Abp Stanisław Gądecki
Kandydat na ołtarze ks. Stanisław Streich (1902-1938), Luboń, kościół pw. św. Jana Bosko - 28.10.2017
Od męczeńskiej śmierci ks. Stanisława Streicha minęło już 79 lat. Jest to najwyższy czas, aby rozpocząć proces beatyfikacyjny tego męczennika, skromnego i wielce zasłużonego kapłana. Archidiecezja Poznańska zebrała już niezbędne materiały związane z życiem i działalnością księdza Streicha i – na 374. Zebraniu Plenarnym w dniu 5 października 2016 roku - otrzymała nihil obstat, czyli niezbędną zgodę Konferencji Episkopatu Polski na rozpoczęcie procesu. Kolejnym krokiem była zgoda Stolicy Apostolskiej.
A oto dzisiaj uczestniczyliśmy już w pierwszej uroczystej sesji otwarcia procesu na poziomie diecezjalnym a teraz modlimy się o to, aby zakończył się on szczęśliwie i by szczęśliwe były jego owoce dla Ludu Bożego naszej archidiecezji i Polski.
1. ŚWIĘCI I BŁOGOSŁAWIENI ARCHIDIECEZJI POZNAŃSKIEJWszystko to czynimy pomni na słowa, które zmartwychwstały Jezus skierował do swoich uczniów: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (Dz 1,8; por. Łk 24,49). I rzeczywiście obiecany Duch Święty zstąpił w dniu Pięćdziesiątnicy na wspólnotę apostolską, umacniając jej wiarę w zmartwychwstałego Pana.
Od tego momentu świętość należy do natury Kościoła, będącego ziemskim ciałem zmartwychwstałego Pana. Stąd też celem działalności Kościoła jest budzenie świętości w wiernych. Kościół istnieje tylko po to, by świętość mogła kształtować człowieka i aby w ten sposób stał się on uczestnikiem świętości Boga (por. Lumen gentium, 48). Ludzie mają prawo nie tylko do tego, aby Kościół im mówił o Duchu Świętym, lecz także, by tego Ducha ukazywał.
W praktyce Kościół czyni to z pomocą swoich świętych. Już w trzecim pokoleniu - po ogłoszeniu edyktu mediolańskiego - Kościół rzymski pod przewodem papieża Damazego (366-384) podjął wielki wysiłek zabezpieczenia pamięci swoich męczenników oraz ożywienia ich kultu. Po upływie wielu wieków św. Jan Paweł II w Bydgoszczy 7 czerwca 1999 domagał się od nas, abyśmy zadbali o zachowanie naszych męczenników we wdzięcznej pamięci Kościoła. „Za szczególną powinność naszego pokolenia w Kościele uważam zebranie wszystkich świadectw o tych, którzy dali życie za Chrystusa. Nasz wiek, nasze stulecie ma swe szczególne martyrologium jeszcze nie w pełni spisane. Trzeba go zbadać, trzeba go stwierdzić, trzeba go spisać. Tak jak spisały martyrologia pierwsze wieki Kościoła, i to jest do dzisiaj naszą siłą, tamto świadectwo męczenników pierwszych stuleci. [...] Trzeba, ażebyśmy przechodząc do trzeciego tysiąclecia spełnili obowiązek, powinność wobec tych, którzy dali wielkie świadectwo Chrystusowi w naszym stuleciu”.
Dlatego też Archidiecezja poznańska stara się odpowiedzieć pozytywnie na to wezwanie i podejmuje najpierw procesy naszych świadków wiary (ks. Aleksandra Woźnego z Poznania, proces doktora Kazimierza Hołogi z Nowego Tomyśla, Jadwigi Zamoyskiej), aby wierni naszej archidiecezji byli świadomi tego, że stąpają po ziemi świętych. Dlatego w końcu również rozpoczynamy proces męczennika, księdza Stanisława Streicha, którego postać postaram się teraz nieco przybliżyć. Mijają bowiem lata, gaśnie ludzka pamięć, a ci wybitni uczestnicy świętości Kościoła zasługują nie tylko na wspomnienie, ale i na to by stali się dla nas jasnym drogowskazem dla naszego życia chrześcijańskiego.
2. KS. STANISŁAW STREICHA zatem, ks. Stanisław Streich urodził się 27 sierpnia 1902 roku w Bydgoszczy, jako pierwszy z trzech synów Franciszka i Władysławy z domu Birzyńskiej. Ochrzczono go w kościele farnym pw. św. św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy dnia 30 września 1902 roku.
Po ukończeniu trzech lat nauki w szkole powszechnej, uczęszczał do ośmioletniego gimnazjum humanistycznego a po jego zakończeniu (w 1920 roku) rozpoczął studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Poznaniu i Gnieźnie. Święcenia kapłańskie otrzymał z rąk kardynała Edmunda Dalbora, Arcybiskupa Gnieźnieńskiego i Poznańskiego w dniu 6 czerwca 1925 roku.
Po święceniach studiował - w latach 1925-1927 - filozofię klasyczną na Uniwersytecie Poznańskim, będąc jednocześnie kapelanem i prefektem gimnazjum Sióstr Urszulanek a także Miejskiej Szkoły Handlowej. Dnia 1 października 1927 został wikariuszem przy parafii św. Floriana w Poznaniu. W kwietniu 1928 roku - nauczycielem religii w państwowym seminarium nauczycielskim w Koźminie. Potem, dnia 1 lipca 1929 podjął obowiązki wikariuszowskie w parafii Bożego Ciała w Poznaniu a od dnia 1 stycznia 1932 - w parafii św. Marcina w Poznaniu. Szerokie rzesze ówczesnych mieszkańców Poznania zachowały we wdzięcznej pamięci tego pobożnego kapłana, zawsze uśmiechniętego, uprzejmego i uczynnego.
Wreszcie - dnia 1 lipca 1933 roku - ks. Streich został proboszczem parafii w Żabikowie, do której należała wówczas miejscowość Luboń. Władza duchowna powierzyła mu trudną placówkę. Bogu samemu wiadomo, ile ks. Stanisław wówczas wycierpiał, będąc w stanie tylko częściowo zaradzić biedzie swoich parafian z użebranych funduszy. Były to ciężkie doświadczenia dla tego duszpasterza, które znosił bez skargi, pracując z apostolską gorliwością. Ciężki warunki gospodarcze spowodowały ograniczenie produkcji w fabrykach lubońskich a co za tym idzie, stopniowe zwalnianie licznych rzesz pracowników. Wzrastały szeregi bezrobotnych w parafii, na które ruszyła agitacja z dwóch stron; ze strony badaczy Pisma Świętego oraz ze strony tworzącej się tam partii komunistycznej.W tym miejscu przypominają mi się słowa Wojciecha Korfantego z bliskiego księdzu Streichowi dnia 25.08.1935 roku: „Wszystkie te ruchy pogańskie i bezbożnicze odznaczają się dzikim wprost fanatyzmem, brakiem tolerancji i niebywałą wprost żądza prześladowania innych a przede wszystkim chrześcijańskich przekonań. A zwolennicy każdego z tych ruchów uważają się za wybrany naród, który ma do spełnienia nadzwyczajne posłannictwo w świecie. Ruchy te są źródłem głównym anarchii duchowej i ekonomicznej świata, więcej - zagrażają kulturze. A ponieważ wszystkie odznaczają się zaborczością polityczną, stanowią największe niebezpieczeństwo dla pokoju światowego” (W. Korfanty, Naród – Państwo – Kościół, Katowice 2016, 282).
W tym czasie zrodził się nowy problem. Mieszkańcy Lubonia, którzy liczba powiększyła się do kilka tysięcy dusz domagali się coraz natarczywiej własnego kościoła i własnej parafii. W odpowiedzi na te petycje władza duchowna zleciła ks. Stanisławowi budowę nowej świątyni. W tamtych warunkach było to zadanie niezwykle trudne, ale ks. Streich nie uląkł się tego zadania. Poruszył niebo i ziemię, aby sprostać temu wyzwaniu. Gorącym zapałem i niezwykłą uprzejmością zjednał dla tego dzieła wielu ludzi. Pomagały mu miejscowe fabryki, pomagało też starostwo poznańskie. Jego popularność w Poznaniu i osobiste więzi owocowały znaczącymi ofiarami. Doszło nawet do tego, że pewna rodzina protestancka z Lubonia ofiarowała poważną sumę na ten cel, dzięki czemu ks. Stanisław wzniósł lewą nawę kościoła, urządzając ją jako prowizoryczną kaplicę. W ten sposób – już w roku 1935 – erygowano samodzielną parafię lubońską a ks. Streich został jej administratorem.
Ten fakt stał się dla niego nowym bodźcem. Razem z budową domu Bożego zorganizował duszpasterstwo parafialne. Założył Akcję Katolicką, Za pośrednictwem Caritas rozdzielał zapomogi ubogim. Gdy mu zwracano uwagę, że ta czy owa rodzina nie zasługuje na pomoc, bo wroga jest Kościołowi, on jej nie pomijał w nadziei na zmianę jej postawy. W ciągu trzech lat młody proboszcz zorganizował niemal od podstaw życie parafialne, dokonując wewnętrznego zjednoczenia wiernych i nadając mu kierunek rozwoju. Był ofiarnym pasterzem, który przede wszystkim szukał ludzi oddalonych od Boga, których zagubienie napawało go bólem.
Pracując ofiarnie, przygotowywał wszystko do konsekracji kościoła, która miała nastąpić dnia 15 maja 1938 roku.
Wcześniej - 27 lutego 1938 roku o godz. 9.30 - zasiadł jak zwykle w konfesjonale, aby słuchać spowiedzi a potem rozpoczął Mszę Świętą dla dzieci. Po jej zakończeniu zdjął ornat i skierował się ku ambonie, aby przeczytać Ewangelię i wygłosić kazanie. Przyciskając lewą ręką do piersi Ewangeliarz, prawą ręką dotykał główek dzieci, prosząc o przejście. Nagle na jego drodze pojawił się człowiek, siedzący wczesniej na stopniach ambony, który dwukrotnie strzelił do księdza, mierząc mu prosto w twarz. Jedna z kul trafiła księdza w twarz, druga utkwiła w księdze ewangeliarza. Morderca oddał dwa kolejne strzały w plecy księdza. Następnie - według relacji sądowej kościelnego (Franciszka Krawczyńskiego) i innych świadków - zabójca wbiegł na ambonę z okrzykiem: „Niech żyje komunizm!” oraz „Wynoście się z kościoła, to za waszą wolność!”. Kościelny, słysząc strzały, wybiegł z zakrystii i rzucił się na zamachowca, chwytając go za rękę uzbrojoną w pistolet. Doszło do szamotaniny podczas której padły kolejne strzały. Pan Krawczyński został ranny w prawą skroń i lewy bark, pociski zraniły również dwie inne osoby. Morderca usiłował zbiec główną nawą, ale tam został ujęty i rozbrojony. Gdy zebrany w kościele tłum usiłował zlinczować mordercę, co roztropniejsi parafianie powstrzymali go od tego gestu, tak iż w końcu - skutego w kajdanki - przewieziono go pociągiem do Poznania.
Potem – po sekcji zwłok - trumnę ze zwłokami księdza przywieziono do Domu Gminnego w Luboniu, gdzie wystawiono ją na widok publiczny. Ustawiono straż honorową a wierni oddawali mu ostatni hołd. Dzień później – w czwartek, dnia 3 marca o godz. 10.00 - rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe przy udziale około 20 tys. osób. Przybyło dwieście pocztów sztandarowych różnych organizacji. Pogrzeb, któremu przewodniczył biskup Walenty Dymek stał się wielką manifestacją wiary i patriotyzmu.
Wieść o zgonie tego kapłana wywołała najpierw przerażenie i przygnębienie a następnie współczucie dla tego człowieka, zamordowanego w tak młodym wieku. Potem po całej Polsce rozlała się fala protestów przeciwko metodom walki komunistycznej. Protest ten objawił się mnóstwem listów skierowanych do ordynariusza obu diecezji oraz licznymi wiecami i zebraniami stowarzyszeń kościelnych i świeckich, wyrażającymi potępienie dla tej zbrodni.
Ofiara życia księdza Streicha - zbiegająca się w czasie z męczeństwem tysięcy chrześcijan w Rosji, na Ukrainie i Białorusi, w Hiszpanii i Meksyku - stanowiła zapowiedź bliskiej agresji na cywilizację europejską, której dopuściły się wkrótce dwa sprzymierzone ze sobą totalitaryzmy, narodowy i międzynarodowy socjalizm. Zbrodnia, której ofiarą padł 79 lat temu ten wielkopolski kapłan, stanowi przestrogę przed skutkami nienawiści, uderzającej w dalszym ciągu w cywilizację chrześcijańską (por. opr. A. Łaganowskiego na podstawie Kościelnego Dziennika z 1938 r.).
Dzisiaj grób księdza Streicha znajduje się w Luboniu przy kościele parafialnym parafii św. Jana Bosco, gdzie był proboszczem. Zawsze znajdują się na nim kwiaty i zapalone znicze. W tejże parafii powstała grupy modlące się w intencji owocnego przebiegu procesu beatyfikacyjnego, rozwija się też prywatny kult zmarłego.
Natomiast morderca, mieszkaniec Lubonia, Wawrzyniec Nowak, człowiek głęboko przesiąkniętym nienawiścią do wiary i Kościoła katolickiego, należący do Wydziału Wojskowego Komunistycznej Partii Polski, został skazany - dnia 21 marca 1938 roku - przez sąd okręgowy w Poznaniu na karę śmierci. Oficjalnie poinformowano opinię publiczną o wykonaniu wyroku dnia 28 stycznia 1939 roku. Do dziś nie zachowały się jednak akta dotyczące tej sprawy. Podobno istnieją pogłoski o tym, że Nowak uniknął kary, ponieważ został wymieniony na kapłanów więzionych przez Sowietów.
4. TEOLOGIA MĘCZEŃSTWA
W tym momencie pożytecznym jest przypomnieć sobie, że męczeństwo – jak uczy Ojciec Salij - jest szczególną formą realizacji powszechnego obowiązku uczniów Chrystusa: naśladowania Go w przyjmowaniu krzyża (Mt 10,38; 16,24, itd.). Krzyż Chrystusa jest Bożą odpowiedzią na zwycięstwo, jakie szatan odniósł nad nami, doprowadzając nas do grzechu. Szatanowi udało się oddzielić człowieka od Boga i w konsekwencji odseparować nas od siebie nawzajem.
Naśladowanie Chrystusa w niesieniu krzyża polega właśnie na tym; na trwaniu w miłości do Boga i bliźnich na świecie mniej lub więcej zdeformowanym wskutek różnych zwycięstw odniesionych nad ludźmi przez szatana. Do tego trwania zobowiązaliśmy się wszyscy przez fakt przyjęcia chrztu. Szczególność wezwania do niesienia krzyża, jakie staje przed męczennikiem, polega tylko na tym, że ceną tego trwania w miłości jest oddanie życia, zwykle wśród różnych dodatkowych utrapień.
Istotą męczeństwa nie jest więc doznawanie prześladowań czy nawet śmierci za to, że się jest chrześcijaninem. Istotą męczeństwa jest trudna wierność Chrystusowi. Znoszenie prześladowań i utrapień jest ceną tej wierności, a nieraz również jej drogą. Męczeństwo jest zatem wyrazem i owocem ludzkiej wolności, wolności oczyszczonej, umocnionej i rozświetlonej łaską.
Tę dynamikę znakomicie oddaje augustyńska opozycja dwóch postaw. Z jednej strony program szatana – czyli amor sui usque ad contemptum Dei – miłość siebie samego posunięta aż do wzgardzenia Bogiem. Jest to program radykalnego zdeformowania miłości, jest to w gruncie rzeczy program anty-Miłości. Z drugiej strony Chrystus zaprasza nas do postawy przeciwnej; do postawy konsekwentnej Miłości, która w świecie współtworzonym przez grzech bywa czymś trudnym i ponad zwykłe ludzkie siły. Jest to postawa amor Dei usque ad contemptum sui., czyli miłość do Boga aż do wzgardzenia siebie. Żeby nas uzdolnić do takiej postawy, Chrystus sam dał nam jej przykład na krzyżu oraz umacnia nas łaską płynącą z Jego krzyża.
Ponieważ podjęta przez Chrystusa linia obrony człowieka poprzez wezwanie i uzdolnienie nas do Miłości konsekwentnej jest skuteczna i prowadzi do zwycięstwa, dlatego powoduje po stronie sił anty-Miłości nienawiść i czynne ataki na uczniów Chrystusa: „Jeżeli świat was nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził” (J 15,18; por. Mt 10,22; 24,9). To dlatego każde pokolenie Kościoła ma swoich męczenników. Ich zwycięstwa potwierdzają tylko i pogłębiają rozstrzygające zwycięstwo Miłości nad anty-Miłością odniesione na Kalwarii (por. O. Jacek Salij, Jan Paweł II na temat męczeństwa).
ZAKOŃCZENIE
Niech przykład księdza Stanisława Streicha - będącego w jakimś sensie dla Drugiej Rzeczypospolitej poprzednikiem księdza Jerzego Popiełuszki dla czasów PRL-u - umacnia każdego z Was w jego osobistym dążeniu do świętości oraz w pracy dla Królestwa Bożego w okolicznościach sprzyjających i niesprzyjających.