Homilia: Oto zwiastuję wam radość wielką. Pasterka (Katedra Poznańska – 25.12.2019)

Abp Stanisław Gądecki Oto zwiastuję wam radość wielką. Pasterka (Katedra Poznańska – 25.12.2019)

„Zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,10) 

Drodzy Kapłani, Osoby życia konsekrowanego, Bracia i Siostry, adorujący w poznańskiej katedrze Nowonarodzonego Pana, Chórzyści i Rodzice chórzystów, Słuchacze Katolickiego Radia Emaus,

 W odpowiedzi na to orędzie dzisiejszej nocy cały świat chrześcijański wędruje duchowo do Betlejem, do miejsca narodzin Mesjasza. Wędruje duchem do betlejemskiej groty. Aby tam dotrzeć, musi najpierw trzykrotnie się pokłonić. Po raz pierwszy, gdy przechodzi przez bardzo niskie drzwi, które prowadzą do bazyliki. Po raz drugi, aby przejść przez maleńkie drzwi, które wprowadzą go do groty narodzenia. Po raz trzeci musi się pokłonić, aby ucałować gwiazdę wskazującą miejsce narodzin Jezusa. Po tych pokłonach nasz duch pogrąża się w milczeniu, kontemplując „wielką tajemnicę naszej wiary”, tajemnicę narodzin Boga – Człowieka;. „Wierzę w jednego Boga […] On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”.

Niemal bezwiednie pojawia się w naszym sercu pytanie: w jakim celu pojawił się Jezus Mesjasz na ziemi? Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba rozważyć trzy sprawy. Najpierw, jaki był cel pojawienia się na ziemi prototypu mesjasza z małej litery, czyli króla Ezechiasza.  Po wtóre, jaki był cel pojawienia się Mesjasza z dużej litery, czyli osoby Jezusa. Wreszcie jaki jest cel naszego pojawienia się na ziemi, którzy – po chrzcie – zostaliśmy obdarzeni misją mesjańską. Prościej mówiąc: co było tym celem  przedwczoraj, wczoraj i jak jest ten cel dzisiaj?

  1. EZECHIASZ MESJASZEM
Najpierw przedwczoraj, czyli w czasach Starego Testamentu. Wtedy to - na przełomie VIII/VII wieku przed Chrystusem - pojawił się jeden z prototypów mesjasza pisany z małej litery, czyli „pomazańca”, „namaszczonego” króla Ezechiasza. Jego narodziny - z matki Abijji, żony króla Achaza (2 Krl 18,2) – tak zapowiedział prorok Izajasz:

„Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7,14).

Następnie ten sam prorok zanotował moment narodzin Ezechiasza (ok. roku 753 przed Chr.):

„Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. [...] Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem” (Iz 9,5-6).

Jego osoba jest nam znana nie tylko z Biblii (2 Krl 18-20; Iz 36-39), ale również z annałów asyryjskich królów Sargona II (722-705) i Sennacheryba (705-681). Po dojściu do wieku dojrzałego król ten najpierw współrządził wraz ze swym ojcem Achazem (728-724 przed Chr.), a następnie – już samodzielnie (724-699). „W chwili objęcia rządów miał dwadzieścia pięć lat i panował dwadzieścia dziewięć lat w Jerozolimie” (2 Krl 18,2).

Zgodnie z oczekiwaniami proroka Ezechiasz najpierw przeprowadził wielką reformę religijną. Wytrwale walczył z bałwochwalczymi kultami, których zło polegało na tym samym co dzisiaj, tj. na oddawaniu czci boskiej stworzeniu zamiast  Stwórcy. Król bowiem był przekonany, że to fundamentalne wynaturzenie religii jest przyczyną wszelkich nieszczęść Judy i Izraela (2 Krn 29,6-9). „Czynił on to, co jest słuszne w oczach Pańskich, zupełnie tak jak jego przodek, Dawid. On to usunął wyżyny, potrzaskał stele, wyciął aszery i potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne - nazywając go Nechusztan” (2 Krl 18,3-4). W ten sposób Ezechiasz znalazł się w panteonie zasłużonych mężów Izraela. Dzięki swoim sprawiedliwym rządom zasłużył na piękną opinię hagiografa: „W Panu, Bogu Izraela pokładał nadzieję. I po nim nie było podobnego do niego między wszystkimi królami Judy, jak i między tymi, co żyli przed nim. Przylgnął do Pana, nie zerwał z Nim i przestrzegał Jego przykazań, które Pan zlecił Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim” (2 Krl 18,5-6).

Prorok oczekiwał, iż wskutek sprawiedliwych rządów tego króla w Judzie zapanuje pokój mesjański (Iz 11,6-9). Oczekiwał, że w ziemi judzkiej pojawi się jakby nowy raj: „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał” (Iz 11,6).  Zwierzę dzikie nie uczyni szkody zwierzęciu domowemu. Grzesznik nie uczyni szkody człowiekowi sprawiedliwemu. Ten optymistyczny opis to alegoria zapowiadająca powszechne pojednanie między ludźmi. Więcej jeszcze, prorok oczekiwał nawet ostatecznego pojednania między potomstwem człowieka a potomstwem węża: „Niemowlę będzie igrać na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii”. Tę mesjańską wizję skomentuje później autor Księgi Syracha w następujący sposób: „Każda istota żyjąca lubi podobną do siebie, a każdy człowiek tego, kto jest mu równy. Każda istota żyjąca łączy się według swego gatunku, a człowiek przystaje do podobnego sobie. Czy współżyć będzie wilk z jagnięciem? Podobnie grzesznik ze sprawiedliwym?” (Syr 13,15-17).

Osiągnięcie takiego stanu rzeczy okazało się możliwe tylko dzięki praktyce sprawiedliwości przez władcę (Iz 9,6). Faktycznie – jak stwierdzi o wiele wieków później Sobór Watykański II – pokój jest „owocem porządku nadanego społeczeństwu ludzkiemu przez Boskiego jego założyciela, nad którego urzeczywistnieniem pracować mają ludzie pragnący coraz to doskonalszej sprawiedliwości” (Gaudium et spes, 78; opus iustitiae pax.). Od przeszło piętnastu wieków rozbrzmiewa w Kościele ta nauka,  przypominając nam, że pokój, do którego trzeba dążyć z udziałem wszystkich, polega na tranquillitas ordinis, na spokojnym ładzie (por. Augustyn, De civitate Dei, 19,13). Prawdziwy pokój jest więc owocem sprawiedliwości, cnoty moralnej i gwarancji prawnej, która czuwa nad pełnym poszanowaniem praw oraz obowiązków i równym rozdziałem dobrodziejstw i ciężarów (por. św. Jan Paweł II, Watykan, 8 grudnia 2001 roku).

Tylko dzięki sprawiedliwości „pomazaniec” mógł wprowadzić w życie pokój, który odpowiadał cechom Roku Łaski od Pana, czyli Roku Jubileuszowego:

„Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, aby głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, aby zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski Pańskiej, i dzień pomsty naszego Boga; aby pocieszać wszystkich zasmuconych, <by rozweselić płaczących na Syjonie” (Iz 61,1-3)

Oto cel mesjańskiego sposobu panowania na ziemi. Ponieważ jednak tytuły - „Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec” (Iz 9,6) - jakimi prorok obdarzył króla Ezechiasza daleko przekraczały cechy, jakie można przypisać jakiemukolwiek ziemskiemu władcy oraz dotyczyły rzeczywistości wykraczającej poza czas i przestrzeń, dlatego właśnie „pomazaniec” Ezechiasz stał się tylko pierwowzorem Jezusa, boskiego Mesjasza.

  1. JEZUS MESJASZEM
Drugi temat to nasze wczoraj, czyli Pomazaniec Boży, Jezus. On - inaczej niż Ezechiasz – był Mesjaszem w jedynym i najpełniejszym tego słowa znaczeniu; czyli nie tylko człowiekiem posłanym przez Boga, ale także samym Bogiem, który stał się człowiekiem.

a) Do Jego narodzin odnoszą się te same słowa proroka Izajasza. Tam odnosiły się do młodej dziewczyny, teraz odnoszą się do Dziewicy: „Oto Dziewica [ἡ παρθένος] pocznie w swym łonie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7,14 – Biblia grecka).

Mateusz Zapowiedź Izajasza - która w sensie historycznym odnosiła się do matki króla Ezechiasza – Ewangelista Mateusz odniósł do Maryi, Matki Jezusa. W opisie snu Józefa (Mt 1,18-25) zwrócił on uwagę na to, iż poczęcie Jezusa nastąpiło dzięki interwencji Ducha Świętego, bez udziału mężczyzny (Mt 1,22-23).

Tę prawdę podkreśli później św. Ireneusz (II wiek po Chr.): „Słowami proroka anioł chciał przekonać Józefa i usprawiedliwić Maryję, pokazując, że właśnie Ona była tą dziewicą, o której Izajasz mówił, że wyda na świat Emmanuela” (Przeciw herezjom, IV, 23, 1).

O tej samej prawdzie pisał też św. Justyn, męczennik (II wiek po Chr.): „Posłuchajcie, jak Izajasz słowo w słowo zapowiada dziewicze narodzenie. Mówi: ‘Co było nie do wiary i co ludzie uważali za niemożliwe, to sam Bóg przepowiedział przez proroczego Ducha, zanim to miało nastąpić, aby nie wątpili, lecz uwierzyli, gdy się to stanie [...]. Powiedział: ‘Oto Panna pocznie’, znaczy, że Panna porodzi w sposób dziewiczy. Bo gdyby z kimś współżyła, już nie byłaby panną. Ale moc Boża zstąpiła na Pannę, zacieniła Ją i sprawiła, że poczęła, bez naruszenia dziewictwa” (Mt 1,21)”.

Prawdę o dziewiczym poczęciu i narodzeniu Chrystusa uroczyście potwierdził Sobór Chalcedoński w roku 451: „Przed wiekami zrodzony z Ojca jako Bóg, w ostatnich czasach narodził się dla nas i dla naszego zbawienia jako człowiek z Maryi Dziewicy, Bożej Rodzicielki”. Czas oczekiwania dobiegł końca i Dziewica wydała na świat Mesjasza.

b) dzieło mesjańskie Jezusa

Czego właściwie spodziewano się po Jezusie jako Mesjaszu? Co było celem ziemskiego życia Jezusa Mesjasza? Jak On sam postrzegał swoją misję na tym świecie? Na to pytanie odpowiadają w szczególniejszy sposób dwa teksty ewangelijne. Jeden pochodzi z Ewangelii Łukasza i ukazuje nam scenę z nazaretańskiej synagogi, drugi pochodzi z Ewangelii Mateusza i dotyczy spotkania uczniów Jana Chrzciciela z Jezusem.

Pierwszy z tych tekstów jest inspirowany przez fragment Księgi Izajasza (Iz 61,1-2 - według Biblii greckiej). Gdy Jezus przychodzi do synagogi w Nazarecie czyta fragment z księgi proroka Izajasza odnosząc go do swojej misji:

„Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, abym więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18-19).

Ten tekst to nic innego jak program publicznej działalności mesjańskiej Jezusa. Aż cztery z wymienionych tam czynności są związane z nauczaniem, a jedna odnosi się do wyzwolenia z niewoli. Zapowiadane wyzwolenie nawiązuje wprost do Roku Jubileuszowego, do roku Bożej amnestii, roku Bożego przebaczenia. Do roku, który – zainaugurowany przez Jezusa - będzie trwał aż do dnia Sądu Ostatecznego. Aż do końca historii każdy człowiek będzie mógł zbliżyć się do Zbawiciela, uzyskać przebaczenie grzechów i wolność dziecka Bożego oraz uzdrowienie z duchowego kalectwa (O. Jacek Salij).

„Wiele razy pisze św. Jan Paweł II - zatrzymywałem się nad pytaniem: jaka droga prowadzi do przywrócenia pełnego porządku moralnego i społecznego, tak barbarzyńsko pogwałconego? Rozważając rzecz w świetle Objawienia biblijnego, doszedłem do przekonania, że pogwałcony porządek można przywrócić w pełni jedynie wtedy, gdy złączymy ze sobą sprawiedliwość i przebaczenie. Filarami prawdziwego pokoju są sprawiedliwość i ten szczególny rodzaj miłości, jakim jest przebaczenie” (św. Jan Paweł II, Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia. Orędzie na XXXV Światowy Dzień Pokoju (2002).

Drugi tekst – opisujący realizację programu mesjańskiego Jezusa – pochodzi z Ewangelii Mateusza. Jest on odpowiedzią, jakiej udzielił Jezus uczniom Jana Chrzciciela:

„Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie, niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię” (Mt 11,5; por. Łk 7,22).

Ten, który przychodzi na świat w betlejemskiej grocie potwierdza, że jest spełnieniem oczekiwań mesjańskich Izraela. Że posiada moc uzdrawiania i ożywiania umarłych. Że w czasie swojej ziemskiej działalności - pochylając się nad ludzką nędzą - uzdrowił wielu ludzi a niektórych nawet przywrócił do życia. Że stanął On między oczekiwaniami człowieka a odwieczną gotowością Boga, odpowiadając w pełni - przez głoszenie Ewangelii - na ludzkie oczekiwania.

Mijają wieki i tysiąclecia, a Jezus pozostaje dalej i przemawia do nas także dzisiaj. Jest znakiem nadziei dla całej rodziny ludzkiej. Znakiem pokoju dla tych, którzy cierpią z powodu wszelkiego rodzaju konfliktów. Znakiem wolności dla biednych i uciśnionych. Znakiem miłosierdzia dla tych, którzy zamknięci są w błędnym kole grzechu. Znakiem miłości i pocieszenia dla każdego, kto czuje się samotny i opuszczony (por. Jan Paweł II, Dziewica wydaje na świat Mesjasza. Pasterka w Bazylice św. Piotra - 25.12.2002).

  1. NASZE ZADANIA MESJAŃSKIE
Trzecia sprawa to nasze dzisiaj. To Kościół, któremu zostało powierzone zadanie przedłużania w czasie i przestrzeni misji Chrystusa. Jezus pragnie niedwuznacznie, aby jego uczniowie stali się tacy jak On. By Jego program działalności mesjańskiej był dalej kontynuowany przez każdego człowieka ochrzczonego. Nasz Zbawiciel powiedział wyraźnie: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy!” (Mt 10,8). Ten nakaz należy rozumieć w podwójnym sensie. Najpierw w sensie materialnym, bo Jezus rzeczywiście uzdrawiał ludzi z chorób fizycznych. Należy go również rozumieć w sensie duchowym, bo fizyczne uzdrowienia były tylko znakiem o wiele ważniejszych zmian, jakie On dokonywał i dokonuje w ludzkich duszach.

a) uzdrawiajcie chorych!

Przykładem posłuszeństwa temu nakazowi był apostoł Piotr, który podczas jednej ze swoich podróży odwiedził wiernych mieszkających w Liddzie. Uzdrowił tam sparaliżowanego człowieka, przykutego do łóżka przez osiem lat. Podczas swoich wypraw apostolskich dokonał tak wielu uzdrowień, że ludzie kładli chorych na poboczach dróg w nadziei na to, że - choćby sam cień przechodzącego Piotra – przywróci chorych do zdrowia.

Również Kościół - któremu powierzone zostało zadanie przedłużania w czasie i przestrzeni misji Chrystusa - nie może zaniedbywać troski o chorych na ciele i duszy. Stąd od początku jego dziejów przemierza świat świetlisty łańcuch osób, który ma swoje źródło w miłości Jezusa do cierpiących i chorych na ciele i duszy, dając w ten sposób świadectwo dobroci Boga.

Działalność uzdrowieńcza (asthenein) kieruje się w pierwszym rzędzie do tych, którzy są „słabi” (asthenes). Dzięki pracy uczniów, Chrystus wzmacnia wolę „słabych” w ich walce ze złem, prowadząc do przywrócenia zakłóconej więzi z Bogiem, bez której istnienia trudno jest nam zachować zdrowie ciała i duszy.

b) wskrzeszajcie umarłych!

Tym nakazem kierował się apostoł Piotr, który wskrzesił Dorkas, i Paweł, który przywrócił życie Eutychowi. Podobnie jak starotestamentalni prorocy, tak i apostołowie wskrzeszali zmarłych. Charyzmat wskrzeszania umarłych, którym byli obdarzeni święci i misjonarze, odegrał jedną z ważniejszych ról w nawracaniu pogan oraz we wywoływaniu skruchy i pragnienia odnowy duchowej u ludzi wierzących.

Dla tych, którzy nie znali Chrystusa wskrzeszeniem umarłych jest chrzest, czyli oczyszczenie ze skutków grzechu pierworodnego, który spowodował śmierć. Misją ucznia jest także wskrzeszanie ludzi duchowo obumarłych, czyli całkowicie pogrążonych w grzechu. Nie umiejących już odróżniać dobra od zła. Nie słyszących już głosu Boga. Wskrzeszanie ze śmierci duchowej, to przyprowadzenie umarłego duchowo człowieka na powrót do Jezusa, który jest naszym Życiem.

c) oczyszczajcie trędowatych!

Gest Jezusa wyciągającego rękę i dotykającego trędowatego człowieka (Mk 1,40-42) jasno ukazuje wolę Boga, który pragnie uzdrowić wszystkie swoje chore dzieci, przywracając im życie „w obfitości” (J 10,10); życie wieczne, pełne, szczęśliwe.

Dr Wanda Błeńska leczyła w Ugandzie chorych na trąd. My również – jako ludzie ochrzczeni - jesteśmy wezwani do oczyszczania „trędowatych”, czyli tych, którzy są uważani za nieczystych, którzy przebywają w odosobnieniu (Kpł 13,46). Mamy leczyć tych, którzy nabawili się trądu duchowego na skutek grzechu, który deprawuje umysł, serce i ciało. Duchowy trąd separuje też człowieka „trędowatego” od wspólnoty wierzących. Chrześcijanin jest „ręką” Boga wyciągniętą do ludzkości po to, aby mogła wydobyć się z „trądu” i stanąć mocno na skale miłości Bożej.

d) wypędzajcie złe duchy!

Sam Jezus słowem wypędzał złe duchy (Mt 8,16). „Chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy” (Mk 1,39). Ci, którzy przyszli Go słuchać i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia (por. Łk 6,18).

To samo zadanie wyrzucania złych duchów pozostawił On swoim uczniom. „Tym zaś, którzy uwierzą obiecał, że - w imię Jego będą wyrzucać złe duchy (por. Mk 16,17). Siedemdziesięciu uczniów posłanych na głoszenie Dobrej Nowiny wróciło z radością mówiąc: „Panie, przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają” (Łk 10,17). Po Wniebowstąpieniu to samo doświadczenie mieli apostołowie w Jerozolimie: „Także z miast sąsiednich zbiegały się wielkie rzesze do Jeruzalem, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia” (Dz 5,16; por. Dz 8,7).

Taktyka jaką stosują złe duchy polega na tym, aby się nie ujawniać, aby zło wszczepione przez Złego rosło z samego człowieka, z samych ustrojów i układów (por. Jan Paweł II, 31.03.1985). Chrystus dał każdemu człowiekowi wierzącemu udział w swoim zwycięstwie nad duchami nieczystymi, które sprawiają, że człowiek czuje się niejako „wyzwolony” od grzechu, a równocześnie w nim coraz bardziej pogrążony. Dlatego Kościół jest jakby szpitalem dla całej ludzkości, w którym Chrystus – za pośrednictwem swoich uczniów - nieustannie uwalnia ludzi od złych duchów i sprawia, że nawet najwięksi mordercy mogą stać się świętymi.

I chociaż wielu chrześcijan usiłuje sprowadzić zadania Kościoła do jakiegoś tylko doczesnego przedsięwzięcia, starając się spłaszczyć zbawienie do zwykłej pomyślności materialnej a działalność Kościoła do poczynań politycznych lub społecznych, to jednak my nie możemy się na to zgodzić. Gdybyśmy się na to zgodzili, wówczas Kościół straciłby cały swój podstawowy cel i znaczenie. Straciłby właściwą sobie naturę i łatwo mógłby być naginany przez inne systemy doktrynalne i partie polityczne do ich własnych celów. Z tego powodu trzeba położyć nacisk na konieczność ściśle religijnego celu ewangelizacji. Gdyby ewangelizacja została oderwana od tej podpory religijnej, która ją podtrzymuje - że mianowicie Kościół jest Królestwem Bożym - wówczas ewangelizacja straciłaby wszelką rację bytu (por. Paweł VI, Evangelii nuntiandi, 32).

ZAKOŃCZENIE

Tak więc, o boskie Dzieciątko z Betlejem! Razem z Maryją i Józefem wielbimy Ciebie tej nocy w milczeniu. Kierując się wiarą, nadzieją i miłością, jaką zaszczepiłeś w naszych sercach, chcemy spełnić nasze mesjańskie zadanie wobec wszystkich ludzi bez wyjątku i bez żadnego podziału; bez różnicy ras, kultur, języków, światopoglądów. Bez podziału na przyjaciół i wrogów. Pragniemy doczesnego i wiecznego dobra dla każdego człowieka i ludzkiej wspólnoty, dla każdej rodziny, narodu, dla każdej grupy społecznej, dla młodzieży, dorosłych i rodziców, dla starych i chorych - dla wszystkich bez wyjątku. Mesjaszu narodzony w Betlejem, Tobie chwała i cześć na wieki wieków. Amen.

« 1 »