Rośnie skala pomocy przekazywanej przez Caritas Polska siostrzanym organizacjom w Ukrainie – rzymskokatolickiej Caritas-SPES i grekokatolickiej Caritas Ukraina, które pomagają osobom poszkodowanym w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Caritas wspiera także ukraińskich uchodźców docierających do Polski.
Natychmiast po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę Caritas Polska zdecydowała o przekazaniu na rzecz ukraińskich Caritas 100 tys. zł. Kwota ta wzrosła następnie o 100 tys. euro.
– Te pieniądze są pilnie potrzebne na zaspokojenie podstawowych potrzeb na miejscu, w Ukrainie. Tysiące ludzi opuszczają swoje domy i uciekają przed wojną. Dzięki doświadczeniu, jakie mamy we współpracy z ukraińskimi partnerami i dzięki niespotykanej ofiarności Polaków, możemy błyskawicznie reagować – tłumaczy ks. Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska.
Posiłki, suchy prowiant, łóżka
Jak informuje ukraińska Caritas, biura tej organizacji w regionach, które obecnie nie są atakowane, przygotowują się do przyjęcia uchodźców wewnętrznych z dotkniętych wojną części Ukrainy. I tak na przykład, przy pomocy wolontariuszy, Caritas Iwano-Frankiwsk zebrała w pierwszych dniach kryzysu 750 paczek żywnościowych, 214 zestawów higienicznych i 374 zestawy detergentów. Zespół Caritas Lwów zaopatrzył się w produkty do przygotowywania paczek żywnościowych i ciepłych posiłków. Caritas Tarnopol rozmieściła 50 łóżek dla osób wewnętrznie przesiedlonych. Caritas Kołomyja udziela pomocy potrzebującym, w tym psychologicznej pomocy telefonicznej. Caritas Zaporoże przywiozła koce i podstawowe zestawy do modułowego miasteczka w dzielnicy Kommunarsky, gdzie umieszczani są pierwsi przesiedleńcy.
Na takie właśnie działania ukraińskie Caritas mogą przeznaczać środki otrzymywane z Polski. A w wielu miejscach sytuacja jest wręcz dramatyczna.
– W Mariupolu kończą się produkty, leki, woda i środki higieniczne. Nikt nie wie, co stanie się jutro, czy za godzinę! Część personelu Caritas Mariupol została ewakuowana do Zaporoża, aby tam kontynuować pomoc humanitarną, reszta przebywa w Mariupolu, aby nieść pomoc tutaj. Proszę, módlcie się za Ukrainę! – alarmuje ks. Rostyslav Spryniuk, dyrektor Caritas Mariupol.
Ogromny odzew Polaków
Do Polski trafia większość uchodźców uciekających z Ukrainy przed rosyjską agresją. Dane liczbowe zmieniają się z godziny na godziny, ale mowa jest już o setkach tysięcy ludzi, w większości kobiet i dzieci, ponieważ mężczyźni zostają, by bronić swojego kraju. Dla wielu z nich pierwszym miejscem, w którym otrzymują pomoc, jest dworzec kolejowy w Przemyślu.
– Pierwsza noc była przerażająca. Nie było światła, ubraliśmy się, najważniejsze rzeczy stały spakowane przy wyjściu. Jeśli syrena się odzywała, zawsze byliśmy gotowi do ucieczki do schronu bombowego, to było straszne doświadczenie – opowiada Maria, pedagog z Tarnopola, która do Polski przyjechała z trójką dzieci.
– Rosyjskie wojska bombardują te miasta, gdzie są lotniska i jednostki wojskowe. Niedaleko naszego miasta było lotnisko, które zostało ostrzelane w nocy – relacjonuje Inna, urzędniczka z obwodu tarnopolskiego, która również dotarła do Polski z trojgiem dzieci.
Na dworcu pomoc uchodźcom, we współpracy z wojewodą, koordynuje Caritas Archidiecezji Przemyskiej.
– Dajemy im posiłek, schronienie, ciepłe koce – mówi ks. Paweł Konieczny, zastępca dyrektora przemyskiej Caritas. Jak dodaje, przyjeżdżający do Polski uchodźcy mają od razu kontakt z wolontariuszami, również w Korczowej i Medyce, gdzie działają punkty rejestracyjne. – Te osoby są zabezpieczone, także dostają ciepły posiłek, suchy prowiant, środki higieniczne i kosmetyczne – zapewnia ks. Konieczny. – Organizujemy również wsparcie dla matek: opiekę nad dziećmi, różne animacje – tak, aby kobiety mogły przez chwilę odpocząć – uzupełnia duchowny.
Justyna, pracownica restauracji Perła Przemyśla, prowadzonej przez Caritas Archidiecezji Przemyskiej, na co dzień obsługuje gości restauracji, teraz pomaga uchodźcom: wydaje im ciepłą zupę, rozmawia z nimi.
– Gdzieś w tyle głowy mamy, że każdy z nas mógłby być takim uchodźcą, dlatego pomagamy. Jesteśmy matkami, mamy dzieci, rodziny, to może spotkać każdego z nas – dzieli się refleksją.
Wszystkie ręce na pokład
Praktycznie w całej Polsce Caritas diecezjalne funkcjonują w stanie podwyższonej gotowości, prowadząc lokalne zbiórki, wydając posiłki, udostępniając miejsca noclegowe, zapewniając różnego typu wsparcie (np. kaliska Caritas organizuje pomoc prawną). Lokalne Caritas dostarczają także produkty na granicę, np. Caritas Archidiecezji Przemyskiej wysyła codziennie rano i wieczorem busa z kilkoma tysiącami kanapek, wodą, sokami. Straż Graniczna informuje o bieżących potrzebach, takich jak opatrunki, żywność, zupy, łóżka polowe, palety z wodą – to wszystko jest po kilka razy dziennie dowożone na granicę. Z Warszawy na granicę wyruszyła ponadto ekipa wolontariuszy, która uruchamia punkty pomocy doraźnej i włącza się w działania tych, które już funkcjonują dzięki współpracy różnych organizacji i osób.
– Część punktów pomocy już działa, inne właśnie są organizowane przy granicy, przy rządowych punktach recepcyjnych, inne w miejscach, gdzie ludzie spontanicznie zbierają się, żeby pomagać, np. na parkingu pod nieczynnym supermarketem w Przemyślu – mówi br. Cordian Szwarc, zastępca dyrektora Caritas Polska, odpowiedzialny w organizacji m.in. za rozwój wolontariatu. – W rozstawionych przez nas namiotach uchodźcy mogą się ogrzać, odpocząć, naładować telefony, zjeść coś. W jednym z punktów udało się szybko uruchomić pomoc psychologiczną, jest udzielana w języku ukraińskim – opowiada brat Cordian. Wraz z nim na miejscu pracuje kilkudziesięciu wolontariuszy Caritas, z całej Polski zgłaszają się kolejni.
Miejscowości w rejonie przygranicznym, w których działają wolontariusze Caritas, to oprócz Przemyśla także m.in. Zosin, Hrebenne, Budomierz, Dorohusk, Medyka, Korczowa i Krościenko.
– Budujące jest to wielkie, pospolite ruszenie. Są tu liczne organizacje, pomagamy wspólnie, to naprawdę niesamowita lekcja solidarności – uważa zastępca dyrektora Caritas Polska. Jak jednak podkreśla ks. Paweł Konieczny, to dopiero pierwsze dni realizacji zadania, jakim jest humanitarna odpowiedź na wojnę w Ukrainie.
– Na razie ci, którzy przyjeżdżają, mają jakiś azyl docelowy, najczęściej bliskich bądź znajomych gdzieś w Polsce. Na Podkarpaciu zatrzymują się na krótko, żeby przenocować, odpocząć, posilić się. I idą dalej. Zobaczymy, jakie potrzeby będą rodziły się z kolejnymi dniami. Bądźmy czujni, śledźmy doniesienia Caritas i odpowiadajmy na apele – przypomina zastępca dyrektora przemyskiej Caritas.
Jak pomóc?