życie i zdrowie, bo przecież nie można wziąć wolnego w pracy, bo szkoda czasu na lekarza, szkoda pieniędzy na leki?
Drodzy Siostry i Bracia, moglibyśmy długo rozważać każde z Bożych przykazań. Dotknęliśmy i to bardzo pobieżnie tylko kilku z nich. Warto jednak znaleźć czas i zrobić sobie pogłębiony rachunek sumienia, by zobaczyć na ile Chrystus, którego przynosi nam Maryja i Jego prawo jest słowem życia dla mnie, na ile na tym słowie buduję moje dziś i myślę o mojej przyszłości. Poza słowem życia, które przynosi Chrystus, którym On sam jest, nie ma żadnej przyszłości – jest rozpacz.
Jak widzimy nie trzeba pogłębionych dyskusji, by uczciwie stwierdzić, że każdy z nas potrzebuje nawrócenia; potrzebuje Bożej łaski, by odwrócić się od grzechów i zwrócić się ku miłosiernej miłości Boga. Odkrywamy też z łatwością, że orędzie Maryi, mimo upływu wielu lat, nie zostało wypełnione a na świecie jest jeszcze mnóstwo zła. Dlatego trzeba nam dziś czynić szczery rachunek sumienia i na nowo, może kolejny raz, podjąć wysiłek, by zmienić swoje życie tak, by zadbać o zbawienie swoje i bliźnich.
Dziś jest ten dzień droga Siostro, drogi Bracie, by na nowo zawierzyć Bogu, by poprosić Maryję o nowe siły i krok po kroku wypełniać Jej orędzie. Nie zapominajmy do czego Ona wzywa nas ustawicznie. Przystępujmy z oczyszczonym sercem do Komunii świętej, módlmy się na różańcu, ofiarujmy nasze cierpienie, nasze wyrzeczenia za zbawienie grzeszników, za nasze zbawienie, i wynagradzajmy Bogu za grzechy, które Go obrażają. Żyjmy Ewangelią na co dzień i nieśmy innym Chrystusa jak Maryja, abyśmy razem z Nią mogli przez wieki śpiewać radosne Magnificat za wielkie rzeczy, które Bóg uczynił w naszym życiu. Amen.