„Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie..." (Łk 2,6-7). Oto przychodzi do nas Syn Boży w ludzkiej postaci.
Błogosławiony dzień, błogosławiona godzina, błogosławiony moment, na który z niewypowiedzianym pragnieniem oczekiwali wszyscy święci od początku świata. Bóg, który do tej pory był ponad nami, dzisiaj jest z nami, w naszej ludzkiej naturze.
„Już jaśnieje żłób Twój, Panie,
Nowe światło noc przenika,
Wiara, której zło nie zaćmi,
Niech zabłyśnie wśród ciemności"
(z hymnu na Godzinę czytań Okresu Adwentu).
Rozważając tę tajemnicę Wcielenia, zatrzymajmy się teraz na trzech sprawach; na postaci króla Ezechiasza, na osobie Jezusa Chrystusa oraz na zadaniu, jakie z tytułu Wcielenia wynika dla nas: „abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie" (Tt 2,12).
1. EZECHIASZ (Iz 9,1-3.5-6)
a. Pierwszy temat to król Ezechiasz. Niewiele starotestamentalnych tekstów wzbudza tak wielkie zainteresowanie, jak Izajaszowe teksty o Emmanuelu (Iz 7; 9; 11). A wszystkie te teksty mesjańskie dotyczą narodzin Ezechiasza (728-699), syna króla Achaza.
Najpierw prorok Izajasz zapowiada narodziny tego nowego władcy judzkiego:
„Dlatego Pan sam da wam znak:
Oto Panna [ἡ παρθένος] pocznie i porodzi Syna [υἱόν,], i nazwie Go imieniem Emmanuel. Śmietanę i miód spożywać będzie, aż się nauczy odrzucać zło, a wybierać dobro. Bo zanim Chłopiec będzie umiał odrzucać zło, a wybierać dobro,
zostanie opuszczona kraina, której dwóch królów ty się uląkłeś" (Iz 7,14-16).
Następnie prorok omawia duchowe dary, w jakie zostanie wyposażony przez Boga mający się narodzić władca:
„I wyrośnie różdżka [ράβδος] z pnia Jessego, wypuści się odrośl [ἄνθος] z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej.
Nie będzie sądził z pozorów ni wyrokował według pogłosek" (Iz 11,1-3).
W końcu słyszymy o nadziejach na pokój w Judei, związanych ze skutkami działania tych psiadanych przez nowego władcę darów. To dzięki nim Ezechiasza kraj judzki upodobni się do czegoś, co przypomina biblijny raju. Król ten - wyposażony w dary Ducha Bożego – zaprowadzi wśród ludu pokój Boży (Iz 42,4). Dokona tego nie tylko w krainie judzkiej, ale na większych obszarach ziemi: „Będzie panował od morza do morza, od Rzeki aż po krańce ziemi" (Ps 72,8).:
„Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze,
bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze" (Iz 11,6-9).
Dzięki swoim sprawiedliwym rządom Ezechiasz przyczyni się do pogodzenia przeciwieństw, jakie w życiu społecznym są zazwyczaj nie do pogodzenia. Tę niezwykłą wizję mesjańską skomentuje później Księga Syracha w następujący sposób: „Każda istota żyjąca łączy się według swego gatunku, a człowiek przystaje do podobnego sobie. Czy współżyć będzie wilk z jagnięciem? Podobnie - grzesznik ze sprawiedliwym?" (Syr 13,15-17).
W końcu - po tych zapowiedziach - następuje oznajmienie samego momentu narodzin Ezechiasza, króla zbawcy:
„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło. Albowiem Dziecię [παιδίον] nam się narodziło, Syn [υἱὸς] został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza.
Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem" (Iz 9,1.5-6).
Nadzieje pokładane przez proroka Izajasza na sprawiedliwe rządy króla Ezechiasza spełniły się. Król ten przeprowadził wielką reformę religijną w Judei: „On to usunął wyżyny, potrzaskał stele, wyciął aszery i potłukł węża miedzianego [...]. Przylgnął do Pana - nie zerwał z Nim i przestrzegał Jego przykazań, które Pan zlecił Mojżeszowi. Toteż Pan był z nim. We wszystkim, co przedsiębrał, miał powodzenie" (2 Krl 18,4.6-7).
A chociaż Izajasz nigdy nie nazywa króla Ezechiasza mesjaszem, to jednak faktycznie król ten stał się zapowiedzią kogoś Większego; zapowiedzią Chrystusa, w którym wypełniły się wszystkie nadzieje ludzkości.
Czego uczą nas ostatecznie dzieje króla Ezechiasza? Uczą, że - podczas gdy świat stara się zwykle zagwarantować sobie pokój poprzez przygotowanie się do następnej wojny – istnieje mądrzejsze rozwiązanie. Izajasz zachęca nas do budowania pokoju poprzez zmianę mentalności człowieka. Dopiero wtedy, gdy narody dotrą duchem na szczyt góry Syjon (Ps 87,7), tj. na szczyt sprawiedliwości, gdy Prawo Boże rzeczywiście dotrze do głębin ludzkich serc i zostanie wprowadzone w czyn, wówczas nastanie pokój, na jaki ludzkość czeka od zawsze i o którym zawsze marzy. Dopiero wtedy narzędzia wojny zostaną przekształcone w narzędzia służące pokojowi; miecze zostają przekute na lemiesze a włócznie na sierpy (Mi 4,3). Zniszczona zostanie nienawiść i nastanie pokój mesjański, który nie będzie zwykłym brakiem wojny, ale - harmonią człowieka z Bogiem, człowieka z człowiekiem i człowieka z naturą.
2. JEZUS (Łk 2,1-14)
a. Drugi temat to Mesjasz Jezus. Od samego początku tradycja chrześcijańska dopatrywała się w słowach Izajasza: „Oto Panna [ἡ παρθένος] pocznie i porodzi Syna [υἱόν,], i nazwie Go imieniem Emmanuel" (Iz 7,14) proroctwa o dziewiczym narodzeniu Jezusa z Maryi. Potwierdzi to już Ewangelista Mateusz słowami: „A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie wypowiedziane przez proroka: 'Oto Dziewica pocznie i porodzi syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami'" (Mt 1,22-23).
„Spełnienie okazało się znacznie wspanialsze od obietnicy. W tym leży przyczyna, dla której nie możemy mierzyć wielkości Chrystusa wyłącznie proroctwami Starego Testamentu. Jezus, realizując te przepowiednie, pozostaje ponad nimi. Wszystkie próby zamknięcia Go w granicach osobowości ludzkiej nie chcą dopuścić do tego, co stanowi istotę wartości objawienia Nowego Przymierza: Boskiej Osoby Syna, który stał się człowiekiem...." (Jana Paweł II, Audiencja generalna - 28.12.1983).
b. I odtąd betlejemscy pasterze, którzy „udali się ... z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie" (Łk 2,16) stali się dla nas przykładem ludzi poszukujących Boga.
Różne są drogi tego człowieczego poszukiwania. Wielorakie są historie dusz ludzkich na tych drogach. Niekiedy zdają się one bardzo proste i bliskie, kiedy indziej są trudne i zawiłe. Czasami człowiek szybko dochodzi do swego eureka: „znalazłem". Kiedy indziej walczy z trudnościami, jak gdyby nie mógł przeniknąć samego siebie i świata, a nade wszystko, jakby nie mógł zrozumieć zła, które istnieje na świecie.
Niemało ludzi opisało swoje poszukiwania Boga na drogach własnego życia. Jeszcze liczniejsi są ci, którzy milczą, uważając za swoją własną najgłębszą i najbardziej intymną tajemnicę to, co na tych drogach przeżyli, czego doświadczyli; jak szukali, jak stracili orientację i jak ją na nowo znaleźli.
Tak więc człowiek jest istotą, która szuka Boga i nawet, gdy tego Boga znajdzie, szuka Go dalej. A jeśli szuka szczerze, już Go znalazł, jak mówi Jezus w sławnym fragmencie Myśli Pascala: „Pociesz się, nie szukałbyś Mnie, gdybyś Mnie już nie znalazł" (por. św. Jan Paweł II, Audiencja generalna - 27.12.1978).
Osobami, które wcześnie odnalazły Boga są nasi dwaj kandydaci na ołtarze: ks. Aleksander Woźny i ks. Ignacy Posadzy. Serdecznie dziękuję papieżowi Franciszkowi za uznanie - dnia 17 grudnia tego roku - heroiczności cnót tych dwóch kapłanów. Ks. Woźny, długoletni proboszcz parafii pw. Św. Jana Kantego w Poznaniu, to człowiek do końca oddany swoim parafianom, charyzmatyk uprzedzający odnowę soborową w Polsce. Z kolei ks. Posadzy, oddany bez reszty polskim emigrantom, to współzałożyciel Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej i założyciel jego żeńskiej gałęzi. Zachęcam wszystkich diecezjan do ufnej modlitwy o cud za wstawiennictwem wspomnianych kandydatów na ołtarze.
3. SPRAWIEDLIWOŚĆ I PRZEBACZENIE
Trzecia sprawa to związek sprawiedliwości i przebaczenia. „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, którzy się Bogu podobają" (Łk 2,14). Od przeszło piętnastu wieków w Kościele katolickim rozbrzmiewa nauka św. Augustyna, który przypomina nam, że - z udziałem wszystkich - trzeba dążyć do tranquillitas ordinis, czyli do pokoju płynącego z ładu (por. De civitate Dei, 19,13).
Obecna wojna na Ukrainie jest nie tylko świadectwem braku pokoju, ona jest zupełnie wyjątkową konfrontacją, bo nie idzie w niej tylko - jak w każdej wojnie - o dwie walczące strony, tym razem idzie o starcie między dwoma walczącymi ze sobą całymi opozycyjnymi systemami. Każda wojna każe nam - osobiście i wspólnotowo - przemyśleć związek sprawiedliwości z przebaczeniem.
Św. Augustyn w swoim dziele „Państwo Boże" pyta nas: czymże są państwa wyzute ze sprawiedliwości, jeśli nie bandą zbójców? Starożytny Rzym upadł przez gwałt i przemoc, ale powstał również z gwałtu i przemocy. Nie ma co żałować państwa niesprawiedliwego, ono nie różni się niczym od bandy zbójców. Postrzegane „same w sobie" bandy wydają się nieraz wzorowo zorganizowane i na swój sposób sprawiedliwe. Mogłyby niejednemu państwu posłużyć za model. Niestety, praktykują „sprawiedliwość" tylko dla swoich. Łupy dzieli się „sprawiedliwie", ale zdobyto je po bandycku, skradziono, obrabowano kogoś — a więc naruszono sprawiedliwość, skrzywdzono ofiary. Tymczasem sprawiedliwe państwo ma stać na straży sprawiedliwego porządku obejmującego wszystkich. Ma stanowić i stosować prawa zapobiegające tworzeniu się sprawiedliwości partykularnej; pilnować, by wszystkich traktowano według proporcjonalnej równości, baczyć, by nie było równych i „równiejszych".
Prawdziwy pokój w państwie jest owocem sprawiedliwości - tj. cnoty moralnej i gwarancji prawnej - która czuwa nad pełnym poszanowaniem praw oraz obowiązków i równym podziałem dobrodziejstw i powinności. Skoro jednak sprawiedliwość ludzka jest zawsze krucha i niedoskonała, zdana na egoizm i ograniczenia zarówno osób, jak i całych grup, należy ją praktykować w duchu przebaczenia i w pewnym sensie uzupełniać przebaczeniem, które goi rany i odnawia zakłócone relacje pomiędzy ludźmi. Jest to ważne zarówno w przypadku napięć między pojedynczymi osobami, jak i w konfliktach o bardziej ogólnym zasięgu, również o zasięgu międzynarodowym.
Przebaczenie w żadnej mierze nie przeciwstawia się sprawiedliwości, gdyż nie polega ono na rezygnacji ze słusznych żądań po to, by naruszony porządek został naprawiony. Przebaczenie ma raczej na celu pełną sprawiedliwość, prowadzącą do pokoju płynącego z ładu, który nie jest tylko nietrwałym i czasowym zaprzestaniem działań wojennych, lecz gruntownym uzdrowieniem krwawiących ran duszy. Dla takiego uzdrowienia sprawiedliwość i przebaczenie są równie istotne.
Przebaczenie jest przede wszystkim decyzją osobistą, jest wyborem serca, które sprzeciwia się spontanicznemu odruchowi, aby za zło odpłacać złem. Punktem odniesienia dla tego wyboru jest miłość Boga - który nas akceptuje mimo naszego grzechu - a jego najwyższy wzór to przebaczenie Chrystusa, który modlił się na krzyżu: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,34).
Osoba jest ze swej natury istotą społeczną, w konsekwencji przebaczenie staje się konieczne również w wymiarze społecznym. Rodziny, grupy, państwa, cała wspólnota międzynarodowa muszą zdobyć się na przebaczenie, aby odtworzyć zerwane więzi, przerwać jałową wymianę oskarżeń i przezwyciężać pokusę wyłączania innych, nie dając im możności odwołania. Umiejętność wybaczania jest podstawą każdego projektu społeczeństwa bardziej sprawiedliwego i solidarnego.
Propozycji przebaczenia nie da się natychmiast zrozumieć ani łatwo przyjąć. Z różnych względów jest ona apelem paradoksalnym. Przebaczenie bowiem zawsze niesie ze sobą krótkotrwałą stratę, natomiast zapewnia długoterminowy zysk. Z przemocą jest dokładnie na odwrót: daje ona krótkoterminowy zysk, lecz na dłuższą metę powoduje realną i trwałą stratę.
Przebaczenie może się wydawać słabością; w rzeczywistości jednak zarówno przebaczenie, jak i przyjęcie przebaczenia wymaga wielkiej siły duchowej i wysokiej miary odwagi moralnej. Przebaczenie nie umniejsza osoby, ale obdarza ją bogatszym i pełniejszym człowieczeństwem, które potrafi odzwierciedlić blask Stwórcy.
Z tego właśnie powodu modlitwa o pokój nie jest jedynie elementem uzupełniającym wysiłki na rzecz pokoju. Przeciwnie, to ona rodzi inicjatywy budowania pokoju w porządku, w sprawiedliwości i wolności (por. św. Jan Paweł II, Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia. Orędzie papieskie na XXXV Światowy Dzień Pokoju, Watykan - 8.12.2001).
ZAKOŃCZENIE
Niech więc tej Nocy popłynie z naszych serc żarliwa modlitwa o pokój. Módlmy się za wszystkie narody, które są poranione terroryzmem i wojną i pogrążają się w chaosie. Niech nasza modlitwa obejmie także tych, którzy ciężko obrażają Boga i człowieka swoją bezlitosną agresją. Niech uświadomią sobie zło, jakie czynią i porzucą drogę przemocy po to, by szukać przebaczenia. Niech rodzina ludzka odnajdzie trwały pokój, jaki się może zrodzić tylko ze spotkania sprawiedliwości z miłosierdziem! Amen.