Niedziela Palmowa przypomina oczom naszej duszy tryumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy. W liturgii tej niedzieli odtwarzamy wszystko, co Jezus wtedy mówił i czynił, co mówili i czynili Jego uczniowie oraz towarzyszące im tłumy. My nie tylko odtwarzamy historię, ale ją również uobecniamy. Podobnie jak tłumy towarzyszące Jezusowi, trzymamy w rękach gałęzie palmowe i wypowiadamy słowa, które wówczas były wypowiadane: „Błogosławiony król, który przychodzi w imię Pańskie” (Łk 19,38).

  1. WJAZD JEZUSA DO JEROZOLIMY

O czym uczy nas to przybycie Jezusa na jego ostatnie święta paschalne? Z Ewangelii św. Jana dowiadujemy się najpierw, że Jezus – w czasie swojej publicznej działalności – uczestniczył nie w jednym, ale aż w trzech świętach paschalnych w Jerozolimie. Jego pierwsza Pascha związana była z oczyszczenie świątyni (J 2,13-25). Druga Pascha wiązała się z rozmnożeniem chleba (J 6,4). Z trzecia Paschą wiązała się Jego śmierć i zmartwychwstanie (J 12,1; 13,1).

Dzisiejsza Niedziela Palmowa nawiązuje właśnie do trzeciej Paschy Jezusa. Całą drogę prowadzącą na tę trzecią Paschę można nazwać po grecku anabasis, czyli wspinanie się Jezusa pod górę. Rozpoczyna się ono od Jeziora Genezaret (które leży ok. 200 m. poniżej poziomu morza), prowadzi do Jerozolimy (leżącej ok. 800 m. powyżej poziomu morza), następnie na krzyż, aby – po zmartwychwstaniu – wstąpić do nieba (Hbr 9,24).

W tę ostatnią drogę Jezus wyruszył razem z Dwunastoma uczniami, lecz po drodze przyłączali się do Niego coraz liczniejsi pielgrzymi, tak że podczas wejścia do Jerycha towarzyszył mu już „wielki tłum” (Mk 10,46; Mt 20,29). Tam Jezus spotkał Bartymeusza, który nadał Jezusowi tytuł królewski: „Jezusie, Synu Dawida” (Mk 10,47). Po jego uzdrowieniu, Bartymeusz przyłączył się do tłumu towarzyszącego Jezusowi w jego wspinaczce.

Kiedy dotarli do Betanii, wczesnym rankiem Jezus wyruszył stamtąd do świątyni. Najpierw nakazał przyprowadzić sobie przywiązanego źrebaka oślicy, którego nikt jeszcze nie dosiadał. Uczniowie mieli go odwiązać i powiedzieć ze Pan go potrzebuje. Słychać w tym echo błogosławieństwa przeznaczonego dla pokolenia Jakuba, o którym powiedziano, iż – kiedy przybędzie ten, który zdobędzie posłuch u narodów – wówczas „przywiąże swego osiołka do krzewu winnego” (Rdz 49,11). Być może w postaci tego zwierzęcia istnieje też jakaś aluzja do oślicy Balaama, która pomogła prorokowi wypowiedzieć zapowiedź nadejścia królowania Dawida: „Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska, wschodzi Gwiazda z Jakuba a z Izraela podnosi się berło” (Lb 24,17). Jezus przypisuje sobie królewskie prawo rekwirowania podwody; sam każe sprowadzić z pobliskiego Betfage osiołka i jedzie na nim do świątyni jerozolimskiej. Dzieje się to, co przed wiekami przepowiedział prorok Zachariasz: „oto król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy” (Za 9,9).

Gdy uczniowie przyprowadzili osiołka, zarzucili na niego płaszcze, po czym „wsadzili na nie Jezusa” (Łk 19,35). Tu znowu dociera do nas echo innego starotestamentalnego wydarzenia, związanego z koronacją króla Salomona: „Weźcie ze sobą sługi waszego pana – powie król Dawid kapłanowi Sadokowi – a następnie posadźcie Salomona, mego syna, na moją własną mulicę i poprowadźcie go do Gichonu. Potem niech go tam namaszcza kapłan Sadok i prorok Natan na króla nad Izraelem” (1 Krl 1,33nn).  Przyprowadzenie zwierzęcia, nałożenie na niego płaszcza (2 Krl 9,13), to gesty należące do obrzędu ustanowienia króla w Izraelu.

Kiedy Jezus zjeżdżał zachodnim zboczem ze szczytu Góry Oliwnej, po drodze spotkało go radosne powitanie. Sytuacja sprzyjała temu, bo zwyczaj nakazywał wychodzić naprzeciw większym grupom pielgrzymów, które wkraczały do miasta świętego pośród śpiewów i radości. Rozentuzjazmowani, zebrani dookoła Jezusa ludzie rozpościerali swoje płaszcze na drodze, którą jechał Jezus. Rzucali też zielone gałązki oliwne i palmowe, tak iż wyglądało „jak gdyby całe gaje zeszły do świątyni oddać hołd Zbawicielowi”. Był to stary obyczaj towarzyszący nadzwyczajnym, zwycięskim wydarzeniom (Ps 118, 27; 2 Mch 10,5.7; 1 Mch 13,51). Liście palm nadawały się do celebrowania takich wydarzeń, bo niezależnie od pory roku, nawet w czasie długotrwałej suszy utrzymują one zieleń, znak życia. Na starożytnych mozaikach męczennicy otaczający tron Boga i Chrystusa trzymają w rękach liście palmy, symbol zwycięstwa a jednocześnie wierności aż do przelania krwi.

Bodajże najlepiej tę radość ze zwycięstwa wyraża Psalm 118, będący pieśnią pochwalną, która towarzyszyła procesjom związanym z obchodami głównych żydowskich świąt. Procesja z palmami przechodziła wtedy ulicami Jerozolimy (czyli między „namiotami sprawiedliwych”) i wchodziła do świątyni (tj. do „bramy sprawiedliwości”), gdzie docierała do ołtarza, wychwalając Najwyższego Boga:

„Otwórzcie mi bramy sprawiedliwości:
chcę wejść i złożyć dzięki Panu.
Oto jest brama Pana,
przez nią wejdą sprawiedliwi.
Kamień odrzucony przez budujących
stał się kamieniem węgielnym.
Błogosławiony, który przybywa w imię Pańskie!
Błogosławimy wam z domu Pańskiego.
Ścieśnijcie szeregi, z gałęziami w rękach,
aż do rogów ołtarza”

(Ps 118,19-20.22.26-27).

Towarzyszący Jezusowi ludzie recytowali również modlitwę pielgrzymów: „Hosanna! Błogosławiony Ten, którzy przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które nadchodzi. Hosanna na wysokościach!” (Ps 118,25n; Mk 11,9n). te okrzyki wyrażały radość z tego, że godzina Mesjasza nadeszła, a jednocześnie błaganie, aby powróciło królestwo Dawida, a wraz z nim królowanie Boga nad Izraelem. Tymi samymi słowami „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie” pozdrawiano pielgrzymów wchodzących do świętego miasta. W ustach ludzi witających Jezusa pozdrowienie to nabierało sensu mesjańskiego. Było ono bowiem imieniem własnym Mesjasza, którego obiecał Bóg. Na to pozdrowienie, kapłani odpowiadali słowami: „Błogosławimy wam z domu Pańskiego”. Słowa te należały do scenerii hołdu mesjańskiego składanego Jezusowi.

„Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto i pytano: „Kto to jest?” (Mt 21,10n). Jakby ponownie powtórzyła się scena przybycia Mędrców ze Wschodu do Jerozolimy. Wtedy także w Jerozolimie nie wiedziano o nowo narodzonym królu żydowskim. Teraz również wiadomość o przybyciu króla żydowskiego poruszyła (eseisthe) miastem, niby trzęsienie ziemi. W tej nieznajomości Jezusa powodującej przestrach pośród mieszkańców Jerozolimy można wyczuć jakąś aluzję do późniejszego zachowania się jej mieszkańców podczas procesu Jezusa i Drogi Krzyżowej, zapowiedź przyszłej tragedii Jerozolimy (J. Ratzinger – Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu, t. 2, Kielce 2011, 11-21).

Obecne w świątyni dzieci składały Jezusowi hołd: „Hosanna Synowi Dawida” (Mt 21,15). One również nawiązują do słów psalmu: „Sprawiłeś, ze usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę” (Ps 8,3). Tego rodzaju zachowanie dzieci pośrednio uczy dorosłym, że „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10,16). Dzieci zawsze były dla Jezusa wzorem tej małości przed Bogiem, która pozwala wejść do królestwa przez „ucho igielne”. Z czasem „mali” stanie się również określeniem uczniów Jezusowych (Mk 9,42).

Ci wszyscy prości ludzie – razem z dziećmi – okazywali swoją niezwykłą radość, przeczuwając, że są świadkami czegoś niezwykłego, że są świadkami wydarzeń mesjańskich. Jezus zezwolił na ich hołd, a faryzeuszom, którzy próbowali uciszyć tłum, powiedział: „Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą” (Łk 19,39). Gdyby Żydzi nie towarzyszyli z radością Jezusowi w jego wjeździe do Jerozolimy, martwe kamienie wołałyby, zawstydzając żywych ludzi.

A co na to wszystko Jezus? Co chciał On osiągnąć przez to wydarzenie? On wkraczał do Jerozolimy nie po to, aby otrzymać honory przysługujące ziemskim królom. On wstępował, aby zostać ubiczowanym, znieważonym i zelżonym (por. Iz 50,6). Wkraczał, by otrzymać koronę cierniową, żeby zostać pobitym, by otrzymać purpurowy płaszcz, by stać się przedmiotem drwin, aby umrzeć na krzyżu. On wkraczał na tron krzyża! Dlaczego na krzyż? Ponieważ postanowił wziąć na siebie całe zło, cały grzech świata, także nasz grzech, i obmyć go swoją krwią, swoim miłosierdziem. On wiedział jak wiele ran zadaje ludziom zło; przemoc, konflikty gospodarcze grabiące najsłabszych, pragnienie pieniędzy i władzy, nie kończące się wojny.

Takie królowanie z krzyża przewidział dla siebie Jezus, przewidując to, co go za to spotka. Bo w naszym świecie nie można czynić dobra, bez narażania się innym. Tam, gdzie się ono faktycznie pojawia, natychmiast zjawiają się również ludzie gotowi rzucać kłody pod nogi czyniącym dobro. W świecie można czynić dobro jedynie wtedy, kiedy nie przeszkadza ono innym w ich wygodnym życiu. Drugim powodem, dla którego dobro jest niemile widziane na ziemi jest fakt, że dobrem nazywa się nie to, co Bóg uważa za dobro, lecz to, co ludzie za dobro uznali. Jezus doskonale wiedział, że domagając się czynienia prawdziwego dobra, zapłaci za nie wysoką cenę. Takie jest prawo rządzące na ziemi (ks. Edward Staniek).

  1. CHRYSTUS PRZYCHODZI DO KOŚCIOŁA

Na początku dzisiejszej Mszy świętej zobaczyliśmy procesję pięknych gałęzi palmowych, sprowadzonych z Italii przez neokatechumenów. My także – podobnie jak uczestnicy wjazdu Chrystusa do Jerozolimy – cieszyliśmy się z tego, że oto Jezus przybywa do nas i jest już blisko Ten, który przychodzi ofiarować swoje życie za nasze grzechy.

Dla Kościoła Niedziela Palmowa nie należy bowiem tylko do przeszłości. Ona przypomina nam to, kim jesteśmy. Przypomina nam, że zanim rozpoczęliśmy nasz bieg ku Chrystusowi, zostaliśmy najpierw obmyci w wodach chrztu świętego i uzdolnieni przez Ducha Świętego do tego biegu. Św. Jan pisze: „Wszystkim tym jednak, którzy Je [Słowo] przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,12). Dzięki naszej wierze możemy wychodzić naprzeciw Chrystusowi, ale tylko On sam może nas uczynić chrześcijanami i obdarzyć godnością dzieci Bożych, której sami z siebie nie posiadamy. Nikt nie może uczynić się chrześcijaninem z własnej woli; bycie chrześcijaninem jest darem, który poprzedza nasze działanie. Nasz chrzest był nowym narodzeniem, które poprzedza nasze działanie. Warto przypomnieć sobie o tym, gdy obchodzimy jubileusz 1050-lecia Chrztu Polski.

W Niedzieli Palmowej Kościół widzi Chrystusa, który przychodzi w teraźniejszości do swoich wiernych, w uniżeniu, pod postacią chleba i wina. Podczas Eucharystii Kościół pozdrawia Tego, który przychodzi do jego wnętrza. Przychodzi jako pielgrzym i włącza nas w swoje „wstępowanie” w kierunku krzyża i zmartwychwstania. W scenie hołdu mesjańskiego składanego Jezusowi podczas Jego wjazdu do Jerozolimy Kościół – od samego swego początku – dopatrywał się zapowiedzi tego, co będzie czynił w liturgii. Dlatego w Didache – czyli w swoim najstarszym tekście liturgicznym (ok. 100 p.Chr) – przed rozdaniem Ciała i Krwi Pańskiej wypowiadał on następujące słowa: Hosanna Bogu Dawidowemu! kto święty, niech podejdzie. Kto nim nie jest, niech czyni pokutę!” (10,6).

Istotnie, triumfalny wjazd Jezusa do Jerozolimy domaga się od każdego z nas pokuty. Domaga się  umocnienia naszej wierności. Wiedząc zaś, że w głębi naszego serca jesteśmy zdolni do najlepszych, ale i do najgorszych rzeczy, przez pokutę winniśmy uśmiercać w sobie to, co oddziela nas od Chrystusa i co przeszkadza nam w towarzyszenia Mu aż po krzyż (por. F. F. Carvajal, Rozmowy z Bogiem, t. 2, Ząbki 1998, 294).

Tę drogę Chrystusa przybywającego dla zbawienia człowieka mają do przebycia również ludzie młodzi. Ci, którzy – podobnie jak dzieci jerozolimskie – wołają „Hosanna Synowi Dawida” (Mt 21,15). Którzy oddają chwałę Chrystusowi poprzez praktykowanie miłosierdzia. Którzy odkryją na nowo uczynki miłosierdzia względem ciała (głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać). Którzy nie zapomną o uczynkach miłosierdzia względem ducha (wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych) (por. Misericordiae vultus).

Również dzisiaj Jezus pragnie tryumfalnie wkroczyć w życie nas wszystkich. Chce, abyśmy dawali o Nim świadectwo przez dobrze wykonywaną pracę, przez radosne usposobienie oraz szczerą troskę  o innych. Chce być obecny w naszym zwykłym, ludzkim życiu. Także my możemy dzisiaj naszą postawą odpowiedzieć na to wyzwanie: „jak juczne zwierze jestem przed Tobą: Tyś ujął moją prawicę; prowadzisz mnie według swej rady” (Ps 72,23-24). Jestem jak osiołek przed Tobą, Panie (por. św. Josemaria Escrivá, To Chrystus przechodzi.., 181).

ZAKOŃCZENIE

A zatem,  „Chodźcie, wstąpmy i my na Górę Oliwną! Biegnijmy naprzeciw Chrystusa, który powraca dzisiaj z Betanii i spieszy dobrowolnie na tę swoją święta i czcigodna mękę, aby wypełnić do końca tajemnicę naszego zbawienia” (św. Andrzej z krety, Kazanie 9 na Niedzielę Palmową).  „Przyłącz się do Pana nieba i ziemi, siedzącego na grzbiecie źrebięcia, idź za Nim zawsze z gałązkami oliwki i palmy; tj. z uczynkami pobożności i zwycięskich cnót” (św. Bonawentura).

BRAK KOMENTARZY