Abp Polak w Kamieniu Śląskim: Modlimy się o żywą wiarę dla Kościoła, który jest w Opolu

Zgromadzeni w miejscu narodzenia św. Jacka, przez jego wstawiennictwo prosimy, aby Bóg pomnożył również naszą wiarę i sprawił, abyśmy byli zdolni pracować dla Bożej chwały i dla zbawienia ludzi – powiedział abp Wojciech Polak, metropolita gnieźnieński, Prymas Polski, w homilii Mszy św. w Sanktuarium św. Jacka w Kamieniu Śląskim, na rozpoczęcie drugiego dnia Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski.

"Patrząc dziś, tutaj, w Kamieniu, w miejscu urodzenia św. Jacka Odrowąża, na jego życie i wytrwałe głoszenie Ewangelii, jeszcze raz prosimy, by przez wstawiennictwo tego świętego patrona sam Bóg pomnożył naszą wiarę. O tę żywą wiarę modlimy się dla Kościoła, który jest w Opolu i dla całej metropolii górnośląskiej" - mówił Prymas Polski w homilii.

Zwracając się w homilii do biskupów, abp Polak stwierdził, że "nasza zdolność do pracy i pasterskiej posługi nie jest i nigdy nie będzie owocem jedynie naszych osobistych uzdolnień, ale nade wszystko Bożej łaski i odpowiedzi jaką dajemy Bogu całym naszym życiem".

"Prosimy też przez wstawiennictwo świętego Jacka o to rozeznające spojrzenie, o spojrzenie uważne i odważne zarazem, o spojrzenie, które nie zatrzymuje się na tym, co w istocie drugorzędne, na jakiejś dziesięcinie dla Pana z mięty czy ruty, ale poważnie rozeznaje i odważnie otwiera drogi ku przyszłości" - podkreślił Prymas Polski.

BP KEP

Publikujemy pełny tekst homilii:

Niwy polskiej cudny kwiecie, coś na Śląska rozkwitł ziemi, Święty Jacku w białej szacie, wspieraj nas modlitwy swymi.

1. Wczoraj, w sanktuarium na Górze Świętej Anny, dziękowaliśmy Bogu za pół wieku istnienia diecezji opolskiej. Dziś modlimy się tutaj, w Kamieniu Śląskim, który jest miejscem urodzenia patrona diecezji świętego Jacka Odrowąża, od 1993 roku, decyzją świętego Jana Pawła II, również patrona całej metropolii górnośląskiej. Modląc się więc w tym szczególnym miejscu wpatrujemy się w tego, który przez wytrwałe głoszenie Ewangelii odnowił i umocnił w wierze wiele narodów. Wprawdzie żył przed ośmioma wiekami – jak przypomnieli nam w swym liście pasterskim z okazji 750. rocznicy jego śmierci biskupi metropolii górnośląskiej – lecz blask jego świętości wciąż od nowa zapala nas do gorliwego życia wiarą, do apostolskiej i misyjnej działalności, a także do pobożności eucharystycznej i maryjnej. Dlatego też i my zgromadzeni w miejscu jego narodzenia, przez jego wstawiennictwo prosimy, aby Bóg pomnożył również naszą wiarę i sprawił, abyśmy byli – jak święty Jacek - zdolni pracować dla Bożej chwały i dla zbawienia ludzi. Prosimy o to, bo przecież wiemy, że nasza zdolność do pracy i pasterskiej posługi nie jest i nigdy nie będzie owocem jedynie naszych osobistych uzdolnień, ale nade wszystko Bożej łaski i odpowiedzi jaką dajemy Bogu całym naszym życiem. Błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński wskazując w jednej ze swych homilii właśnie na tę odpowiedź zauważył, że może być życie i życie. Może być życie zmarnowane i życie wspaniałe, może być życie, które będą przeklinać, i może być życie, któremu będą błogosławić. Może być życie, które będzie gorszyło i które będzie budowało; może być życie, które na wspomnienie historyków przerażać będzie, i może być takie, które będzie wywoływać uśmiech pogodny radości, wdzięczności. Jest bowiem – jak wskazywał nasz błogosławiony Pasterz, Prymas Tysiąclecia – życie i życie (…) Dziś go chwalimy – mówił jeszcze wskazując na świętego Jacka - ale nie zapominamy, że życie to było niełatwe; niełatwe, lecz przeniknięte duchem Boga, bo dał się prowadzić – jak przypomina nam dziś w Liście do Galatów święty Paweł – prawdziwie Duchowi Bożemu.

2. Słuchając słów Łukaszowej Ewangelii, które w tym dniu w liturgii Kościoła odczytujemy, i my możemy doświadczyć tej prawdy, że jest życie i życie! Widzimy bowiem, że Jezus, mówiąc do faryzeuszów i uczonych w Piśmie, przestrzega przed życiem utkanym z pozorów, z szukania łatwych i prostych rozwiązań, z kultywowania i kurczowego trzymania się tego, co zewnętrzne, co jest już martwe i nie niosące z sobą niczego ożywczego. Zarzuca hipokryzję i kierowanie się iluzją, która w zaabsorbowaniu rzeczami nieistotnymi, takimi jak dziesięcina z każdej jarzyny, gubi z oczu sprawy wielkiej wagi jak sprawiedliwość i miłość Boga. Wskazuje w istocie na nieumiejętność uchwycenia tego, co zasadnicze i ważne, na przesadne skupienie na sobie i na swych własnych sprawach, na pierwszych miejscach i pozdrowieniach. Przypomina, że nie wystarczy tylko wskazywać słuszny kierunek i o niego się głośno upominać, ale trzeba być blisko, towarzyszyć i służyć pomocą tym, którym ten kierunek się wskazuje. Czy chodzi tu tylko o samą zmianę priorytetów? O przypomnienie i wskazanie, że to należało czynić i tamtego nie pomijać? Czy jednak o jakąś nową perspektywę, o odkrycie, poznanie i dotarcie do korzeni zła, a w konsekwencji o nawrócenie, o przebudzenie z własnego zadowolenia, o dostrzeżenie – jak to ujął w swoim komentarzu do tej właśnie Ewangelii papież Franciszek – że podstawową siłę winien stanowić dobry przykład, aby pomóc innym czynić to, co słuszne i właściwe, podtrzymując ich w próbach, napotykanych na drodze dobra. Władza jest pomocą – jak zauważy jeszcze papież – ale jeśli sprawowana jest źle, to staje się opresyjna, nie pozwala ludziom się rozwijać oraz tworzy atmosferę nieufności i wrogości. Prowadzi też do korupcji. Jest zatem życie i życie! Nie chodzi tu przecież jedynie o jakąś mniej czy bardziej zauważalną korektę, o kosmetyczną poprawkę, nieco większą zgodność i spójność tego, co wewnątrz z tym, co na zewnątrz. Chodzi tak naprawdę o nową perspektywę, o nową jakość życia, o życie podobne do drzewa zasadzonego nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie. Liście jego nie więdną, a wszystko, co czyni jest udane.

3. Trzeba więc wracać do korzeni. Siła drzewa jest bowiem w tym, w czym tkwią jego korzenie. Ona pozwala nam rozeznawać czy w życiu toczy się jedynie jakaś faryzejska gra pozorów czy też rozkwita prawdziwie i wydaje owoce? Apostoł Narodów w czytanym nam dziś fragmencie Listu do Galatów wskazuje, że ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. W Jezusie Chrystusie jest więc nasze wyzwolenie i nasze życie. Papież Franciszek podczas swej ostatniej podróży apostolskiej w Kanadzie wskazywał, że trzeba nam więc powracać do esencjalności, trzeba powracać do entuzjazmu Dziejów Apostolskich, do piękna odczucia, że jesteśmy dziś narzędziami owocności Ducha Świętego. Trzeba powracać do Jezusa Chrystusa. Trzeba powracać do Chrystusa i Jego Ewangelii. Ponieważ to On wyzwala nas od egoizmu i grzechu, od smutku samotności, od wewnętrznej pustki i lęku, dając nam nowe spojrzenie na życie, nowe spojrzenie na historię. A nam potrzeba wciąż właśnie takiego nowego spojrzenia. Potrzeba nam wszystkim Chrystusowego spojrzenia. I potrzeba nam dziś – jak przypominał jeszcze papież Franciszek, a teraz w swych katechezach środowych sam nas tego uczy – spojrzenia rozeznającego. Nie jest nim z pewnością i być nie może spojrzenie negatywne, oceniające rzeczywistość i rozpoznające w niej jedynie to, co negatywne i zagrażające. Ale nie może być to również spojrzenie naiwne, oderwane czy abstrahujące od rzeczywistości i uciekające od konieczność rozwiązywania pojawiających się problemów i trudności. To pierwsze ma bowiem niebezpieczną zdolność więzienia nas w starych schematach, w sentymentach i w jakimś wciąż nostalgicznym spojrzeniu na to, co już było, przynosząc ostatecznie tylko coraz większy niepokój i lęk. Drugie pozbawia krytycznego osądu i sprawia, że mając życie od Ducha, nie odwołujemy się do Ducha Świętego, ale próbujemy dostosować się do ducha czasów. Trzeba zaś, by nasze spojrzenie było prawdziwe i twórcze. Trzeba, by było z Ducha, który rodzi życie. Trzeba, by było z Ewangelii i zanurzone w Ewangelii. Trzeba, by – jak kiedyś to spojrzenie jackowe – odnawiało i umacniało w wierze. Trzeba więc, by życiem i świadectwem życia przemawiało, bo rzeczywiście – jeszcze raz nawiążę do wskazania papieża Franciszka – Ewangelię głosi się skutecznie, kiedy to samo życie przemawia. Prymas Tysiąclecia mówiąc jeszcze kiedyś o świętym Jacku wskazał, że był człowiekiem o szerokim sercu. Skąd można mieć tak szerokie serce – pytał i odpowiadał, że trzeba je mieć, bo Chrystus Pan sam na krzyżu pokazał, że trzeba mieć otwarte serce. Tego zaś możemy nauczyć się z Ewangelii. Bo to Ewangelia nas uczy żyć z otwartym, szerokim sercem. Ewangelia nas uczy, że trzeba dostrzec brata przez otwarte serce. I że trzeba umieć mu dłoń podawać, a na dłoni musi być serce … serce! I wtedy rzeczywiście samo życie przemawia!

4. Patrząc dziś, tutaj, w Kamieniu, w miejscu urodzenia św. Jacka Odrowąża na jego życie i wytrwałe głoszenie Ewangelii, jeszcze raz prosimy, by przez wstawiennictwo tego świętego patrona sam Bóg pomnożył naszą wiarę. O tę żywą wiarę modlimy się dla Kościoła, który jest w Opolu i dla całej metropolii górnośląskiej. Modlimy się dla nas wszystkich. Prosimy też przez wstawiennictwo świętego Jacka o to rozeznające spojrzenie, o spojrzenie uważne i odważne zarazem, o spojrzenie, które nie zatrzymuje się na tym, co w istocie drugorzędne, na jakiejś dziesięcinie dla Pana z mięty czy ruty, ale poważnie rozeznaje i odważnie otwiera drogi ku przyszłości. W naszej ogólnopolskiej syntezie synodalnej odnajdujemy więc jakże jasne przypomnienie, że władza to nie tylko odpowiedzialność, ale przede wszystkim służba. Władza, odpowiedzialność i służba z kolei muszą być formowane przez miłość. Wyrazem zaś miłości i słusznym skądinąd pragnieniem i oczekiwaniem jest prośba o wyraźne prowadzenie. O Święty Jacku, Twój lud Cię błaga, wejrzyj na nas i nasze prośby weź w swe dłonie.

 

« 1 »