Dzisiejsze święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła ma dla nas Polaków szczególną wymowę, ponieważ zostało ono ustanowione w Kościele powszechnym na prośbę polskich biskupów (na zakończenie III sesji Soboru Watykańskiego II – dnia 21.11.1964). Ojciec Święty Paweł VI powiedział wówczas: „Ku chwale więc Najświętszej Maryi Panny, oraz ku naszej radości, ogłaszamy Najświętszą Maryję Pannę Matką Kościoła, czyli całego Ludu chrześcijańskiego, zarówno wiernych, jak i pasterzy, którzy wszyscy zwą Ją swą Matką najmilszą. Ustanawiamy również, aby odtąd cały lud chrześcijański oddawał Matce Boga pod tym właśnie najmilszym Imieniem jeszcze większą cześć i do Niej zanosił swe prośby...". Tytuł „Matka" - odnoszony do Maryi – został tutaj zastosowany w sensie analogicznym do naturalnego macierzyństwa. Nie jest to macierzyństwo fizyczne, lecz duchowe, nadprzyrodzone, macierzyństwo „w porządku łaski".
W to piękne święto maryjne dziękujemy Panu Bogu za służbę ks. prałata Stanisława Budyna w charakterze rektora Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech i gratulujemy mu jubileuszu 50. lecia święceń kapłańskich. Wszystko to czynimy w tym celu, aby – „łaska, obfitująca we wdzięczność wielu, pomnażała się Bogu na chwałę" (por. 2 Kor 4,15). Poza tym wiemy, że ludzka wdzięczność dodaje nam skrzydeł. Niech ona doda też skrzydeł ks. prałatowi na jego kolejne pracowite lata.
W związku z dzisiejszym spotkaniem eucharystycznym chciałbym, abyśmy zastanowili się nieco nad dwoma sprawami; nad pytaniem dlaczego nazywamy Maryję Matką Kościoła oraz nad dziełem, jakim ks. Rektor otaczał chwałą Maryję.
Najpierw pierwsza sprawa, czyli dlaczego nazywamy Maryję Matką Kościoła? Dzieje się tak z dwóch tytułów: z powodu Jej dokonań w trakcie ziemskich dziejów zbawienia oraz z powodu Jej działalności w chwale niebiańskiej.
a. Maryję nazywamy Matką Kościoła najpierw z racji Jej udziału w ziemskich dziejach zbawienia.
Rodząc Założyciela Kościoła Maryja stała się bowiem - pośrednio - przyczyną powstania Kościoła. Stała się Matką Jezusa, Głowy Ludu Bożego, a więc może być nazywana Matką tego Ludu, Matką Kościoła.
Następnie Maryja żyła dla Jezusa. Cokolwiek czyniła, czyniła dla Niego. Podkreśla to Sobór Watykański II w słowach: „Poczynając, rodząc, karmiąc Chrystusa, ofiarując Go w świątyni Ojcu i współcierpiąc ze swoim Synem umierającym na krzyżu, w szczególny sposób współpracowała z dziełem Zbawiciela przez wiarę, nadzieje i miłość żarliwą dla odnowienia nadprzyrodzonego życia dusz ludzkich. Dlatego to stała się nam Matką w porządku łaski" (Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium, 61).
W Maryi zaś - stojącej na Kalwarii z sercem przebitym cierpieniami Jej Syna (J 19,30) – Pan Bóg objawił tajemnicę apokaliptycznej Niewiasty, która urodziła Mesjasza a teraz wydaje na świat nowe potomstwo wierne Chrystusowi (Ap 12,17); rodzi dzieci Kościoła.
W osobie stojącego pod krzyżem Jana cały Kościół został powierzony Maryi. Gdyby słowa Jezusa („Oto syn Twój") świadczyły tylko o Jego trosce o swoją Matkę, Jezus zwróciłby się najpierw do ucznia, Jemu powierzając Maryję. Tymczasem staje się coś odwrotnego. To najpierw Maryja otrzymuje Jana za syna, chociaż Jan takiej opieki nie potrzebował. To znaczy, że - w scenie pod krzyżem - Jan jest przedstawicielem pewnej zbiorowości i to w jak najszerszym znaczeniu. Wskazują na to inne teksty Janowej Ewangelii: „A ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (J 12,32) oraz „Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno" (J 11,51n.). Na krzyżu zrodził się więc Kościół, a Maryja - z ust Jezusa, Twórcy Kościoła - otrzymuje tytuł jego Matki. Dlatego Jerzy, biskup Nikomedii, wkłada w usta ukrzyżowanego Jezusa słowa: „Ustanawiam Ją Matką i przewodniczką nie tylko dla ciebie [Janie], ale i dla wszystkich innych uczniów i chcę, aby była czczona jako Matka... chcę, abyście Ją czcili i wielbili jak Matkę Tę, która była dla mnie przybytkiem wyższym od nieba" (In SS. Mariam assistentem cruci, PG 100, 1477).
b. Nie tylko kiedyś, w przeszłości, ale także dzisiaj Maryja - królując z Chrystusem w niebie – na różne sposoby przyczynia się do rozwoju Kościoła.
Czyni to najpierw przez swoją wstawienniczą modlitwę. Sobór Watykański uczy Maryja: „po wniebowzięciu nie zaprzestała spełniać tego zbawczego zadania" (Lumen gentium, 62). Ona ciągle modli się i wstawia za braćmi swego Syna, pielgrzymującymi jeszcze na ziemi. Nie jest Ona założycielką Kościoła. Pan Jezus nie przekazał Jej też – jak świętemu Piotrowi - „władzy kluczy", ale ma Ona w Kościele miejsce szczególne i temu Kościołowi przewodzi w modlitwie, podobnie jak to miało miejsce w Kanie Galilejskiej i w Wieczerniku.
Ponadto Maryja przyczynia się do rozwoju Kościoła poprzez swój przykład. Nie zajmuje Ona miejsca należnego Chrystusowi, ale - swoim przykładem - uczy nas pokory i posłuszeństwa Bożym natchnieniom i przykazaniom. Swoim przykładem stara się nam ukazywać drogę wyjścia z naszych codziennych, małych i wielkich labiryntów życiowych.
Błogosławiona Dziewica - jak uczył św. Ambroży – jest również pierwowzorem Kościoła w porządku wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. Kościół - rozważając Jej tajemniczą świętość i naśladując Jej miłość oraz spełniając wiernie wolę Ojca - także staje się Matką; przez przepowiadanie i chrzest rodzi do nieśmiertelnego życia synów poczętych z Ducha Świętego. Klemens Aleksandryjski powie krótko: „Jeden jest Ojciec wszystkich, jedno jest również Słowo wszystkich i także Duch św. jest jeden i wszędzie. I także jedna jest Matka Dziewica, a ja chcę ją nazwać Kościołem" (Pedagogus, 1,6).
I chociaż Kościół - w osobie Najświętszej Maryi Panny - już osiągnął swoją doskonałość, to jednak chrześcijanie ciągle jeszcze starają się o to, aby, przezwyciężywszy grzech, wzrastać w świętości. Dlatego wznoszą oczy ku Maryi w chwale niebiańskiej, która świeci całej wspólnocie jako wzór cnót. Rozmyślając o Niej, Kościół coraz bardziej upodabnia się do Chrystusa, swego Oblubieńca.
A teraz druga kwestia, czyli ks. prałat Stanisław Budyn. Jego osoba – podobnie jak jego Poprzedników - wpisuje się w długie dzieje duszpasterstwa emigracyjnego w Niemczech, które sięgają swoimi początkami końca XIX wieku. Sięgają czasów powstania w Niemczech dużej migracji zarobkowej Polaków, podyktowanej rozwojem gospodarczym tego kraju. Polscy emigranci, będący w większości katolikami, wykazywali w tamtej epoce silne przywiązanie do Kościoła i wielką gorliwość religijną. Niestety, byli oni pozbawieni systematycznego duszpasterstwa polskiego. W tym okresie można mówić jednie o pracy pojedynczych polskich księży pośród Polonii.
Z kolei w okresie międzywojennym władze hitlerowskie tłumiły przejawy zorganizowanego życia religijnego Polaków w Niemczech. W latach 1934-1939 skasowano w Rzeszy ok. tysiąc polskich nabożeństw, niszczono polskie modlitewniki, wydalano księży za działalność religijno-patriotyczną. Przenoszono księży znających język polski tam, gdzie nie było Polaków, zmieniano godziny polskich nabożeństw na bardzo wczesne, nakazywano odprawianie nabożeństw tylko kilka razy w roku.
Po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. około dwumilionowa rzeszę Polaków wymagała znowu systematycznej opieki duszpasterskiej. W odpowiedzi na tę sytuację – w czerwcu 1945 roku - papież Pius XII mianował biskupa Józefa Gawlinę, dotychczasowego biskupa polowego Wojska Polskiego, ordynariuszem dla Polaków w Niemczech i Austrii (1945–1964). Jego jurysdykcja nie obejmowała starej, przedwojennej emigracji; dotyczyła jedynie polskich wysiedleńców przymusowych. Wśród starej Polonii polscy księża duszpasterzowali w oparciu o jurysdykcję uzyskaną od miejscowych biskupów niemieckich. Chociaż jurysdykcja biskupa Gawliny obejmowała całe Niemcy i Austrię, to wkrótce ograniczyła się w praktyce do zachodnich stref okupacyjnych, ponieważ ze strefy sowieckiej Polaków bardzo szybko usunięto, zaś Austria stała się samodzielnym państwem.
Po śmierci arcybiskupa Gawliny biskupstwo personalne dla Polaków w Niemczech przejął ks. infułat Edward Lubowiecki (1964–1976).
Po rozwiązaniu polskiej diecezji personalnej - duszpasterstwo polonijne w Niemczech przeszło pod zarząd Referatu Duszpasterstwa Obcokrajowców przy Konferencji Episkopatu Niemiec, otrzymując oficjalną nazwę: Polska Misja Katolicka (PMK) w Niemczech. I wtedy ówczesny przewodniczący Konferencji Biskupów Niemiec kard. Julius Döpfer mianował ks. prałata Stefana Leciejewskiego delegatem dla duszpasterstwa polskiego z zadaniem koordynowania działalności duszpasterskiej i reprezentowania potrzeb religijnych Polaków wobec Konferencji Biskupów Niemiec, wobec lokalnych biskupów niemieckich i niemieckich władz państwowych RFN (1976-1986).
Jego następcą na urzędzie Delegata został ks. prałat Franciszek Mrowiec (1986 -2002). W tym czasie napłynęła do Niemiec fala tzw. polskiej emigracji solidarnościowej i postsolidarnościowej. Bardzo liczną grupą przybyszów w latach 80. byli tzw. późni przesiedleńcy, którzy mimo niemieckiego pochodzenia chcieli odnaleźć się w polskim duszpasterstwie. I tak, na początku lat 90. społeczność polskojęzyczna w Niemczech liczyła ok. 1,5 mln osób. Z uwagi na to poszerzono działalność duszpasterską Misji. Zwiększyła się liczba polskich księży pracujących w Niemczech. Utworzono nowe placówki parafialne oraz samodzielne wikariaty, powołano rady duszpasterskie, rozbudowano przykościelną katechizację oraz sieć szkół przedmiotów ojczystych.
Kolejnym Rektorem Polskiej Misji Katolickiej i Delegatem Konferencji Episkopatu Niemiec ds. duszpasterstwa polonijnego został - w roku 2002 - ks. prałat Stanisław Budyn, kapłan tarnowski, urodzony w Szczepanowie dnia 14. października 1947 roku. Od 40 już lat pracuje on w duszpasterstwie polonijnym w Niemczech.
Po pracy wikariuszowskiej w Polskiej Misji Katolickiej w Mannheim (od 01.04. 1981), został on proboszczem Polskiej Misji w Hannoverze (od 01.03.1982). Następnie został mianowany dziekanem dekanatu północnego duszpasterstwa polskojęzycznego w Niemczech (wrzesień 1986). Przez 15 lat był członkiem Rady Kapłańskiej diecezji Hildesheim i przedstawicielem obcokrajowców.
Od 2002 roku - jako Rektor Polskiej Misji Katolickiej – mógł z Bożą pomocą dokonać wielu cennych dzieł na rzecz Misji, za które należą mu się słowa wielkiego uznania:
- Śladami św. Jana Pawła II – 2005 r., ( ok. 600 uczestników)
- Watykan, Monte Cassino – 2008 r. (1.200 uczestników)
- Ziemia Święta – 2013 r. (780 uczestników)
A przecież - poza tymi incydentalnymi wysiłkami - czekały go także sprawy fundamentalne, czyli koordynacja prac całej Misji Katolickiej, która jest bardzo rozległa. Obecnie liczy 70 ośrodków parafialnych podzielonych na pięć dekanatów. Posługę duszpasterską pełni tu 140 kapłanów (z emerytami); z czego ok. 50 % to kapłani zakonni (najczęściej chrystusowcy, salezjanie, redemptoryści), a pozostali to księża diecezjalni. Kilku kapłanów pracuje jednocześnie w duszpasterstwie polskim i niemieckim.
Msze św. odprawiane są regularnie w ponad 300 kościołach lub kaplicach niemieckich. Dodatkowo w okresie robót sezonowych w różnych porach roku odprawia się okazjonalnie nabożeństwa dla licznie przybywających pracowników z Polski. Jego opieką duszpasterską objętych było ponad 1,6 mln ludności mówiącej po polsku.
Aktywność polskich parafii wybiega też daleko poza ramy ściśle duszpasterskiej posługi. W społeczności emigracyjnej parafia polska zaspakaja nie tylko potrzeby religijne wiernych, ale jest ona również inspiratorkom życia społeczno-kulturalnego. Dzięki tej działalności polskie parafie w Niemczech stają się centrami życia środowisk polonijnych.
A nie są to bynajmniej jedyne działania ks. prałata Stanisława. Od 2004 – 2016, przez 3 kadencje był członkiem Zarządu Fundacji św. Jana Pawła II w Rzymie i wieloletnim członkiem Rady Duszpasterstwa obcokrajowców w Niemczech przy Konferencji Episkopatu Niemiec. Był też wieloletnim członkiem i sekretarzem Komisji Polonii i Polaków za granicą Konferencji Episkopatu Polski. Serdecznie dziękuję – imieniu Konferencji Episkopatu Polski – za wszystkie ponoszone przy tych okazjach trudy.
Wraz z odejściem z urzędu ks. rektora nie kończą się dzieje Polskiej Misji Katolickiej w Niemczech. Chociaż zmieniają się motywacje, czas i charakter pobytu, emigracja z Polski do Niemiec nie maleje. Wielu polskich emigrantów pragnie dalej brać udział w życiu religijnym, z zachowaniem swojej kultury, języka i zwyczajów. Nadal więc istnieje potrzeba rozwijania duszpasterstwa opartego o kryterium języka i narodowości.
Ważną sprawą na przyszłość jest dwujęzyczność akcji duszpasterskich, konieczna w drugim i następnych pokoleniach. Współczesna organizacja i styl polskojęzycznego duszpasterstwa w Niemczech inspirowane są nauczaniem Kościoła na temat emigracji – zarówno Kościoła powszechnego, jak i lokalnego. Pozwala to wchodzić w praktykę Kościoła lokalnego, nie tracąc jednocześnie specyficznych elementów polskiej religijności.
Duszpasterstwo emigracyjne będzie wymagać przekształcenia i nowych ukierunkowań. Idzie o wzbogacenie go o inicjatywy, które pozwolą na pogłębienie chrześcijańsko-społecznej formacji (por. Kazimierz Święs, Polskojęzyczne duszpasterstwo w Niemczech. Aktualne uwarunkowania i inicjatywy).
Najważniejszym jednak zadaniem dla przyszłości PMK jest rozwój wiary Polaków. Tej wiary, która – jak uczy Cyryl Jerozlimski - „w swej nazwie jest jedna, w treści natomiast podwójna. Pierwszy rodzaj wiary dotyczy dogmatów i polega na poznaniu oraz przyjęciu przez umysł określonej prawdy. Taka wiara jest konieczna do zbawienia zgodnie ze słowami Pana: ‚Kto słów moich słucha i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd' i znowu: ‚Kto wierzy w Syna, nie podlega sądowi, ale przeszedł ze śmierci do życia'. [...]
Istnieje też drugi rodzaj wiary, który jest całkowitym darem udzielanym przez Chrystusa. ‚Jednemu dane jest przez Ducha słowo mądrości, drugiemu słowo poznania według tego samego Ducha, innemu wiara w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania'. Otóż tą wiarą, która przekazywana jest przez Ducha Świętego jako dar i która nie tylko dotyczy dogmatów, ale nadto tą wiarą dokonuje taki człowiek dzieł przerastających jego siły. Ten, kto ma taką wiarę, może powiedzieć górze: ‚Przesuń się stąd tam, i przesunie się'" (św. Cyryl Jerozolimski, Katecheza 5, O wierze i wyznaniu wiary, 10-11)
ZAKOŃCZENIE
Na zakończenie – dla podniesienia na duchu - pozwolę sobie zadedykować ks. prałatowi następujące słowa poety z Czarnolasu:
Panie, to moja praca, a zdarzenie Twoje, Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje! Inszy niechaj pałace marmórowe mają i szczerym złotogłowem ściany obijają,
Ja, Panie, niechaj mieszkam w tym gnieździe ojczystym A Ty mię zdrowiem opatrz i sumieniem czystym, Pożywieniem uczciwym, ludzką życzliwością, Obyczajami znośnymi, nieprzykrą starością.
(Jan Kochanowski, Na dom w Czarnolesie). Amen.