W dniach 2 i 3 listopada odbyły się z udziałem miejscowej Polonii uroczystości w Wellington, stolicy Nowej Zelandii, w których uczestniczył bp Wiesław Lechowicz, Delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej.
W sobotę, 3 listopada, miało miejsce okolicznościowe spotkanie „dzieci z Pahiatua”, których jeszcze żyje ok. 50, połączone z jubileuszową akademią. W niedzielę, 3 listopada, w kościele pw. St. Mary of the Angels, została odprawiona Msza święta za zmarłych i żyjących Polaków przybyłych przed 75 laty do Nowej Zelandii.
Eucharystii przewodniczył abp Wellington, kard. John Dew, który serdecznie zwrócił się do zebranych, doceniając ich wytrwałość w wierze i w przezwyciężaniu napotykanych trudności. Mszę św. koncelebrowali między innymi bp Wiesław Lechowicz, Delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej, i ks. Tadeusz Przybylak, prowincjał Księży Chrystusowców.
Bp Lechowicz przekazał zebranym pozdrowienia od Kościoła w Polsce i podziękował za godną najwyższego uznania troskę o zachowanie tożsamości polskiej i katolickiej. Podkreślił też wielki wkład dzieci z Pahiatua dla dobrej opinii o Polsce w miejscowym społeczeństwie. Po Mszy świętej bp Lechowicz poświęcił tablicę pamiątkową, umieszczoną na Skwerze Dzieci z Pahiatua w Wellington podczas pobytu prezydenta RP Andrzeja Dudy w roku ubiegłym. W uroczystościach brał także udział ambasador RP w Nowej Zelandii, Zbigniew Gniatkowski oraz ks. Tadeusz Światkowski TCHR, miejscowy duszpasterz Polonii.
Po oficjalnych uroczystościach miało miejsce spotkanie przy kawie „z dziećmi” i ich rodzinami. W rozmowach nawiązywano do przeżyć sprzed 75 laty i do związków z ojczyzną. Jedna z osób, pani Zofia, wprost wyznała ze łzami w oczach: „Nie mam nawet obywatelstwa nowozelandzkiego. Mimo że żyję z dala od Polski, to noszę ją w sercu. Brakuje mi bardzo Polski i Kościoła w Polsce”.
31 października 1944 r. do portu w Wellington, stolicy Nowej Zelandii, zawinął okręt wojenny „General G.M. Randall”. Na jego pokładzie znajdowało się ok. 3 tys. żołnierzy nowozelandzkich i australijskich, a także 733 polskie sieroty, które wraz z niewiele ponad setką dorosłych opiekunów. Polskie dzieci w czasie wojny zostały wywiezione z rodzinami do łagrów na Syberii, a stamtąd wraz z armią Andersa wędrowały przez Iran i Indie. Dzieci, wymęczone wielotygodniową podrożą niewygodnym statkiem, z oszołomieniem patrzyły, jak na nabrzeżu tłoczą się mieszkańcy Wellington na czele z premierem kraju. „Po kilku dniach, 31 października, dopłynęliśmy do zatoki Wellington, stolicy Nowej Zelandii, i ujrzeliśmy obraz jak z bajki. (…) Na brzegu czekały na nas tłumy uśmiechających się ludzi. Powiewały flagi polska i nowozelandzka. Na statku powitał nas sam premier Peter Fraser (…) Panie z Czerwonego Krzyża, wojskowi i harcerze zajęli się rozlokowaniem nas w wagonach, podano nam posiłki. Przez całą sześciogodzinną jazdę pociągiem do obozu w Pahiatui przy każdej stacji witali nas dorośli i dzieci, machając do nas chusteczkami i podając nam kwiaty”.
Przyjmuje się, że obecnie w Nowej Zelandii mieszka obecnie kilka tysięcy osób mających polskie pochodzenie. Oficjalne dane mówią, że 2 tysiące osób na terenie Nowej Zelandii posługuje się językiem polskim. W dwóch miastach: w Auckland (tutaj pracuje ks. Wiesław Pawłowski TChr) i Wellington (stolica kraju) ma miejsce duszpasterstwo polskojęzyczne. Kilka razy w roku do Christchurch (południowa Nowa Zelandia) przyjeżdża z posługą duszpasterską ks. Tadeusz Świątkowski.
BP KEP / Biuro KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji PolskiejZdjęcie: Biuro KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej