Ekscelencjo, Księże Biskupie Piotrze, Michale i Tadeuszu,
Drodzy kapłani,
Osoby życia konsekrowanego,
Wszyscy zgromadzeni w Warszawskiej Katedrze wierni,
Kochani Bracia i Siostry, Dzieci Kościoła,
Jesienią 1965 roku polscy biskupi - uczestniczący w ostatniej sesji Sobory Watykańskiego II - wystosowali do Ojca Świętego Pawła VI, do episkopatów całego świata oraz różnych instytucji chrześcijańskich kilkadziesiąt listów, w których zapraszali społeczność międzynarodową do wspólnego świętowania milenium Chrztu Polski. Pośród wysłanych wówczas zaproszeń najbardziej znanym okazało się Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim, podpisane w Rzymie dnia 18 listopada 1965 roku.
1. ORĘDZIE
Tekst tego Orędzia rozpoczynał się od słów: „Niech nam wolno będzie, czcigodni Bracia, zanim jeszcze Sobór zostanie zamknięty, ogłosić Wam, naszym najbliższym zachodnim sąsiadom, radosną wieść, iż w przyszłym roku - w roku Pańskim 1966 - Kościół Chrystusowy w Polsce, a wraz z nim cały Naród polski, obchodzić będzie Millenium swego chrztu, a jednocześnie Tysiąclecie swego narodowego i państwowego istnienia".
Następnie Orędzie przechodziło w syntetyczny sposób do przypomnienia tysiącletnich dziejów Polski, podkreślając w tym czasie ciemne i jasne strony polskich i niemieckich relacji, aż po wspomnienie okrucieństw doznanych przez Polaków i Niemców podczas i po zakończeniu II wojny światowej. „Po wszystkim, co stało się w przeszłości, niestety, tak świeżej przeszłości - trudno się dziwić, że cały Naród polski odczuwa wagę elementarnej potrzeby bezpieczeństwa i że wciąż jeszcze z nieufnością odnosi się do swych najbliższych sąsiadów na zachodzie. Ta duchowa postawa jest - można powiedzieć - problemem naszych pokoleń, który, co daj Boże, przy dobrej woli zniknie i zniknąć musi".
Doznane cierpienia nie powinny prowadzić do przekreślenia przyszłości polsko-niemieckiej. „właśnie w tej sytuacji, czcigodni Bracia, wołamy do Was: próbujmy zapomnieć. Żadnej polemiki, żadnej dalszej zimnej wojny, ale początek dialogu, do jakiego dziś dąży wszędzie Sobór i Papież Paweł VI. Jeśli po obu stronach znajdzie się dobra wola - a w to nie trzeba chyba wątpić - to poważny dialog musi się udać i z czasem wydać dobre owoce, mimo wszystko, mimo 'gorącego żelaza'" [...].
„Prosimy Was, katoliccy Pasterze Narodu niemieckiego, abyście na własny sposób obchodzili z nami nasze chrześcijańskie Millenium: czy to przez modlitwy, czy przez ustanowienie w tym celu odpowiedniego dnia. Za każdy taki gest będziemy Wam wdzięczni. I prosimy Was też, abyście przekazali nasze pozdrowienia i wyrazy wdzięczności niemieckim Braciom Ewangelikom, którzy wraz z Wami i z nami trudzą się nad znalezieniem rozwiązania naszych trudności".
A potem – na sam koniec Orędzia – zostały wypowiedziane najbardziej ważkie i najczęściej cytowane słowa: „W tym jak najbardziej chrześcijańskim, ale i bardzo ludzkim duchu, wyciągamy do Was, siedzących tu, na ławach kończącego się Soboru, nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie. A jeśli Wy, niemieccy biskupi i Ojcowie Soboru, po bratersku wyciągnięte ręce ujmiecie, to wtedy dopiero będziemy mogli ze spokojnym sumieniem obchodzić nasze Millenium w sposób jak najbardziej chrześcijański".
2. REDAKCJA ORĘDZIA
Wiele już napisano na temat procesu redagowania tekstu Orędzia. Ostatnio – po książce Grzegorza Górnego, Przebaczamy - pojawiło się na tym polu nowe szczegółowe opracowanie zatytułowane Listy millenijne, przygotowane przez doktora habilitowanego Wojciecha Kucharskiego, wydane przez Ośrodek „Pamięć i Przyszłość", Wrocław 2020. Na tym opracowaniu chciałbym się oprzeć, rozważając rolę kard. Wyszyńskiego w powstaniu Orędzia, które wielu historyków uznało za najważniejszy dokument okresu powojennego; za punkt zwrotny dla rozwoju wydarzeń w Europie.
Warto tu najpierw zauważyć, że zanim polscy biskupi opracowali swoje Orędzie, wcześniej – bo dnia 1 października 1965 – władze Kościoła ewangelickiego w RFN wydały słynne Memorandum Niemieckiego Kościoła Ewangelickiego (ekd), którego oficjalna nazwa brzmiała: „O sytuacji wypędzonych i stosunku narodu niemieckiego do swoich wschodnich sąsiadów". Ewangeliccy sygnatariusze tego Memorandum nawoływali do porozumienia między Niemcami i Polakami a także do uznania granicy na Odrze i Nysie (M. Greschat, Od Memorandum Tybińskiego (1961) do ratyfikacji układów wschodnich (1972). Protestancki wkład w pojednanie z Polską, [w:] Pojednanie i polityka..., s. 35-41). Ten gest otwartości ewangelików, za który zapłacili oni wysoką cenę, zapewne zdopingował ks. Prymasa do szybszego działania.
W jednym ze swoich kazań na temat polskich zaproszeń skierowanych do poszczególnych episkopatów świata ks. kard. Stefan Wyszyński mówił: „Była to olbrzymia praca, którą prowadziły najrozmaitsze komisje, powstałe przy Konferencji Polskich Ojców Soborowych w Rzymie. Taka konferencja funkcjonowała i skupiała najrozmaitsze komisje i podkomisje do redagowania tekstów. [...] Współpracował z nami cały szereg ludzi, wielu historyków, którzy wydobywali wątki historyczne wiążące katolicki Naród polski z innymi narodami. W ten sposób powstały listy o zupełnie odrębnej redakcji, tak iż jeden do drugiego jest niemal niepodobny oprócz ogólnego schematu: Millenium, „co nas łączy" i „prosimy o modlitwę", a niekiedy, ale to już rzadziej, „może nas odwiedzicie" (S. Wyszyński, Omówienie najważniejszych dokumentów soborowych. Do księży archidiecezji warszawskiej, Warszawa, 14.II.1966 r., s. 236).
Pani Ewa K. Czaczkowska wykazała na niebudzący wątpliwości udział w powstaniu listów ks. kard. Stefana Wyszyńskiego i pani Marii Winowskiej, na stałe mieszkającej we Francji, która współpracowała z ks. Prymasem w latach sześćdziesiątych. Autorka przyjęła, że „autorami listów są: kard. Wyszyński i Maria Winowska. [...] Ona napisała projekty listów (wyjątkiem były projekty listów ekumenicznych, przynajmniej ich wstępne wersje), konsultowała ich treść z prymasem, a następnie redagowała ich ostateczną wersję" (E.K. Czaczkowska, Nowe ustalenia w sprawie listów millenijnych biskupów polskich do episkopatów świata. Maria Winowska i kard. Stefan Wyszyński współautorami listów, w: Milenium Chrztu Polski prymasa Stefana Wyszyńskiego. Perspektywa teologiczno-społeczna, red. E. K. Czaczkowska, Warszawa 2016, s. 131). Przygotowanie listów milenijnych do episkopatów świata było inicjatywą kard. Wyszyńskiego, ale są one dziełem wspólnym jego i Marii Winowskiej" (op. cit., s. 141). Czaczkowska nie odrzuciła przy tym udziału abp. Bolesława Kominka przy powstaniu listu do biskupów niemieckich i austriackich.
Znaczne poszerzenie kwerendy pozwoliło skorygować te ustalenia. Pomysł wystosowania milenijnych zaproszeń wyszedł zapewne od ks. Prymasa. Pierwsza informacja na ten temat znajduje się w protokole z obrad Komisji Głównej Episkopatu Polski z 10 marca 1965 roku. Po omówieniu kwestii związanych z przygotowaniami do obchodów jubileuszu w 1966 r., które referował ks. Prymas, w protokole zapisano, że abp Karol Wojtyła podjął się „przygotować w czasie IV sesji listy do Episkopatów świata w sprawie Tysiąclecia Chrztu Polski".
Gdy idzie o autorów poszczególnych listów, poza abp. Karolem Wojtyłą, twórcą listu do Pawła VI, jesteśmy pewni tylko autora listu do biskupów niemieckich i austriackich, gdyż w obu tych przypadkach przetrwały rękopisy tych listów autorstwa abp Bolesława Kominka z Wrocławia, znawcy problematyki niemieckiej i orędownika pojednania między obu narodami (W. Kucharski, Rękopis Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich autorstwa abp. Bolesława Kominka, „Przegląd Zachodni" 3/2019/129-145). Arcybiskup Kominek wyjechał z Rzymu - na początku października 1965 roku - na kilka dni do domu sióstr elżbietanek we Fiuggi, gdzie przebywał między 7 a 13 października. Towarzyszył mu jego sekretarz, ks. Zdzisław Seremak, który rok później napisał, że właśnie tam powstało Orędzie, w „klimacie gorącej modlitwy i samotności".
Tekst ten został zapisany odręcznie w języku niemieckim - na 20 stronach formatu A4 - a następnie został odręcznie skorygowany i uzupełniony. Początkowo nosił tytuł: Gemeinsamer Hirtenbrief der polnischen Bischöfe an Ihre deutschen Bruder im Christi Hirtenamt (Wspólny list pasterski biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim) i był opatrzony datą „Dezember", czyli grudzień 1965.
Już w tej pierwszej, rękopiśmiennnej wersji Orędzia znalazło się słynne sfomułowanie „przebaczamy i prosimy przebaczenie" (gewehren Vergebung und bitten um Vergebung). Dopiero w drugiej wersji - w połowie października - zmieniono tytuł dokumentu na Botschaft der polnischen Bischöfe an Ihre deutschen Bruder in Christi Hirtenamt (Orędzie biskupów polskich do ich niemieckich braci w Chrystusowym urzędzie pasterskim). Potem zmieniono też datę na „November", listopad, oraz dodano akapit poświęcony ewangelikom: „I prosimy was też, abyście przekazali nasze pozdrowienia i wyrazy wdzięczności niemieckim Braciom Ewangelikom, którzy wraz z Wami i z nami trudzą się nad znalezieniem rozwiązania naszych trudności".
Pracując nad Orędziem, kard. Bolesław Kominek wykorzystał kilka wcześniejszych tekstów. Wśród nich najważniejszymi były: artykuł niemieckiego mediewisty Herberta Ludata (Deutsch-polnische Beziehungen in Vergangenheit und Gegenwart, „Europaische Begegnung", 1. nr 7/8/1965/412-419), liczne fragmenty przemówienie poświęconego relacjom polsko-niemieckim (Die geschichtliche Belastung der deutsch-polnischen Beziehungen), jakie abp Kominek przygotował pięć lat wcześniej dla Pax Christi oraz najprawdopodobniej tekst listu do papieża Pawła VI, opracowany przez Karola Wojtyłę. Nie można wykluczyć też innych publikacji, w tym opracowań historii Polski autorstwa Oskara Haleckiego. Mimo iż tekst Orędzia był później jeszcze kilkukrotnie redagowany (co najmniej siedem redakcji), to i tak pierwsza wersja listu autorstwa kard Kominka stanowił podstawę dokumentu finalnego przekazanego biskupom niemieckim, a ponad 83% treści tegoż dokumentu finalnego zostało sformułowane już w pierwszej wersji. Krąg osób, które uczestniczyły w dyskusji na temat treści Orędzia - jak na to wskazuje porównanie rękopisu z wersją ostateczną – nie wpłynęły w znaczący sposób na tekst ostateczny.
Istotny natomiast był wpływ ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, który co prawda nie formułował konkretnych partii tego Orędzia, ale przekazywał sugestie usunięcia lub dodania pewnych fragmentów tekstu. Z zachowanych relacji świadków (ks. Zdzisława Seremaka i ks. Stanisława Gabigi) oraz z prymasowskiego Pro memoria wynika, że na każdym etapie przygotowywania Orędzia ks. Prymas był na bieżąco informowany i proszony o konsultacje, i to on zaaprobował ostateczną wersję dokumentu.
Gdy idzie o grono specjalistów, którzy przebywali podczas IV sesji soboru w Rzymie i mogli stanowić zaplecze eksperckie dla polskiego episkopatu na pierwszym miejscu trzeba wymienić biskupa pomocniczego wrocławskiego Wincentego Urbana, wybitnego historyka i znawcę dziejów Kościoła. Na jego przynajmniej pośredni udział wskazuje opracowanie jego autorstwa pt. Millenium Kościoła Katolickiego w Polsce (966-1966) z najważniejszymi informacjami na temat historii Kościoła w Polsce. Natomiast spośród ekspertów na stale rezydujących w Rzymie wymienić trzeba przede wszystkim zespół Polskiego Instytutu Historycznego w Rzymie, z prezesem ks. Walerianem Meysztowiczem na czele i jego najbliższymi współpracowniczkami — Karoliną Lanckorońską i Wandą Wyhowską de Andreis. W przedsięwzięcie mogli być ponadto zaangażowani: O. Eugeniusz Reczek SJ z Papieskiego Instytutu Studiów Kościelnych, ks. Bolesław Filipiak, audytor Roty Rzymskiej i tłumacz tekstów prymasowskich na język włoski i łaciński, ks. dr Jan Manthey, redaktor serii wydawniczej Sacrum Poloniae Millennium, O. Józef Warszawski sj z Radia Watykańskiego, O. Tomasz Rostworowski SJ z Radia Watykańskiego, ks. Piotr Naruszewicz, postulator spraw kanonizacyjnych, O. Michał Jerzy Braun i prof. Stefan Swieżawski. Nie można wykluczyć też wpływu prac prof. Oskara Haleckiego. Pewien wpływ na kształt wszystkich listów milenijnych mogła mieć treść listu skierowanego do papieża Pawła VI.
Listy milenijne w ogóle były dziełem zbiorowym. Wydaje się jednak, że nie był to zespół zbyt liczny. Za pewnego autora można uznać abp. Bolesława Kominka i abp. Karola Wojtyłę, za prawdopodobnych — ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, Marię Winowską i bp. Władysława Rubina, zaś za hipotetycznych — prał. Waleriana Meysztowicza, ks. Bolesława Filipiaka i biskupa Jerzego Modzelewskiego. Całe przedsięwzięcie było kierowane i otoczone opieką przez kard. Wyszyńskiego, który także zatwierdzał ostateczne wersje listów i je – na pierwszym miejscu - podpisał. Później Urząd ds. Wyznań – rozmawiając z biskupami na temat Orędzia – konkludował: nie można poważnie myśleć o rozwarstwieniu w episkopacie, dopóki Wyszyński będzie sprawował władzę w Kościele w Polsce.
Gdy idzie natomiast o Orędzie skierowane do biskupów niemieckich to zostało ono podpisane - w Papieskim Instytucie Polskim na Pietro Cavallini dnia 18. listopada 1965 - przez kard. Stefana Wyszyńskiego, trzech arcybiskupów i 32 biskupów polskich, czyli przez wszystkich biskupów uczestniczących wówczas w ostatniej sesji Soboru Watykańskiego II. „Nie wszyscy polscy biskupi byli w pełni przekonani do treści Orędzia, lecz gdy Prymas podpisał tekst, wówczas w imię jedności episkopatu wszyscy obecni w Rzymie biskupi także go podpisali" (Wojciech Kucharski).
3. REAKCJE
a. Zanim podpisany list został wysłany do niemieckich biskupów, abp Kominek postanowił powiadomić o tym władze w Polsce, aby nie zarzuciły one polskim biskupom, że ukryli ten fakt przed rządzącymi. Przekazał więc kopię Orędzia polskiemu dziennikarzowi Ignacemu Krasickiemu, który miał się dowiedzieć, czy polskie władze nie wysuwają zastrzeżeń wobec treści Orędzia. Dziennikarz, przekazując kopię, nie powiadomił władz o tym, że otrzymał ją od abp Kominka, ale – żeby podnieść swoje notowania – powiedział, że zdobył ją potajemnie. Władze uznały więc, że biskupi ukryli przed nimi fakt napisania listu (por. Grzegorz Górny, Przebaczamy, Wrocław 2015, s. 162).
Pamiętam osobiście, jakie wielkie oburzenie wywołał ten List w ówczesnych szeregach partyjnych i rządowych w Polsce. Komitet Centralny PZPR uznał, że biskupi sfałszowali historię, że orędzie służy interesom niemieckim a jego sygnatariusze dopuścili się zdrady. Ponadto władze rozpętały ostrą kampanię propagandową przeciwko autorom listu. Dla komunistów była to niepowtarzalna szansa zniszczenia autorytetu Kościoła.
Kwestia polsko-niemiecka była w owym czasie szczególnie drażliwa, ponieważ – jak twierdził abp Kominek – komuniści chcieli nienawiść do Rosjan skierować w stronę Niemców. Trzymanie Polaków w strachu przed Niemcami, wiązałoby ich faktycznie ze Związkiem radzieckim i komunistami (z wypowiedzi abp Bolesława Kominka na spotkaniu z Klubem Inteligencji Katolickiej w 1962 roku, spisana przez agenta SB 6 lipca 1963).
b. Dwa dni po ukazaniu się Orędzia ukazała się odpowiedź niemiecka w postaci Pozdrowienia biskupów niemieckich do polskich braci w biskupim posłannictwie i odpowiedź na list z dnia 18 listopada 1965 roku. Pełna dystansu odpowiedź niemieckich biskupów – zawierająca podziękowanie i prośbę o przebaczenie, a jednocześnie nie godząca się ze stratami terytorialnymi Niemiec na rzecz Polski w wyniku II wojny światowej – nie przyniosła oczekiwanego przełomu i wywołała raczej rozczarowanie polskich biskupów. „Na list pisany z głębi przeżyć pasterskiego sumienia – pisał Stanisław Stomma - na głos heroicznej moralności, którym biskupi polscy ryzykowali niepopularność i niezrozumienie wśród wiernych, przyszła odpowiedź lakoniczna, grzeczna, poprawna i w gruncie rzeczy robiąca wrażenie uniku".
Odpowiedź niemiecka była „niewystarczająca" głównie z obawy przed reakcją Niemców wypędzonych. Katolicki działacz Stanisław Stomma - w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Heinrichem von Brentano - usłyszał, że zmiany granic w Europie są nieodwracalne i Niemcy muszą się z nimi pogodzić, ale jest na to jeszcze za wcześnie. Aby mogło dojść do normalizacji, najpierw musi odejść pokolenie pamiętające swój Heimat na Wschodzie. W tym momencie społeczeństwo mogłoby odwrócić się od chadeków i postawić na jakąś radykalną partię neohitlerowską. Brentano uznał więc, że – z politycznego punktu widzenia - uznanie granic jest tylko kwestią czasu (por. Grzegorz Górny, Przebaczamy,.., s. 138-139).
Jedną z osób, która nie zgodziła się wówczas z bojaźliwą reakcją niemieckich biskupów był ksiądz profesor Joseph Ratzinger. Opublikowane w 1968 roku Memorandum tzw. Grupy z Bensbergu było – jego zdaniem – tą właściwą odpowiedzią na polski list. Jego sygnatariusze – 160 katolickich intelektualistów, świeckich i księży – głośno zażądali uznania przez Niemcy granicy na Odrze i Nysie w imię pojednania z Polską i zjednoczenia Europy. Pod Memorandum widnieje podpis Josepha Ratzingera. On sam - w liście do jednego z członków Grupy z Bensbergu – podkreślał, iż jest „szczęśliwy z powodu tej inicjatywy, na którą tak długo czekał".
W sumie trzeba powiedzieć: „List biskupów polskich zdecydowanie wyrastał ponad ówczesny przeciętny stan świadomości społecznej i dojrzałość moralną polskich katolików. Odpowiedź biskupów niemieckich odpowiadała w pewnym sensie stopniowi dojrzałości moralnej katolików niemieckich" (Władysław Bartoszewski, Aus der Geschichte lernen? Aufsätze und Reden zur Kriegs- und Nachkriegsgeschichte Polens, 1989).
c. Oceniając Orędzie z punktu widzenia teologicznego możemy przytoczyć głos kard. Ratzingera, prezentujący dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej Pamięć i pojednanie: „Po pierwsze, chociaż mea culpa musi dotyczyć grzechów przeszłości, ponieważ nie pamiętając o dawnych grzechach nie możemy zrozumieć sytuacji dzisiejszej, Kościół współczesny nie może czynić z siebie trybunału, który osądza poprzednie pokolenia. Kościół nie może i nie powinien przyjmować dzisiaj postawy aroganckiej pewności siebie, czuć się wolnym od grzechu i wskazywać jako źródło zła jedynie grzechy innych, grzechy przeszłości. Wyznanie tych grzechów nie zwalnia z obowiązku uznania grzechów teraźniejszości, ale ma służyć obudzeniu własnego sumienia i ma otwierać nam wszystkim drogę do nawrócenia.
Zasada druga: według św. Augustyna wyznawać grzechy znaczy 'czynić prawdę', co oznacza przede wszystkim zachowanie dyscypliny i pokory prawdy: nie należy negować w żaden sposób całego zła popełnionego przez Kościół, ale nie należy też przypisywać sobie pod wpływem fałszywej pokory grzechów nie popełnionych albo też tych, co do których nie można jeszcze mieć pewności historycznej.
Trzecia zasada: idąc jeszcze raz za św. Augustynem, musimy stwierdzić, że chrześcijańskiej confessio peccati będzie zawsze towarzyszyła confessio laudis. Szczery rachunek sumienia pozwala nam zobaczyć, że we wszystkich pokoleniach uczyniliśmy wiele zła, ale także, że mimo naszych grzechów Bóg nieustannie oczyszcza i odnawia Kościół i dokonuje wielkich dzieł mocą ukrytą w glinianych naczyniach. Któż na przykład mógłby nie dostrzec, jak wiele dobra dokonały w ostatnich dwóch stuleciach, udręczonych okrucieństwami ateizmów, nowe zgromadzenia zakonne i ruchy świeckie na polu oświaty, na polu socjalnym, na polu opieki nad potrzebującymi, chorymi, cierpiącymi, ubogimi. Byłoby to przejawem braku szczerości, gdybyśmy widzieli tylko własne zło, a nie dostrzegali dobra dokonanego za pośrednictwem wierzących mimo ich grzeszności. Według Ojców Kościoła synteza tego paradoksu winy i łaski zawiera się w słowach oblubienicy z Pieśni nad pieśniami: 'Nigra sum sed formosa' [Czarna jestem, lecz piękna" - Pnp 1,5] – 'Jestem splamiona grzechami, ale urodziwa, mimo wszystko piękna dzięki Twojej łasce i dzięki temu, czego Ty dokonałeś'. Kościół może szczerze i z ufnością wyznawać grzechy dawne i obecne, wiedząc, że zło nigdy nie zniszczy go do końca, bo Bóg jest silniejszy i wciąż go odnawia, aby był narzędziem, przez które On udziela swoich dóbr światu" (Pamięć i pojednanie. Prezentacja dokumentu Międzynarodowej Komisji Teologicznej - kard. Joseph Ratzinger).