Chodzi o to, abyśmy jako stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, która jest żywym pomnikiem ku czci św. Jana Pawła II, na serio potraktowali skoczowską katechezę i z pełną odpowiedzialnością podjęli wysiłek kształtowania sumienia – mówił bp Piotr Greger, biskup pomocniczy bielsko-żywiecki, w homilii Mszy św. sprawowanej w Żywcu, z udziałem stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia.
Odwołując się do katechezy św. Jana Pawła II, którą wygłosił w Skoczowie w 1995 roku, bp Greger nawiązał do praktyki rachunku sumienia. „Wbrew pozorom, rachunek sumienia nie jest zadaniem łatwym, zwłaszcza wtedy, gdy praktykuje się go rzadko” – zauważył.
„Każda spowiedź to łaska, a nie ciężar czy powód do niepokoju. Pan Jezus dając nam możliwość przebaczenia popełnionych grzechów, a także tradycja spowiedzi obecna w historii Kościoła od samego początku dowodzi, że jest taka konieczność i nie wolno z niej pod żadnym pozorem rezygnować. Doświadczenie przebaczenia jest Bożą odpowiedzią na kondycję duchową człowieka, tak bardzo naznaczoną grzechami i słabościami” – zwrócił uwagę bp Greger.
Hierarcha przyznał, że chodzi o to, aby stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, która jest żywym pomnikiem ku czci św. Jana Pawła II, potraktowali poważnie skoczowską katechezę i z pełną odpowiedzialnością podjęli wysiłek kształtowania sumienia. „Mam do Was propozycję, niech ona będzie owocem dzisiejszego dnia skupienia i pobytu na ziemi beskidzkiej: chodzi o codzienny, wieczorny rachunek sumienia” – zachęcił.
Od 19 do 27 lipca trwa obóz dla stypendystów-uczniów szkół podstawowych w Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Spotkanie odbywa się pod hasłem „Duchowy GPS”. Dzisiaj stypendyści przeżywają swój Dzień Skupienia w Żywcu.
BP KEP
Stypendyści wzięli udział w Modlitwie Uwielbienia przygotowanej przez Chór i Orkiestrę FDNT oraz w Eucharystii pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera. @DiecezjaBielsko @bp_greger @UMBielskoBiala @bpRomanPindel @NZywiecka pic.twitter.com/I3mgwzWown
— Fundacja "Dzieło Nowego Tysiąclecia" (@DzieloPL) July 22, 2024
Publikujemy pełny tekst homilii:
Nawrócenie drogą do bycia nowym człowiekiem – taki temat zaproponowali organizatorzy na dzisiejszy dzień skupienia. To oczywiste nawiązanie do nauczania świętego Jana Pawła II ze Skoczowa, które usłyszeliśmy ze skoczowskiej Kaplicówki w maju 1995 roku (mam świadomość, że młodych uczestników dzisiejszej liturgii nie było jeszcze na świecie). Popatrzmy na tę kwestię w świetle słowa Bożego liturgii sprawowanej w święto świętej Marii Magdaleny, którą papież Franciszek nazwał Apostołką Apostołów.
Dzisiejsza Ewangelia opisuje drugie przyjście Marii Magdaleny do grobu Pana Jezusa. Niedzielny poranek w Jerozolimie. Dla bliskich Jezusa nadal panujący smutek, który wydaje się jeszcze bardziej wzmagać, bo grób jest pusty. Oni nie żyją jeszcze perspektywą zmartwychwstania, nie przejrzeli na oczy; pustka grobu nie przynosi im nadziei, raczej większą rozpacz. Nie dość, że Jezus nie żyje, to na domiar złego zaginęło Jego ciało złożone do grobu. Można więc zrozumieć zachowanie Magdaleny stojącej przed grobem, która płacze wyrażając swój smutek (por. J 20, 18), przyszła bowiem do grobu Jezusa zapewne z zamiarem odprawienia lamentacji, zgodnie z panującym zwyczajem.
Dlaczego Maria Magdalena poszła do grobu rano, gdy jeszcze było ciemno? Ta wczesna pora bywa różnie wyjaśniana. Być może obawiała się iść w jasności dnia, gdy wokół panował ruch, nie mając pewności, czego można się spodziewać od ludzi, którzy niedawno krzyczeli: Ukrzyżuj go! A może kierowała nią potrzeba, by jak najszybciej być przy grobie – to częsta i zrozumiała reakcja po stracie kogoś bliskiego. Wobec wydarzeń, jakie miały miejsce w ostatnim czasie, być może nie potrafiła sobie wszystkiego poukładać, potrzebowała uspokojenia, wyciszenia, nabrania koniecznego dystansu, a tymczasem napotkała otwarty i pusty grób.
Jest pewna rzecz, której zwykle nie dostrzega się przy pobieżnej lekturze tego fragmentu. Chodzi o to, że Magdalena trzykrotnie stwierdza to samo: Zabrano z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono (J 20, 2b. 13b. 15b). W ten sposób oznajmia o otwartym grobie Piotrowi, tych samych słów używa w rozmowie z aniołami. Niemal identycznie zwraca się do „ogrodnika” sądząc, że to on mógł przenieść ciało. Trzy razy okazuje się, że Maria nie rozumie, dlaczego grób jest pusty, a może trzykrotnie odczuwa słabość wiary w zderzeniu z tym, czego wcześniej była świadkiem? Jej zachowanie przedziwnie łączy się z Piotrowym doświadczeniem sprzed kilku dni wcześniej, kiedy pierwszy z grona Dwunastu trzy razy publicznie zadeklarował, że nie zna Jezusa.
Maria Magdalena jest doskonałym przewodnikiem ku spotkaniu ze Zmartwychwstałym. Sprawą absolutnie wyjątkową jest fakt, że przez ponad dwa tysiące lat przetrwało świadectwo niewiasty, które w świetle ówczesnego prawa i zwyczaju nie było wiele warte. Sporo na temat znaczenia świadectwa kobiet mówią księgi biblijne swoim milczeniem. Na kartach Pięcioksięgu Mojżesza nie znajduje się formalny zakaz przyjmowania kobiet jako świadków, ale nie ma ani jednego tego rodzaju opisu. Sprawa wydawała się tak oczywista, że nie trzeba jej było kodyfikować, odsunięcie kobiet od zeznawania było przyjęte zwyczajowo. W nielicznych przypadkach (Księga Powtórzonego Prawa rejestruje dwie takie sytuacje) oboje rodziców zaświadczali w szczególnych kwestiach związanych ze swoimi dziećmi. Późniejsze przykłady stanowią podobnie: jeśli jakaś sprawa dotyczy kobiety, to można od niej przyjąć przysięgę, ale nie bierze się jej na świadka.
Życie Marii Magdaleny, z jej bogatym doświadczeniem – także tego, co złe – dowodzi, że spotkanie z Jezusem zawsze odmienia człowieka; bywa, że jest to przemiana radykalna (na kartach Biblii mamy wiele takich opisów: kobieta pochwycona na cudzołóstwie, celnik Zacheusz z Jerycha, Szaweł u bram Damaszku…). Mamy taką samą szansę, w tej kwestii nic się nie zmieniło. W kontekście tematyki dnia skupienia, chciałbym nieco bliżej przypatrzeć się jednemu z takich odmieniających spotkań; chodzi o spotkanie przebaczające w sakramencie pokuty i pojednania, które stanowi także najlepszą szkołę kształtowania sumienia. Do tego spotkania trzeba się odpowiednio przygotować. To droga pięciu kolejnych aktów penitenta (warunków spowiedzi). Pierwszym z nich jest rachunek sumienia, który winien być poprzedzony modlitwą do Ducha Świętego. Taka praktyka, a zarazem konieczność, staje się bardziej zrozumiała, kiedy przywołamy jedno z wezwań Sekwencji: Przyjdź, Światłości sumień. To jest wezwanie Ducha Świętego, aby nas wspomagał wtedy, gdy czynimy rachunek sumienia (nie tylko podczas przygotowania do spowiedzi, ale także w czasie modlitwy, zwłaszcza wieczornej). Wbrew pozorom, rachunek sumienia nie jest zadaniem łatwym, zwłaszcza wtedy, gdy praktykuje się go rzadko.
Jak wygląda nasza praktyka rachunku sumienia? Czy to jest rachunek sumienia, a może bardziej rachunek z grzechów? Oczywiście, przystępując do kratek konfesjonału nikt nie przychodzi tam po to, aby się chwalić. Jednak dla pełnego obrazu sumienia, zawsze należy podjąć refleksję także nad tym, co dobre, a jest owocem współpracy z łaską Pana Boga. Tu nie chodzi o to, aby w ten sposób siebie wybielać czy próbować się usprawiedliwiać za popełnione grzechy. Świadomość uczynionego dobra jest czymś koniecznym z punktu widzenia procesu kształtowania sumienia. Każde dobro jest dowodem tego, że człowiek ma w sobie potencjał i jest w stanie go wykorzystać, pomimo popełnionego zła. Gdyby spowiednik zadał nam pytanie: co od czasu ostatniej spowiedzi w Twoim życiu było dobre? Czy mamy na to odpowiedź, a może nastałaby długa chwila milczenia? W czasie rachunku sumienia warto wpierw zastanowić się nad dobrem i za nie Bogu dziękować, a potem skupić uwagę na własnych grzechach, by za nie Boga przeprosić. Chodzi o cały, pełny obraz swojego wnętrza. To ma być rachunek sumienia, a nie tylko rachunek z grzechów.
Czyniąc rachunek najczęściej posługujemy się gotowymi schematami, które są dostępne w różnych opracowaniach. Jednak nie należy się do nich ograniczać. Te wszystkie propozycje zawierające pytania, mają być dla nas pomocą; ich celem jest ukierunkowanie naszej refleksji nad własnym postępowaniem. Żaden z tych schematów nie jest idealny, ponieważ są tam pytania, które mogą człowieka w ogóle nie dotyczyć. Natomiast nie ma tam pytań, które powinny się znaleźć. Życie człowieka jest zdecydowanie szersze i bogatsze niż kwestie zawarte w pytaniach rachunku sumienia. Jeśli już z tych propozycji korzystamy, to niech one będą inspiracją, ale nie mogą nas w żaden sposób ograniczać. Mamy czynić rachunek sumienia, z własnego sumienia, a nie z książeczki czy modlitewnika.
Mamy możliwość regularnego przystępowania do sakramentu pokuty i pojednania. To jest zawsze spotkanie z miłosiernym i przebaczającym Bogiem. To nie jest żadna psychoterapia, o której mówią ludzie przejawiający w ten sposób ignorancję i lansujący pomysł, aby dzieci przygotowujące się do Pierwszej Komunii świętej nie musiały wcześniej wyznać swoich grzechów podczas spowiedzi. Ja byłem w tzw. Wczesnej Komunii świętej (miałem wtedy siedem lat) i od tego momentu przystępuję regularnie do spowiedzi. Nigdy nie wywołało to we mnie żadnego dyskomfortu ani nie było przyczyną frustracji. Jest dokładnie na odwrót: nie potrafię wyobrazić sobie życia (także posługi biskupiej) bez daru Bożego przebaczenia grzechów. Każda spowiedź to łaska, a nie ciężar czy powód do niepokoju. Pan Jezus dając nam możliwość przebaczenia popełnionych grzechów, a także tradycja spowiedzi obecna w historii Kościoła od samego początku, dowodzi, że jest taka konieczność i nie wolno z niej pod żadnym pozorem rezygnować. Doświadczenie przebaczenia jest Bożą odpowiedzią na kondycję duchową człowieka, tak bardzo naznaczoną grzechami i słabościami.
Przygotowując się do sakramentu pokuty i pojednania, zwróćmy uwagę na rachunek sumienia. Nie w tym rzecz, abyśmy coś wyszukiwali na siłę. Dobrze przeprowadzony rachunek sumienia ma wzbudzić żal za grzechy i postanowienie poprawy. Chodzi o to, abyśmy klękając u kratek konfesjonału mieli pełny obraz siebie samego; abyśmy stanęli w całej prawdzie o sobie (z tym, co dobre i tym, co złe) przed Tym, który wszystko wie i przed którym niczego nie można ukryć. Finalnie chodzi o to, abyśmy jako stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia (żywy pomnik ku czci świętego Jana Pawła II) na serio potraktowali skoczowską katechezę i z pełną odpowiedzialnością podjęli wysiłek kształtowania sumienia. Mam do Was propozycję, niech ona będzie owocem dzisiejszego dnia skupienia i pobytu na ziemi beskidzkiej: chodzi o codzienny, wieczorny rachunek sumienia. Amen.