Cud przemiany dokonuje się w człowieku, gdy zdolny jest zaryzykować i powierzyć się Bogu – mówił abp Wojciech Polak w homilii Mszy św. sprawowanej z okazji rozpoczęcia peregrynacji kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej po diecezji bydgoskiej.
Eucharystii celebrowanej w Bazylice Królowej Męczenników z licznym udziałem wiernych, duchowieństwa i biskupów przewodniczył ordynariusz bydgoski bp Jan Tyrawa. Specjalny telegram z pozdrowieniem papieża Franciszka przesłał także sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard Pietro Parolin. W homilii abp Wojciech Polak przyznał, że diecezja bydgoska wpisuje się w bogatą historię peregrynacji Cudownego Wizerunku Jasnogórskiej Pani po polskiej ziemi. Nawiązując do przypadającej tego dnia 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej wskazał na szczególne miejsce, w którym odbywa się powitanie obrazu, Sanktuarium Matki Bożej Królowej Męczenników, znajduje się bowiem niejako u wrót bydgoskiej Doliny Śmierci – Golgoty XX wieku, która upamiętnia wszystkich bydgoszczan pomordowanych w pierwszych dniach zbrojnej napaści na Polskę.
Metropolita gnieźnieński nawiązał jednocześnie do pierwszej wędrówki Matki Bożej w kopii Jej Cudownego Obrazu, która rozpoczęła się w 1957 roku wraz z początkiem Wielkiej Nowenny przygotowującej wiernych do przeżycia Millenium Chrztu Polski. – Celem tego pierwszego nawiedzenia, jak mówił wówczas sam kard. Stefan Wyszyński, był ingres Maryi w nasze codzienne życie. Pamiętamy też, że dzieje tego pierwszego pielgrzymowania naznaczone były szczególnym zmaganiem z ówczesną komunistyczną władzą. W 1966 roku podczas obchodów milenijnych Obraz Nawiedzenia został wprost „zaaresztowany” przez władze państwowe i zamknięty na Jasnej Górze. Ale nawiedzenie polskich parafii i diecezji odbywało się nadal. Obok świecy i księgi Ewangelii pielgrzymowała wówczas pusta rama. Ale to właśnie, wyjątkowe przecież pielgrzymowanie, pielgrzymowanie pustej ramy, pozwoliło, paradoksalnie, poznać i odkryć jeszcze głębszy sens tych „maryjnych wędrówek i nawiedzin” – przypomniał celebrans.
Prymas Polski odwołał się do jednego z kazań kard. Karola Wojtyły, ówczesnego metropolity krakowskiego, który podkreślał, że obraz Matki Bożej Częstochowskiej stał się szczególnym znakiem nadziei i zwierzenia: „Okazało się, że wiara szuka swojego właściwego przedmiotu kultu w Osobie (…) nade wszystko czci Osobę, z Osobą się spotyka, z Osobą Maryi obcuje”. – Patrząc na Cudowny Jasnogórski Wizerunek, spotykamy się więc z Osobą. Nie czcimy i nie modlimy się więc do jakiejś pustej ramy czy samego namalowanego ludzką ręką obrazu, ale w ten sposób spotykamy się z Maryją, naszą Matką i Królową. A w tym wszystkim ostatecznie o Boga nam chodzi – jak trafnie i precyzyjnie napisał w swym liście przed peregrynacją wasz biskup bydgoski – wskazał.
„Co w tym spotkaniu jest najważniejsze i w jaki sposób otworzyć serca, nasze rodziny i wspólnoty dla Tej, która do nas przychodzi?” – pytał dalej abp Wojciech Polak, odwołując się jednocześnie do Ewangelii. – Maryja jest naszą Matką. W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Matka Jezusa, Matka Kościoła, nasza Matka, Matka ludzi wierzących, Matka tych, którzy są synami i córkami Boga w Jezusie Chrystusie. W Nim bowiem – jak napisał św. Paweł Apostoł do Galatów – i my otrzymaliśmy przybrane synostwo. (…) A Ona, Matka Jezusa, przychodząc dziś do nas, pragnie nam o tym jeszcze raz przypomnieć. Pragnie nam jeszcze raz o tym zaświadczyć. I pragnie w nas to Boże synostwo jeszcze raz mocniej ożywić. A bycie synem to wolność. To dar i łaska bycia wolnym od grzechu i śmierci, od zła i nienawiści, od tej niewoli ducha, która pęta i niszczy ludzkie serca – tłumaczył Prymas.
Peregrynacja Maryi – jak przekonywał abp Wojciech Polak – jest także wezwaniem, ciągłym zaproszeniem, byśmy napełnili stągwie wodą. – Cud przemiany dokonuje się bowiem w człowieku, gdy zdolny jest zaryzykować i powierzyć się Bogu. Cud przemiany dokonuje się właśnie wtedy, gdy na głos Pana otwiera przed Nim przestrzeń swego życia, zwłaszcza tę, w której, jak w owych stągwiach służących do żydowskich oczyszczeń, a więc w miejscu, gdzie pozostawiano swój grzech, Bóg w Jezusie Chrystusie wlewa w nas swoją łaskę i sam czyni nas prawdziwie „wybornym winem”. Odpowiedź na wezwanie Jezusa, by „stągwie napełnić wodą”, to także nasza konkretna odpowiedź na Jego wezwanie do troski o tych, „którzy wina nie mają” – podkreślił Prymas, przywołując także słowa papieża Franciszka, że „uczta weselna w Kanie jest swoistą ikoną Kościoła: w centrum jest miłosierny Jezus, który czyni znak; wokół Niego są uczniowie, zalążek nowej wspólnoty; a blisko Jezusa i Jego uczniów Maryja, Matka opatrznościowa i prosząca”. – Ona więc obecna jest w tym wydarzeniu pełnym nadziei, sama gotowa, aby pomagać, aby zwrócić uwagę swego Boskiego Syna na zakłopotanie ludzi, aby przyjść im z pomocą. Maryja jest obecna nie tylko przy Jezusie, ale także wobec Jego uczniów. To Ona daje im konkretną wskazówkę: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” – dowodził celebrans.
Metropolita gnieźnieński podkreślił, że sam Jezus wskazuje na to, jak bardzo potrzebne jest ludzkie zaangażowanie – zaangażowanie uczniów i tych innych „bezimiennych postaci z Ewangelii”, ich własna odpowiedź wiary i miłości. – I my potrafimy być ludźmi Kany Galilejskiej. Tyle razy dociera i do nas Boże wezwanie: „Zróbcie wszystko”. Ile jest w nas jednak tej ufności, która pozwala nam bez narzekania, bez kalkulacji je podejmować? Czy my naprawdę wierzymy, że jeśli będziemy słuchać Tej, która mówi również i do nas: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie, Jezus zawsze będzie przemieniał wodę naszego życia w wyborne wino? Naszemu życiu tak bardzo dziś potrzeba Bożej przemiany. Potrzeba, aby serca zwaśnione i rozgoryczone Bóg uzdrawiał i czynił otwartymi i gotowymi do pomocy innym. Potrzeba, aby zamkniętych i wciąż przekonanych jedynie o własnych racjach uwrażliwiał na dobro wspólne, na potrzebę budowania ładu i porządku społecznego. Nikt nie ma bowiem prawa zawłaszczania tej przestrzeni wyłącznie dla siebie, wykluczając z niej innych. Potrzeba więc przemiany w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. Potrzeba – jak mówił kiedyś Prymas Tysiąclecia – „abyśmy prawdziwie się odmienili” – zakończył abp Wojciech Polak.
KAIPublikujemy pełną treść homilii:
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
W bogatą historię peregrynacji Cudownego Wizerunku naszej Jasnogórskiej Pani i Królowej po polskiej ziemi wpisuje się dziś diecezja bydgoska. Wraz z Pasterzem Kościoła Bydgoskiego, Prezbiterami, Osobami Życia Konsekrowanego i wiernymi świeckimi witamy dziś Maryję w Jej tutejszym Sanktuarium Matki Bożej Królowej Męczenników. Witamy Maryję w tym szczególnym i pamiętnym dla nas, Polaków, dniu, w kolejną, 79. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Dlatego też witamy Maryję również w szczególnym miejscu, niejako u wrót bydgoskiej Doliny Śmierci – Golgoty XX wieku, gdzie wspominamy wszystkich bydgoszczan pomordowanych w pierwszych dniach drugiej wojny światowej. Witamy Maryję w kościele noszącym zaszczytny tytuł Bazyliki Mniejszej. Witamy Ciebie, nasza Matko i Królowo, my wszyscy, których Pasterz waszej diecezji dziś, tutaj zaprosił, wraz z całym umiłowanym ludem diecezji bydgoskiej, którą w tych najbliższych miesiącach będziesz, Maryjo, nawiedzać. Witamy Cię, nasza Pani Jasnogórska, i za psalmistą powtarzamy: Tyś wielką chlubą naszego narodu. Tymi słowami, które co roku u stóp Jasnogórskiego Wzgórza wypowiadamy w sierpniu, w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej, witamy dziś Maryję w tej części diecezji bydgoskiej, w Bydgoszczy Fordonie i stąd patrzymy na całe Miasto Bydgoszcz, na wszystkie wioski i miasta, które niebawem w tym Cudownym Wizerunku, Maryjo, nawiedzisz. Co to jednak znaczy? Co oznacza tak naprawdę nawiedzenie Maryi w kopii Jej Cudownego Jasnogórskiego Wizerunku? Co sprawia, że nie wystarcza nam już nasze pielgrzymowanie na Jasną Górę, ale że właśnie Ona, nasza Matka i Królowa, staje pośród synów i córek tej ziemi? Dlaczego chce spotykać się z nami wszędzie tam, gdzie żyjemy, gdzie cierpimy, gdzie codziennie jesteśmy i gdzie również my wszyscy pragniemy – jak wskazywał nam dziś Autor Listu do Galatów – żyć prawdziwie wolnością synów Bożych. Czym jest zatem to Jej pielgrzymowanie przez Polskę i Jej nawiedziny w naszych diecezjach i parafiach, i to rozpoczęte dziś w diecezji bydgoskiej?
Drodzy Siostry i Bracia!
Może jeszcze pamiętamy, że pierwsza wędrówka Matki Bożej w kopii Jej Cudownego Jasnogórskiego Obrazu po polskiej ziemi, po wszystkich parafiach i kościołach, rozpoczęła się w 1957 roku wraz z początkiem Wielkiej Nowenny przygotowującej nas do przeżywania Millenium Chrztu Polski. Celem tego pierwszego nawiedzenia – jak mówił wówczas sam kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia i inicjator wędrówki obrazu przez Polskę – był ingres Maryi w nasze codzienne życie. Wejdź Maryjo w nasze codzienne życie! Kopia Cudownego Jasnogórskiego Obrazu, poświęcona w Rzymie przez Ojca Świętego Piusa XII, peregrynowała więc wówczas po całej Polsce, aby – jak tłumaczył jeszcze Prymas Tysiąclecia – wszyscy wierni mogli znaleźć się przed łaskawym obliczem naszej Matki i Królowej, złożyć Jej swoje odmienione i uświęcone serca i zaczerpnąć siłę na pracę odrodzenia narodu podczas Wielkiej Nowenny przed Milenium Chrztu Polski. Pamiętamy też, że niestety dzieje tego pierwszego pielgrzymowania Maryi po Polsce naznaczone były szczególnym zmaganiem z ówczesną komunistyczną władzą. W 1966 roku, podczas obchodów milenijnych, Obraz Nawiedzenia został wprost zaaresztowany przez władze państwowe i zamknięty na Jasnej Górze. Ale nawiedzenie polskich parafii i diecezji odbywało się nadal. Obok świecy i księgi Ewangelii, pielgrzymowała wówczas pusta rama. Ale właśnie to, jakże wyjątkowe przecież pielgrzymowanie, pielgrzymowanie pustej ramy, pozwoliło, paradoksalnie, poznać i odkryć nam jeszcze głębszy sens tych maryjnych wędrówek i nawiedzin. W jednym ze swoich kazań kardynał Karol Wojtyła, ówczesny arcybiskup metropolita krakowski, podkreślał, że obraz Matki Bożej Częstochowskiej stał się nam – od stuleci – szczególnym znakiem nadziei. Dlatego też w nim nie tylko czcimy Maryję, ale w nim pokładamy szczególne zawierzenie. A dalej, wyjaśniając na czym polega to zawierzenie – i to właśnie w szczególnym kontekście peregrynacji kopii jasnogórskiego obrazu po Polsce i trudności, na jakie ta peregrynacja napotkała w ówczesnym komunistycznym państwie – dodawał: zwyciężyła żywa wiara ludu Bożego i okazała się właściwa tej wiary treść. Okazało się, że wiara szuka swojego właściwego przedmiotu kultu w Osobie (…) nade wszystko czci Osobę, z Osobą się spotyka, z Osobą Maryi obcuje. Patrząc na Cudowny Jasnogórski Wizerunek, spotykamy się więc z Osobą. Nie czcimy i nie modlimy się do jakiejś pustej ramy czy samego namalowanego ludzką ręką obrazu, ale w ten sposób spotykamy się z Maryją, naszą Matką i Królową. A w tym wszystkim ostatecznie o Boga nam chodzi – jak trafnie i precyzyjnie napisał w swym liście przed peregrynacją wasz biskup bydgoski – bo Bóg nie tylko przez Nią przemawia, przez Jej wolność, dialog, decyzje, Jej zmagania przy ich podejmowaniu, Jej krzyż, pod którym konsekwentnie stała. Bóg przez Nią wchodzi w historię jako prawdziwy człowiek (…) Z tej przyczyny przyjmujemy Ją nie jako Boga, lecz jako wzór do naśladowania. Czcimy Ją jako Matkę naszego Boga, bo przez to stała się także naszą Matką, do której możemy się uciekać, do której więc z nadzieją przychodzimy, do której z ufnością idziemy.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Jeśli więc nawiedzenie Maryi w kopii Jej Cudownego Jasnogórskiego Wizerunku jest nade wszystko naszym spotkaniem z Matką i Królową, spróbujmy zobaczyć co, w tym spotkaniu jest najważniejsze i w jaki sposób otworzyć dziś mamy nasze serca, nasze rodziny i nasze wspólnoty dla Tej, która do nas przychodzi. Ewangelia, którą wspólnie wysłuchaliśmy, przypomina nam, że jest to właśnie spotkanie z matką. Maryja jest naszą Matką. W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Matka Jezusa, Matka Kościoła, nasza Matka, Matka ludzi wierzących, Matka tych, którzy są synami i córkami Boga w Jednorodzonym Synu Bożym Jezusie Chrystusie. W Nim bowiem – jak napisał święty Paweł Apostoł do Galatów – i my otrzymaliśmy przybrane synostwo. Jesteśmy synami, bo Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego. Jesteśmy więc wszyscy napełnieni Jego Duchem. Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym. Jesteśmy odrodzeni z wody i Ducha Świętego. I do nas więc – jak mówił w jednej ze swych katechez papież Franciszek – dociera wciąż ten niedostrzegalny dla ucha, ale dobrze słyszalny sercem ludzi wierzących, głos Boga Ojca: Ty jesteś mój syn umiłowany. Ty jesteś moją umiłowaną córką. Bóg nas bardzo kocha, bo jest Ojcem – tłumaczył jeszcze papież – i nie zostawia nas samymi. Dzieje się to od chwili chrztu świętego. Odrodzeni jako dzieci Boże, jesteśmy nimi na zawsze! A Ona, Matka Jezusa, Matka Kościoła, nasza Matka, przychodząc dziś do nas, pragnie nam o tym jeszcze raz przypomnieć. Pragnie nam jeszcze raz o tym zaświadczyć. I pragnie w nas to Boże synostwo jeszcze raz mocniej ożywić. Masz bowiem, Siostro i Bracie, w Bogu Ojca. Masz, Siostro i Bracie, w Maryi Matkę. I Ty bowiem w Jezusie Chrystusie otrzymałeś przybrane synostwo. A synostwo, a bycie synem to wolność, to dar i łaska bycia wolnym od grzechu i śmierci, od zła i nienawiści, od tej niewoli ducha, która pęta i niszczy ludzkie serca. Wolność, która jest w Tobie darem i zadaniem. Wolność, która uczy Cię słuchać i czynić wszystko – jak mówi dziś do sług Maryja – cokolwiek Jezus nam powie. Wolność, która domaga się czułego serca i bystrych oczu. Wolność, która dostrzega potrzeby innych. Wolność, która objawia się najpełniej poprzez bezinteresowny dar z siebie samego.Albowiem nikt – jak wskazywał nam kiedyś papież Franciszek – nie otrzymuje tego daru tylko dla siebie (…) Bo jest to dar nie po to, aby go trzymać w głębi magazynu, ale by go dawać – zawsze i wszystkim, aby współpracować w duchowym rozwoju innych. Tylko w ten sposób, otwierając się i wychodząc z naszych ograniczeń, aby spotkać siostry i braci, i my możemy się naprawdę rozwijać, a nie tylko wciąż się łudzić, że tego dokonujemy. Tylko bowiem w ten właśnie sposób, czyniąc ze swego życia dar dla innych, możemy być ludźmi prawdziwie wolnymi i żyć prawdziwie w wolności. Miłością ożywieni, służcie sobie wzajemnie.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Rozpoczęcie peregrynacji kopii Jasnogórskiego Obrazu jest darem i wezwaniem. Jest szczególnym darem spotkania z naszą Matką i Królową. Ona do nas przychodzi. Jest też kolejną szansą, abyśmy uwierzyli słowom Apostoła Narodów, że i Ty, Siostro i Bracie, nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. Bóg przecież pragnie, byśmy żyli w wolności dzieci Bożych. Peregrynacja Maryi jest jednak także wezwaniem. Jest ciągłym zaproszeniem: napełnijcie stągwie wodą. Cud przemiany dokonuje się bowiem w człowieku, gdy zdolny jest zaryzykować i powierzyć się Bogu. Cud przemiany dokonuje się właśnie wtedy, gdy na głos Pana, otwiera przed Nim przestrzeń swego życia, zwłaszcza tę, w której, jak w owych stągwiach służących do żydowskich oczyszczeń, a więc w miejscu, gdzie pozostawiano swój grzech, Bóg w Jezusie Chrystusie wlewa w nas swoją łaskę i sam czyni nas prawdziwie wybornym winem. Odpowiedź na wezwanie Jezusa, by stągwie napełnić wodą, to także nasza konkretna odpowiedź na Jego wezwanie do troski o tych, którzy wina nie mają. Papież Franciszek zwrócił kiedyś uwagę, że uczta weselna w Kanie jest swoistą ikoną Kościoła: w centrum jest miłosierny Jezus, który czyni znak; wokół Niego są uczniowie, zalążek nowej wspólnoty; a blisko Jezusa i Jego uczniów Maryja, Matka opatrznościowa i prosząca. Ona więc obecna w tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Ona obecna w tym wydarzeniu pełnym nadziei, bo sama gotowa, aby pomagać, aby zwrócić uwagę swego Boskiego Syna na zakłopotanie ludzi, aby przyjść im z pomocą. Maryja jest obecna nie tylko przy Jezusie, ale także wobec Jego uczniów. To Ona daje im konkretną wskazówkę: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. To prawda, że cud dokonuje się za sprawą Jezusa, jednakże do dokonania tego nadzwyczajnego znaku chce On posłużyć się ludzką pomocą. Sam wskazuje zatem na to, jak bardzo potrzebne jest ludzkie zaangażowanie, zaangażowanie uczniów, ich własna odpowiedź wiary i miłości. A te bezimienne postaci z Ewangelii – zauważy papież Franciszek – uczą nas bardzo wiele. Nie tylko okazują posłuszeństwo, ale okazują je wielkodusznie: napełniają stągwie wodą aż po brzegi. Ufają Matce Jezusa i wykonują szybko i dobrze to, o co są proszone, bez narzekania, bez kalkulacji. I my możemy tacy być. I my potrafimy być ludźmi Kany Galilejskiej. Tyle razy dociera i do nas, także tutaj, dziś, w dniu rozpoczęcia peregrynacji kopii Jasnogórskiego Obrazu, Boże wezwanie kierowane, a nawet może więcej, jakby – jak na to wskazywał kiedyś święty Jan Paweł II – niejako zapośredniczone przez Maryję: zróbcie wszystko. Ile jest w nas jednak tej ufności, która pozwala nam bez narzekania, bez kalkulacji je podejmować? Czy my naprawdę wierzymy, że jeśli będziemy słuchać Tej, która mówi również i do nas: zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie, Jezus zawsze będzie przemieniał wodę naszego życia w wyborne wino? Dziś mamy okazję, aby jeszcze raz przyjąć z wiarą to wezwanie. Tak, naszemu życiu tak bardzo dziś potrzeba bowiem Bożej przemiany. Potrzeba, aby serca zwaśnione i rozgoryczone Bóg uzdrawiał i czynił otwartymi i gotowymi do pomocy innym i do współdziałania z innymi. Potrzeba, aby zamkniętych i wciąż przekonanych jedynie o własnych racjach, uwrażliwiał na dobro wspólne, na potrzebę wspólnego budowania ładu i porządku społecznego. Nikt nie ma bowiem prawa zawłaszczania tej przestrzeni tylko i wyłącznie dla siebie, wykluczając z niej innych. Potrzeba więc przemiany w naszym życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. Potrzeba – jak mówił kiedyś Prymas Tysiąclecia – abyśmy prawdziwie się odmienili. Dokonując jednak tej przemiany, mamy zacząć od siebie.
Fot. Wiesław Kajdasz