Abp Stanisław Gądecki

Zgromadzeni na świętej Wieczerzy. Wielki Czwartek. Msza Święta Krzyżma (Katedra Poznańska – 1.04.2021).

 

 

 

 

Drodzy Bracia w biskupstwie i kapłaństwie,

Reprezentanci Kapituły katedralnej,

Osoby życia konsekrowanego,

Moderatorzy i klerycy,

Wszyscy uczestnicy Mszy św. Krzyżma,

 

 

We Wielki Czwartek nasze serce otwiera się w wyjątkowy sposób na piękno Eucharystii. W tym dniu udajemy się naszym duchem do Wieczernika. Wpatrujemy się oczyma wiary w Jezusa, który zasiada do Ostatniej Wieczerzy. Staramy się wyobrazić sobie apostołów siedzących wraz z Nim przy stole. Słyszymy naszego Zbawiciela, który bierze chleb i mówi: „To jest Ciało moje”. Następnie bierze kielich z winem i mówi: „To jest moja krew”.

Tymi słowami ustanawia On najpierw sakrament Eucharystii, aby Jego apostołowie oraz chrześcijanie kolejnych wieków i tysiącleci mieli w sobie Jego miłość; aby mieli dostęp do łask płynących z Jego ofiary. Następnie ustanawia sakrament Kapłaństwa, czyli zanurza apostołów w swoim kapłaństwie, polecając im: „To czyńcie na moją pamiątkę”.

W nasz dzisiejszy Wielki Czwartek – mając na względzie tegoroczny program duszpasterski – zastanówmy się wspólnie nad dwoma sprawami; najpierw nad pojęciem piękna w sensie filozoficznym a następnie nad pięknem liturgii Eucharystii.  

1.      PIĘKNO WEDŁUG FILOZOFII

Pierwsza sprawa to pojęcie piękna w ujęciu filozoficznym (gr. kalós, łac. pulchritudo, pulchrum). W historii estetyki pojęcie to  wykazuje ogromną zmienność, wieloznaczność. Typowe i często spotykane są określenia piękna jako obiektywnej właściwości przedmiotów, takiej jak np.: harmonia, symetria, proporcja, miara czy ład, swoista przyjemność wzrokowa lub słuchowa, stosowność lub użyteczność. W czasach starożytnych to pojęcie odnoszono głównie do natury a także do czynów ludzkich (stąd teza o zbieżności piękna i dobra, gr. kalokagathia).

Pierwsza teoria piękna została wypracowana przez pitagorejczyków. Za główną zasadę bytu uznali oni liczbę, ujawniającą się pod postacią harmonii przenikającej świat w makro i mikroskali. Liczba stała się dla nich wzorem relacji występujących w harmonii, czyli w zjednoczenie przeciwieństw; w jedność w wielości. Tego rodzaju piękno – wyrażane pod postacią harmonii, doskonałości lub blasku – budzi upodobanie („piękno jest po to, aby zachwycało” – powie później Norwid).

Platon – podążając śladami pitagorejczyków – dostrzegł różnicę między poznaniem zmysłowym a intelektualnym i uznał, że ponad światem materialnym istnieje świat niematerialny, do którego należą idee, które poznajemy umysłem. Pośród tych idei również istnieje idea piękna; piękno nieskalane, czyste, wolne od obcych pierwiastków, ponadświatowe, wieczne, jedyne, niezmienne, piękno samo w sobie (por. Uczta, 211E). Poprzez uczestnictwo w idei piękna również byty materialne (kamień, i drewno, i człowiek, każdy czyn, każda nauka) mogą być piękne. Piękno i dobro – czyli Bóg – są jednym. Do tak rozumianego piękna winien dążyć człowiek (Uczta, 211 D), a drogą do jego zdobycia są kolejne szczeble miłości.

Tę teorię skrytykował Plotyn, który zauważył, że jeśli harmonia jest jednością w wielości, to piękno nie mogłoby być tym, co proste. Tymczasem właśnie to, co proste (wzór, idea, forma) jest piękne, a to, co złożone, jest piękne tylko dzięki uczestnictwu w idei. Gdyby piękno miało polegać wyłącznie na proporcji, istnieć by mogło jedynie w przedmiotach złożonych, tymczasem piękno istnieje także w tym, co proste (w barwie, dźwięku, blasku słońca).

Według Arystotelesa z kolei piękno polega na wielkości i ładzie (Poetyka1450 b 38). Wśród jego warunków należy wymienić proporcję (czyli zgodność części z całością i jej celem) oraz doskonałość (Metafizyce, 1078 a 36). Jest ono tym, co samo z siebie jest godne pochwały i wyboru, co – jako dobre – wywołuje radość.

Do pitagorejskiej teorii piękna nawiązał później św. Augustyn. „Rozum […] dostrzegł, że podoba się tylko piękno, w pięknie – kształty, w kształtach – proporcje, w proporcjach – liczby” (O porządku II, 15, 42). Jego zdaniem piękno ma wartość obiektywną i nie zależy od sądu człowieka. „Przede wszystkim zapytam – mówi on – czy dlatego coś jest piękne, że się podoba, czy też dlatego się podoba, że jest piękne. Bez wątpienia otrzymam odpowiedź, że dlatego podoba się, ponieważ jest piękne. Zapytam więc z kolei, dlaczego jest piękne; […] czy przypadkiem nie dlatego, że części danej rzeczy są do siebie podobne i przez pewien wzajemny związek osiągają zgodność i jedność” (O prawdziwej religii XXXIII). Źródłem piękna widzianego w świecie materialnym jest Bóg. „Piękne dzieła, które dusza odtwarza rękami artystów, mają źródło w owej piękności, wyższej ponad dusze, do której w dzień i w nocy tęskni dusza moja. Lecz twórcy i zwolennicy piękności czerpią stamtąd jedynie miernik ich uznania, a nie czerpią sposobów używania piękna” (Wyznania XXXIII 53).  

Tomasz z Akwinu – w definicji obiektywnej – uwypuklił trzy elementy piękna: doskonałość (tj. inteligencja miłuje byt), proporcję (czyli inteligencja miłuje porządek i jedność), blask (tzn. inteligencja miłuje światło i poznawalność); (Suma teologiczna I q. 39, a 8). Najbardziej znane Tomaszowe określenie to: „piękne są te rzeczy, które oglądane podobają się” i których „samo oglądanie się podoba” (Suma teologiczna I, q. 5, a. 4, ad 1).

W 1750 roku nastąpił przełom, Baumgarten oddzielił idee będące treścią poznania naukowego, od tego, co poznajemy zmysłami. W ten sposób piękno zostało nie tylko oderwane od bytu, ale również od natury; ani byt, ani natura nie są piękne. I takie właśnie ujęcie znajduje swój wyraz w idealizmie obiektywnym Schellinga i Hegla.

Hegel z góry wykluczał piękno natury, uznając, że tylko sztuka może być piękna. Natura bowiem, w procesie dialektycznego rozwoju Absolutu, jest zaprzeczeniem Ducha, a piękno jest zrodzone z Ducha i dla Ducha odradzane. Natura obca jest Duchowi, dlatego nie może być piękna, nie potrafi poznać siebie samej. Piękno jest domeną Ducha Absolutnego.

Tak oto zaczęto łączyć piękno z wartością estetyczną i takie rozumienie piękna związane jest z filozofią Kanta. Piękno nie należy – według niego – do dziedziny poznania, ale do dziedziny uczuć. Przy czym Kant oddziela zwykłe uczucie od tego, któremu przysługuje ujęcie piękna. Pierwsze związane jest z poznaniem zmysłowym, natomiast drugie z wyobrażeniami. Pierwsze płynie z materii, a drugie z jego formy. Jeśli piękno opiera się na wyobrażeniu i na formie to nasz stosunek do przedmiotu jest bezinteresowny. Podczas oglądania uczucie powinno udzielać się wszystkim, którzy patrzą na przedmiot. Pięknem jest to, „co podoba się powszechnie”, co wywołuje bezinteresowną przyjemność – utylitarną bądź moralną.

Współczesne nam kryteria piękna zostały mocno zdeformowane głównie z uwagi na powszechną komercjalizację naszego życia, w następstwie czego wszystko ocenia się według wartości użytkowej. Dziś słowo „piękno” przewija się przez spoty reklamowe, mizdrzy się do nas z okładek kolorowych czasopism, stało się sloganem na billboardach. Niestety, piękno użytkowe – sprowadzone wyłącznie do funkcji estetycznej i utylitarnej – nie jest już w stanie oddziaływać na nas ekstatycznie; nie jest w stanie wzruszać nas ani zachwycać. Niemałego spustoszenia dokonują też dzisiejsze tendencje ideologiczne, które poddają w wątpliwość potrzebę jakichkolwiek systemów wartości. Nie jest więc dzisiaj łatwo mówić – z filozoficznej perspektywy – o pięknie, choć intuicyjnie pragniemy piękna i go poszukujemy.

2.      PIĘKNO EUCHARYSTII

Po tym krótkim przeglądzie quasi filozoficznym, drugi temat czyli piękno Eucharystii. W trakcie zmieniających się czasów i kultur Kościół czuł się nieustannie zobowiązany do tego, by sprawować Eucharystię w sposób godny tej wielkiej tajemnicy. Czuł się zobowiązany sprawować ją w sposób piękny. Także dzisiaj – myśląc o wyzwaniach ogólnopolskiego programu duszpasterskiego Zgromadzeni na świętej Wieczerzy – większość oczekuje, aby Msza św. była sprawowana w sposób piękny. Od razu rodzi się jednak pytanie: co to właściwie znaczy sprawować Eucharystię w sposób piękny?

a.       Pośrednio odpowiedź na to pytanie dał Josef Ratzinger, kiedy pisał: „Gdy w 1946 roku rozpoczynałem studia teologiczne z moich pierwszych lektur była niewielka książka Romano Guardiniego O duchu liturgii. Ta jego debiutancka praca ukazała się – jako tom otwierający serię Ecclesia Orans, wydawaną przez opata Ildefonsa Herwegena – na Wielkanoc 1918 roku, po czym wielokrotnie była wznawiana. Całkowicie zasadnie można uznać, iż ta niewielka książka zapoczątkowała ruch liturgiczny w Niemczech. Przyczyniła się w sposób istotny do tego, że na nowo odkryto piękno, ukryte bogactwo oraz ponadczasową wielkość liturgii i ponownie zobaczono w niej duchowe centrum Kościoła i serce życia chrześcijańskiego. Dzieło Guardiniego sprawiło, że podjęto wysiłek celebrowania liturgii w sposób bardziej ‘zasadniczy’ (ulubione słowo Guardiniego); pojawiło się pragnienie, by z perspektywy wewnętrznej misji i wewnętrznego kształtu liturgii nauczyć się rozumieć ją jako modlitwę Kościoła, prowadzoną z natchnienia i pod kierownictwem samego Ducha Świętego, modlitwę, w której Chrystus wciąż na nowo przenika nasza teraźniejszość i wkracza w nasze życie” (Benedykt XVI, tłum Eliza Pieciul, Duch liturgii, Poznań 2002, s. 9-10).

Do tych myśli nawiąże później posynodalna adhortacja apostolska Sacramentum caritatis z 2007 roku: „Związek pomiędzy tajemnicą, w którą się wierzy i tajemnicą, którą się celebruje wyraża się w sposób szczególny w teologicznej i liturgicznej wartości piękna. Liturgia bowiem, jak i zresztą Objawienie chrześcijańskie, ma wewnętrzny związek z pięknem: jest veritatis splendor. W liturgii jaśnieje tajemnica paschalna, poprzez którą sam Chrystus pociąga nas do siebie i wzywa do komunii. W Jezusie, jak miał zwyczaj mówić św. Bonawentura, kontemplujemy piękno i blask początków. Odnoszenie się do atrybutu piękna nie jest jedynie estetyzmem, ale jest sposobem docierania do nas prawdy o miłości Boga w Chrystusie poprzez piękno. Fascynuje nas i porywa, odrywając nas od nas samych i pociągając nas ku naszemu prawdziwemu powołaniu: ku miłości. Bóg pozwala się dostrzec już w stworzeniu, w pięknie i harmonii kosmosu (por. Mdr 13,5; Rz 1,19-20). […]

Jezus Chrystus ukazuje nam, jak prawda miłości potrafi przemienić ciemną tajemnicę śmierci w jasne światło zmartwychwstania. Tu blask chwały Bożej przekracza wszelkie istniejące w świecie piękno. Prawdziwym pięknem jest miłość Boga, która definitywnie objawiła się nam w tajemnicy paschalnej.

Piękno liturgii jest częścią tej tajemnicy; ona jest najwyższym wyrazem chwały Bożej i stanowi, w pewnym sensie, otwarcie się Nieba ku ziemi. Pamiątka odkupieńczej ofiary niesie w sobie ślady tego piękna Jezusa, o którym Piotr, Jakub i Jan dali świadectwo, gdy Mistrz, w drodze do Jerozolimy, przemienił się wobec nich (por. Mk 9,2). Piękno nie jest więc jedynie czynnikiem dekoracyjnym liturgii; ono jest jej elementem konstytutywnym, gdyż jest atrybutem samego Boga i Jego Objawienia. Wszystko to winno sprawić, byśmy byli świadomi, jaką należy zachować uwagę, by liturgia jaśniała zgodnie z jej właściwą naturą” (Sacramentum caritatis, 35). A więc piękno liturgii eucharystycznej zależy nie tyle od sztuki, ile raczej od miłości Boga, którą Ten kieruje do człowieka poprzez misterium paschalne Chrystusa.

Pulchrum quasi splendor veritatis, „piękno jest jakby odblaskiem prawdy” – to zdanie przypisywane Tomaszowi z Akwinu wskazuje na rolę piękna, jako czegoś, co jest jednocześnie objawieniem boskości, nieskończoności i świętości (Maria Wojtczak, Odczarowanie świata. Niemieckie debaty o religii i sztuce (1850-2010), Poznań 2020, s. 137). Bóg jest najwyższym Pięknem, jest źródłem wszelkiego piękna. Stąd piękno może stać się drogą do Boga (via pulchritudinis). Tym zagadnieniem zajmowano się od czasów świętego Augustyna po Romano Guardiniego, od Dionizego Areopagity po Sołowjowa, od Tomasza z Akwinu po Jacquesa Maritaina, od świętego Franciszka z Asyżu po Hansa Ursa von Balthasara, od Pascala po Kierkegaarda. Piękno pociąga człowieka, gdyż daje poczucie spełnienia. Wierzyć w piękno oznacza przekraczać samego siebie i dążyć do doskonałości, która daje poczucie radości. Dążenie do doskonałości z kolei daje człowiekowi energię wyrastającą z poczucia godności, bez której nie można sobie wyobrazić ani własnego życia, ani też sensownego istnienia świata (Witold Kawecki CSsR, Teologia piękna).

Pojęcie piękna w  liturgii nigdy  –  ani w  Biblii, w nauczaniu ojców Kościoła ani w teologii – nie odnosi się jedynie do elementów zewnętrznych, do doświadczeń estetycznych czy rozważań o charakterze rubrycystycznym, ale jest wyrazem dokonującego się misterium. Piękno liturgii dotyczy gestów, znaków, formuł, architektury, muzyki i dlatego łatwo jest ograniczyć się w ocenie do tego zewnętrznego wymiaru. Owszem, to wszystko jest potrzebne, ale nie wyczerpuje do końca pojęcia piękna, o które nam chodzi w celebracji liturgicznej. Nie możemy bowiem zawęzić go do czynności wykonywanej od początku do końca przez samego człowieka. Zgodnie z nauczaniem Kościoła akty liturgiczne są „wykonywaniem kapłańskiego urzędu Jezusa Chrystusa”. Czyli to nie człowiek, a Chrystus jest w centrum „akcji” liturgicznej (ks. dr Stanisław Mieszczak SCJ, Piękno liturgii a miłość Chrystusa). Ukazuje ono piękno samego Boga objawione w stworzeniu świata oraz odkupieniu człowieka. W tym znaczeniu piękno liturgii jest z jednej strony wyrazem sacrum, a z drugiej prowadzi do odkrycia sacrum.  W Eucharystii i liturgii tak naprawdę nie idzie o pragmatykę, o powierzchownie rozumianą estetykę, lecz idzie o nasze pojmowanie Boga i świata, o nasz stosunek do Chrystusa, do Kościoła i do nas samych. W obcowaniu z liturgią „rozstrzygają się losy wiary i Kościoła i całego świata”.

b.      Zagadnienie troski o piękno celebracji eucharystycznej trzeba rozpatrywać na wielu płaszczyznach, bo dotyka ono integralnego ujęcia celebracji liturgicznej. Najpierw dotyka dobrej znajomości teologii liturgii, duchowości liturgicznej, ksiąg liturgicznych, przepisów liturgicznych, dokumentów Kościoła o liturgii. Dalej dotyka wykonawców i uczestników liturgii, ich wiary i życia, przygotowania do liturgii, a także do pełnienia różnorodnych funkcji liturgicznych. Następnie dotyka także całego obszaru znaków i symboli liturgicznych, języka, gestów, postaw, muzyki, śpiewu, milczenia, sprzętów, naczyń, sztuki sakralnej, architektury budynku, wyposażenia i urządzenia wnętrza,

Te ostatnie dotyczą także dziedziny estetyki. Tutaj „Matka Kościół zawsze był przyjacielem sztuk pięknych, stale szukał ich szlachetnych usług i kształcił artystów, aby należące do kultu przedmioty były godne, ozdobne i piękne, jako znaki i symbole rzeczywistości nadziemskiej. Kościół słusznie uważał się za arbitra w sprawach sztuki, osądzając, które z dzieł artystów zgadzają się z wiarą, pobożnością i tradycyjnymi zasadami oraz nadają się do użytku sakralnego. Ze szczególną troską Kościół dbał o to, aby sprzęty liturgiczne godnie i pięknie uświetniały kult, dlatego dopuszczał takie zmiany w materiale, kształcie i ozdobach, jakie z biegiem wieków przynosił postęp techniczny” (Sacrosanctum Concilium, 122).

Kościół bardzo potrzebuje doświadczenia autentycznie pięknej liturgii eucharystycznej. Taka liturgia jest bowiem naśladowaniem Boga, który „zło dobrem zwycięża”. Takie działanie wymaga od kapłana szczególnych predyspozycji: siły charakteru, a także doświadczenia oraz wewnętrznej czystości. Gdy kapłan postępuje odwrotnie, będzie to tylko marnotrawstwem sił i środków, marnotrawstwem talentu i stworzonych przezeń możliwości. Brzydka liturgia służy głupocie i bezmyślności, ponieważ jest chaosem, który prowadzi do autodestrukcji. Podczas gdy piękno wywołuje wzruszenie które oczyszcza i uzdrawia, reakcją na zło jest zgorszenie. Brzydota pogłębia depresję, demoralizuje – „szerzy zarazę” (por. Joanna Adamkiewicz, J. Ratzingera/Benedykta XVI teologia piękna. Założenia, treści, perspektywy, s. 36-37).

Piękno celebracji eucharystycznej nie zależy na pierwszym miejscu od kategorii estetycznych: piękna architektonicznego, ikon, ozdób, śpiewów, szat liturgicznych, choreografii i barw, ale przede wszystkim od tego, na ile jest ona zdolna pozwolić, by przeświecał przez nią gest miłości wykonany przez Jezusa. Za pomocą gestów, słów i modlitw liturgicznych winniśmy odtworzyć i pozwolić przenikać się gestom, modlitwom i słowom Pana Jezusa.

W Wielki Czwartek powinniśmy więc zapytać samych siebie: czy rytuały i gesty, które wykonujemy, są naprawdę gestami Chrystusa? Czy liturgia, którą celebrujemy, jest przestrzenią daną Chrystusowi, czy raczej zachowaliśmy ją dla siebie? Czy czas poświęcony liturgii jest czasem, w którym Chrystus się wypowiada, czy może czasem, w którym my sami się wypowiadamy, albo po prostu czasem pustym? Czy liturgią, którą celebrujemy – nie uwzględniając porządku ani następstwa rytualnego – jest źródłem porządku w naszych relacjach z innymi? Czy jest źródłem porządku w nas samych? (por. abp Piero Marini, Liturgia i piękno. Nobilis pulchritudo, Pelplin 2007, s. 77.80.84).

ZAKOŃCZENIE

Na koniec, prośmy Ducha Świętego, abyśmy zachowali szacunek i troskę o piękno Eucharystii. Aby ona wzbudzała  zachwyt wobecmisterium Boga, wyrażała jedność wiary i wzmacniała pobożność. Aby prowadziła nas do zgodności naszych uczuć z uczuciami Chrystusa, wyrażonymi w słowach i obrzędach liturgii. Abyśmy ją umieścili w centrum życia chrześcijańskiego każdej parafii. Byśmy pomogli naszym wiernym i sobie przechodzić od znaków do tajemnicy i zanurzyć  w niej całą naszą egzystencję.

Osobiście zaś dziękuję Wam Bracia za sprawowanie Eucharystii mimo braku wiernych w kościołach. Za sprawowanie sakramentu pokuty. Za wszystkie inicjatywy charytatywne, jakie pojawiły się w tym czasie w Kościele Poznańskim, w tym za jałmużnę kapłańską dla Domu Samotnej Matki w Morasku.

Nie zapominajmy o chorych Współbraciach, a także o starszych kapłanach, którzy – mimo dolegliwości właściwych wiekowi – pamiętają o nas i wstawiają się za nami u Boga.

Z uwagi na restrykcje sanitarne celebrujemy dzisiejszą Eucharystię tylko z pojedynczymi reprezentantami naszych dekanatów, ale Maryi, Matce Kapłanów powierzamy każdego z kapłanów diecezjalnych i zakonnych naszej archidiecezji, nikogo nie pomijając. Niech Ona pozwoli nam służyć Bogu i ludziom z coraz większą wiarą i gorliwością. Amen.