Abp Stanisław Gądecki
Dziś się narodził Chrystus Pan, Zbawiciel. Pasterka (Katedra Poznańska – 24.12.2018)W cichą i świętą noc Bożego Narodzenia Kościół na całym okręgu ziemi czuwa wraz z nami, wyrażając swoją wdzięczność Bogu za to, że dla każdego człowieka zapalił On wielkie i niegasnące Światło. „Słowo stało się ciałem i oglądaliśmy jego chwałę” (J 1,14). Boże Narodzenie! Wydarzenie, które od ponad dwóch tysięcy lat stanowi wyzwanie dla wszystkich ludzi, tak mężczyzn i kobiet, każdej epoki i każdego miejsca.
Ta pełna zdumienia noc zaprasza wszystkich obecnych w poznańskiej katedrze oraz uczestniczących w tej Eucharystii za pośrednictwem mediów do refleksji nad trzema sprawami: nad zadaniem mesjańskim króla Ezechiasza, zadaniem mesjańskim Jezusa Chrystusa oraz nad współczesnym sprzeciwem wobec chrześcijaństwa.
Najpierw Ezechiasz, o którym mówi prorok:
„[...]Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. [...] Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem” (Iz 9,5-6).
Te - pochodzące z VIII wieku przed Chrystusem – słowa proroka Izajasza zapowiadają narodziny Ezechiasza, syna Achaza, króla Judy. Ezechiasz był trzynastym następcą Salomona na tronie judzkim. Był Pomazańcem, czyli w języku hebrajskim „Mesjaszem” a w języku greckim „Chrystusem”. Znany jest on nie tylko dzięki Biblii (2 Krl 18-20 oraz Iz 36-39), ale także dzięki annałom królów asyryjskich: Sargona II (722-705) i Sennacheryba (705-681). Współrządził najpierw z ojcem Achazem (726-724 przed Chr.) a następnie już samodzielnie (724-697). Prorok spodziewał się, iż wskutek jego sprawiedliwych rządów w Judzie zapanuje mesjański pokój.
Zgodnie z oczekiwaniami proroka Izajasza Ezechiasz przeprowadził reformę religijną. Wytrwale walczył z rozmaitymi objawami kultów pogańskich, które polegały zasadniczo na boskim kulcie oddawanym stworzeniu zamiast Stwórcy. Uważał bowiem, iż to fundamentalne wynaturzenie religii stało się przyczyną wszelkich nieszczęść Judy i Izraela (por. 2 Krn 29,6-9). „On to usunął wyżyny, potrzaskał stele, wyciął aszery i potłukł węża miedzianego [...]. Przylgnął do Pana - nie zerwał z Nim i przestrzegał Jego przykazań, które Pan zlecił Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim. We wszystkim, co przedsiębrał, miał powodzenie” (2 Krl 18,4.6-7).
Ponadto Ezechiasz ma wielkie zasługi dla powstania ważnych części Pisma Świętego. Swoim współpracownikom polecił on zebranie w jedną całość wszystkie znane przysłowia (Prz 25,1). Prawdopodobnie także on połączył ze sobą dwie tradycje biblijne: elohistyczną z Izraela i jahwistyczną z Judei. Zebrał też teksty prawne w Księdze Powtórzonego Prawa oraz historyczne w Księgach Samuela, Królewskich i nieco proroctw (Ozeasz).
Jego sprawiedliwe rządy doprowadziły do stworzenia na ziemi judzkiej quasi nowego raju: „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał” (Iz 11, 6). Zwierzę dzikie nie uczyni szkody zwierzęciu domowemu. Jest to nic innego, jak przenośnia zapowiadająca powszechne pojednanie między ludźmi. A nawet ostateczne pojednanie pomiędzy potomstwem człowieka a potomstwem węża: „Niemowlę będzie igrać na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii”. Tę mesjańską wizję skomentuje później Księga Syracha w następujący sposób: „Każda istota żyjąca lubi podobną do siebie, a każdy człowiek tego, kto jest mu równy. Każda istota żyjąca łączy się według swego gatunku, a człowiek przystaje do podobnego sobie. Czy współżyć będzie wilk z jagnięciem? Podobnie grzesznik ze sprawiedliwym?” (Syr 13, 15-17).
Ponieważ jednak tytuły - „Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec” (Iz 9,6) - jakimi prorok obdarzył króla Ezechiasza daleko przekraczają to, co można przypisać jakiemukolwiek ziemskiemu królowi, dlatego Ezechiasz stanie się aż i tylko pierwowzorem innego, boskiego Mesjasza, Jezusa Chrystusa.
Tu przechodzimy do drugiej sprawy, czyli do osoby i zadania Jezusa Chrystusa. Gdy „czas się wypełnił” słowa izajaszowego proroctwa - „Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza” - kilka wieków później spełniły się w odniesieniu do innego Mesjasza, który narodził się w Betlejem.
Aby łatwiej sobie wyobrazić treść zawartą w powiedzeniu „czas się wypełnił”, wystarczy przyrównać cały dotychczasowy okres istnienia ziemi do jednego roku. Gdy patrzymy na całe dzieje zbawienia z perspektywy jednego roku, to wówczas dzień 1 stycznia byłby dniem, w którym powstała nasza planeta. 4 kwietnia – to znaczy mniej więcej przed trzema czy czterema miliardami lat – na ziemi po raz pierwszy pojawiło się życie w postaci pojedynczej komórki. Pierwsze ryby pojawiły się dopiero 27 listopada. Pierwsze dinozaury - 12 grudnia. Ssaki pojawiły się 27 grudnia a człowiek dopiero 31 grudnia, to znaczy mniej więcej przed piętnastoma czy dwudziestoma milionami lat. Zaś historia właściwego homo sapiens rozpoczęła się dopiero przed 150 tysiącami lat, czyli człowiek - korona stworzenia - pojawił się na ziemi bardzo późno. W międzyczasie wiele istot zanikło. Wiele okazało się tylko przejściowym stadium. Ta przybliżona, orientacyjna chronologia zgadza się z tezą, którą możemy znaleźć w Biblii, że mianowicie u końca czasów ukazał się ich cel; Chrystus przybył na świat „gdy czas się wypełnił”. U końca tej niezmiernie długiej drogi pojawił się Ten, na którego oczekiwały dziesiątki tysiącleci (por. J. Ratzinger, W rozmowie z czasem. t. XIII/2, Lublin 12017, 505).
„Nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2, 6). I wówczas tylko dwa rodzaje ludzi usłyszały płacz: pasterze i mędrcy. Pasterze – czyli ci, którzy wiedzieli, że nic nie wiedzą oraz mędrcy – czyli ci, którzy wiedzieli, że nie wiedzą wszystkiego (abp Fulton J. Sheen). „Ukazała się dobroć i miłość (...) Boga, do ludzi” (Tt 3, 4). Odwieczny „Sens” świata stał się dostępny dla naszych zmysłów i dla naszego rozumu.
Dzieje publicznej działalności Jezusa potwierdzą to, że istotnie nadeszły szczęśliwe czasy: „...niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Łk 7, 22). Jan Ewangelista powie, że światło jest głoszone „zarówno ludowi, jak i poganom” (Dz 26, 23). Same zaś uzdrowienia z konkretnych chorób fizycznych były zapowiedzią powrotów do zdrowia z duchowej ślepoty, głuchoty, trądu duchowego i z duchowej śmierci. Gdybyśmy bowiem z natury byli dobrzy, to Chrystus nie potrzebowałby przychodzić na ten świat, by uczynić nas lepszymi.
Tymczasem Jezus przyszedł, aby przywrócić stworzeniu jego pierwotne piękno i godność. Na ziemi zostaje przywrócony ład właśnie przez to, że ziemia otwiera się na Boga, że na nowo otrzymuje Jego prawdziwe światło. To, co wysokie, i to, co niskie, niebo i ziemia znów zostały zjednoczone, człowiek, który uwierzył w Jezusa Mesjasza znowu jest zjednoczony z Bogiem. Dzięki temu Boże Narodzenie jest jednocześnie świętem odrodzonego stworzenia.
Dlatego św. Leon Wielki - w jednej ze swych licznych bożonarodzeniowych homilii - wzywa: „Radujmy się w Panu, moi drodzy, i otwórzmy nasze serce na najczystszą radość. Narodził się bowiem dzień, oznaczający dla nas nowe odkupienie, z dawna przygotowane, wieczne szczęście. Odnawia się bowiem dla nas w powtarzającym się rocznym cyklu wielka tajemnica naszego zbawienia, która obiecana na początku i spełniona na końcu czasów, będzie trwała bez końca” (Homilia XXII).
Błogosławieni, którzy w to uwierzyli. Nieszczęśliwi, którzy nie mogą w to uwierzyć. Chociaż ku ich pocieszeniu można powiedzieć, że istnieją dwa rodzaje niewiary. Niewiara tych, którzy mówią, że coś jest nieprawdą, ponieważ nie chcą, aby to było prawdą oraz tych, którzy mówią, że coś jest nieprawdą, gdyż chcieliby, aby to było prawdą. Ten drugi rodzaj niewiary jest uleczalny (abp Fulton J. Sheen).
Trzecią kwestią jest współczesny sprzeciw wobec chrześcijaństwa. Podobnie jak kiedyś, tak również dzisiaj Boże Narodzenie nie jest bajką dla dzieci, lecz odpowiedzią Boga na dramat ludzkości poszukującej prawdziwego pokoju. prawdopodobnie dlatego chrześcijanie są największą grupą religijną na świecie, liczącą 2,2 miliardy wiernych i stanowią 32 % światowej populacji. Co trzeci człowiek na świecie jest chrześcijaninem
a) „spotkania świąteczne”Być może właśnie dlatego ponowoczesny miękki totalitaryzm - będąc dzięki swemu materialistycznemu charakterowi ideą głęboko marksistowską - stara się usunąć wszelką myśl metafizyczną a nawet samą obecność Boga. Stara się zmarginalizować chrześcijan i chrześcijaństwa w imię fałszywego szacunku dla tych, którzy nie są chrześcijanami.
W ostatnim czasie nawet w Poznaniu w niektórych placówkach oświatowych podjęto próby ograniczenia religijnej oprawy świąt, a dyrektorzy wyrazili zamiar zorganizowania „spotkań świątecznych” zamiast tradycyjnych jasełek oraz zamiar rezygnacji z dzielenia się opłatkiem w trakcie szkolnej Wigilii, chociaż organizowanie w szkołach takich wydarzeń jak jasełka jest zgodne z polskim prawem. Zgodnie z Konstytucją RP każdy ma zapewnioną wolność sumienia i religii, która obejmuje m.in. prawo do publicznego jej uzewnętrzniania. Prawo to nie jest ograniczone do określonych miejsc kultu. Ustawa zasadnicza zakłada też, że władze publiczne zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych „zapewniając swobodę ich wyrażana w życiu publicznym”. Ponadto, Konstytucja stwierdza, że polska kultura jest „zakorzeniona w chrześcijańskim dziedzictwie narodu” a strzeżenie jej stanowi obowiązek władz publicznych (w tym także szkolnych). Co więcej, prawo oświatowe zakłada, że nauczanie i wychowanie powinno się odbywać z poszanowaniem chrześcijańskiego systemu wartości. Oprócz tego, Sąd Najwyższy - w wyroku z 2013 roku - stwierdził, że osoba, która deklaruje się jako niewierząca, nie może oczekiwać tego, że nie będzie miała kontaktu z osobami wierzącymi, z ich praktykami i symbolami religijnymi, byłoby to równoznaczne z ograniczeniem swobody sumienia ludzi wierzących. Podobne „podchody” poczyniono w niektórych instytucjach publicznych, na dodatek dzieląc się „lampką wina” zamiast opłatkiem. W ten sposób pragnie się wyrazić szacunek dla mniejszości, kosztem obrażania większości. Właściwym wyjściem z tego problemu nie jest wycinanie jakiejkolwiek kultury, ale nauczanie szacunku dla każdej osoby, dla każdej opartej na dobru społeczności; szacunku dla mniejszości, ale jednocześnie szacunku dla większości.
b) cztery główne idee kolonizacji ideologicznejTe proste postkomunistyczne zapędy są tylko małą cząstką o wiele poważniejszego światowego projektu. Papież Franciszek - w przemówieniu do ONZ z 25 września 2015 roku - nazwał ten projekt światowy „kolonizacją ideologiczną”. Powiedział wtedy: „Bez uznania pewnych niezaprzeczalnych [incontestable] naturalnych ograniczeń etycznych i bez natychmiastowej realizacji owych filarów integralnego ludzkiego rozwoju ideał „uchronienia przyszłych pokoleń od klęski wojny” (Karta Narodów Zjednoczonych, Preambuła) oraz „popierania postępu społecznego i poprawy warunków życia w większej wolności” może się stać nieosiągalnym mirażem lub, co gorsza, pustymi słowami, służącymi za pretekst do wszelkich nadużyć i korupcji, albo promowania kolonizacji ideologicznej poprzez narzucenie niemoralnych wzorców ideologicznych i stylu życia, obcych tożsamości narodów, a w ostatecznym rachunku nieodpowiedzialnych” (Papież Franciszek, Przemówienie wygłoszone podczas spotkania z przedstawicielami Narodów Zjednoczonych w siedzibie ONZ – 25.09.2015).
To narzucanie niemoralnych modeli i stylów życia, które są obce tożsamości narodów i w ostatecznym rozrachunku i nieodpowiedzialne jest inspirowane przez państwa liberalne a bogate a także przez organizacje pozarządowe w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej, za pomocą czterech głównych idei:
Te cztery pomysły są wpisywane do różnych rezolucji o pięknie brzmiących tytułach, najczęściej poświęconych kobietom (jak np. „Przemoc wobec kobiet” albo „Handel kobietami i dziewczętami”), bo wizerunkowo bardzo trudno jest głosować przeciwko takim rezolucjom. Jeśli więc w negocjacjach nie uda się wykreślić tych pojęć, to nawet państwa przeciwne tym ideom rzadko decydują się na to, aby złamać konsensus i głosować przeciw takim rozwiązaniom. W ten sposób te idee przenikają do rezolucji ONZ oraz do umów międzynarodowych i konwencji europejskich (jak np. słynny przykład tzw. Konwencja Stambulska, którą Polska niestety ratyfikowała).
W ten sposób dokonuje się kolonizacja ideologiczna świata. Jest to projekt zmierzający do narzucenia liberalnej ideologii wszystkim narodom świata i stworzenia „jedynie słusznego sposobu myślenia” (pensiero unico), zwanego również poprawnością polityczną. Jest to projekt ekonomiczny, bo jeśli zburzy się konserwatywny system wartości na rzecz konsumizmu i hedonizmu, to ludzie będą potrzebowali usług związanych z aborcją czy antykoncepcją oraz wiele innych usług i produktów, które państwa liberalne chętnie sprzedadzą. Jest to także projekt polityczny, zmierzający do szantażowania państw uboższych, co celnie wyraził Przewodniczący Komisji Europejskiej w słynnej odpowiedzi udzielonej pani premier Beacie Szydło: „Wy macie wasze wartości, a my mamy pieniądze”. Tego rodzaju kolonizacja zmierza do światowej dominacji ośrodków liberalnych, bo jeśli zniszczy się tkankę społeczną opartą na tradycyjnych wartościach, to nie będzie już żadnej tożsamości narodowej, religijnej ani nawet tożsamości płciowej a takim społeczeństwem będzie najłatwiej można manipulować.
Zastanawiając się nad tym wszystkim można by popaść w przygnębienie, lecz przygnębienie byłoby znakiem naszej małej wiary. A zatem radujcie się „choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń (1 P 1, 6). Czyż Ewangelia – w słowach „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1, 4-5) - nie dodaje nam nadziei? Czyż słowa Zbawiciela: Portae inferi non prewalebunt, „a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18) – nie dodają nam odwagi?
ZAKOŃCZENIE
Na koniec więc, niech światło Chrystusa, który przychodzi, aby oświecić każdego człowieka, zabłyśnie w naszych sercach i stanie się pocieszeniem dla tych, co żyją w ciemnościach nędzy, niesprawiedliwości i wojny. Którzy doświadczają, że ciągle jeszcze odmawia się im słusznego dążenia do pewniejszego bytu, ochrony zdrowia, wykształcenia, stałego zatrudnienia, pełniejszego uczestnictwa w sprawach obywatelskich i politycznych, zabezpieczenia przed tym, co obraża ich ludzką godność. Niech światło Chrystusa stanie się pocieszechą dla emigrantów, uchodźców, przesiedleńców, a także dla ludzi cierpiących z powodu klęsk żywiołowych. Pokój i dobro dla wszystkich adorujących z wiarą naszego Zbawiciela, który:
„Nędze świata precz odmiata a płaczliwe jęczenia, W dźwięków głosy pod niebiosy i w wesele zamienia”.
Niech Nowonarodzony Jezus błogosławi was i całą waszą przyszłość! Wszystkim moim Diecezjanom życzę radosnego Bożego Narodzenia!