400-lecie Sanktuarium na Zdzieżu

Nasza pamięć wyraża raczej uznanie dla wartości dziedzictwa religijnego i kulturowego, należącego do wielu pokoleń ludzkich, zamieszkujących te tereny. Można powiedzieć, że również my należymy do tej tradycji. I właśnie to nasze w niej zakorzenienie pozwala nam dzisiaj formułować myśl nową, otwierającą perspektywę na przyszłość - powiedział abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański, w homilii Mszy Świętej z okazji 400-lecia ustanowienia sankturarium na Zdzieżu.

Publikujemy pełną treść homilii:

Z wielką radością przeżywamy dzisiaj czterechsetletni jubileusz ustanowienia sanktuarium na Zdzieżu. To sanktuarium powstało najpierw dzięki wierze Maryi a następnie dzięki wierze tych, którzy otaczali, otaczają i będą otaczać Ją czcią. Sam jubileusz potwierdza wielowiekową obecność Maryi w tym miejscu i jej nieustanną pomoc dla swoich czcicieli.

Gdy wspominamy dzisiaj rok 1619, nie czynimy tego dla wspominek o przeszłości. Nasza pamięć wyraża raczej uznanie dla wartości dziedzictwa religijnego i kulturowego, należącego do wielu pokoleń ludzkich, zamieszkujących te tereny. Można powiedzieć, że również my należymy do tej tradycji. I właśnie to nasze w niej zakorzenienie pozwala nam dzisiaj formułować myśl nową, otwierającą perspektywę na przyszłość (por. Fides et ratio, 85).

W takim jubileuszowym momencie podejmijmy teraz refleksję nad trzema sprawami: nad wiarą Maryi, nad pytaniem, co to jest wiara i wreszcie nad naszą wiarą.

1. WIARA MARYI

a. Pierwsza sprawa to wiara Maryi. Maryja urzeczywistniła i uczy nas w najdoskonalszy sposób wiary. Przyjęła Ona obietnicę przyniesioną przez archanioła Gabriela wierząc, że „dla Boga... nie ma nic niemożliwego” (Łk 1,37; KKK, 148). „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła” – powie do Niej Elżbieta (Łk 1,45). To pierwsze zapisane w Ewangelii błogosławieństwo była nagrodą za wiarę Maryi. Ono podkreśla kontrast między niedowiarstwem Zachariasza a wiarą Maryi. Otrzymując zapowiedź narodzin syna, Zachariasz nie potrafił w nią uwierzyć; uważał, że nie może się ona spełnić, gdyż oboje z żoną byli już w podeszłym wieku.

W chwili zwiastowania Maryja otrzymała zdumiewające orędzie - propozycję stania się matką Mesjasza. Stając przed taką obietnicą Maryja nie wątpi, Ona pyta tylko, w jaki sposób można pogodzić dziewictwo, do którego czuje się powołana, z rolą matki. Gdy w odpowiedzi anioł wskaże na wszechmoc Bożą działającą przez Ducha Świętego, Maryja radośnie wyraża swoje przyzwolenie i w tym wyjątkowym momencie w dziejach ludzkości Jej wiara odgrywa decydującą rolę. Słusznie pisze św. Augustyn: „Chrystus zostaje przyjęty i poczęty przez wiarę. Najpierw pojawia się wiara w sercu Dziewicy, a potem staje się płodne łono matki” (Sermo,293).

b. W rozważaniu głębi wiary Maryi pomaga nam także ewangeliczny opis wesela w Kanie Galilejskiej. Gdy zabrakło wina, Maryja mogła szukać jakiegoś czysto ludzkiego wyjścia z tej sytuacji, tymczasem Ona bez wahania mówi do Jezusa: „Nie mają już wina” (J 2,3). Skąd Maryja wiedziała, że w tej sytuacji jej Syn może coś uczynić, skoro do tej pory Jezus nie dał się jeszcze poznać jako cudotwórca? Prawdopodobnie Jej wiara w nadzwyczajne możliwości swojego Syna zrodziła się z podobnych przesłanek, z jakich kiedyś ujawniła się wiara faraona w możliwości Józefa egipskiego. „Kiedy i w Egipcie głód zaczął dawać się we znaki, ludność domagała się chleba od faraona. Wtedy faraon mówił do wszystkich Egipcjan: ‘Udajcie się do Józefa i co on wam powie, czyńcie’ ” (Rdz 41,55). Oczywiście, zanim faraon wydał takie polecenie, wcześniej musiał doświadczyć, że trudno mu znaleźć drugiego takiego człowieka, który by – podobnie jak Józef – posiadał ducha Bożego (Rdz 41,38); który by dorównał Józefowi rozsądkiem i mądrością (Rdz 41,39). Inaczej mówiąc, najpierw faraon dostrzegł, „że Bóg jest z Józefem” (Rdz 39,3), a potem radził: „Udajcie się do Józefa i co on wam powie, czyńcie”. Podobnie zachowała się Maryja, Ona już wcześniej musiała poznać mądrość Jezusa i jego wyjątkowy związek z Bogiem, dlatego zwróciła się do Niego z pełną zaufania prośbą. W ten sposób uczy nas Ona tego, że wiara jest rozumnym odczytaniem wcześniejszych znaków; jest zgodą umysłu na wcześniej dostrzeżoną prawdę. Postępując w ten sposób, idzie Ona za wewnętrznym natchnieniem, bo - zgodnie z Bożym zamysłem - Jej wiara miała poprzedzać pierwsze objawienie się mesjańskiej władzy Jezusa, podobnie jak poprzedziła Jego przyjście na ziemię.

Wiara, do której została wezwana Maryja, nie była wiarą łatwą. Odpowiedź, jaką otrzymała od Jezusa w Kanie nie wydaje się uprzejmą: „Czy to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? …jeszcze nie nadeszła godzina moja” (J 2,4). Św. Jan Ewangelista nie ma tutaj na myśli godziny początku publicznej działalności Chrystusa, ale zapowiada ostateczną godzinę Jezusa (por. 7,30; 12,23; 13,1; 17,1), której mesjańskie owoce są przedstawione w znaku wina, symbolu pomyślności i radości. To, że w chronologicznej kolejności wydarzeń ta godzina jeszcze nie nadeszła, stanowi przeszkodę, która wydaje się nie do pokonania, bo jej źródłem jest wola Ojca.

A mimo to Maryja nie cofa swojej prośby i wręcz nakazuje sługom dopomóc w przygotowaniu spodziewanego cudu: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Dzięki głębi swej wiary, Maryja potrafiła odczytać w słowach Jezusa nie tylko ich bezpośrednie znaczenie. Ona przeczuwała głębię Bożego miłosierdzia i nie wątpiła w to, że uzyska od Syna odpowiedź miłości. Cud przemiany wody w wino był odpowiedzią na wytrwałość Jej wiary. Dzięki temu wydarzeniu Maryja jawi się jako wzór wiary w Jezusa, która nie cofa się przed żadną przeszkodą.

c. Również działalność publiczna Jezusa poddawała wiarę Maryi wielu próbom. Z jednej strony źródłem pociechy była dla Niej świadomość, że słowa i czyny Jezusa budzą podziw i uznanie wielu. Z drugiej - goryczą napełniał Ją coraz bardziej zaciekły sprzeciw faryzeuszów, uczonych w Piśmie i kapłanów.

Możemy też wyobrazić sobie cierpienia Maryi z powodu niedowiarstwa, jakie dostrzegała Ona nawet u swoich bliskich. „Bracia Jezusa” - to znaczy Jego krewni - nie wierzyli w Niego i sądzili, że Jego postępowaniem kieruje osobista ambicja (J 7,2-5). A chociaż Maryja boleśnie przeżywała ten rozłam w łonie rodziny, nie zerwała więzi z krewnymi, których odnajdujemy ponownie wraz z Nią w pierwszej wspólnocie oczekującej na Zesłanie Ducha Świętego (Dz 1,14). Okazując innym życzliwość i miłość, Maryja dzieli się z nimi swoją wiarą.

d. Nawet w obliczu dramatu Kalwarii wiara Maryi pozostaje niewzruszona. Ewangelista Jan mówi, że Maryja stała pod krzyżem (J 19,25), przez co daje nam do zrozumienia, że nawet w tym dramatycznym momencie nie zabrakło Jej odwagi. Był to z pewnością najtrudniejszy etap Jej „pielgrzymki wiary” (Lumen gentium, 58). Nawet w chwili krzyżowej próby Maryja nie przestała wierzyć, że Jezus jest Synem Bożym i że przez swoją ofiarę odmieni On los ludzkości. Przez całe Jej życie - aż do ostatniej próby – wiara Maryi się nie zachwiała. Ona nigdy nie przestała wierzyć „w wypełnienie się” słowa Bożego. Dlatego Kościół czci w Maryi najczystsze wypełnienie wiary (KKK, 149).

Inaczej było z wiarą uczniów, dla których śmierć Jezusa była dramatycznym wstrząsem i tylko dzięki skuteczności modlitwy Jezusa, Piotr i pozostali apostołowie mogli później powrócić na drogę wiary, aby stać się świadkami zmartwychwstania.

Ostatecznym potwierdzeniem wiary Maryi stało się zmartwychwstanie. W Jej sercu - bardziej niż w jakimkolwiek innym - wiara w zmartwychwstałego Chrystusa przybrała oblicze najbardziej autentyczne i najpełniejsze - to znaczy oblicze radości.

Tak więc, całe życie Maryi było stałym postępowaniem w wierze za Chrystusem. I - jak uczy Sobór Watykański II - przez tę wiarę Maryja przoduje całemu Ludowi Bożemu (por. Jan Paweł II, Maryja – wzór wiary. Audiencja generalna – 6.05.1998).

2. CO TO JEST WIARA?

a. Druga kwestia to pytanie: co to właściwie jest wiara? Pismo Święte przedstawiona ją często jako zgodę umysłu na wcześniej dostrzeżoną prawdę. Potwierdzają to opisy cudów Jezusowych. Zanim chorzy, albo ich opiekunowie zgłosili się do Jezusa prosząc Go o uzdrowienie, najpierw dowiedzieli się o tym, że Jezus faktycznie uzdrawia i prawdopodobnie może im pomóc. Na podstawie rozumowania dochodzili do wiary. A więc wiara nie jest jakimś irracjonalnym uczuciowym i nieprzekazywalnym doświadczeniem, nie znajdującym wystarczających racji rozumowych dla swego uzasadnienia. Ona jest właśnie rozumowym rozeznaniem wcześniejszego doświadczenia innych, lub ich świadectwa traktowanego jako znak. Jest rozumnym odczytywaniem znaków. Wiara nie obraża rozumu, ona go po prostu przekracza, bo wiara jest ufnym zawierzeniem Bogu, który to Bóg daje mi inną pewność, niemniej solidną od tej, jaka pochodzi z obliczeń naukowych.

Zilustrujmy to prostym przykładem. Wyobraźmy sobie, że jedziemy samochodem i zbliżamy się do szczytu wzgórza. Z naszego punktu widzenia nie widać dalszego ciągu drogi leżącej za wzgórzem. Czy jednak ów brak widoczności spowoduje, że zatrzymamy samochód i pójdziemy sprawdzić pieszo, czy ta droga ciągnie się dalej? Z pewnością nie. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, bo ufamy znakowi postawionemu przy drodze, który informuje, iż droga ta prowadzi do interesującej nas miejscowości. Co więcej, będziemy dalej jechali z tą samą ufnością, co przedtem, gdyż „wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11, 1).

W podobny sposób interpretował wiarę św. Piotra św. Jan Paweł II w Poznaniu: Fragment Ewangelii św. Mateusza prowadzi nas nad jezioro Genezaret. Apostołowie wsiedli do łodzi, aby wyprzedzić Chrystusa na drugi brzeg. I oto, wiosłując w obranym kierunku, ujrzeli Jego samego kroczącego po jeziorze. Na okrzyk trwogi Jezus przemówił do nich: „Odwagi! Ja jestem, nie lękajcie się!”. Wtedy odezwał się Piotr: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!” A On rzekł: „Przyjdź!” (Mt 14, 28-29). I Piotr wyszedł z łodzi i zaczął kroczyć po wodzie. Dochodził już do Chrystusa, gdy — wobec silnego uderzenia wiatru — uląkł się. Kiedy zaczął tonąć, krzyknął: „Panie, ratuj mnie!” (Mt 14, 30). Wówczas Jezus wyciągnął rękę, uchwycił go, ocalił przed utonięciem i rzekł: „Czemu zwątpiłeś, małej wiary?” (Mt 14, 31).

Piotr z pewnością miał wiarę, którą później tak wspaniale wyznał pod Cezareą Filipową, ale w tym momencie nie była ona jeszcze ugruntowana. Gdy zawiał silny wiatr, zaczął tonąć, ponieważ zwątpił. To nie wicher zanurzył Piotra w głębinach jeziora, lecz niedostatek wiary. Jego wierze zabrakło istotnego elementu - całkowitego zaufania Chrystusowi w chwili wielkiej próby. Zabrakło całkowitego pokładania w Nim nadziei (por. Jan Paweł II, Homilia w czasie liturgii słowa skierowana do młodzieży zgromadzonej na placu Mickiewicza - Poznań, 3.06.1997).

Tak więc, nie wystarczy wierzyć w Boga; trzeba Mu jeszcze zawierzyć, trzeba Mu zaufać. Trzeba powierzyć Mu bez zastrzeżeń całe swoje życie, cały swój los, całą przyszłość. Nie wystarcza sporadyczny udział w obrzędach kościelnych, kilka pobożnych gestów i słów. Wiara wyraża się poprzez całe nasze życie, poprzez nasze czyny i postawę.

Dopiero tego rodzaju wiara ma dla nas wymiar egzystencjalny, ponieważ: „...dla religijnego umysłu i duszy problemem nie było i nie jest istnienie Boga, ale rola, jaką Pan Bóg odgrywa w naszym życiu. Wiara w istnienie Boga, tak jak się wierzy w prawdziwość twierdzenia Pitagorasa - co nie ma żadnego wpływu na nasze życie codzienne - taka wiara nie jest postawą religijną. Bóg, który istnieje, ale nie ma znaczenia i nie odgrywa żadnej roli w twoim życiu, mógłby równie dobrze nie istnieć.... Problem nie polega więc na tym, jaki jest Bóg. Problemem jest, jakimi ludźmi stajemy się, gdy wiążemy się z Bogiem (por. H.S. Kushner, Komu potrzebny jest Bóg, 18-19).

b. „Wiara jest pewna, pewniejsza niż wszelkie ludzkie poznanie, ponieważ opiera się na samym słowie Boga, który nie może kłamać. Oczywiście, prawdy objawione mogą wydawać się niejasne dla rozumu i doświadczenia ludzkiego, ale ‘pewność, jaką daje światło Boże, jest większa niż światło rozumu naturalnego’” (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, II-II, 171, 5, ad 3). „Dziesięć tysięcy trudności nie powoduje jednej wątpliwości” – uczył bł. kard. Newman (J. H. Newman, Apologia pro vita sua); (KKK, 157).

„Wiara szuka rozumienia” (św. Anzelm, Proslogion, proem.). Charakterystycznym dla wiary jest to, że wierzący pragnie ciągle lepszego poznania Tego, w którym złożył swoją wiarę, i lepszego zrozumienia tego, co On objawił. Aby „coraz głębsze było zrozumienie Objawienia, Duch Święty swoimi darami stale udoskonala wiarę” (por. Dei verbum, 5). W ten sposób - według powiedzenia św. Augustyna – „wierzę, aby rozumieć, i rozumiem, aby głębiej wierzyć” (Św. Augustyn,Sermones, 43, 7, 9); (por. KKK, 158).

„Chociaż wiara przewyższa rozum, to jednak nigdy nie może mieć miejsca rzeczywista niezgodność między wiarą i rozumem. Ponieważ ten sam Bóg, który objawia tajemnice i udziela wiary, złożył w ludzkim duchu światło rozumu, nie może przeczyć sobie samemu ani prawda nigdy nie może sprzeciwiać się prawdzie” (Sobór Watykański I: DS 3017). „Dlatego badanie metodyczne we wszelkich dyscyplinach naukowych, jeżeli tylko prowadzi się je w sposób prawdziwie naukowy i z poszanowaniem norm moralnych, naprawdę nigdy nie będzie się sprzeciwiać wierze, sprawy bowiem świeckie i sprawy wiary wywodzą swój początek od tego samego Boga” (Gaudium et spes, 36); KKK, 159).

3. NASZA WIARA

a. Trzecia i ostatnia sprawa to nasza wiara. Dziś ludzie zdają się nie przykładać do wiary właściwego znaczenia. Dlatego przyczyną dzisiejszego kryzysu Kościoła w Europie jest właśnie kryzys wiary. Jeżeli nie znajdziemy stosownej odpowiedzi na ten kryzys, jeżeli wiara - dzięki spotkaniu z Chrystusem - nie nabierze na nowo żywotności, stając się głębokim przekonaniem i rzeczywistą siłą, wszelkie inne reformy pozostaną nieskuteczne (por. Benedykt XVI, Przemówienie do Kurii Rzymskiej - 22.12.2011).

Przykład takich niefortunnych usiłowań reformowania Kościoła „od końca” mamy obecnie w Kościele katolickim w Niemczech. Odnosi się to do - podjętej przed kilkoma miesiącami - przez niemiecki episkopat tzw. „synodalnej drogi” odnowy Kościoła. Dotyczy ona takich zagadnień jak władza, moralność seksualna, celibat księży oraz rola kobiet w Kościele.

Papież Franciszek – w swoim liście skierowanym - w sobotę 29 czerwca - do „pielgrzymującego ludu Bożego w Niemczech” zwraca uwagę, że odnowa wiary polega nie tyle na reorganizacji struktur, ile na autentycznym powrocie do Ewangelii, która winna stać się głównym kryterium działań podejmowanych przez duchowieństwo i wiernych. Tak właśnie uczynił święty Franciszek z Asyżu, gdy usłyszał wezwanie Jezusa: „Franciszku idź odbuduj mój dom, bo jak widzisz, cały jest w ruinie”. Pomimo wszystkich słabości ówczesnego Kościoła, których sam doświadczył, zaczął  autentycznie żyć Ewangelią, rozpoczynając od słuchania Chrystusa i pozwalając My, by go przemienił.

b. Tak, priorytetowym zadaniem całego Kościoła naszych czasów musi być odnowa wiary. Tej wiary, która nie jest zwykłą intelektualną zgodą człowieka na szczególne prawdy dotyczące Boga. Ona jest aktem, przez który swobodnie powierzam się Bogu, który mnie kocha. Jest uwierzeniem w tę miłość Boga, która nie słabnie w obliczu niegodziwości człowieka, w obliczu zła i śmierci, ale jest zdolna do przekształcania wszelkiej formy zniewolenia, dając możliwość zbawienia.

Tę wiarę trzeba pielęgnować. Należy zabiegać o to, by ona wzrastała w naszych sercach i w sercach innych ludzi. Trzeba to czynić, bo nawet nasze największe osiągnięcia doczesne może zniszczyć choroba. Największe bogactwa może przekreślić śmierć. Jedynie wiara może twórczo wykorzystać tak dobro, jak i zło spadające na człowieka. Dlatego człowiek rozumny nieustannie będzie nieustannie doskonalił swoją wiarę, wiedząc, że od jej potęgi zależy w jego życiu wszystko.

Wiara to bezcenny skarb. To najwyższe dobro, w którym mieści się całe bogactwo życia doczesnego i wiecznego. Bez wiary nie można podobać się Bogu. Bez wiary nie może być mowy o zbliżeniu się do Boga, o przebaczeniu, zbawieniu, o wspólnocie ani o życiu duchowym. Wiara objawiona to najważniejsze dobro, które mamy przekazywać, głosić i strzec.

Potęga wiary – podobnie jak potęga miłości – jest ciągle jeszcze nie do końca odkrytą energią w człowieku. Ludzie często nie doceniają wiary. Raczej pokładają ufność w pieniądzach, we wiedzy, w ludziach na stanowisku. Tymczasem jeden akt wiary może ocalić człowieka znajdującego się w beznadziejnej sytuacji, bo jest on poddaniem się promieniowaniu Boga, który jest samym źródłem życia.

Skoro wiara jest tak ważna – z punktu widzenia doczesności jak i wieczności - to czymś całkiem naturalnym powinno być zastanowienie się każdego z nas nad tym: jak wygląda moja wiara?

ZAKOŃCZENIE

Na koniec, prośmy więc Boga słowami papieża Pawła VI:

„Panie, spraw, żeby wiara moja była pełna, bez zastrzeżeń, żeby przeniknęła moje myśli, mój sposób sądzenia o rzeczach Bożych i o rzeczach ludzkich.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była dobrowolna, to znaczy żebym osobiście zgodził się na tę wiarę i przylgnął do niej, ażebym przyjął wszelkiego rodzaju wyrzeczenia i wszelkie obowiązki, jakie ona niesie z sobą; i żeby ta wiara wyrażała szczyty mojej osobowości. Wierzę w Ciebie, o Panie.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była pewna, oparta na szeregu dowodów i wewnętrznym świadectwie Ducha Świętego, pewna dzięki swemu światłu, które dodaje otuchy, pewna, dzięki swym wnioskom, które uspokajają.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była silna, żeby się nie lękała trudnych problemów, których pełno w doświadczeniach naszego życia, żeby się nie obawiała przeciwności ze strony tych, którzy wątpią albo którzy ją odrzucają, którzy jej zaprzeczają, ale żeby spoczywała na przekonaniu wewnętrznym, że to jest Twoja prawda; żeby zawsze moja wiara zwycięsko przechodziła ponad krytyką i ciągle się utwierdzała, przezwyciężała trudności dialektyczne i duchowe, na jakich upływa dzisiaj nasze życie doczesne.

Panie, spraw, żeby wiara moja była radosna i żeby dawała pokój i szczęście mojemu duchowi, żeby usposobiła do rozmowy z Bogiem i do rozmów z ludźmi, tak żeby promieniowała tym świętym obcowaniem, świętym i ludzkim, i żeby dawała to szczęście, jakie płynie od kogoś, kto wiarę posiada.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była skuteczna, i daj miłości mojej sposób, ażebym mógł tę wiarę wyrazić na zewnątrz i tak, aby powstała prawdziwa przyjaźń z Tobą, abym Ciebie przez moją działalność okazywał w cierpieniu, w oczekiwaniu ostatecznego objawienia, w ciągłym poszukiwaniu i dawaniu nieustannego świadectwa, żebym w tym wszystkim znajdował także pokarm dla ufności i dla nadziei.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była pokorna, ażeby opierała się nie tylko na doświadczeniu mojej myśli i mojego uczucia, ale żeby była wzbogacona świadectwem Ducha Świętego i żeby nie szukała lepszej gwarancji niż w uległości Tradycji i autorytetowi Nauczycielskiego Urzędu Kościoła świętego. Amen” (Paweł VI)

« 1 »