Fatima jest orędziem nadziei! Jest to krzyk, który pragnie poruszyć sumienia i serca ludzi – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w homilii Mszy św., której przewodniczył w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Polanicy-Zdroju Sokołówce, z okazji 40. rocznicy zamachu na życie i ocalenia papieża Jana Pawła II.
Przewodniczący Episkopatu przypomniał, że Jan Paweł II uważał, iż swoje życie zawdzięcza Fatimskiej Pani. W 1991 roku mówił: „Byłaś mi Matką zawsze, a w sposób szczególny 13 maja 1981 roku, kiedy czułem przy sobie Twoją opiekuńczą obecność".
Następnie przewodniczący Episkopatu przywołał objawienia maryjne w Fatimie, które trwały od 13 maja do 13 października 1917 roku. Zaznaczył, że istotę orędzia fatimskiego można streścić w czterech słowach: „nawrócenie", „różaniec", „zawierzenie", „pokuta".
„Wielka fatimska przestroga winna zmobilizować naszego ducha do konsekwentnego kroczenia drogą wiary, do codziennej wytrwałej modlitwy, do troski o to, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej, do osobistej więzi z Chrystusem w sakramentach pokuty i Eucharystii" – powiedział przewodniczący Episkopatu i dodał, że „tylko w ten sposób możemy zapobiec wojnom, nienawiści, przelewowi krwi, degradacji moralnej i biologicznej także naszego narodu".
Przewodniczący Episkopatu podkreślił, że Fatima nie jest orędziem tragedii, ale orędziem nadziei. „Jest to krzyk, który pragnie poruszyć sumienia i serca ludzi! To morze światła, które przerywa ciemności antykultury grzechu i śmierci, próbującej zdominować nasz świat. To przypomnienie, że Pan Bóg nigdy się od nas nie odwraca, wręcz przeciwnie, On puka do serca świata i upomina się o każde ze swoich dzieci".
BP KEP
Publikujemy pełny tekst homilii:
Drodzy Ojcowie,Czcigodni Kapłani,
Osoby życia konsekrowanego,
Wszyscy obecni tutaj wierni.
Pracownicy Polskiej Telewizji,
13 maja 1981 r. uśmiechnięty Jan Paweł II właśnie oddał rodzicom dziewczynkę i jechał w kierunku Spiżowej Bramy Pałacu Apostolskiego, kiedy o godzinie 17.13 setki gołębi runęły nagle w wieczorne niebo. Stojący za pierwszym rzędem pielgrzymów opartych o drewnianą balustradę Mehmet Ali Agca oddał właśnie dwa strzały w kierunku Papieża z półautomatycznego pistoletu Browning kaliber 9 mm. Jan Paweł II został ugodzony w brzuch i osunął się w ramiona stojącego za nim sekretarza, księdza Dziwisza. Wizerunek bezwładnego Papieża obiegł tego dnia świat lotem błyskawicy, w jednej chwili przypomniał milionom ludzi artystyczne wizje Chrystusa zdjętego z krzyża – pisał Georg Weigel..
Ciężko rannego papieża natychmiast przewieziono do kliniki w Gemelli, gdzie rozpoczęła się kilkugodzinna dramatyczna walka o jego życie. Cały świat zwrócił swe oczy ku Stolicy Piotrowej i z ogromnym napięciem śledził napływające doniesienia.
W szpitalu z powodu upływu krwi papież stracił przytomność. Lekarze stwierdzili, że ciśnienie spada, a bicie serca jest coraz mniej odczuwalne. Poproszono więc ks. Dziwisza, o udzielenie Ojcu Świętemu - na sali operacyjnej - sakramentu chorych. W swojej książce Pamięć i tożsamość papież później pisał: „Pamiętam tę drogę do szpitala. Zachowałem jeszcze przez pewien czas świadomość. Miałem poczucie, że przeżyję. Cierpiałem, był powód do strachu, ale miałem taką dziwną ufność. Mówiłem do księdza Stanisława, że wybaczam zamachowcowi".
Po udanej operacji papieża spotkało kolejne niebezpieczeństwo. Po przetoczeniu krwi rozwinął się wirus cytomegalii, stanowiący zdaniem lekarzy ogromne zagrożenie dla jego życia. Medycy podkreślali, że stopień zakażenia papieskiego organizmu przekraczał znane im przypadki śmiertelne. Rekonwalescencja trwała długo.
Ostatecznie Ojciec Święty opuścił klinikę dnia 13 sierpnia 1981 roku. Doświadczenie zamachu przyczyniło się do zapoznania się Ojca Świętego z tajemnicami fatimskimi (Joanna Adamik, Justyna Tyrka). Jan Paweł II stwierdził, że data zamachu zbiegła się z rocznicą pierwszego objawienia fatimskiego. Powiedział wtedy: „Nie wiem, kto włożył pistolet w rękę strzelca, wiem jednak, kto zmienił lot kuli". Uważał, że swoje życie zawdzięcza Fatimskiej Pani. Dlatego w Fatimie - u jej stóp w roku 1991 - mówił: „Byłaś mi Matką zawsze, a w sposób szczególny 13 maja 1981 r., kiedy czułem przy sobie Twoją opiekuńczą obecność".
W związku z tym trzeba dzisiaj powiedzieć kilka słów na temat trzech spraw: najpierw sytuacji Portugalii przed objawieniami, następnie na temat samych objawień, w końcu na temat wezwania do zmiany sposobu życia ludzi.
Aby lepiej zrozumieć przesłanie tych tajemnic trzeba najpierw zwrócić uwagę na okoliczności w jakich one się zrodziły. Stąd pierwszy temat to sytuacja Portugalii przed objawieniami. Dla Portugalii był to okres wielkiego zamętu. W 1910 - w wyniku zbrojnej rewolucji – upadła portugalska monarchia i powstała republika.
Nowy rząd - zdominowany przez masonów i republikanów - wprowadził radykalny rozdział Kościoła od państwa. Nie uznano wówczas zasady laickości (czyli autonomii sfery obywatelskiej i politycznej w stosunku do sfery religijnej i kościelnej, lecz nie w odniesieniu do zasad moralnych), ale przyjęto zasadę laicyzmu, polegającego na dyskredytowania chrześcijan, odmawianiu im prawa do politycznego działania zgodnie z ich własnymi przekonaniami. Laicyzm bowiem nie tylko próbuje odmówić wierze chrześcijańskiej wszelkiego wpływu na politykę i kulturę, ale wręcz zaprzecza samej możliwości istnienia etyki naturalnej, co w skutkach prowadzi do anarchii moralnej (por. Kongregacja Nauki Wiary. Nota doktrynalna o niektórych aspektach działalności i postępowania katolików w życiu politycznym).
Choć oficjalnie głoszono wolność wszystkich wyznań, to faktycznie nowe władze uderzyły z całą mocą w Kościół katolicki. Tylko w pierwszych dniach republiki zdemolowano 20 świątyń, a obrabowano dalszych 100, przed końcem roku ok. 100 księży pobito a 15 zamordowano. Wszystkie zakony wydalono poza granice Portugalii. Zamknięto domy modlitwy, szkoły i ośrodki dobroczynne, zagrabiając majątek kościelny, w tym świątynie i kaplice, czyli rozpoczęto od kradzieży. Księżom zabroniono organizowania procesji i noszenia szat duchownych poza kościołem. Wybuchł konflikt między władzą, która dążyła do zniszczenia Kościoła i religii, a wiejską społecznością dla której wiara była wszystkim.
Listem pasterskim Episkopat Portugalii zaprotestował - - przeciwko zniesieniu świąt i wszystkim antyreligijnym zakazom. Wówczas rząd zakazał odczytywania listu, co skądinąd znamy także z naszej powojennej historii. Wielu księży nie posłuchało nakazów rządu, w związku z czym usunięto z urzędu biskupa Porto, oskarżonego o podburzanie do nielojalności. W dalszej kolejności na banicję skazano patriarchę Lizbony a w rok później dołączyli do nich inni biskupi. W rezultacie - w 1912 roku - żaden z portugalskich biskupów nie pasterzował już w swojej diecezji. Ostatecznie zerwano także stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. Działania te były jakby żywcem przejęte przez późniejszą rewolucję październikową w Rosji.
I tak to - na początku XX wieku – nie tylko w Portugalii, ale również w innych krajach ogłoszono śmierć Boga, a w konsekwencji również śmierć wiary, nadziei i miłości. Ten akt dramatycznie zaciążył nad przyszłością Europy. Dla ludzi wierzących nastał czas wielkiej próby.
Druga kwestia to same objawienia fatimskie. Podczas toczącej się jeszcze pierwszej wojny światowej, na obrzeżach miasteczka Fatima, trojgu wiejskim dzieciom - nie umiejącym czytać ani pisać - ukazał się trzykrotnie Anioł Portugalii, który miał przygotować dzieci na przyjście Maryi. Anioł ten nauczył je modlitwy o wybaczenie tym, którzy w Boga nie wierzą, nie uwielbiają Go i nie kochają. Zachęcał je również do zadośćuczynienia za grzeszników, do ofiarowania przenajdroższego Ciała, Krwi, Duszy i Bóstwa Jezusa Chrystusa na przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, jakimi ludzie obrażają Boga.
Czwarte objawienie miało więc miejsce nie trzynastego, ale dziewiętnastego sierpnia w dolinie Valinhos. Maryja ponownie zapowiedziała, że podczas ostatniego z objawień uczyni cud. Obiecała też uzdrowić kilku chorych. Na koniec powiedziała: „Módlcie, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, ponieważ wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił".
W okolicach Cova zebrało się około 50 tysięcy ludzi, którzy modlili się i śpiewali. Maryja przybyła i ujawniła, że jest Matką Bożą Różańcową. Nakazała wybudować w miejscu objawień kaplicę na Jej cześć. Powiedziała też, że wojna dobiega już końca a żołnierze wkrótce wrócą do domów.
Wtedy to zdarzył się zapowiadany - trwający ok. 10 minut - Cud Słońca, dzięki któremu Portugalczycy uwierzyli w objawienia. Tarcza słoneczna zawirowała, a następnie słońce zaczęło krążyć z zawrotną szybkością wokół własnej osi. Przybrało czerwony kolor, oderwało się od firmamentu i zdawało się zbliżać do ziemi. Ludzie byli przerażeni. Niektórzy zaczęli głośno spowiadać się ze swoich grzechów, wielu klęczało i płakało. Także niewierzący zaczęli się masowo nawracać.
Wywołało to panikę władz, które swoje rządy opierały na antyklerykalizmie. W gazetach usiłowano ośmieszyć te wydarzenia; wydawano pamflety szydzące z objawień. Zdarzały się też zamachy bombowe w kościołach, wreszcie w 1922 roku agenci rządowi wysadzili w powietrze kaplicę zbudowaną na miejscu objawień.
Wtedy to w Portugalii zaczął róść opór przeciwko antyklerykalnym rządom, które coraz bardziej traciły poparcie wśród ludzi. W 1917 roku, władze przejął Sidónio Pais, który – będąc masonem – zrozumiał nieskuteczność tego rodzaju metod. Za jego rządów zezwolono więc na powrót portugalskich biskupów z wygnania. Przywrócono także funkcjonowanie seminariów duchownych, a księżom zezwolono na noszenie sutann w miejscach publicznych. Ustały działania „nieznanych sprawców", napadających na kościoły oraz wiernych.
W tym czasie Niemczech na uniwersytetach szerzył się marksizm kulturowy. Na uniwersytecie we Frankfurcie twórcy tak zwanej szkoły frankfurckiej zakwestionowali istnienie prawdy obiektywnej. Twierdzili, że wszelkie zło pochodzi z chrześcijańskiej moralności, jaką głosi Kościół katolicki. Zanegowali małżeństwo, macierzyństwo i rodzinę. Potępiali wierność małżeńską, nawoływali do oderwania aktu seksualnego od prokreacji. Uznali aborcję za prawo człowieka, całkowicie akceptując homoseksualizm. Człowiek został przez nich sprowadzony do roli zwierzęcia, którego jedynym sensem życia jest przyjemność. I tak oto, gdy świat nowożytny proponował ateizm jako drogę, jaką ma pójść człowiek, Maryja – wskazując na swoje Niepokalane Serce - przynaglała wszystkich, aby nie zrywali więzi z Bogiem, ponieważ „stworzenie bez Stwórcy ginie".
Niestety, nie tylko wiek XX przyniósł degradację godności ludzkiej, serię prześladowań, ludobójstwa i wojny. Podobnie dzieje się w wieku XXI. Na porządku dziennym słyszymy o wojnach, uchodźcach, terroryzmie, o zamachach na życie niewinnych ludzi oraz o innych formach okrucieństwa i zniewolenia. Nowe tyranie rodzą się jak grzyby po deszczu, uciskając ludy i narody. Tym razem jednak ta sama iluzja zbudowania świata bez Boga ogarnia jeszcze większą część ludzkości (por. Virgílio do Nascimento Antunes, biskup Coimbry, Zakopane, k-ł MB Fatimskiej - 6.06.2017).
Papież Benedykt – wyjaśniając po latach trzecią tajemnicę fatimską – powiedział: „Łudzi się ten, kto sądzi, że prorocka misja Fatimy się zakończyła. Człowiek bowiem potrafił zapoczątkować cykl śmierci i terroru, ale nie jest w stanie go przerwać" (Prorocka misja Fatimy dla zbawienia świata. Homilia na placu przed sanktuarium w Fatimie – 13.05.2010).
Do czego ostatecznie wzywa nas orędzie fatimskie? Istotę tego wezwania można streścić w czterech słowach: „nawrócenie", „różaniec", „zawierzenie", „pokuta".
Podobnie czyni orędzie fatimskie, ono ostrzega ludzkość, by nie stawała po stronie szatana (por. Ap 12,4). A któż z nas staje po stronie szatana? O tym mówią jasno pisma chrześcijańskie z II wieku po Chr. Piszą one o dwóch drogach stojących przed człowiekiem do wyboru: drodze życia i drodze śmierci; trzeciej możliwości nie ma. „A oto droga śmierci: przede wszystkim jest ona zła i pełna przekleństwa: mordy, cudzołóstwa, pożądania, rozpusty, kradzieże, bałwochwalstwo, magia, czary, rabunki, fałszywe świadectwa, obłuda, nieszczerość, przebiegłość, pycha, niegodziwość, zuchwałość, chciwość, bezwstyd w mowie, zazdrość, bezczelność, duma, chełpliwość, zanik wszelkiej bojaźni.
Prześladowcy ludzi prawych, wrogowie prawdy, miłośnicy kłamstwa, nieświadomi nagrody, jaką otrzyma sprawiedliwość, nie idą za dobrem, ani za sądem sprawiedliwym, czujni nie na dobro, ale na zło. Obca im jest łagodność i cierpliwość. Kochają marność, gonią za zyskiem, nie mają litości dla ubogich, obojętnie przechodzą obok udręczonych, nie znają swego Stwórcy. Mordercy dzieci, niszczą przez poronienie to, co Bóg powołał do życia. Odtrącający tych, co nic nie mają, gnębiciele ciemiężonych, obrońcy bogaczy, a niesprawiedliwi sędziowie biedaków, są to grzesznicy w złym zatwardziali. Trzymajcie się, dzieci, z dala od nich wszystkich!" (Didache, V.1, przekład Anna Świderkówna).
Do takiego nawrócenia zachęcał w sposób przekonujący także św. Cezary z Arles (w VI w. po Chr.): „Gdy grzesznik zwiąże się z Bogiem, prawdziwym lekarzem, choroba natychmiast przechodzi i chory zostaje od niej uwolniony. Jeśli zaś nieszczęsny grzesznik kocha swoją chorobę, to woli się związać ze swoimi grzechami, które są niczym śmiertelne choroby, niż należeć do niebieskiego lekarza. Nie tylko nie skarży się na swoją chorobę, czyli swój grzech, ale bezwstydnie, z podniesionym czołem, stara się go bronić. Wchodząc w ścisły związek ze swoimi grzechami, wydaje się, jakby zwyciężał niebieskiego lekarza. Ale przez to nieszczęsne zwycięstwo zstępuje niczym po szerokiej i wygodnej drodze do Gehenny. Gdyby natomiast zechciał zgodzić się z lekarzem, to - pokonawszy grzech niczym najokrutniejszą chorobę - zasłużyłby na wstąpienie do nieba drogą wąską i trudną".
Siostra Łucja potwierdziła, że ten uroczysty i powszechny akt papieskiego zawierzenia odpowiada żądaniu Matki Bożej: „Tak, zostało uczynione, jak o to prosiła Nasza Pani, 25 marca 1984" (List z 8 listopada 1989 roku).
Pokuta w życiu codziennym objawia się przez czyny pojednania, troskę o ubogich, praktykowanie i obronę sprawiedliwości (Am 5,24; Iz 1,17), przyjmowanie cierpień, znoszenie prześladowania dla sprawiedliwości. Najpewniejszą drogą pokuty jest branie każdego dnia swego krzyża i pójście za Chrystusem (por. Łk 9,23) oraz praktyka miłości, która „zakrywa wiele grzechów" (1 P 4,8).
Ostatecznie więc Fatima jest wezwaniem do radykalnego pójścia drogą wytyczoną przez Chrystusa. Jest to wezwanie, aby podchodzić - w duchu fatimskim - do wszystkich trudnych chwil, przykrości, cierpień, które dotykają nas każdego dnia. Aby przyjmować je z miłością, pokorą i modlitwą, bo tylko wtedy nie poranimy siebie ani drugich ludzi (por. Virgílio do Nascimento Antunes - 6.06.2017).
Wielka fatimska przestroga winna zmobilizować naszego ducha do konsekwentnego kroczenia drogą wiary, do codziennej wytrwałej modlitwy, do troski o to, aby zawsze być w stanie łaski uświęcającej, do osobistej więzi z Chrystusem w sakramentach pokuty i Eucharystii. Tylko w ten sposób możemy zapobiec wojnom, nienawiści, przelewowi krwi, degradacji moralnej i biologicznej nie tylko naszego narodu.
ZAKOŃCZENIE
Tak więc – na koniec - Fatima nie jest orędziem tragedii; Fatima jest orędziem nadziei! Jest to krzyk, który pragnie poruszyć sumienia i serca ludzi! To morze światła, które przerywa ciemności antykultury grzechu i śmierci, próbującej zdominować nasz świat. To przypomnienie, że Pan Bóg nigdy się od nas nie odwraca, wręcz przeciwnie, On puka do serca świata i upomina się o każde ze swoich dzieci, bo chce, „aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2,4). W tym sensie, kluczem do tak zwanej Tajemnicy Fatimskiej jest przede wszystkim „zbawienie dusz". Amen.
Fot. br. Piotr Duczmal SSCC