Homilia: Wiara, uczynki i krzyż, Katedra Poznańska – 16.08.2018

Abp Stanisław Gądecki Wiara, uczynki i krzyż. XXIV niedziela zwykła (Katedra Poznańska – 16.08.2018)

Eminencje, Księża Kardynałowie, Ekscelencje, Księża Arcybiskupi i Biskupi, Drodzy Kapłani, Osoby Życia Konsekrowanego, Wszyscy zgromadzeni w najstarszej polskiej katedrze Wierni, Wszyscy uczestniczący w tej Eucharystii – za pośrednictwem telewizji i radia – Widzowie i Słuchacze,

W tych dniach w Poznaniu mieliśmy do czynienia z niecodziennym wydarzeniem, jakim było doroczne spotkanie plenarne rady Konferencji Episkopatów Europy. Zebrani tutaj kardynałowie, arcybiskupi i biskupi podjęli debatę nad ważnym ludzkim i chrześcijańskim pojęciem, jakim jest solidarność i związany z tym pojęciem woluntariat. Pośród niezwykłej różnorodności krajów Europy, jedno jest jasne solidarność i woluntariat są znakami miłości do Chrystusa a Kościół jest największą spośród instytucji europejskich organizacją skupiającą – jak wynika z przeprowadzonych ankiet – w swoich szeregach dziesiątki milionów woluntariuszy.

W dzisiejszą niedzielę – podczas gdy dziękujemy Bogu za to nasze spotkanie – pragnę zwrócić Waszą, moi Drodzy, uwagę na coś, co jest wspólne wszystkim chrześcijanom Europy i każdemu z nich, niezależnie od tego, w jakim kraju Europy zamieszkują. Zwrócić uwagę na kręgosłup chrześcijanina, tak jak jest on przedstawiony w dzisiejszych czytaniach liturgicznych, czyli podjąć  refleksję nad trzema sprawami: nad wiarą, uczynkami i krzyżem.

1. WIARA

Pierwsza sprawa to nasza wiara. Jest ona z pewnością czymś więcej aniżeli tylko teoretycznym przyjęciem jakichś prawd, niż wyuczeniem się na pamięć „Credo”. Wyraża się ona nie tylko w uznaniu wszystkich prawd objawionych przez Boga, ale przede wszystkim w zaufaniu Jemu oraz w czynach potwierdzających to zaufanie.

Najdoskonalszym przykładem starotestamentalnej wiary była postawa Abrahama. Jemu to Bóg obiecał dać liczne potomstwo i uczynić go ojcem wielkiego narodu, o ile zawierzy Mu całkowicie, opuszczając swoją rodzinną ziemię. „Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie” (Hbr 11,8).

W tym kontekście jest sprawą niezwykle interesująca zauważenie tego, iż - chociaż Biblia relacjonuje kilkanaście wieków dziejów Izraela i przedstawia dzieje ogromnej liczby najróżniejszych ludzi – u żadnej z tych osób nie znajdziemy prawdziwego wątpienia w sam fakt istnienia Boga. Kiedy Stary Testament powie, że Hebrajczycy „nie uwierzyli” w Jahwe, nie oznacza to wcale, że powątpiewali oni w Jego istnienie. Znaczy to tylko tyle, że Mu nie zaufali, że gdzie indziej szukali swojego życiowego oparcia. Mnożna przecież zwątpić w kogoś, nie wątpiąc wcale w jego istnienie. Można wątpić w czyjąś moc, rozum, wierność, lojalność, uczciwość, nie poddając jednocześnie w wątpliwość samego istnienia tej osoby.

Pismo Święte zna też pewien rodzaj poznania, dokonującego się na drodze wiary. Ten rodzaj poznania nie da się jednak oddzielić od ludzkiego rozumu, ponieważ Biblia przedstawia często wiarę, jako zgodę umysłu na dostrzeżoną prawdę. Zanim chorzy, albo ich opiekunowie, zgłosili się do Jezusa prosząc o uzdrowienie, najpierw dowiedzieli się o tym, że On rzeczywiście uzdrawia i że prawdopodobnie może im pomóc. Do wiary dochodzili na podstawie rozumowania. A więc wiara nie jest irracjonalnym, uczuciowym i nieprzekazywalnym doświadczeniem, nie znajdującym wystarczających racji rozumowych dla swego uzasadnienia. Ona jest właśnie rozumowym rozeznaniem wcześniejszego doświadczenia innych, albo świadectwa innych ludzi, traktowanego jako znak. Jest niczym innym jak rozumnym odczytywaniem znaków.

Zilustrujmy to prostym obrazem. Wyobraźmy sobie, że jedziemy samochodem i podjeżdżamy do szczytu wzgórza. Z naszego punktu widzenia nie widać dalszego ciągu drogi leżącej już za wzgórzem. Czy jednak ów brak widoczności spowoduje, że zatrzymamy samochód i pójdziemy sprawdzić pieszo, czy droga ta rzeczywiście ciągnie się dalej? Z pewnością nie. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że ufamy znakowi postawionemu przy drodze, który informuje, iż droga ta prowadzi nas do miejscowości, do której pragniemy dojechać. Co więcej, będziemy dalej jechali z tą samą ufnością, co przedtem, gdyż „wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11,1). Tak to autentyczna religia wykracza poza rozsądek. Ona nie obraża rozumu, ona go przekracza. Ludzie nie zaczynają patrzeć odmiennie na świat, ponieważ ktoś napisał książkę, prezentującą ważne ku temu powody. Robią to, ponieważ czują, że dotknęła ich obecność Boga – czasami wcielona w słowo, czasem w opowiadanie,  czasami we wspomnienie, wyzwolone przeczytanym akapitem (por. H.S. Kushner, Komu potrzebny jest Bóg, 37).

2. UCZYNKI

Drugi temat to uczynki - owoc naszej wiary. na pierwszy rzut oka Nowy Testament zdaje się zakładać dwie przeciwstawne drogi, prowadzące do usprawiedliwienia. Jedna jest prezentowana przez apostoła Pawła – prowadzi ona do usprawiedliwienia przez wiarę. Druga jest opisana przez apostoła Jakuba – prowadzi do tego samego celu przez uczynki. Na pierwszy rzut oka obie te drogi wykluczają się wzajemnie.

Paweł – w Liście do Galatów – powie: „Przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia” (Ga 2,16.19-21?).

Z drugiej strony apostoł Jakub powie: „Jaki z tego pożytek, bracia moi, - pisze św. Jakub - skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy [sama] wiara zdoła go zbawić? [...]

Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary [...]

Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków” (Jk 2,14- 17.21-24.26)

Genialne rozwiązanie tego dylematu – który stał się powodem niekończących się sporów w okresie Reformacji - znajdziemy u św. Augustyna w tzw. Kwestii 76, przedstawionej w dziele zatytułowanych Księga 83 kwestii (83 Questioni diverse. Questione 76).  Św. Augustyn twierdzi tam, że słowa św. Jakuba zostaną własciwie zrozumiane dopiero wtedy, gdy potraktujemy je jako komentarz do słów św. Pawła.

Pisze on tak: „Słowa Pawła Apostoła, że człowiek jest usprawiedliwiony z wiary niezależnie od uczynków, zostały błędnie zrozumiane przez tych, którzy, interpretując je, uznali, że gdy raz uwierzą w Chrystusa, to choćby źle czynili oraz wiedli zbrodnicze i występne życie, mogą zostać zbawieni prze wiarę. Dlatego też fragment tego listu wyjaśnia, w jaki sposób należy ową myśl Pawła Apostoła rozumieć.

Dla dowiedzenia, że wiara bez uczynków jest pusta, [Jakub Apostoł] wykorzystuje głównie przykład Abrahama, ponieważ także Paweł Apostoł posłużył się tym przykładem, aby wykazać, że człowiek jest usprawiedliwiony z wiary, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. Otóż, przypominając uczynki Abrahama, które towarzyszyły jego wierze, wystarczająco jasno dowodzi, , iż Paweł Apostoł nauczał na przykładzie Abrahama o usprawiedliwieniu przez wiarę, a nie przez uczynki, nie po to, aby ktoś mniemał, że czynienie dobra go nie dotyczy, lecz raczej po to, aby nikt nie uważał, iż to dzięki zasługom wcześniejszych uczynków osiągnął dar usprawiedliwienia, które zależy od wiary. [...]

To dlatego Paweł Apostoł mówi, że człowiek może zostać usprawiedliwiony niezależnie od uczynków – lecz tych wcześniejszych. Jak bowiem ktoś, kogo usprawiedliwiła wiara, może potem postępować inaczej niż w sprawiedliwy sposób, chociaż nie uczyniwszy wcześniej niczego sprawiedliwego, osiągnął usprawiedliwienie przez wiarę nie dzięki zasłudze dobrych uczynków, lecz dzieli Bożej łasce, która nie może w nim dłużej pozostawać bezowocne, odkąd powodowany miłością czyni dobro. [...] Dlatego też jest oczywiste, że słów pała Apostoła: „Sądzimy bowiem, że człowiek bywa usprawiedliwiony przez wiarę, bez uczynków Zakonu, nie należy odczytywać w taki sposób, że człowiek, który otrzymał wiarę i pozostał przy życiu, może być uznany za sprawiedliwego, nawet jeśli żyje w zły sposób. [...]

Tak twierdzi Jakub , tak też Paweł Apostoł w wielu miejscach wyczerpująco i jawnie powiada: wszyscy, którzy uwierzyli w Chrystusa, powinni wieść prawe życie, aby uniknąć kary. Sam Pan również o tym wspomina, mówiąc: „Nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, ale ten, co czyni wolę ojca mego, który jest w niebie, ten wejdzie do królestwa niebieskiego” i gdzie indziej: „Czemuż to mnie nazywacie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co powiadam?, a także: [...] I każdy, który słucha tych słów moich, a nie wypełnia ich, będzie podobny człowiekowi głupiemu, który zbudował swój dom na piasku”.

Tak więc stanowiska obu apostołów, Pawła i Jakuba, nie przeczą sobie wzajemnie, gdy jeden twierdzi, że człowiek jest usprawiedliwiony z wiary niezależnie od uczynków, drugi zaś – że wiara bez uczynków jest pusta. Pierwszy bowiem mówi o uczynkach poprzedzających wiarę, drugi o tych, które są następstwem wiary, [...] (Św. Augustyn, Księga osiemdziesięciu trzech kwestii, Kęty 2012, 270-271).

Także z tego powodu można powiedzieć, że wiara ma dla nas wymiar egzystencjalny, ponieważ: „dla religijnego umysłu i duszy problemem nie jest istnienie Boga, ale rola, jaką Bóg odgrywa w naszym życiu. Wiara w istnienie Boga, podobnie jak się wierzy w istnienie bieguna południowego, chociaż ani jednego, ani drugiego nigdy się nie widziało, które nie ma żadnego wpływu na nasze życie codzienne – taka wiara nie jest postawą religijną. Pan Bóg, który istnieje, ale nie ma znaczenia i nie odgrywa żadnej roli w naszym życiu, mógłby równie dobrze nie istnieć.... Problem nie polega wiec na tym, jaki jest Bóg. Problemem jest, jakimi ludźmi stajemy się, gdy wiążemy się z Bogiem” (H.S. Kushner, Komu potrzebny jest Bóg, 18-19). Stąd słusznie twierdził Max Plank: „Nauka  konieczna jest do poznania, a wiara do czynów i postępowania”.

  1.             KRZYŻ

Trzecią kwestią jest krzyż. W dzisiejszej Ewangelii Jezus zwraca się do Piotra ze słowami: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je”.

a) Tymi słowami nasz Zbawiciel nawiązuje do naszego odwiecznego przeznaczenia. Przeznaczenia, które jest skutkiem nieufności naszego praprzodka Adama do Stwórcy. Oszukany i przechytrzony przez węża Adam porzucił swoje dziecięce zaufanie do Boga, bo zapragnął doświadczyć w swoim życiu dobra i zła. W następstwie tego grzechu na świat przyszło zło, cierpienie i śmierć. Tragiczne skutki tego faktu są aż nazbyt widoczne w naszej historii, tj. w historii potomków Adama.

Od skutków tego zła człowiek nie może uratować sam siebie; tylko Bóg może go uwolnić od zniewolenia moralnego i fizycznego. Bóg, który tak bardzo umiłował świat, że posłał swojego Jednorodzonego Syna nie po to, aby świat potępił – czego zdawała się domagać sprawiedliwość – ale po to by świat mógł przez Niego zostać zbawiony. Ten Jednorodzony Syn Boży musiał zostać wywyższony na krzyżu – podobnie jak wąż na pustyni - aby wszyscy, którzy spojrzą na niego z wiarą, mogli odzyskać życie.

Krzyż jest wiec czymś większym i bardziej tajemniczym, niż się w pierwszej chwili wydaje. Jest, owszem, narzędziem zadawania tortur, cierpienia i porażki, lecz jednocześnie wyraża całkowitą przemianę i ostateczne odwrócenie tego zła i to właśnie czyni go najbardziej przekonującym symbolem nadziei, jaką świat kiedykolwiek widział. Przemawia do wszystkich, którzy cierpią: do prześladowanych, chorych, ubogich, zepchniętych na margines społeczny, ofiar przemocy, i daje im wszystkim nadzieję, że Bóg może ich cierpienie przemienić w radość, osamotnienie — w poczucie duchowej bliskości, a śmierć — w życie. Krzyż daje upadłemu światu nieskończoną nadzieję.

Świat bez Krzyża byłby światem bez nadziei. Światem, w którym słaby nadal byłby wykorzystywany a ostatnie słowo należałoby do ludzkiej chciwości. Nieludzka postawa jednego człowieka względem drugiego objawiałaby się w sposób coraz to bardziej przerażający. Tylko Krzyż stawia temu kres. Podczas gdy żadna ludzka moc nie może nas ocalić od skutków naszych grzechów i żadna ziemska władza nie może pokonać niesprawiedliwości u jej źródła, to zbawcza interwencja miłosiernego Boga zmieniła rzeczywistość grzechu i śmierci w ich przeciwieństwo (por. Krzyż daje światu nieskończoną nadzieję, Nikozja. Msza św. dla duchowieństwa i świeckich w kościele Świętego Krzyża - 5 czerwca 2010).

b) Dzisiejsze krzyże mogą nam czasami wydawać się cięższe, aniżeli w czasach Jezusowych, bo świat dzisiejszy został prawie całkowicie opanowany przez tzw. ideologię ponowoczesności. Niejednokrotnie wspominałem już o tej ideologii, która istotowo zmieniła sytuację duchową Europy. Pod jej wpływem społeczeństwa ponowoczesne przyjmują cechy społeczeństw utopijnych, czyli zaczynają wierzyć w możliwość osiągnięcia ziemskiej nieśmiertelności i doskonałości. Ideologia ta - obsługując się myślą Antonio Gramsciego i szkoły frankfurckiej - dokonała rewolucyjnej zmiany charakteru nadbudowy, czyli dokonała zmiany kultury, z której uczyniono narzędzie ideologii. Cała energia tej nowej ideologii skierowana jest na wyzwolenie, na emancypację. Jest ona przeznaczona na wyzwolenie się od tradycyjnych struktur, które mają – rzekomo – zniewalać i alienować człowieka.

Potężna mniejszość, która kieruje tym procesem, udaje potężną większość, posługując się orężem szyderstwa. Narzędziem do osiągnięcia tego celu przez autorów tej ideologii nie jest już tradycyjny terror, który - tak w przypadku rewolucji francuskiej, jak i w przypadku rewolucji bolszewickiej oraz rewolucji nazistowskiej okazał się ostatecznie nieskuteczny - ale jego miękki odpowiednik, czyli coraz szczelniejszy system prawny, stojący na straży nowej ideologii oraz przemoc symboliczna, uprawiana przez media oraz ośrodki opiniotwórcze. Jeśli ktoś coś mówi, nie trzymając się narzuconych ścieżek, media reagują natychmiast, zarzucając mu populizm.

Przez swój materialistyczny charakter ponowoczesność pozostaje ideą głęboko marksistowską, starającą się usunąć wszelką myśl metafizyczną a nawet sama obecność Boga, spychając religię do sfery ściśle prywatnej. Głos ludu staje się dzisiaj tylko pretekstem, po który się sięga, gdy jest on użyteczny. Gdy lud nie głosuje jak trzeba, musi głosować ponownie aż do pożądanego skutku. Prawdopodobnie Europa już się stała miejscem miękkiej wersji totalitaryzmu.

Ta ideologicznie zorientowana kontrkultura zdominowała w dużej mierze ośrodki opiniotwórcze, media, uniwersytety. To ona uformowała nowe elity, czyli skolonizowała również politykę. Ideologia stała się świeckim ersatzem religii, mającym odpowiadać na wszystkie zasadnicze pytania człowieka i projektującym ziemskie zbawienie. Niestety, wraz z załamywaniem się tradycyjnego porządku osoba ludzka straciła pewność siebie a niepokój związany z poczuciem przygodności istnienia, braku sensu istnienia oraz samotność stają się coraz bardziej dojmujące i widoczne (por. B. Wildstein, O kulturze i rewolucji, Warszawa 2018, 15-24; Ch. Delsol, Nienawiść do świata, Warszawa 2017).

ZAKOŃCZENIE

W obliczu tego krzyża pytamy samych siebie: gdzie możemy znaleźć ratunek?

„Wznoszę swe oczy ku górom: Skądże nadejdzie mi pomoc? Pomoc mi przyjdzie od Pana, co stworzył niebo i ziemię. On nie pozwoli zachwiać się twej nodze ani się zdrzemnie Ten, który cię strzeże. Oto nie zdrzemnie się ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem”

(Ps 121,1-4)

 

« 1 »