Nadzieja zawieść nie może - homilia wygłoszona podczas Pasterki w archikatedrze oliwskiej (Gdańsk, 24/25.12.2025)

„Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki” (Iz 9,5-6).

Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia!

1. Chrystus wszedł w nasz świat

Te głęboko prorocze słowa, które stały się rzeczywistością w chwili narodzenia w Betlejem, wypowiedział ponad siedem wieków wcześniej wielki prorok Izajasz. Wypowiedział je z natchnienia Bożego, zapowiadając narodziny Mesjasza – Syna Bożego, Zbawiciela. Prorok nie tylko przepowiedział narodziny Jezusa, ale także nakreślił wielki i niepowtarzalny program jego życia i działalności, oraz Jego zbawczej misji odkupienia człowieka z niewoli zła i grzechu.

W tę dzisiejszą świętą noc gromadzimy się wokół żłóbka, aby na nowo usłyszeć to orędzie. I tak, orędzie: „Dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan”, od ponad dwóch tysięcy lat nie przestaje być dla nas źródłem radości i nadziei.

Jest ono siłą, która nieustannie przemienia świat. Jest źródłem nadziei, która – jak mówi Pismo – „zawieść nie może”. Nie może zawieść, bo ta nadzieja nie opiera się na naszych ludzkich możliwościach, planach czy oczekiwaniach. Ona opiera się na Bogu, który w Betlejem wszedł w historię człowieka. A co jeszcze bardziej zadziwiające – wszedł także w jego życie, w jego los, w jego codzienność, w jego kruchość i w jego cierpienie. W Betlejem Bóg przestał być tylko Słowem, stał się jednym z nas. Wszedł w świat taki, jaki jest, a nie taki, jaki powinien być. Nie czekał, aż człowiek stanie się doskonały, ani nie czekał, aż świat stanie się lepszy. On przyszedł właśnie dlatego, że jesteśmy słabi, zranieni, zagubieni i niespokojni.

Nadzieja więc nie zawodzi, bo nie opiera się na sile człowieka, ale na mocy Boga, który stał się Dzieckiem. Bóg wziął na siebie nasz los, nasze życie, nasze lęki, nasze pytania. I od tej chwili nikt nie może powiedzieć: „Bóg nie wie, co przeżywam”. Bóg wie, widzi i współodczuwa. Bóg istnieje i jest miedzy nami!

2. Jego narodzenie to Światłość, która świeci w ciemności

Wspomniany już wcześniej prorok Izajasz, w dzisiejszym pierwszym czytaniu jeszcze raz przekazuje nam prorocze słowa, gdy mówi: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9,1).

W noc Bożego Narodzenia aniołowie nie objawili się cesarzowi, ani Herodowi, ani możnym tego świata. Choć nie brakowało wielkich, ważnych i mądrych ludzi, to jednak objawili się pasterzom – ludziom prostym, ubogim, często ignorowanym. To do nich dotarło pierwsze światło nieba. I to nie przypadek. Bóg wybiera tych, którzy mają serca zdolne do zachwytu. Bóg wybiera tych, którzy nie mają nic, a jednocześnie mają wszystko – bo mają miejsce w sercu, by przyjąć Boga. Tacy byli pasterze, na obrzeżu życia, ale otwarci na nowość Bożą. Pośpiesznie więc udali się do Betlejem, aby się pokłonić nowonarodzonemu Synowi Bożemu i złożyć Mu w darze swoje serce.

Dziś, kiedy słyszymy ponownie to orędzie o Bożym Narodzeniu, pytamy: czy było ono tylko dla nich? Nie. Ono nie było tylko dla nich. Ono jest także dla nas. Dla współczesnych mieszkańców naszych miast i wiosek, którzy są jak pasterze: zmęczeni, poszukujący, niespokojni, źle traktowani czy cierpiący. Jest dla tych, którzy czują, że w życiu jest zbyt wiele ciemności, którzy myślą, że niebo milczy, którzy boją się jutra, którzy może nikomu już nie ufają, nie mają już sił ani chęci do życia.

To orędzie jest dla nas wszystkich, którzy coraz bardziej jesteśmy zmęczeni pogonią za dobrami materialnymi nawet wówczas gdy nam się dobrze powodzi; ciągłą presją, by być kimś, by zdążyć, by nie zawieść; nieustannymi konfliktami i podziałami nie tylko w społeczeństwie ale nawet we własnej rodzinie; agresją słów, hejtów, pomówień, kłamstw; ideologiami, które chcą zmienić nasze przekonania religijne, patriotyczne czy społeczne, a wraz z nim moralność wypływająca z naszego sumienia; czy wreszcie byciem przeciwnikiem zamiast bliźnim.

Dziś wielu z nas chodzi z sercem ściśniętym obawą o jutro, o rodzinę, o pracę, o zdrowie, o to jak wychować dzieci w świecie, który czasem bardziej krzyczy, niż tłumaczy. W wielu polskich domach nie ma dziś idealnych warunków. Są lęki, są napięcia, są choroby, są kłótnie i żale niesione latami, są rany rodzinne, o których nikt już nie chce mówić, bo boli. Jakże bardzo wszyscy spragnieni jesteśmy spokoju i pokoju.

W tym trudnym i skomplikowanym świecie, chyba nie ma już nikogo, kto nie tęskniłby za ciszą, która uspokaja, za nadzieją, która leczy, za miłością, która dodaje sił i odwagi.

I właśnie Bóg nam dziś odpowiada na tę naszą tęsknotę. On przychodzi w dzisiejszą Noc. Dziś niebo w sposób szczególny pochyla się nad ziemią, a ziemia otwiera się na niebo. W tę Noc Bóg nie przemawia z wysokości nieba, ale z wysokości Betlejemskiej szopy i żłobu, w którym został położony. Przychodzi w ten sposób, bo pragnie wejść w nasze życie i stać się naszym pokojem, nasza mocą, naszą nadzieją, naszą miłością. Pragnie wejść w nasze prawdziwe rodziny, czasem piękne, czasem poranione.

Drogi Bracie, droga Siostro! Ta dzisiejsza noc jest więc może jedyną i niepowtarzalną nocą także Twoją, Twoim momentem łaski, Twoim światłem. Zrozumiesz to tylko wtedy, gdy odważymy się jak pasterze udać się do Betlejem i tam popatrzeć w prawdę o sobie.

W Ewangelii usłyszeliśmy słowa: „Światłość w ciemności świeci, i ciemność jej nie ogarnęła”. Te niezwykłe słowa mówią, że ciemność – choć czasem wydaje się potężna – nie ma ostatniego słowa. Ciemność nie zwycięży światła. Może je jedynie zakryć, przytłumić, przesłonić, ale nie może go zgasić. A wiec przypomina, że w każdej ludzkiej nocy jest światło. Że w każdym cierpieniu jest Bóg. Że w każdym pytaniu jest odpowiedź, choć czasem dopiero dojrzewa. Że w każdej łzie Bóg jest obecny.

Dlatego ta noc jest nocą nadziei: prawdziwej, mocnej i niezachwianej. Nadziei, którą przynosi Betlejemski Jezus właśnie dla Ciebie i czeka, że przyjdziesz do Niego, aby ją otrzymać w darze. Pójdź więc do Niego i poproś o nią.

Boże Narodzenie opowiada, że Chrystus nie przyszedł tylko po to, aby narodzić się w Betlejem. On przyszedł, aby narodzić się w nas. Nie przyszedł tylko po to, aby zamieszkać w grocie, lecz aby zamieszkać w moim i Twoim sercu. Przyszedł, by leczyć w nas to, co zranione, by podnosić to, co upadłe, by odnajdywać to, co zagubione. Przyszedł, by przywracać sens tam, gdzie widzimy tylko chaos. Przyszedł, by zbawiać – to znaczy ocalać, ratować, prowadzić nas do pełni życia.

Wymownie i dobrze to ujął św. Augustyn, mówiąc: „Stał się Tym, kim my jesteśmy, abyśmy stali się tym, kim On jest”. Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek mógł być synem Boga. Bóg stał się jednym z nas, abyśmy stali się synami Bożymi, i abyśmy odtworzyli w sobie życie Boże.

3. Bądźmy świadkami tej nadziei

W tym Bożym Narodzeniu nie chodzi więc o to, byśmy dziś, po tej Mszy św., wrócili do domu „nastrojeni świątecznie”. Chodzi o to, byśmy wrócili choć odrobinę zmienieni, by w nas narodziło się choć jedno z tych pragnień:

– by przestać uciekać od Boga,
– by powrócić do modlitwy,
– by pojednać się samemu ze sobą
– by w końcu wybaczyć,
– by wykonać ten jeden trudny telefon,
– by zatrzymać się nad kimś słabszym,
– by dać rodzinie czas bardziej niż prezenty,
– by przestać krzywdzić słowem.

Dziś Jezus, bardziej niż o wielkie rzeczy, prosi każdego z nas tylko o jedno: „Pozwól Mi wejść tam, gdzie najbardziej boli”.

Taki jest najgłębszy sens Bożego Narodzenia, które trzeba przeżywać nie jako wydarzenie z przeszłości, lecz jako otwarcie się na życie teraźniejszością Boga i na bycie świadkiem Bożej nadziei pośród innych. To nasze zadanie, nasza misja chrześcijańska wobec świata. A dzisiejszy świat jak nigdy potrzebuje nas - ludzi wierzących i pełnych nadziei - którzy mają w sercu pokój Chrystusowy, którzy mają siłę kochać, umieją przebaczać, potrafią podać rękę, którzy nie uciekają przed trudnościami.

Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia! Tej nocy niech każdy z nas przyjmie na nowo orędzie anioła: „Nie bójcie się!”. Bo Ten, który przyszedł na świat w Betlejem, przychodzi i do nas. W Betlejem stał się jednym z nas, abyśmy mogli być naprawdę z Nim. Niech nasze serca staną się małym Betlejem – miejscem, gdzie Bóg może się narodzić. Amen.

« 1 »