Abp Gądecki w Górce Duchownej: Macierzyństwo Maryi trwa nieustannie w Kościele

Zuchwalstwo i bylejakość – to dwie pułapki, w które może wpaść człowiek wierzący – mówił dziś abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski w Górce Duchownej, gdzie trwa Wielki Odpust w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia.  

W nawiązaniu do Ewangelii o przechodzeniu przez „ciasną bramę” metropolita poznański przestrzegał przed pułapką zuchwalstwa. „Polega ono na tym, że odrzucamy wiarę i trud, jaki należy włożyć we własne zbawienie, bo uważamy się za doskonałych i nie posiadających większych wad i grzechów. Wiąże się to z fałszywym rozumieniem miłosierdzia Bożego, pojmowanego jako pobłażliwość dla ludzkich grzechów i głupoty” – mówił abp Gądecki.

„Druga pułapka to bylejakość. To życie w przekonaniu, że rozwój wewnętrzny i osiągnięcie pełni zbawienia przyjdzie samo, bez naszego wysiłku” – zauważył metropolita poznański. Przekonywał, że „los żadnego człowieka nie został odgórnie przesądzony, zbawienie zależy od tego, czy zechcemy przyjąć udzielony nam dar i odpowiedzieć na niego życiem pełnym miłości do Boga i bliźniego”.

Przewodniczący Episkopatu podkreślił, że Ewangelia jest Dobrą Nowiną nawet wtedy, gdy mówi o wiecznym potępieniu, ponieważ ostrzeżenie jest znakiem miłości. „To naprawdę niezwykłe, że w Ewangelii wszystko bez wyjątku jest słowem miłości, nawet słowa o potępieniu wiecznym. Zbawiciel wzywa nas w ten sposób, abyśmy nasze życie traktowali z należytą powagą. Żebyśmy nie wykorzystywali miłosierdzia Bożego do bagatelizowania grzechu” – mówił abp Gądecki.

Metropolita poznański zauważył, że pomocą na drodze do zbawienia jest Matka Boża. „Macierzyństwo Maryi trwa nieustannie w Kościele jako pośrednictwo wstawiennicze, ponieważ to Ona stała się bramą, przez którą Bóg – w osobie Jezusa Chrystusa – zstąpił na ziemię. Ale też Ona – przez swoją w pełni wolną decyzję – staje się bramą, przez którą Chrystus wchodzi w nasze życie” – mówił abp Gądecki.

Słynący łaskami obraz Matki Boskiej Pocieszenia znajduje się w kościele w Górce Duchownej od XV wieku. W odpuście pod koniec sierpnia uczestniczy kilka tysięcy wiernych.

ms / Górka Duchowna / BP KEP

Publikujemy pełny tekst homilii:

Przybywamy dzisiaj do Matki Bożej Pocieszenia, do Jej sanktuarium w Górce Duchownej. Gromadzimy się właśnie tutaj, aby dać wyraz naszej szczerej miłości do Maryi i doświadczyć Jej matczynej pomocy na drogach wiodących do naszego zbawienia. Maryja tymczasem prowadzi nas dalej, ukazując nam samo źródło pociechy dla każdego człowieka wierzącego, jakim jest Jej Syn, Jezus Chrystus. Jego więc prosimy: „spraw, abyśmy - za wstawiennictwem Maryi - zostali napełnieni wszelką pociechą i udzielali jej naszym bliźnim".

W skupieniu i w duchowej obecności naszej duchowej Matki pragniemy rozważyć treść dzisiejszych czytań liturgicznych, które poruszają trzy sprawy: najpierw - zapowiadane przez proroka Izajasza - powszechne powołanie wszystkich ludzi do zbawienia, następnie warunki jakie trzeba spełnić, aby wejść przez „ciasne drzwi" na ucztę zbawionych, i wreszcie na czym polega pomoc Maryi, która ułatwia nam przejście przez te „ciasne drzwi".

1.      ZBAWIENIE DLA IZRAELITÓW I INNYCH NARODÓW

Pierwsza sprawa to powszechne powołanie wszystkich ludzi do zbawienia. O tym mówi dzisiejszy fragment z Księgi Izajasza (Iz 66,18-21), spisany prawdopodobnie w V wieku przed Chr. W tym czasie wygnańcy już powrócili z Babilonu. Niestety, powróciła tylko ich niewielka liczba; wielu pozostało w Babilonii i uległo asymilacji. Ci zaś, którzy wrócili do Jerozolimy ujrzeli straszne ruiny miasta i terenów je otaczających. Odbudowa świątyni trafiała zaś na wiele przeszkód. Przede wszystkim jednak – mimo lekcji udzielonej przez wygnanie – niewielu Izraelitów dokonało prawdziwego nawrócenie serca (por. Iz 57,1-13; 59,15).

Dlatego całość Księgi Izajasza zamyka się wizją sądu powszechnego, w trakcie którego Pan Bóg każe grzeszników z Izraela i nieprzyjaciół jego ludu (66,1-9.15-17) a wywyższa sprawiedliwych. I dopiero wtedy - po sądzie Bożym - Jerozolima staje się prawdziwym punktem zbiorczym dla wszystkich ocalałych.

Ta chwalebna przyszłość została już wcześniej zapowiedziana przez proroka Izajasza: „Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: 'Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską do świątyni Boga Jakubowego! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli Jego ścieżkami. Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i słowo Pańskie - z Jeruzalem'" (Iz 2,2-3).

Podobną myśl wyraził prorok w kolejnych fragmentach swej Księgi, gdzie czytamy: „Cudzoziemców, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i ażeby miłować imię Pana i zostać Jego sługami - wszystkich zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza, przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy. Całopalenia ich oraz ofiary będą przyjęte na moim ołtarzu, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów" (Iz 56,6-7)

Po nawróceniu dokona się więc rzecz niesłychana. Pan Bóg pośle niektórych ocalałych Izraelitów - którzy pozostali Mu wierni - z misją w dalekie kraje, na cztery strony świata, aby tam nauczyli ludzi Prawa Mojżesza: „Ludy, słuchajcie Mnie z uwagą, narody, nastawcie ku Mnie uszu! Bo ode Mnie wyjdzie pouczenie, a Prawo moje wydam jako światłość dla ludów" (Iz 51,4).

Dzięki tej misji do Jerozolimy przybędą narody: „do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu" (Iz 60,3; por. Iz 66,18). Z Izraelitów posłanych do narodów: „wezmę sobie niektórych jako kapłanów i lewitów - mówi Pan" (Iz 66,21). „Sprawdzi się to, że każdego miesiąca podczas nowiu i każdego tygodnia w szabat, przyjdzie każdy człowiek, by Mi oddać pokłon - mówi Pan" (Iz 66,23).

To właśnie – zapowiadana przez proroka Izajasza – wizja powszechna zbawienia, którą urzeczywistni w pełni dopiero Pan Jezus, jednocząc Izraelitów z innymi narodami przez krew swego krzyża: „A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich [jest] Chrystus" (Kol 3,11). Jest to zapowiedź przyszłej Pięćdziesiątnicy, która rozpocznie się dopiero po upływie ok. pięciu wiekach po śmierci proroka Izajasza.

2.      KTO BĘDZIE ZBAWIONY?

a.       Druga kwestia kontynuuje temat powołania wszystkich ludzi do zbawienia, ale jednocześnie wyraża obawę: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?" [ει ολιγοι οι σωζομενοι] (Łk 13,22-30).

W odpowiedzi na to pytanie skierowane przez uczniów, Jezus potwierdza, że istotnie zaproszenie na ucztę życia wiecznego zostało przekazane całej ludzkości, dlatego w kierunku „ciasnych drzwi" [της στενης πυλης] zmierzają ubodzy i bogaci, zdrowi i chorzy, starsi i dzieci, mężczyźni i kobiety, aby wziąć udział w radości królestwa Bożego. Faktyczne jednak wejście – po śmierci – na tę ucztę zależy od konkretnego człowieka; od jego wolności i odpowiedzialności.

b.      W Ewangelii św. Jana  Chrystus nazywa siebie sam „bramą" (J 10,7.9). Bramą jest również nauka, której nie głosił po to, byśmy się czegoś ciekawego dowiedzieli, lecz aby dokonała się nasza wewnętrzna transformacja. Abyśmy się stali Jego drugim „ja".

Do tego zachęca Jego nakaz - „usiłujcie przejść" - zakładający trud, zawody, agonistykę. Słowo „usiłujcie" [αγωνιζεσθε] sięga swoimi korzeniami do greckiej olimpiady, nazywanej właśnie „agonem". W tej walce sportowcy rywalizują ze sobą kosztem dużego wysiłku w trakcie zawodów, ale w jeszcze większym stopniu przed zawodami. Wszyscy on mają przecież za sobą setki godzin żmudnych ćwiczeń i wylanego potu. Zresztą każdy człowiek, który chce coś wielkiego osiągnąć, musi wcześniej podjąć niezbędny wysiłek. Sportowiec ćwiczy nieustannie w nadziei na przyszłe zwycięstwo a pianista poświęca wiele czasu, aby udoskonalić swoją technikę.

c.       Brama jest „ciasna", dlatego wymaga od nas pozbycia się wszelkiej „nieprawości" [της αδικιας]; domaga się usunięcia naszych wad. Zasadniczym bezprawiem bowiem i niesprawiedliwością jest w oczach Bożych brak miłości. Ta metafora „ciasnych drzwi" przypomina nam przypowieść o uchu igielnym: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego" (Łk 18,25). Ten fragment Ewangelii ma ewidentnie charakter przestrogi.

Chrystus w sposób zdecydowany grozi śmiercią wieczną tym, którzy nie chcą się nawracać („jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie" – Łk 13,5). W przypowieści o drzewie figowym, które nie wydaje owoców, Zbawiciel zgadza się na jego usunięcie („w przyszłości możesz je wyciąć" - Łk 13,9). Wyrzucenie „na zewnątrz" będzie karą, która spowoduje płacz i zgrzytanie zębów, czyli rozpacz odrzuconych oraz ich bezgraniczny żal z powodu utraconego szczęścia.

W prostszy sposób podobne nauczanie zostało nam przekazane przez przypowieść o pannach mądrych i niemądrych: „Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. [...] Gdy one [nierozsądne] szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: 'Panie, panie, otwórz nam!' Lecz on odpowiedział: 'Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was'. Czuwajcie [γρηγορειτε] więc, bo nie znacie dnia ani godziny" (Mt 25,2-4.10-13).

d.      W tym momencie Pan Jezus wspomina Abrahama, Izaaka i Jakuba i wszystkich proroków w królestwie Bożym. Przypomina przykłady ludzi wiernych, którzy swoim życiem zasłużyli sobie na wejście na wieczną ucztę z Bogiem. Chociaż żyli w odległych czasach i nie było im dane ujrzeć na własne oczy Chrystusa, to jednak przez swoją wierność Bożym przykazaniom stali się oni uczestnikami królestwa Bożego, podczas gdy ci, którzy byli naocznymi świadkami ziemskiej działalności Jezusa, nie skorzystali ze swego przywileju i nie rozpoznali znaków czasu. Tekst ten mocno uwypukla kontrast między sprawiedliwymi ludźmi Starego Testamentu a niegodziwymi słuchaczami Jezusa.

W ten sposób Pan Jezus dał swoim słuchaczom do zrozumienia, że poganie mogą szybciej wejść do królestwa Bożego, aniżeli Żydzi, którzy od zarania dziejów cieszyli się przywilejem wybraństwa. „Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa [απο ανατολων και δυσμων και απο βορρα και νοτου] i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi" (Łk 13,29-30). Inaczej mówiąc, przyjdą ludzie z innych narodów a Żydzi, którzy zostali powołani jako pierwsi - jeśli nie wydadzą owoców sprawiedliwości - zostaną zastąpieni przez inne narody powołane później. Przysłowie to nie oznacza jednak ostatecznego i całkowitego odrzucenia Żydów. Ma ono raczej służyć jako ostrzeżenie, aby wszyscy – tak Żydzi jak i poganie - dopóki  jest jeszcze na to czas, zabiegali o życie sprawiedliwe i pełne miłości do Boga i do bliźniego.

W sumie zaś Pan Bóg nie stosuje innej miary wobec Synagogi a innej wobec Kościoła. Apostoł Paweł pisze: „Powiesz może: Gałęzie odcięto, abym ja mógł być wszczepiony. Słusznie. Odcięto je na skutek ich niewiary, ty zaś trzymasz się dzięki wierze. Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni! Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeśli tylko wytrwasz w [kręgu] tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty" (Rz 11,19-22). „Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość" (Ga 5,6).

e.       W związku z tym Kościół ostrzega nas przed dwiema pułapkami, w które może wpaść człowiek wierzący. Pierwszą jest zuchwalstwo. Polega ono na odrzuceniu wiary i wynikających z niej czynów, jakie należy włożyć – wraz z łaską - we własne zbawienia, bo uważamy się za doskonałych i nie posiadających większych wad i grzechów. Wiąże się to z fałszywym rozumieniem miłosierdzia Bożego, pojmowanego jako pobłażliwość dla ludzkich grzechów i głupoty.

Druga pułapka to bylejakość. To życie w przekonaniu, że rozwój wewnętrzny i zbawienie przyjdzie samo, bez naszego wysiłku. Mądrze pisze o takiej postawie Benedykt XVI w książce Głód Boga: „Wkładamy wiele trudu w różne dzieła, w pracę zawodową, w sprawy techniczne, w sport. Ale zbyt często zapominamy, że samo bycie człowiekiem i właściwa postawa wobec Boga warte są wysiłku i wymagają starania". Chociaż Chrystus pragnie zbawienia wszystkich ludzi, to jednak ostrzega nas, że odrzucenie jest możliwe. Los żadnego człowieka nie został z góry przesądzony. Zbawienie zależy od tego, czy na udzielony nam dar odpowiemy życiem pełnym miłości do Boga i bliźniego.

Musimy też wziąć pod uwagę, iż mamy tylko określony czas do dyspozycji, podczas którego możemy przejść przez „ciasną bramę". W chwili naszej śmierci czas ten dobiegnie końca i wtedy okaże się czy byliśmy przyjaciółmi Zbawiciela, czy też nie (por. ks. F. Mickiewicz SAC, Nowy Komentarz Biblijny - Ewangelia według świętego Łukasza).

f.       Nie zapominajmy jednak o tym, że Ewangelia jest Dobrą Nowiną. Jest słowem miłości Chrystusa skierowanym do każdego i każdej z nas. Każde zdanie Ewangelii - również to, które mówi o wiecznym potępieniu - jest słowem miłości. Gdy Jezus mówi o wiecznym potępieniu, to przecież nie po to, żeby nas o tym poinformować, ale mówi to właśnie z miłością w formie ostrzeżenia. To naprawdę niezwykłe, że w Ewangelii wszystko bez wyjątku jest słowem miłości, nawet słowa o potępieniu wiecznym. W ten sposób Zbawiciel wzywa nas, abyśmy nasze życie traktowali z należytą powagą. Żebyśmy nie wykorzystywali miłosierdzia Bożego do bagatelizowania grzechu.

Czasami - gdy serce człowieka już tak skamieniało, że nie ma innego sposobu, ażeby do niego dotrzeć -  miłość musi użyć mocnych i ostrych narzędzi. Trzeba w to serce walić młotem, skoro inaczej nie da się rozbić tego kamienia. Taki sens mają przestrogi Chrystusa, które chcą nas ustrzec od zmarnowania naszego życie na zawsze.

Gdy zaś dajemy posłuch przestrogom Jezusa, to uruchamia się w nas dobre myślenie o innych. Natychmiast miłość każe nam niepokoić się o tych z naszych bliskich, którzy znajdują się daleko od dróg Bożych. Zaraz modlimy się o ich nawrócenie i opamiętanie (por. O. Jacek Salij).

3.      POMOC MARYI NA DROGACH ZBAWIENIA

Trzecia sprawa to pomoc, jakie doznajemy ze strony Maryi, która to pomoc ułatwia nam przejście przez „ciasną bramę" zbawienia.

Po raz pierwszy ta pomoc jest wspomniana podczas interwencji Maryi u Jezusa w trakcie wesela w Kanie Galilejskiej: „Nie mają już wina". W ten sposób Maryja wychodzi naprzeciw naszym potrzebom i niedostatkom. Pomoc ta udostępnia nam dary Chrystusa, nawet gdy - jako potrzebujący - nie zdajemy sobie z tego sprawy.

Maryja pomaga nam w przejściu przez „ciasną bramę" dzięki temu, że wzywa nas do posłuszeństwa Jej Synowi. To ona mówi Kanie: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5). Ona pierwsza uczy nas tego posłuszeństwa, dzięki któremu zaczynamy  coraz głębiej kochać wolę Bożą i podążając drogą miłości ku Chrystusowi.

Na pomoc otrzymywaną przez nas ze strony Maryi wskazywał dawno temu św. German, który nazywał Maryję „najjaśniejszą pochodnią" dla zaciemnionej duszy ludzkiej, „mocą w słabości", „przewodniczką w drodze", „rozwiązaniem więzów", „nadzieją zbawienia", „ulżeniem bólów". Wszystkie wymienione przymioty Maryi wskazują pośrednio na naszą słabą kondycję spowodowaną grzechem, ale z drugiej strony na to, iż wszystkie nasz słabości mogą zostać uleczone, gdy tylko skierujemy się do Maryi, która w tej sytuacji staje się dla nas Ucieczką Grzeszników.

b.      O pomocy ze strony Maryi na drogach zbawienia świadczą też słowa Jezusa wypowiedziane na krzyżu: „Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: 'Niewiasto, oto syn Twój'. Następnie rzekł do ucznia: 'Oto Matka twoja'. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie" (J 19,25-27)W ten sposób Pan Jezus zapowiedział swojemu uczniowi, że od tej pory Maryja będzie również jego Matką. Będzie Matką wszystkich uczniów Jezusa. Matką wszystkich chrześcijan. Dlatego to na obrazach Madonny - tworzonych na przestrzeni dwóch tysięcy lat istnienia Kościoła - Dzieciątko Jezus zazwyczaj wskazuje ręką na Maryję, jakby mówiąc bez słów: To przez Maryję wiedzie twoja droga do Mnie.  Czasami jednak odzywa się w nas podejrzenie, że człowiek, który wcale nie grzeszy jest w gruncie rzeczy nudny. Że w jego życiu brakuje dramatu bycia niezależnym. Że do prawdziwego bycia człowiekiem należy wolność mówienia „nie". Wolność schodzenie w mroczną otchłań grzechu i samowoli. Że musimy wystawić na próbę tę wolność - nawet przeciw Bogu - aby stać się naprawdę w pełni sobą. Jednym słowem zaczynamy uważać, że zło w gruncie rzeczy jest dobre, że potrzebujemy go choćby trochę, aby doświadczyć w pełni naszego istnienia. Sądzimy, że Mefistofeles w Fauście ma rację, gdy określa siebie jako moc, która „wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro" (J. W. von Goethe, Faust I, 3). Myślimy, że nieznaczne paktowanie ze złem, zachowanie dla siebie jakiejś części wolności przeciw Bogu jest w istocie czymś dobrym, a może nawet koniecznym.

W takim przewrotnym położeniu Maryja zachęca nas: „Miej odwagę podjąć ryzyko wiary! Miej odwagę podjąć ryzyko dobroci! Miej odwagę podjąć ryzyko czystego serca! Opowiedz się za Bogiem, a zobaczysz, że właśnie dzięki temu twoje życie stanie się otwarte i promienne, wcale nie nudne, ale pełne niezliczonych niespodzianek, bo nieskończona dobroć Boża nigdy się nie wyczerpie! (por. Benedykt XVI, Niepokalana Matka pielgrzymującego Kościoła - 8.12.2005).

 Macierzyństwo Maryi trwa bowiem nieustannie w Kościele jako pośrednictwo wstawiennicze. To Ona stała się bramą, przez którą Bóg – w osobie Jezusa Chrystusa – zstąpił na ziemię. Ale też Ona - przez swoją w pełni wolną decyzję - staje się bramą, przez którą Chrystus wchodzi w nasze życie.

Jej wstawiennictwo trwa nadal w dziejach Kościoła i świata. „Albowiem wzięta do nieba, nie zaprzestała tego zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny" (Lumen gentium, 62).

Pamiętajmy jednak, że kto nie naśladuje Chrystusa, kto nie żyje według Jego Ewangelii, ten nie jest dobrym synem Maryi. Nie jest dzieckiem Maryi, ponieważ Ona powiedziała i powtarza to w każdej współczesnej Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5). Weźcie sobie do serca Chrystusową Ewangelię!

Trzeba tak się angażować, ażeby Maryja mogła powiedzieć o każdym i każdej z nas: Oto moje dziecko, wyrosłe na wzór i na miarę mojego Syna. Jeśli bowiem nie staniemy się drugim Chrystusem, jeśli nie staniemy się „synem w Synu", to ani Chrystus w dniu sądu nie przyzna się do nas, ani Najświętsza Maryja Dziewica nie rozpozna w nas oblicza swojego Syna i nie zaświadczy: „Oto moje dziecko!" (por. ks. Marian Pisarzak, MIC, Powołanie ucznia pod inspiracją Matki).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec więc módlmy się:

„Matko Odkupiciela, z niewiast najsławniejsza, Gwiazdo Morska, do nieba ścieżko najprościejszą. Tyś jest przechodnią bramą do raju wiecznego, Tyś jedyną nadzieją człowieka grzesznego". Amen.

« 1 »