Rozważanie na zakończenie Poznańskiej Drogi Krzyżowej – Kto by chciał iść za mną

15-04-2014

Poznań - 15.4.2014 r.

1836
fot. Robert Woźniak
fot. Robert Woźniak
fot. Robert Woźniak

Kończy się kolejna Poznańska Droga Krzyżowa. Droga Krzyżowa to szlak, którym przeszedł Jezus, idąc na śmierć, wierny zbawczemu planowi Ojca i nadal przemierza tę drogę w życiu swoich uczniów – w Kościele. On także dzisiaj jest skazywany na śmierć, obnażany z szat, wyśmiewany i krzyżowany.Droga Krzyżowa Jezusa jest drogą królewską Kościoła, który podążając śladami Zbawiciela odbywa swoją pielgrzymkę wiary, aby dojść do chwały zmartwychwstania.

TAJEMNICA KRZYŻA W MAŁŻEŃSTWIE

a. Jezus mówi: „Kto by chciał iść za mną niech się zaprze samego siebie, niech bierze swój krzyż na każdy dzień i niech mnie naśladuje”. To zaproszenie jest skierowane do wszystkich, żyjących samotnie i małżonków, młodych, dorosłych i starszych, bogatych i biednych, tej czy innej narodowości. Jest aktualne dla każdej rodziny, dla jej pojedynczych członków oraz dla tej całej małej wspólnoty.Każdy chrześcijanin, również każda pojedyncza rodzina przeżywa swoją Via crucis (choroby, śmierć, braki finansowe, biedę, zdrady, niemoralne zachowania jednych wobec drugich, nieporozumienia z rodzicami).

W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na szczególny wymiar krzyża – o którym obecnie dużo się mówi – a mianowicie o problemach osób, które – związane małżeństwem zawartym na forum Kościoła katolickiego – po uzyskaniu cywilnego rozwodu zawarły nowy związek cywilny, a trwając w nim od lat, pragną korzystać z sakramentów pokuty i pojednania oraz Komunii eucharystycznej.

Postulatom dopuszczenia katolików żyjących w związkach niekanonicznych do spowiedzi i Komunii Świętej towarzyszy zazwyczaj wezwanie do okazania im miłosierdzia (szczególnie wobec osób, które zostały porzucone przez współmałżonka) i wspaniałomyślnego przebaczenia winy. Nierzadko wysuwa się przy tym argument, że takich osób jest coraz więcej, więc trzeba „coś z tym zrobić”. Z różnych stron padają też propozycje, w myśl których dopuszczanie rozwiedzionych i związanych związkami cywilnymi do wymienionych sakramentów powinno być uwarunkowane odbyciem przez nich odpowiedniej pokuty, okazaniem skruchy z powodu rozpadu małżeństwa. Czegoś tu jednak brakuje…

b. Najpierw tego, co niesie ze sobą nauczanie Chrystusa: „Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On odpowiedział: «Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę?» I rzekł: «Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. […] A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo»” (Mt 19,3-6.9). Z Jezusowego nauczania wynika, że nierozerwalność małżeństwa obowiązuje aż do śmierci jednej ze stron, że pochodzi ona – jak sama instytucja małżeńska – od Boga (z prawa naturalnego); por. Mt 19, 3-12; Mk 10, 2-12; Łk 16, 18. Jest to prawda trudna, lecz nie zmienia to faktu, że jest to prawda, której człowiek nie może uchylić czy zafałszować.

Nie da się zapomnieć o tym, że nawet najbardziej wyszukana pokuta na nic się zda, jeśli w sakramencie pokuty i pojednania zabraknie mocnego postanowienia poprawy. A przecież osoby, o których mowa, pozostają w bezpośredniej okazji do grzechu, którego się nie wyrzekają. Jak więc mogą otrzymać sakramentalne rozgrzeszenie? Jak można w takim stanie przyjąć Eucharystię?

A zatem Kościół „na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do Komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do Komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa” (Familiaris consortio, 84).

Nikt nie jest w stanie znieść prawa Bożego, ani go zafałszować pod pozorem opacznie pojętego miłosierdzia. Rozgrzeszenie tych osób nie oznaczałoby nic innego, jak uznanie nowego związku za obowiązujący, co byłoby jaskrawym zniesieniem zasady nierozerwalności małżeństwa, tj. godziłoby tym samym w prawo Boże.

c. „Pojednanie w sakramencie pokuty – uczy Jan Paweł II – które otworzyłoby drogę do Komunii eucharystycznej, może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom” (Familiaris consortio, 84).

Niemożliwość „złagodzenia” zasady nierozerwalności małżeństwa nie oznacza jednak, że Kościół pozostawia osoby rozwiedzione i ponownie związane małżeństwem cywilnym samym sobie, że nie rozumie ich skomplikowanej sytuacji i że nie okazuje im miłości.

„Niech wiedzą duszpasterze – uczy Familiaris consortio – że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne” (Familiaris consortio, 84). Na duszpasterzach spoczywa powinność bliższego zainteresowania się każdym przypadkiem związku niekanonicznego, a gdy są ku temu podstawy – kierowania zainteresowanych do sądu kościelnego.

Miłość pasterska powinna skłaniać duszpasterzy do uświadamiania tym osobom, że należą do Kościoła i powinny uczestniczyć w jego życiu, religijnie wychowywać dzieci, uczestniczyć we Mszy św., pełnić czyny pokutne, uczestniczyć w rekolekcjach, rozwijać swoją działalność w różnych wspólnotach funkcjonujących w ich parafiach, „ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei” (Familiaris consortio, 84). Taka postawa – zarówno wobec świętej instytucji małżeństwa (z jego nierozerwalnością), jak i wobec samych osób, które nie mogą go zawrzeć, a pozostają w innych związkach (niekanonicznych) – stanowi wyraz wrażliwości ze strony Kościoła (por. ks. prof. Wojciech Góralski, Prawda o małżeństwie).

Jan Paweł II w swoim ostatnim Orędziu Wielkanocnym wołał: „Potrzebujemy Ciebie, Zmartwychwstały Panie. Spraw, by materialny postęp ludów nigdy nie usunął w cień wartości duchowych, które są duszą ich cywilizacji” (27.03.2005).