Czcigodny ks. proboszczu Rafale,
Czcigodny ks. kan. Marianie Ciesielski, pierwszy proboszczu i budowniczy kościoła,
Drogi ks. wikariuszu Grzegorzu oraz obecni tutaj kapłani,
Kochana wspólnoto parafialna wraz z Gośćmi,
Wraz z dzisiejszą niedzielą rozpoczynamy nowy rok liturgiczny. Ten liturgiczny rok trwa tyle samo dni, co rok cywilny, lecz zaczyna się w innym momencie i niesie inne wartości. Rok cywilny odzwierciedla rytm kosmosu, codzienny obrót Ziemi wokół własnej osi oraz coroczny obieg wokół słońca. Rok liturgiczny natomiast dodaje do tego nowy wymiar: historię, której bohaterami są Bóg i człowiek.
W Adwencie podążamy w sensie duchowym w dwóch przeciwstawnych kierunkach. Najpierw ruszamy w przeszłość, wspominając ze wzruszeniem historyczne narodziny Zbawiciela w Betlejem. Następnie wybiegamy w najdalszą przyszłość, podnosząc wzrok ku ostatecznemu celowi naszego pielgrzymowania, jakim będzie spotkanie z Chrystusem powracającym w chwal0e na końcu czasów. W związku z tym rozpoczynamy medytację nad dwoma sprawami: nad przesłaniem proroka Izajasza oraz słowami Zbawiciela, zawartymi w Ewangelii św. Marka.
1. PROROK IZAJASZ (Iz 63,16b-17.19b; 64,3-7)
Pierwsza sprawa to słowa proroka Izajasza. W tym prawdziwym poemacie teologicznym prorok daje nam wnikliwy obraz sytuacji narodu, który po utracie żywego kontaktu z Bogiem znalazł się na bezdrożach. Tekst ten (Iz 63,16b-17. 19b; 64, 3-7) jest zaproszeniem do tego, by na początku Adwentu zastanowić się nad istotą grzechu i własnym nawróceniem.
Grzech jest, w świetle słów proroka, buntem przeciw Bogu (Iz 63,10; 64,4). Jest zdradą miłości i zerwaniem więzi z Bogiem. „Nikt nie wzywał twojego imienia” (Iz 64,6). Ta bezbożność, czyli obojętność względem Boga, prowadzi nas do twardości serca i utraty bojaźni Bożej – bezcennej cnoty, która chroni nas przed popełnianiem zła (Iz 63,17). Gdy stępieje nasza wrażliwość moralna nie będziemy już mieli problemu z łamaniem przykazań. Będziemy błądzić z daleka od Bożych dróg i coraz bardziej tracić kontrolę nad własnym życiem. „Opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher” (Iz 64,5).
Grzech jest czymś więcej niż tylko naruszeniem religijnych paragrafów. Jest to przerażająca, demoniczna rzeczywistość, która odrywa człowieka od Boga, wciąga w niewolę zła i popycha ku katastrofie, zarówno w wymiarze osobistej, jak i społecznej. Izajasz wspomina bowiem tragiczny losie Jerozolimy i świątyni (Iz 63,18; 64,9-10).
Pośród strasznego zamętu, jaki zapanował po upadku Jerozolimy, natchniony prorok wznosi do Boga potężną modlitwę o nawrócenie i ocalenie. Po trzykroć woła do Boga: „Jesteś przecież naszym Ojcem!” (Iz 63,16; 64,7), wyznając z niezachwianą ufnością, że miłosierdzie Boga okaże się zwycięską siłą w konfrontacji z ludzkim grzechem. Prorok nie obiecuje Bogu, że ludzie się nawrócą i poprawią, jeżeli tylko On okaże im wyrozumiałość i cierpliwość. Nie ma takich złudzeń. „Wszystkie nasze dobre uczynki są nieczyste i wstrętne niczym skrwawiona szmata”. Odnowienie moralne i duchowe ludzi, którzy odwrócili się od Boga, może się dokonać tylko dzięki potężnej interwencji samego Boga, która stworzy z nich święty lud Boży (64,7). Stąd wołanie: „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił!” (Iz 63,19); (por. ks.Józef Maciąg)..
„Ta żarliwa modlitwa została wysłuchana w sposób cudowny, gdy niebiosa rzeczywiście się rozdarły i „Bóg, przyoblókłszy się w ciało ludzkie, zstąpił i zamieszkał wśród swego ludu, ażeby odnowić w każdym człowieku swój obraz, wpisany w nim w akcie stworzenia, i aby dać mu godność swego syna” (św. Jan Paweł II, 29 XI 1981).
2. PAN JEZUS (Mk 13,33-37)
a. W Ewangelii z kolei Pan Jezus powie: „Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż.
To Chrystus „jest bez wątpienia człowiekiem, który udał się za granicę i pozostawił swój dom. On to po zmartwychwstaniu jako zwycięzca wstępuje do Ojca i wprawdzie cieleśnie opuszcza swój Kościół, ale go nigdy nie pozbawia opieki swej boskiej obecności; pozostaje z nim po wszystkie dni aż do wypełnienia się wieków. Miejscem bowiem właściwym dla ciała jest ziemia, ale zostało ono wprowadzone do obcego kraju, gdy Zbawiciel złożył je po wniebowstąpieniu w niebie. Sługom swoim dał władzę nad wszystkimi dziełami, ponieważ wiernym swoim, po udzieleniu im łaski Ducha Świętego, dał zdolność wykonywania dobrych uczynków. Odźwiernemu natomiast nakazał, aby czuwał, ponieważ pasterzom i rządcom duchowym zlecił gorliwą troskę o Kościół im powierzony” (Będą Czcigodny, Ojcowie żywi, Kraków 1979).
To On wyznaczył każdemu z nas zajęcie. Każdy chrześcijanin ma swoje własne dzieło (gr. ergon) do wykonania, w zależności od otrzymanego charyzmatu (Rz 12,4-8; 1Kor 12,4nn). Paweł dopowiada: „Przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu” (1Kor 15,58). Jezus powierzył nam świat w zarząd, a jednocześnie zachęca nas do czuwania, ponieważ pewnego dnia powróci, oddając sprawiedliwość tak złym jak i dobrym sługom.
b. Nie potrafimy przewidzieć czasu (kairosu) nadejścia Chrystusa. Nikt nie będzie wiedział, kiedy Pan przyjdzie (Mk 13,32).
„Chrystus – powie św. Efrem - aby uniknąć pytań uczniów o chwilę Jego przyjścia, powiedział: ‘O dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie, ani Syn; nie wasza to rzecz znać czas i chwile’. Pan ukrył przed nami tę chwilę, aby każdy z nas czuwał i nie wykluczał, że może to nastąpić jeszcze za jego życia. Gdybyśmy dokładnie znali czas przyjścia Pana, stałoby się ono daremne, bo nie pożądałyby Go ani narody, ani wieki, w których ma się objawić. Pan powiedział tylko tyle, że przyjdzie, ale nie określił, kiedy to nastąpi, i dzięki temu stale Go wyczekują wszystkie pokolenia i wieki” (św. Efrem, Komentarz do Diatessaronu, 18).
Wprawdzie ewangelia wymienia kilka znaków poprzedzających i wskazujących na bliski koniec („Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie”), to jednak te znaki wskazują tylko na to, że świat w pewnym momencie się skończy, a nie na określony moment, w którym to się stanie. Znaki te bowiem pojawiają się od początku ludzkiej historii. Dlatego ten, kto mówi, że nie wie, kiedy Pan powróci zgodny jest z nauką Ewangelii. „Tak więc umyślnie Pan je określił w ten sposób, aby odtąd wszystkie pokolenia i wieki uważały, że nadejście Chrystusa dokona się właśnie w ich czasach” (św. Efrem, Komentarz do Diatessaronu, 18).
„Natomiast spośród dwóch – powie św. Tomasz z Akwinu - którzy mówią, że to wiedzą, bardziej niebezpiecznie błądzi ten, kto powiada, że już wkrótce przyjdzie Chrystus i nastąpi koniec świata. Jeśli bowiem nie stanie się tak, jak to zostało zapowiedziane, ktoś może z tej okazji całkowicie zwątpić w Jego przyjście” (De potentia Dei q. 5 a. 6).
c. A zatem: Czuwajmy! Greckie słowo agrypneo powstało z połączeniem dwóch słów: agros – czyli „pole” i hypnos – tj. „sen”. Słowo to wskazywałoby np. na czuwanie pasterzy, którzy odpoczywając w czasie nocy, w każdej chwili są gotowi, by - w razie niebezpieczeństwa - zbudzić się i bronić swojej trzody atakowanej przez drapieżniki.
Czuwać (łac. vigilare) jest słowem często używanym w języku pospolitym. Istnieją instytucje nocnej straży miejskiej. Mówi się o czuwaniu nad cenami poprzez ich kontrolowanie, o zaostrzeniu czujności wobec zagrożenia terrorystycznego,… We wszystkich tych przypadkach termin vigilare nie oznacza w pierwszym rzędzie powstrzymania się od snu, ale raczej nadzorowanie, trwanie w gotowości, bycie przygotowanym, by nie dać się zaskoczyć przez wydarzenia.
„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi”. Nasze czuwanie nie jest stałą bezsennością, co byłoby po ludzku niemożliwe do zrealizowania. Czuwać oznacza raczej bycie przygotowanym na ponowne przyjście Zbawiciela, co doskonale wyrażają słowa Pieśni nas Pieśniami: „Ja śpię, lecz serce me czuwa” (Pnp 5,2).
Podczas drugiej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski w czerwcu 1983 roku sw. Jan Paweł Ii wygłosił wstrząsający Apel Jasnogórski: „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam!”
„Co to znaczy: czuwam? To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam, i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszyć, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy łatwo się z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza jeżeli tak postępują inni.
Moi drodzy przyjaciele! Do Was, do Was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji – zaporę tym wadom społecznym, których ja tu nie będę nazywał po imieniu, ale o których Wy sami doskonale wiecie. Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od Was nie wymagali. Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszły kształt naszego życia społecznego, pamiętajcie, że ten kształt zależy od tego, jaki będzie człowiek. A więc: czuwajcie!...
Czuwam – to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów czy też nawet własnych osądów. Czuwam –to znaczy: miłość bliźniego; to znaczy: podstawowa międzyludzka solidarność...
Czuwam – to znaczy także: czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska. To imię nas wszystkich określa. To imię nas wszystkich zobowiązuje. To imię nas wszystkich kosztuje. Może czasem zazdrościmy Francuzom, Niemcom czy Amerykanom, że ich imię nie jest związane z takim kosztem historii, że o wiele łatwiej są wolni, podczas gdy nasza polska wolność tak dużo kosztuje... Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała” - tyle słów papieskich.
Ewangelista Łukasz skonkluduje tę sytuację słowami: „Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie. [...] Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Łk 12,35-38.40).
ZAKOŃCZENIE
Na koniec więc dziękujmy Chrystusowi Słudze, patronowi tutejszej parafii - erygowanej 30 listopada 2003 r. - za wszelkie dobro duchowe i materialne otrzymane przez tutejszych parafian w czasie tych 20. lat dzięki trudom i pracy duszpasterzy i samych wiernych. Dziękuję w szczególności: