Pielgrzymi z Ukrainy, Białorusi, Polski, Rosji, Izraela, Danii i Stanów Zjednoczonych zgromadzili się w niedzielę 22 lipca u stóp Matki Bożej Berdyczowskiej na Ukrainie. Uroczystościom przewodniczył i kazanie wygłosił abp Renato Boccardo, ordynariusz diecezji Spoletto-Nursja we Włoszech. "Maryja nieustannie wykonuje swoją posługę w tej bazylice jako Matka" - mówił.
Tegoroczne świętowanie odpustu w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej miało miejsce 21 i 22 lipca. Wierni dziękowali Panu Bogu za 1030-lecie Chrztu Rusi-Ukrainy, 40-lecie wyboru na Stolicę Piotrową św. Jana Pawła II i 20-lecie koronacji Wizerunku Matki Bożej Berdyczowskiej.
Publikujemy tekst homilii abp. Boccardo:
Z głębokim uczuciem dołączam dziś do was, drodzy bracia i siostry, którzy przybyli do tego sanktuarium, aby uczcić Matkę Jezusa i prosić o jej wstawiennictwo. Wraz z wami z wielkim wzruszeniem przeżywam tę Dobrą Nowinę wiary i nadziei, która znajduje się w tych murach, a szczególnie w cudownym obrazie Matki Boskiej, pod którym gromadzimy się. Oglądam się na historię stuleci, która opowiada o wielu synach i córkach tej ziemi ukraińskiej, którzy tutaj uzyskali odwagę i otuchę dla codziennego pielgrzymowania, a w najtrudniejszych momentach prześladowania i ucisków pokazali chrześcijanom całego świata żywy przykład wierności Panu Jezusowi oraz Jego Ewangelii, do końca składając ofiarę swojego życia. Serdecznie witam metropolitę lwowskiego arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego, z którym łączy mnie poczucie przyjaźni, braterstwa i poważania od czasów naszej wspólnej posługi wielkiemu i niezapomnianemu św. Janowi Pawłowi II. Dziękuję również mu za to, że zaprosił mnie rozdzielić radość tak wielkiej uroczystości. Witam braci biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnicy oraz wszystkich was, bracia i siostry, którzy dzisiaj przynosicie do nóg Maryi swoje radości i nadzieje, smutki i cierpienia życia codziennego. Przyszliśmy dziś powtarzać Maryi Pannie proste i piękne pozdrowienie anielskie: «Zdrowaś, Maryjo…» To głęboka potrzeba naszego serca i wdzięczności. Wydaje mi się, że msza, którą odprawiamy, wyraża zaskakującą tajemnicę sanktuarium berdyczowskiego, pokazując nam Maryję przy Krzyżu. Tam według słów Jezusa: «Synu, oto Matka twoja» ona stała się matką wszystkich, a uczeń Jan, który nas wszystkich reprezentował «zabrał ją do swego domu». Fakt, o którym mówi Ewangelia, przypomina nam o budowie tej świątyni. Rzeczywiście, w roku 1630 wojewoda kijowski Janusz Tyszkiewicz przekazał swój zamek karmelitom bosym, aby oni zbudowali klasztor i kościół, więc w 1642 roku uhonorowano ten obraz Matki Bożej, naród Ukrainy «wziął Maryję do swego domu». Od tych odległych czasów Maryja nieustannie wykonuje swoją posługę w tej bazylice jako Matka, tak więc synowie i córki ziemi ukraińskiej mogą przyjąć zbawienie, które przyniósł Odkupiciel. A ta świątynia przemienia się na stałe miejsce ewangelizacji. Tutaj Słowo Dobrej Nowiny zyskuje wyjątkową siłę ekspresji, a jednocześnie Matka za nami się wstawia. Wszystkim pielgrzymom, którzy przychodzą do tej świątyni, Dziewica Karmelu nadal wskazuje na jej Syna Jezusa i rodzi Jego w sercu oraz w życiu tych, którzy chcą Jego przyjąć. Śwіęty Ignacy Antiocheński — jeden z największych męczenników starożytności chrześcijańskiej — nazywa Jezusa «Synem Bożym oraz Synem Maryi». I to stawia Maryję na wysokości nawet obok Ojca Niebieskiego, ale jednocześnie stawia ją tak blisko nas, że ona staje się naszą Matką, Matką Kościoła. Faktycznie Jezus, którego Ona urodziła, wziął nas jako braci; On zjednoczył nas tak głęboko, że tworzymy jedno ciało; On stał się naszym kierownikiem, ale także naszym bratem: «pierworodnym między wielu braćmi» jak to nazywa go św. Paweł (Rz 8, 29). To jest to, o czym przypomina nam apostoł wspaniałymi słowami z Listu do Galatów, które przed chwilą wysłuchaliśmy: «zesłał Bóg Syna swego zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem,… abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo» (Ga 4, 4;6). Podczas gdy Jezus Chrystus w Maryi staje się ludzkim Synem, my, ludzie, stajemy się dziećmi Boga. Podczas gdy On z syna staje się sługą, my, którzy byliśmy niewolnikami, stajemy się dziećmi: «nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem» — przypomniał nam św. Paweł (wiersz 7). To wspaniała wymiana, w której Maryja jest «miejscem». Stawszy się dziećmi Bożymi przez Ducha, otrzymaliśmy prawo posługiwania się językiem i ufnością dzieci w stosunku do Boga, nazywając Jego jak Jezus: «Abba! Nasz Ojciec!» To słowo jest jakby żywą relikwią Chrystusa: to Jego własny głos, który przyszedł do nas bez żadnego tłumaczenia. «Abba!» — tak modlił się Jezus. Powinniśmy częściej pamiętać o naszym niesamowitym i bardzo pochlebnym prawie; powinniśmy naśladować Jezusa, który w przypływie radości, a także w smutku w ogrodzie oliwnym zawsze zwracał się do Ojca: «Wysławiam Cię, Ojcze…» (Mt 11, 25), «Ojcze mój, jeśli to możliwe…» (Mt 26, 39), «Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego». (Łk 23, 46). Nasze życie chrześcijańskie potrzebuje tak szerokiego oddechu, aby nie zwiędnąć i nie utknąć w suchości stagnacji i formalizmu. Jeśli nauczymy się budować swoje życie na tych synowskich relacjach z Ojcem, w tym odnajdziemy jedność całej wiary i otworzymy nasze relacje do każdej Osoby Najświętszej Trójcy: idziemy do Ojca przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. I nie idziemy tam indywidualnie, lecz jako wspólnota zbawionych, jako Kościół, którego Maryja jest Matką oraz Wzorcem. Całe życie Jezusa od Betlejem do Kalwarii było dla Maryi tym, co trzymała w swoim sercu i rozważała (Łk 2, 19): to była szkoła wiary. Kto wie, ile razy Maryja wracała myślą do tych wydarzeń, żeby otrzymać światło i odwagę, ponieważ — ważne nie zapomnieć — nawet Maryja żyła w wierze, wzrastała w wierze, była sprawdzana w wierze. To wzrastanie w wierze, to, co ją nasycało, tak samo, to, co nasyca nas — to jest Słowo Boże. Słowo Boże stało się ciałem w niej dwukrotnie: po raz pierwszy fizycznie, gdy w ciągu 9 miesięcy ona nosiła Je w łonie i karmiła; po raz drugi On stał się ciałem na resztę jej życia, w tym sensie, że każdy gest, każdy moment był inspirowany Słowem Bożym, a ona była Jemu wierna. Nie możemy naśladować Maryi w tym pierwszym wcieleniu (urodzić Jezusa fizycznie), jednak możemy to zrobić w drugi sposób. Możemy podobno jak ona «począć w sobie Słowo w umyśle», jak to mówi św. Augustyn (De s. Virg 3, 3); możemy przyjąć to Słowo, zachować Je w naszych sercach, zrobić to Słowo światłem dla naszych kroków, pokarmem naszego życia. Aż do tego długiego czasu, kiedy to Pan Bóg Pewnego dnia odwiedzi swoją Matkę z takimi słowami: «…błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je» (Łk 11, 28). Dziewicy Maryi, Matce Kościoła powierzamy naszą szczerą modlitwę, żeby wstawiała się przed swoim Synem za nas wszystkich i dla każdego szczególnie prosiła o dar łaski i wierności Bogu oraz odwagę w wyznaniu wiary chrześcijańskiej. Zwłaszcza powierzamy jej wszystkich, którzy cierpią ciałem i duchem przez nienawiść, przemoc oraz wojnę; niech z tego sanktuarium wypłynie nasze wołanie o pokój dla całego świata, a szczególnie dla tego szlachetnego, zmęczonego kraju, który jest tak bogaty w tradycję ludzką i chrześcijańską, który sięga swoimi korzeniami chrztu Rusi Kijowskiej, gdy to Boże życie weszło do serc oraz w życie narodu ukraińskiego. Nasza modlitwa wyraża się słowami, które tutaj w Ukrainie powiedział Jan Paweł II, gdy w roku 2001 przybył z pielgrzymką do Kijowa oraz Lwowa: «Najświętsza Dziewico, opiekunko Ukrainy, od wieków wskazywałaś drogę narodowi chrześcijańskiemu. Proszę nadal czuwaj nad swoimi dziećmi, pomagaj im, żeby one nigdy nie zapominały „imienia“ czyli tej duchowej tożsamości, którą one otrzymały podczas chrztu. Pomóż im zawsze cieszyć się nieocenioną łaską bycia uczniami Chrystusa (patrz Jan 3, 29). Bądź przewodniczka dla każdego. Ty — Matką Boga i naszą Matką!» (Anioł Pański na zakończenie mszy na lotnisku Czajka 24 czerwca 2001).