Spotykamy się dzisiaj na kolejnym archidiecezjalnym dniu katechetycznym, który gromadzi kapłanów, osoby konsekrowane, katechetki i katechetów świeckich  nauczających religii w placówkach oświatowych archidiecezji poznańskiej. Dzisiaj już po raz drugi zadajemy sobie dzisiaj pytanie: katecheta w szkole to pracownik czy misjonarz?

Tym razem odpowiedź na to pytanie płynie dla nas z dwóch źródeł; najpierw z dzisiejszej przypowieści o talentach a następnie z Listu apostolskiego Papieża Franciszka w formie „motu proprio” Antiquum ministerium, w którym ustanawia posługę świeckiego katechisty).

1.    PRZYPOWIEŚĆ O TALENTACH (Mt 25,14-30)

Pierwsze źródło przypowieść o talentach (Mt 25,14-30; por. Łk 19,11-27), będąca  zachętą do pomnażania otrzymanych talentów w oczekiwaniu  na powrót Chrystusa na końcu czasów.

a.    Chrystus – przedstawiony tutaj pod postacią pewnego człowieka – udaje się w daleką podróż wstępując do nieba i przekazuje sługom pewne dobra, aby je pomnażali, aż do Jego powrotu.

Przypowieść ta posiada dwie wersje: jedną znajdziemy u ewangelisty Łukasza (19,11-27) a drugą u Mateusza. W wersji Łukasza właściciel przekazuje trzem sługom odpowiednio dziesięć, pięć i jedną minę (mina stanowiła równowartość 100 drachm, to znaczy pół kilograma srebra). Z kolei Mateusz mówi o talentach. Właściciel przekazuje ich pięć, dwa i jeden talent. Tym razem jednak idzie o znacznie większą sumę. Talent bowiem to 6.000 drachm (czyli ok. 35 kg srebra). Trzej mateuszowi słudzy otrzymali więc odpowiednio pierwszy ok. 175 kilogramów srebra, drugi 70 kg srebra a trzeci 35 kilogramów. Przez przekazanie różnych sum przypowieść podkreśla różnorodność darów i charyzmatów, jakie Bóg przekazuje różnym osobom, według swego opatrznościowego planu. Talenty to skarb, jaki Jezus powierzył swoim przyjaciołom na zakończenie swej ziemskiej egzystencji. Skarb, który należy zainwestować, którym należy dzielić się z wszystkimi (por. Benedykt XVI, Skarb, który należy wydać, zainwestować, dzielić z wszystkimi, Anioł Pański – Watykan, 16.11.2008).

Czym innym są dary a czym innym charyzmaty. „Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, 10 innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków” (1 Kor 12,8-1).

Z kolei charyzmaty – zarówno nadzwyczajne, jak również proste i zwyczajne – są łaskami Ducha Świętego, bezpośrednio lub pośrednio służącymi Kościołowi; zostają one udzielone w celu budowania Kościoła, dla dobra ludzi oraz ze względu na potrzeby świata (KKK, 799).

b.    Przypowieść o talentach stara się zwrócić naszą uwagą na to, że bycie dobrym chrześcijaninem nie polega wyłącznie na nieczynieniu zła. Człowiek, który nie pomnaża dobra, jakie znajduje się w jego zasięgu, grzeszy zaniedbaniem. „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy” (Jk 4,17). Tak zatem dzisiejsza przypowieść  ostrzega nas przed zgubnymi skutkami grzechu zaniedbania. Zastanawiając się nad jej wymową dochodzimy do kilku prostych wniosków:

•    Najpierw, że wszystkie nasze talenty i zdolności są darem Stwórcy.
•    Następnie, że nikt na świecie nie jest totalnym beztalenciem. Każdy posiada przynajmniej jeden talent i tylko nieumiejętność rodziców, nauczycieli, katechetów albo lenistwo samego ucznia może przyczynić się do tego, że talent ten zostanie zakopany.
•    Dalej, obdarzając ludzi różną ilość talentów, Pan Bóg – na pierwszy rzut oka – wydaje się niesprawiedliwy, bo sprawia, iż już na starcie ludzie znajdują się w nierównej pozycji. Ostatecznie jednak okazuje się On bardzo sprawiedliwy, dzięki temu, że od każdego z obdarowanych żąda na końcu po równi 100% więcej od tego, czym go wcześniej obdarzył. Od 5 talentów następne 5, od 2 tylko następne dwa a od 1 następny 1 talent.
•    Talent otrzymany przez nas w darze od Boga jest proporcjonalny do osobistych możliwości każdego z nas. Bóg daje człowiekowi tylko tyle talentów, ile jest on w stanie rozwinąć swoimi własnymi siłami („każdemu według jego zdolności”, każdemu według jego własnej dynamiki).
•    Dlatego nie musimy patrzeć zazdrosnym okiem, że inni otrzymali więcej talentów, bo „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej [περισσοτερον] ] od niego żądać będą” (Łk 12,48). Bóg nie żąda od nas rozwijania zdolności, których nie posiadamy (Arystoteles twierdził: „człowiekowi godzi się starać tylko o taką wiedzę, która jest na miarę jego zdolności”).
•    W ten sposób oddaje się prawdę o społeczeństwie, które jest różnorodne. „Człowiek, przychodząc na świat, nie posiada tego wszystkiego, co jest konieczne do jego rozwoju cielesnego i duchowego. Potrzebuje innych. Pojawiają się różnice związane z wiekiem, możliwościami fizycznymi, zdolnościami umysłowymi lub moralnymi, wymianą, z której każdy mógł korzystać, oraz z podziałem bogactw. ‘Talenty’ nie zostały równo rozdzielone. Różnice te są związane z planem Boga, który chce, by każdy otrzymywał od drugiego to, czego potrzebuje, i by ci, którzy posiadają poszczególne ‘talenty’, udzielali dobrodziejstw tym, którzy ich potrzebują. Różnice zachęcają i często zobowiązują osoby do wielkoduszności, życzliwości i dzielenia się; pobudzają kultury do wzajemnego ubogacania się” (KKK, 1936-1937). W każdym społeczeństwie biedni potrzebują bogatych, aby doznali od nich pomocy a bogaci potrzebują biednych, aby mogli okazać się wobec nich wielkodusznością.
•    Będąc wyposażonym w rozum i wolność, każdy z nas bierze osobistą odpowiedzialność za swój własny rozwój, za własne zbawienie. Wspomagany lub krępowany przez rodziców i pedagogów oraz otoczenie, człowiek pozostaje głównym autorem swojego własnego pomyślnego lub niepomyślnego losu.
•    Jedynym sposobem pomnażania talentu jest jego stałe rozwijanie (np. ten, kto posiada talent do gry na pianinie, im więcej ćwiczy, tym większe ma szanse zostać mistrzem). „Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma”.
•    Nie istnieje rozwój talentu z pominięciem wysiłku i cierpienia: „Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując <przybrania za synów> – odkupienia naszego ciała” (Rz 8,22-23).
•    „Po dłuższym czasie [μετα δε χρονον πολυν] powrócił Pan owych sług – czyli Chrystus – i zaczął rozliczać się [συναιρει] z nimi” (Mt 25,19). Dwaj pierwsi słudzy są nagrodzeni za swoją pracę. Ci dwaj słudzy obrócili wszystko co otrzymali na korzyść swego pana, niezależnie od tego, czy na pierwszy rzut oka było to dużo, czy mało. Dlatego zostali nazwani „sługami dobrymi i wiernymi” (w. 21).
•    Trzeci sługa nie myśli o swoim panu, ani o jego pomyślności, ale o własnym bezpieczeństwie: dlatego zakopuje swój talent, aby zwrócić go nienaruszonym. Pan nazywa go „sługą złym i gnuśnym” (w. 26). Poruszający jest fakt, że pan z przypowieści odbiera talent trzeciemu słudze i przekazuje go temu, który już ma pięć. Takie zachowanie wydaje się niespójne z dobrocią i miłosierdziem Boga. Co więcej, pan wskazuje na „bankierów”, jako tych, którzy mogliby pomóc pomnożyć pieniądze. Sens przypowieści zaskakuje w pierwszej chwili i wymaga refleksji z naszej strony.
•    Grzech zaniedbania zaczyna się tam, gdzie rezygnujemy z rozwoju. W dziedzinie wychowania objawia się to m.in. przez zaniedbanie wychowania do inicjatywy, które jest jednym z istotnych elementów ewangelijnej postawy. Wielu sądzi, że do zbawienia wystarczy wystrzeganie się grzechu ciężkiego; sługa leniwy nie uczynił przecież nic złego; oddał właścicielowi otrzymane od niego pieniądze co do grosza. Z punktu widzenia sprawiedliwości wymiennej nie wyrządził Panu Bogu krzywdy. A jednak marnując swój czas – ten najcenniejszy surowiec, jaki istnieje na ziemi – zasłużył na potępienie. Na końcu bowiem – już po naszej śmierci – będziemy sądzeni według ilości pomnożonych talentów; ze zdolności, jakie mogliśmy wykorzystać w twórczy sposób dla budowania królestwa Bożego na ziemi, czyli do pomnażania sprawiedliwości, pokoju i radości w Duchu Świętym (Rz 14,17).
•    Kara za gnuśność nie kończy się na ostrym napomnieniu i odebraniu niewykorzystanego talentu. Sługa leniwy zostaje ponadto ukarany wyrzuceniem „na zewnątrz w ciemności” (Mt 8,12; 22,13). Święty Josemaría mawiał: „Jakże to smutne, kiedy ktoś nie potrafi wykorzystać swoich wielkich lub małych zdolności, które Bóg dał człowiekowi, aby służył ludziom i społeczeństwu! (…). Odgrzeb swój talent! Spraw, żeby przyniósł owoc. Doświadczysz wtedy z radością, że w sprawach Bożych nie chodzi wcale o tego rodzaju efekty, jakie budzą ludzki podziw. Istotne jest tylko to, by oddać wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, pracować pilnie i ustawicznie starać się przynosić dobre owoce” (Przyjaciele Boga, nr 46-47).
•    Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar [περισσευθησεται] mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego [τον αχρειον] wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz [κλαυθμος] i zgrzytanie [βρυγμος] zębów’” (Mt 25,26-30).
•    Wszystkie talenty jakie otrzymaliśmy mają ostatecznie na celu służyć większej chwale Bożej („a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność”).
•    Końcową nagrodą za stuprocentowy rozwój otrzymanych talentów nie jest wcale spoczynek, lecz jeszcze bardziej ambitne zadanie („nad wieloma cię postawię”).

2.    KATECHETA – MISJONARZEM

Drugie źródło odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie pochodzi z Motu Proprio Papieża Franciszka zatytułowanego Antiquum ministerium, czyli Starożytna posługa. (10.05.2021), Wprawdzie w sensie ścisłym dokument ten odnosi się do posługi stałego katechisty w Kościele, po części możemy go odnosić do katechistów już działających w naszej archidiecezji, ale w Opoce jest on aplikowany także do posługi katechetów. W istocie bowiem jego znaczenie jest o wiele szersze.

Ta posługa – w odniesieniu do osób świeckich – wypływa z jednego i tego samego nakazu Chrystusowego: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody,…” (Mt 28,19-20). Tę posługę nauczania narodów Jezus przekazał wszystkim, którzy zostali ochrzczeni. Na mocy otrzymanego Chrztu każdy człowiek staje się uczniem misjonarzem. Każdy ochrzczony niezależnie od swojej funkcji w Kościele i stopnia pouczenia w swojej wierze, jest aktywnym podmiotem ewangelizacji i byłoby rzeczą niestosowną myśleć o schemacie ewangelizacji realizowanym tylko przez kwalifikowanych pracowników, podczas gdy reszta ludu wiernego byłaby tylko odbiorcą ich działań. […] Każdy chrześcijanin – każdy katecheta – jest misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Jezusie Chrystusie.

a.    Posługa katechetów w Kościele jest bardzo starożytna. O pierwszych katechetach jest mowa już na kartach Nowego Testamentu. O „nauczycielach” wspomina Apostoł, pisząc do wspólnoty w Koryncie: „I tak ustanowił Bóg w Kościele naprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli [διδασκαλους], …” (1 Kor 12,28).

Od swoich początków wspólnota chrześcijańska doświadczała tej posługi, która konkretyzowała się w służbie mężczyzn i kobiet, którzy to – posłuszni działaniu Ducha Świętego –  poświęcili swoje życie dla budowania Kościoła. Ta posługa została uznana za nieodzowną dla życia wspólnoty diakonię (1 Kor 12,4-11). Taką posługę w duchu misyjnym świadczy dzisiaj w szkole katechetka lub katecheta.

Nie można zapomnieć niezliczonej liczby świeckich, którzy wzięli bezpośredni udział w krzewieniu Ewangelii poprzez nauczanie katechetyczne. Długi orszak katechetów błogosławionych, świętych i męczenników naznaczył misję Kościoła, z którą warto zapoznać się, ponieważ stanowi obfite źródło nie tylko dla katechezy, ale dla całej historii duchowości chrześcijańskiej.

Katecheta jest powołany, aby być czynnym w duszpasterskiej posłudze przekazywania wiary, która rozwija się na różnych swych etapach: od pierwszego głoszenia, które wprowadza w kerygmat, przez nauczanie, które czyni świadomymi nowego życia w Chrystusie i przygotowuje w szczególności do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej, aż po formację stałą. Jest on zarazem świadkiem wiary, mistrzem i mistagogiem, towarzyszem i pedagogiem, który naucza w imieniu Kościoła. Jest to tożsamość, która tylko poprzez modlitwę, studium oraz bezpośredni udział w życiu wspólnoty może rozwinąć się w odpowiedni sposób i z odpowiedzialnością.
Ważne jest, by katecheci otrzymywali konieczną formację biblijną, teologiczną, duszpasterską i pedagogiczną, aby byli uważnymi głosicielami prawdy wiary oraz by mieli już wcześniejsze doświadczenie katechezy. Wymaga się, aby były to osoby wiernie współpracujące z prezbiterami, dyspozycyjne do wykonywania posługi tam, gdzie jest to konieczne, i inspirowane przez prawdziwy zapał apostolski (Papież Franciszek, List apostolski w formie „motu proprio” Antiquum ministerium, w którym ustanawia posługę świeckiego katechisty).

Troska Kościoła o dzieci i młodzież ma wiele wymiarów i urzeczywistnia się w różnych dziedzinach, ale jej najważniejszym celem pozostaje zaszczepienie najmłodszym chrześcijanom wiary w Chrystusa oraz włączenie ich w życie i misję Kościoła. Temu ma służyć katecheza i nauczanie religii w szkołach.

b.    Być misjonarzem w szkole znaczy uczyć sztuki życia chrześcijańskiego. To znaczy: mam odpowiedź na wasze najważniejsze pytanie; wskazuję wam drogę życia, drogę szczęścia, więcej – ja sam jestem Drogą – mówi Pan Jezus. Najgłębszym ubóstwem jest nieumiejętność doznawania radości, znużenie życiem, postrzeganym jako bezsensowne i wewnętrznie sprzeczne. Ten rodzaj ubóstwa występuje dziś powszechnie w bardzo różnych postaciach zarówno w społeczeństwach materialnie zamożnych, jak i w krajach ubogich. Nieumiejętność doznawania radości jest skutkiem i zarazem źródłem nieumiejętności kochania, rodzi też zawiść, chciwość i wszelkie wady, które sieją zniszczenie w życiu jednostek i w świecie. Jeżeli sztuka życia pozostaje nieznana, wszystko inne zawodzi. Ta sztuka nie jest jednak przedmiotem badań nauki: może ją przekazać tylko ten, kto jest uosobioną Ewangelią, kto jest katechetą – misjonarzem – uczył kard. Ratzinger.

Kościół – mówił on – zawsze ewangelizuje i nigdy nie przerwał ewangelizacji. Każdego dnia sprawuje misterium eucharystyczne, udziela sakramentów, głosi słowo życia, czyli słowo Boże, podejmuje dzieła sprawiedliwości i miłosierdzia. Ta ewangelizacja przynosi owoce: daje światło i radość, wskazuje drogę życia wielu ludziom; wielu żyje — choć często o tym nie wie — dzięki światłu i ciepłu, jakie promieniują z tej nieustannej ewangelizacji. Mimo to jesteśmy świadkami postępującego procesu dechrystianizacji .Oprócz ludzi wierzących i praktykujących mamy w Kościele osoby wierzące niepraktykujące i praktykujące a niewierzące.

W takiej chwili pojawia się w nas pokusa niecierpliwości. Pokusa dążenia do natychmiastowego, wielkiego sukcesu, pokusa wyścigu do wielkich liczb. To wszakże nie jest metoda Boża. Do Królestwa Bożego, a więc także do ewangelizacji odnosi się przypowieść o ziarnku gorczycy (Mk 4,31-32). Królestwo Boże rozpoczyna się wciąż na nowo od tego znaku. Wielkie sprawy zawsze zaczynają się od małego ziarenka, a masowe ruchy są zawsze nietrwałe.

Idźmy jednak krok dalej. Jezus nauczał w dzień, a w nocy się modlił — ale to jeszcze nie wszystko. Całe Jego życie było — jak to pięknie pokazuje Ewangelia św. Łukasza — wędrówką ku krzyżowi, było drogą do Jerozolimy. Jezus nie odkupił świata pięknymi słowami, ale swoim cierpieniem i śmiercią. Jego męka jest niewyczerpanym źródłem życia dla świata. Krzyż należy do tajemnicy Boga, jest wyrazem Jego miłości „do końca” (J 13,1). Naśladowanie Chrystusa przez katechetkę lub katechetę misjonarza to udział w Jezusowym krzyżu, zjednoczenie z Jego miłością, uczestnictwo w przemianie naszego życia, która prowadzi do narodzin nowego człowieka, stworzonego zgodnie z Bożym zamysłem (por. Ef 4, 24). Kto pomija krzyż, pomija istotę chrześcijaństwa (por. 1 Kor 2, 2); (kard. Joseph Ratzinger, Referat na temat katechezy jako formy ewangelizacji – 9.12.2000).

ZAKOŃCZENIE

Panie Jezu, Boski Nauczycielu, dziękujemy Ci za zaufanie, jakim obdarzasz katechetki i katechetów archidiecezji poznańskiej, powołując ich do uczestniczenia w nauczycielskiej misji Kościoła. Dodawaj im sił, aby ci, którzy poświęcili swoje życie dla budowania Kościoła, niestrudzenie, każdego dnia uczyli dzieci i młodzież sztuki życia chrześcijańskiego i prowadzili ich do Ciebie – źródła szczęścia. Amen.

 

fot. archpoznan.pl