Na początku homilii kard. Nycz podkreślił, że jeszcze pięć miesięcy temu wszyscy spodziewaliśmy się, że za kilka dni będziemy zgromadzeni na pl. Piłsudskiego, podobnie jak w czasie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II czy wielkiego pogrzebu Prymasa trzy dni po jego śmierci. – Te nadzieje nie zostały przekreślone, one znalazły swoje wzmocnienie w tym niespodziewanym czasie, który Pan Bóg dał nam wszystkim, abyśmy się lepiej przygotowali do beatyfikacji kard. Wyszyńskiego – mówił.
Pod koniec marca, mimo pandemii, wielu ludzi, którzy “są wyrazem kultu i czci dla Prymasa Wyszyńskiego, zgłosiło pragnienie udziału w tej uroczystości”. – To wydarzenie, które po ludzku mu się należy jest potrzebne również nam, abyśmy zgromadzeni raz jeszcze mogli wyśpiewać wielkie Te Deum Kościoła i narodu polskiego za wielkie życie Prymasa. Nie traćmy nadziei i trzymajmy dzień 28 maja w naszych sercach, bo jest zarezerwowany na liturgiczne wspomnienie kard. Wyszyńskiego – podkreślił metropolita warszawski.
Okres między Wniebowstąpieniem Pańskim a Zesłaniem Ducha Świętego jest “czasem, gdy Jezus prowadzi nas do Wieczernika i modli się za wszystkich, którzy dzięki słowu apostołów w Niego uwierzą”. – W Wieczerniku do którego nas przyprowadza słyszymy, aby byli jedno – mówił metropolita warszawski. Przypomniał, że dla Prymasa wołanie i troska o jedność były ważnym wymiarem pasterskiej działalności, nie tylko w wymiarze ekumenicznym. – Chodziło o jedność Kościoła w Polsce targanego próbą podzielenia – mówił. Prymas Wyszyński wiedział, że jeśli Kościół da się podzielić to nie przetrwa czasu komunistycznego ustroju.
Prymas Tysiąclecia – mówił kard. Nycz – wiedział, że za non possumus, które wypowiedział w 1953 roku czeka go więzienie. Jednak, w pewnym sensie, uważał, że to błogosławiony czas, który pozwolił mu głosić Ewangelię w zupełnie nowy sposób. – To uwięzienie sprawiło, że nie tylko urósł jego autorytet wobec ludzi Kościoła i systemu, ale pozwoliło mu wiele spraw przemodlić, przemyśleć oraz złożyć ofiarę ze swojego cierpienia – podkreślił.
To w czasie internowania zrodził się tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu, program Wielkiej Nowenny i długofalowe pomysły dla Kościoła w Polsce. – Uwięzienie było jednym z kluczowych elementów, który działał na jego pasterzowanie – podkreślił kard. Nycz.
W roku setnej rocznicy urodzin Jana Pawła II – mówił metropolita warszawski – warto pochylić się również nad skrzyżowaniem dróg życiowych kard. Karola Wojtyły i Prymasa Tysiąclecia. – Z tego spotkania i pięknej współpracy narodził się wybór Karola Wojtyły na papieża. Czasami banalizujemy trochę te relacje dwóch wielkich Polaków, mówiąc, że Karol Wojtyła był w cieniu Prymasa, a po później Prymas w cieniu papieża, ale to naprawdę nie o to chodzi. Tam nie było żadnych cieni, ale blask dwóch wielkich ludzi Kościoła – mówił metropolita warszawski.
Kard. Nycz poprosił o dalszą modlitwę o owoce beatyfikacji oraz o to, “abyśmy za rok spotkali się przy relikwiach błogosławionego kard. Wyszyńskiego”. Wśród tych owoców – mówił – są również klerycy warszawskiego seminarium, a w sobotę dwudziestu z nich otrzyma święcenia kapłańskie. – To spora liczba jak na te czasy, dlatego jest za co Bogu dziękować. Przez wstawiennictwo Jana Pawła II i kard. Wyszyńskiego módlmy się, aby we wszystkich polskich seminariach nie brakowało powołań, aby to się znalazło wśród bogatych owoców beatyfikacji – dodał.
Po Mszy prelekcję pt. Wizja obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski wygłosił prof. Krzysztof Koehler, który podkreślił, że zorganizowanie narodowych rekolekcji “w czasie, który im nie służył było czymś nie do pomyślenia, a ich istotnym zjawiskiem stała się nieobecność”. – Kard. Wyszyński dochodzi do idei milenium kiedy jest zniewolony, kiedy nie działa normalnie, jest wyrzucony poza rytm życia Kościoła i wrzucony w samotność – mówił prof. Koehler.
kh/archwwa.pl
Fot. Wojciech Łączyński