Abp Kupny w orędziu bożonarodzeniowym: Spotkajmy się jako ci, których więcej łączy niż dzieli

Jezus narodził się, by zaprosić nas do otwarcia się na Boga i na drugiego człowieka. I dziś to zaproszenie wybrzmiewa w naszej Ojczyźnie ze szczególną siłą ─ powiedział abp Józef Kupny, metropolita wrocławski, w orędziu bożonarodzeniowym wygłoszonym w TVP 1.

„Boże Narodzenie świętują nie tylko chrześcijanie, ale dla każdego Polaka te dni są w jakimś sensie wyjątkowe” ─ podkreślił metropolita wrocławski, zwracając uwagę na szczególny charakter Świąt, które łączą Polaków niezależnie od wyznawanej wiary.

Metropolita wrocławski przypomniał, że Bóg zesłał Syna, który „dał nam przykład, w jaki sposób możemy sprawić, że w świecie, w którym żyjemy rozbłyśnie światło: nadziei, miłości, dobroci, życzliwości”.

Odwołując się do wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat, abp Kupny wskazał na postawę pasterzy i mędrców, ludzi, których dzieliło bardzo wiele, a którzy przyjęli zaproszenie Boga i poszli do Betlejem na spotkanie Dzieciątka Jezus. Metropolita wrocławski przestrzegł jednocześnie przed postawą Heroda - postawą zamknięcia w „swoim myśleniu, swojej wizji świata, swoich poglądach”.

„Spotkajmy się… spotkajmy się jako ci, których więcej łączy niż dzieli… spotkajmy się, by wnieść światło w świat, który tak często ogarniają ciemności, by wnieść światło w życie naszych rodzin, społeczności w których żyjemy i naszej Ojczyzny” ─ poprosił abp Józef Kupny.

BP KEP

Publikujemy pełny tekst orędzia:

Drodzy Rodacy, Bracia i Siostry

Witam Was i pozdrawiam w ten wigilijny wieczór z Wrocławia – miasta, które zostało nazwane „miastem spotkań” i to właśnie „spotkanie” wydaje się być pierwszym owocem Bożego Narodzenia.

Kiedy czytamy teksty święte, które opisują nam to wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat widzimy, że miejsce, w którym Jezus przyszedł na świat od początku zaczęło jednoczyć ludzi, którzy praktycznie nigdy nie powinni byli się spotkać. Z jednej strony widzimy biednych i pogardzanych przez wszystkich w ówczesnym świecie pasterzy. Z drugiej – mądrych i bogatych pogan – trzech króli czy mędrców, jakkolwiek ich nazwiemy. Dwa stany, które dzieliło wszystko: wykształcenie, pochodzenie, majątek, status społeczny, spotkały się przy żłóbku Jezusa.

Takie jest przesłanie tych świąt – one przypominają, że to, co nas łączy jest większe od tego, co nas dzieli. Jesteśmy tego świadkami w naszej Ojczyźnie, bo Boże Narodzenie świętują nie tylko chrześcijanie, ale dla każdego Polaka te dni są w jakimś sensie wyjątkowe. Dlatego ośmielam się zaprosić was wszystkich – wierzących i was, którzy z różnych powodów określacie siebie jako: ateiści, agnostycy czy po prostu nie przyznajecie się do Kościoła, który ja reprezentuję i którego czuję się częścią. Ośmielam się Was zaprosić do spotkania przy żłóbku Jezusa i nazwać braćmi i siostrami, bo tego uczy mnie narodzony w Betlejem Syn Boży.

Po Jego przyjściu na świat z takim zaproszeniem do każdego człowieka wystąpił sam Bóg. I to zaproszenie sprawiło, że wszyscy wyruszyli w drogę: aniołowie zeszli z nieba na ziemię, pasterze opuścili swoje pola i stada, a mędrcy zostawili swój kraj i to, czemu dotychczas się poświęcali.  Tym, który nie skorzystał z tego zaproszenia był Herod. Jedyne co zrobił, to wydał polecenie trzem królom: Idźcie tam. Sam zaś pozostał zamknięty w swoim pałacu.

Dziś to zaproszenie dociera do nas. Pytanie – co z nim zrobimy? Czy ono sprawi, że wyjdziemy w kierunku drugiego człowieka, szczególnie tego, z którym być może w ostatnim czasie sporo nas dzieliło? Czy przyjmiemy postawę Heroda, zamkniętego w swoim myśleniu, swojej wizji świata, swoich poglądach i miejscu, które doskonale znał, przekonanego, że nie potrzebuje innych?

Jezus narodził się, by zaprosić nas do otwarcia się na Boga i na drugiego człowieka. I dziś to zaproszenie wybrzmiewa w naszej Ojczyźnie ze szczególną siłą. Epidemia, z którą wciąż się zmagamy pokazała, jak bardzo jesteśmy od siebie zależni, jak bardzo potrzebujemy swojej bliskości i jak ważna dla nas jest obecność drugiego człowieka. Nawet jeśli dzieli nas prawie wszystko: poglądy, status społeczny, wykształcenie, pochodzenie, wyznanie… nowo narodzony Jezus przypomina, że wszyscy jesteśmy dziećmi Ojca, który jest w niebie.

Może warto zwrócić uwagę, że na kartkach przedstawiających betlejemską grotę, które często sobie wysyłamy wraz z życzeniami, dostrzec możemy swoistego rodzaju grę świateł. Pomimo tego, że wszędzie panuje ciemność i noc, od żłóbka bije jasność. To bardzo biblijne ujęcie. Św. Jan ewangelista napisał, że ciemność nie jest w stanie ogarnąć światłości. To znaczy mrok nie jest w stanie przeszkodzić Bogu w działaniu.

Bóg nie czekał, aż się ludzie poprawią i przeproszą Go za swoje grzechy. Wyszedł z inicjatywą miłości. Chciał przerwać łańcuch zła. Wniósł światło w świat ogarnięty mrokiem. Jeśli pytamy: skąd w naszym świecie tyle ciemności, braku nadziei, zatwardziałości, zawiści czy chęci zemsty? To odpowiedź nasuwa się sama, po prostu brakuje inicjatywy miłości.

Zwracam na to uwagę, bo przecież Pan Jezus nie przyszedł, żebyśmy mieli miłe święta na zakończenie roku. Dał nam przykład, w jaki sposób możemy sprawić, że w świecie, w którym żyjemy rozbłyśnie światło: nadziei, miłości, dobroci, życzliwości… Potrzeba tych, którzy przerwą łańcuch zła. I o to dziś Was proszę i tego wszystkim nam życzę – spotkajmy się… spotkajmy się jako ci, których więcej łączy niż dzieli… spotkajmy się, by wnieść światło w świat, który tak często ogarniają ciemności, by wnieść światło w życie naszych rodzin, społeczności w których żyjemy i naszej Ojczyzny.

Wszystkim, także naszym rodakom żyjącym poza granicami Polski, życzę zdrowych, spokojnych i błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.

 

 

« 1 »