Jutro po raz 70. będzie obchodzony Światowy Dzień Trędowatych. Przypada on co roku w ostatnią niedzielę stycznia.
Kiedy wielki orędownik cywilizacji miłości Raoul Follereau podejmował inicjatywę ustanowienia tego dnia, myślał o walce z wszelkimi odmianami trądu: relatywizmem moralnym, egoizmem, neopogaństwem i innymi współczesnymi chorobami. Zabiegał on też nieskutecznie przez wiele lat w ONZ o ustanowienie Światowego Dnia Pokoju, który w końcu do kalendarza wprowadził papież, św. Paweł VI.
Dokładna liczba trędowatych nie jest znana. Wiadomo natomiast, ilu trędowatych rocznie trafia na leczenie w ośrodkach, szpitalach, ambulatoriach, stacjach misyjnych. Liczbę zarejestrowanych każdego roku przypadków trądu podaje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i są one traktowane jako oficjalne, udokumentowane dane. Najnowszy komunikat dotyczy roku 2011, kiedy zanotowano 219 075 nowych przypadków trądu. Ponad 20 tys. chorych to dzieci poniżej 15. roku życia. Ludzi wyleczonych z choroby, ale traktowanych w swoich środowiskach jako trędowaci, na świecie żyje kilkanaście milionów. Ponad dwa miliony osób po przebytym trądzie to osoby niepełnosprawne.
Po okresie radykalnego spadku notowanych przypadków trądu, od kilku lat liczba trędowatych nie zmniejsza się. Dotyczy to zwłaszcza Indii, które są największym ogniskiem tej choroby. Jedna trzecia wszystkich trędowatych znajduje się pod opieką ośrodków noszących imię inicjatora światowej akcji na rzecz trędowatych Raoula Follereau, w których pracują między innymi polscy misjonarze.
Fundacja Polska Raoula Follereau to niedochodowa organizacja, która powstała, aby wspierać najbiedniejszych z biednych. Inspiracja wypłynęła od Raoula Follereau, który całe swoje życie poświęcił walce z trądem, chorobą, która od czasów biblijnych jest przekleństwem ludzi biednych i zapomnianych.
brewiarz.katolik.pl