Spotykamy się dzisiaj z Chrystusem na Eucharystii, medytując nad treścią dzisiejszych czytań liturgicznych. Wspólnym tematem tych wszystkich czytań jest słowo „ekonomia”. To greckie słowo [οικονομια] oznacza „władzę, prawo zarządzania, administrowania, gospodarowania domem [οικος], świątynią, miastem, lub rodem”.

Każde z tych czytań i pojawiające się tam osoby, ilustrują inny rodzaj „ekonomii”. Starotestamentalny Eliakim jest tam reprezentantem ekonomii dotyczącej spraw materialnych. Piotr Apostoł jest ekonomem spraw duchowych. Bł. Wincenty Kadłubek jest ekonom spraw duchowych i materialnych.

  1. ELIAKIM – EKONOM SPRAW MATERIALNYCH 

Pierwsza z wymienionych osób nazywa się Eliakim i jest to ekonom króla Ezechiasza (728-699); (Iz 22,15-25).

Pojawia się on w roku 701 przed Chr. – jako delegat króla Ezechiasza – do rozmów z poselstwem króla asyryjskiego, które to poselstwo zamierza nakłonić mieszkańców Jerozolimy do poddania się (2 Krl 18,13-15). Wraz z ekonomem Eliakimem [῾Ελιακὶμ υἱὸς Χελκίου ὁ οἰκονόμος], czyli zarządcą królewskiego pałacu pojawia się też osoba Szebny, będącego królewskim pisarzem [Σωμνὰς ὁ γραμματεὺς]. Obaj, Eliakim i Szebna, należeli wówczas w Jerozolimie do najbardziej znaczących urzędników królewskich, dziś nazwalibyśmy ich ministrami (por. 1Krl 4,2-6).

a. Niestety Szebna był rzecznikiem uzależnienia Judei od Asyrii (Iz 22,18b). Poza tym okazał się on człowiekiem skorumpowanym, który nie tyle zabiegał o dobro królestwa, ile o własne dobro (Iz 22,15-18). Główną jego troską było gromadzenie pieniędzy na kolekcję wspaniałych rydwanów oraz budowę własnego mauzoleum. Prorok Izajasz skrytykował Szebnę i zapowiedział jego upadek: „Oto Pan zrzuci cię, człowiecze, z wielkim rozmachem i uchwyci cię jednym chwytem, i tocząc cię zwinie w kłębek jak piłkę, [rzucając] po ziemi przestronnej. Tam umrzesz i tam pójdą pojazdy, z których się chlubiłeś  […] „strącę cię z twego urzędu [ἐκ τῆς οἰκονομίας σου] i przepędzę cię z twojej posady” (Iz 22,17-18.19).

Była to kara za korupcję, która nie jest obca także czasom współczesnym. „Jednym z najpoważniejszych wynaturzeń systemu […] jest korupcja władz publicznych, sprzeniewierza się ona bowiem jednocześnie zasadom moralności i normom sprawiedliwości społecznej; szkodzi on prawidłowemu funkcjonowaniu państwa, wpływając negatywnie na stosunki pomiędzy rządzącymi a rządzonymi; powoduje wzrost nieufności do instytucji publicznych, stanowi przyczynę postępującej niechęci obywateli do polityki i jej przedstawicieli, co z kolei pociąga za sobą osłabienie instytucji. Korupcja wykrzywia u samych podstaw rolę instytucji przedstawicielskich, ponieważ wykorzystuje je jako teren politycznej wymiany wzajemnych roszczeń oraz przysług osób protegowanych i uwikłanych w zależności rządzących. W ten sposób decyzje polityczne wspierają partykularne cele tych osób, które dysponują środkami, aby na nie wpływać, uniemożliwiając tym samym realizowanie wspólnego dobra wszystkich obywateli” (Kompendium Nauki Społecznej Kościoła, 411). Istota grzechu administracji polega na przekonaniu, że ekonomia nie potrzebuje brać pod uwagę aspektu moralnego załatwianych spraw.

b. Na miejsce ukaranego Szebny, władzę kluczy otrzymuje więc Eliakim [ὁ οἰκονόμος], ekonom, albo prościej mówiąc minister finansów. Był to człowiek pobożny i sprawiedliwy, skoro sam Bóg nazwał go swoim „sługą” (Iz 22,20). „Tegoż dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza. Oblokę go w twoją tunikę [τὴν στολήν], przepaszę go twoim pasem [τὸν στέφανόν σου], twoją władzę [κράτος καὶ τὴν οἰκονομίαν σου] oddam w jego ręce. On będzie jak ojciec dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla mieszkańców Judy. Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zakluczy, gdy on zakluczy, nikt nie otworzy” (por. Iz 22,20-22).

Gest wkładania klucza na ramię obejmującego swój urząd ministra wskazuje na moment jego inwestytury. Klucz był symbolem władzy, jakiej Eliakim miał stać się wykonawcą. Ale może to być proste stwierdzenie przekazania komuś konkretnej władzy (por. Iz 9,5). Eliakim z woli Bożej objął przeznaczony dla niego urząd. Będzie on troszczył się o dobro wspólne wszystkich, a władza, złożona w jego ręce, nie będzie służyła korupcji, lecz stanie się pełną chwały służbą Bogu.

W końcu jednak, również ten ekonom upadnie, gdy lud judzki złoży całą swoją nadzieję w Eliakimie zamiast w Bogu. Inaczej mówiąc, nie wystarczy mieć sprawiedliwego ministra, aby uchronić się od nieszczęść. Bogu musi zaufać nie tylko polityk, ale także sam naród.

  1. PIOTR – EKONOM SPRAW DUCHOWYCH

Druga postać to Piotr Apostoł, czyli ekonom od spraw duchowych. „Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: ‚Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?’. W odpowiedzi na to pytanie Piotr wyznaje: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego!” Piotr składa wyznanie wiary w imieniu swoim i apostołów. Wyznanie, które  nie zrodziło się z ludzkich kalkulacji Piotra, ale pochodziło od Ducha świętego.

a. Jezus na to odpowie: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16,17-19).

Związywanie” i „rozwiązywanie” – o jakim mówi Pan Jezus –  oznaczało w języku rabinów wydawaniu decyzji dotyczącej autentyczności jakiegoś nauczania. „Związać” znaczyło „ogłosić nauczanie tego człowieka jako zabronione”, a „rozwiązać” znaczyło „ogłosić je jako dozwolone”. Te same pojęcia judaizm stosował w odniesieniu do władzy sądowniczej („wiązać” znaczyło ekskomunikować kogoś a „rozwiązać” to zdjąć z kogoś ekskomunikę).

Tak więc Piotr – który uznał w Jezusie Mesjasza i Syna Bożego – będzie sprawował na ziemi władzę (ekonomię zbawienia), której decyzje będą potwierdzone w niebie. Będzie kierował wspólnotą kościelną, podejmując konieczne decyzje tak w dziedzinie nauczania, jak i w dziedzinie sądowniczej. Piotr i jego następcy będą czuwali nad głoszeniem słowa Bożego, nad sprawowaniem sakramentów i liturgii, nad dyscypliną i życiem chrześcijańskim w Kościele. Taka funkcja zakłada szczególne towarzyszenie Ducha Świętego, które – w pewnych ściśle określonych przypadkach – obejmie także przywilej nieomylności. W tych to dziedzinach winniśmy zachowywać posłuszeństwo papieżowi (por. Uwagi Kongregacji Nauki Wiary. Prymat następcy Piotra w tajemnicy Kościoła, 10).

Podobną władzę otrzymają później także apostołowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 18,18) oraz „Przekazuję wam Królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec: abyście w Królestwie moim […] zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (Łk 22,29-30; por. Mt 18,18).

b. Ale oprócz władzy nauczania i sądzenia Piotr otrzyma też władzę pasterską. O tej władzy mowa podczas spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem nad jeziorem Genezaret (J 21,1-14). Tam Zbawiciel zwraca się znowu do Piotra z pytaniem: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?” (J 21,15). Tym pytaniem Zmartwychwstały Pan wyraźnie wyróżnia Piotra, a nawet w jakimś stopniu przeciwstawia go innym uczniom. Po każdej pozytywnej odpowiedzi Piotra pada polecenie Chrystusa: „Paś baranki moje”, „paś owce moje”. Tym razem misja Piotra ma polegać na pasterskiej trosce o owczarnię Chrystusa; najpierw o jego trosce nad „barankami”, czyli nad pasterzami stada a następnie nad „owcami”, tj. nad wiernymi. Tymi słowami – w zamian za większą miłość – Chrystus przekazuje Piotrowi władzę pasterską nad tymi, którzy uwierzyli w Niego i w Jego zbawcze posłannictwo (por. kard. Stanisław Nagy, Ty jesteś Piotr, czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój). Władza pasterska Piotra różni się od władzy nauczycielskiej i sądowniczej tym, że polega ona przede wszystkim na trosce o zagubionych i zranionych członków Kościoła (Łk 15,5).

Umiejętności sprawowania władzy nauczycielskiej, sądowniczej i pasterskiej – jak uczy drugie dzisiejsze czytanie – Piotr i jego następcy nie nabywają dzięki swoim ludzkim zdolnościom. Dla owocnego sprawowanie władzy kluczy nie wystarczy własna inteligencja ani osobiste uzdolnienia każdego z papieży: „Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko” – głosi Apostoł Paweł w Liście do Rzymian (Rz 11,36). Gdyby było inaczej, czy Piotr i jego następcy mogliby przypisać sobie prawo do decydowania o losach całego Kościoła? Mogą to robić tylko dlatego, ponieważ ich wiedza pochodzi przede wszystkim „z góry”, z „głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga” (Rz 11,33). Stąd Ubi Petrus, ibi ecclesia, ale też Ubi ecclesia, ibi Petrus; „Gdzie Piotr tam Kościół” oraz „Gdzie Kościół tam Piotr”.

A jednocześnie wiemy, że w historii papiestwa nie brakowało ludzkich błędów a nawet poważnych  uchybień. Już sam Piotr uznał, że jest grzesznikiem, a mimo to on, słaby człowiek, został wybrany jako „skała”, aby dla każdego stało się oczywiste, że zwycięstwo Piotra nie jest wynikiem wysiłków ludzkich, ale że należy ono tylko do Chrystusa. To Chrystus pragnie nieść swój skarb poprzez wieki w kruchych naczyniach. W ten sposób ludzka słabość staje się znakiem prawdziwości Bożych obietnic (por. Uwagi Kongregacji Nauki Wiary. Prymat następcy Piotra w tajemnicy Kościoła, 15).

Nasze posłuszeństwo Piotrowi naszych czasów – właściwe osobie wierzącej – polega najpierw na przylgnięciu do słowa Bożego, przez które Bóg objawia i udziela siebie samego, i poprzez które codziennie odnawia swoje przymierze miłości. Z tego słowa Bożego wytryska życie, które każdego dnia przekazuje się na nowo. Stąd też człowiek wierzący – posłuszny papieżowi – szuka od rana żywego i trwałego kontaktu ze słowem Bożym, rozważając je i zachowując w swoim sercu jako skarb; czyniąc je rdzeniem każdego czynu i podstawowym kryterium każdego swego wyboru. Natomiast u schyłku dnia konfrontuje się z nim, wielbiąc Boga za to, że mógł oglądać spełnianie się słowa odwiecznego w małych wydarzeniach własnej codzienności, powierzając potędze słowa Bożego wszystko, co pozostało jeszcze do spełnienia.

Kto okazuje posłuszeństwo władzy piotrowej, ten zawsze pełni wolę Boga. Nie dlatego, że to polecenie władzy jest bezwzględnie zgodne z wolą Bożą – jak uczy św. Augustyn –  ale dlatego, że jest wolą Boga, aby okazywało się posłuszeństwo temu, kto stoi na czele wspólnoty. Papież nie ma takiej władzy, aby coś wymusić na człowieku wierzącym. Jego „siła” natomiast polega na przekonywaniu ludzi, aby zrozumieli, że jesteśmy na właściwej drodze i że jesteśmy razem. Słuchając głosu papieża Franciszka jesteśmy zjednoczeni z Piotrem naszych czasów, ale także z jego następcą, którego imienia jeszcze nie znamy.

  1. BŁ. WINCENTY KADŁUBEK (1160-1223)

Trzecia postać to Mistrz Wincenty Kadłubek, ekonom spraw materialnych i duchowych. Wincenty urodził się około 1160 roku w Karwowie (obecnie województwo świętokrzyskie) w rodzie Różyców. Przydomek „Kadłubek”, który do dzisiaj nieodłącznie towarzyszy bł. Wincentemu pojawił się dopiero za czasów Jana Długosza. Do tego czasu określano go jako Filus Cadlubonis, czyli syn Kadłuba, jak nazywano jego ojca. Długosz dokonał zdrobnienia tego miana na „Kadłubek” (Vincentius Kalubkonis), czyniąc je poniekąd jego imieniem własnym.

a. Od najmłodszych lat towarzyszyła mu nauka. Początkowo chodził do szkoły w okolicznej Stopnicy, później do szkoły katedralnej w Krakowie. A potem – dzięki znajomości z księciem Kazimierzem Sprawiedliwym i jego wsparciu – wyjechał na studia do Bolonii i Paryża i zdobył tam tytuł magistra, mistrza. Przebywał tam dość długo, możliwe, że jeszcze zanim został kapłanem.

Po powrocie do ojczyzny został notariuszem, a później kanclerzem dworu Kazimierza Sprawiedliwego. Były to głównie sprawy z zakresu ekonomii materialnej, tam też pojawia się jego imię po raz pierwszy w roku 1189 jako świadka na dokumencie tegoż władcy.

Jak sam przyznał w prologu, do spisania dziejów narodu skłonił go tenże książę Kazimierz Sprawiedliwy. Za cel swojej pracy obrał sobie takie ukazanie losów i czynów przodków, aby podać potomności przykłady, z których „rodzą się wszelakie czyny bohaterskie i dowodzące zacnego charakteru”. Jego Chronicon Polonorum stało się arcydziełem literatury tamtego okresu. Niedługo po swoim powstaniu odsunęło w cień kronikę Galla Anonima, stając się podstawowym źródłem historii ojczystej dla późniejszych dziejopisarzy. Korzystali z niego, m.in. Wincenty z Kielczy, a także autor  Kroniki wielkopolskiej, Kroniki polsko-śląskiej, Jan Długosz i Jan z Dąbrówki. Jeszcze w XVI wieku opierał się na nim Marcin Kromer, tworząc swoją wersję historii ojczystej.

Wincenty Kadłubek to postać kluczowa dla myślenia o wczesnych losach naszego państwa i polskiej historiografii. Jego Kronika powstała – jak sam pisał – z miłości do ojczyzny i literatury starożytnej. Na podstawie kronik Galla Anonima spisał on dzieje Polski od czasów panowania Mieszka I do Bolesława Krzywoustego, dodając motywy baśniowe. Jego autorskie treści dotyczyły okresu rozbicia dzielnicowego. Dzięki niemu znamy początkowe dzieje królestwa polskiego, to należy mu również oddać hołd za swoiste „opowiadanie Polski” – zarówno przez silnie odciskający się na jego myśleniu antyczny pryzmat, jak i przez zaszczepienie pojęcia res publica – fundamentalnego elementu polskiej tożsamości.

Kadłubek był człowiekiem bardzo dobrze wykształconym. Z lekkością poruszał się w obrębie kanonu dzieł, których kopie przetrwały do jego czasów. Dobrze odnajdywał się w pismach latona i Arystotelesa, Cycerona, Owidiusza, Lukana, Makrobiusza, Boecjusza. Ci wszyscy autorzy stali się dla niego wzorcem do snucia własnej narracji. Przez długi czas Kronika polska była niedoceniana, traktowana jako rodzaj zwykłej historiografii z elementami baśniowymi i mitycznymi, gdy tymczasem dzieło to jawi się nam dziś jako arcypolityczny traktat fundujący podstawy swoistej koncepcji państwa prawa.

Co warto odnotować, Mistrz Wincenty, to kronikarz, który świadomie nie wybierał za cel swojego dzieła opowiadania losów dynastii, lecz dzieje państwa, struktur i instytucji, ich trwania i rozwoju. Jest to iście propaństwowe ujęcie, które wyłamuje się z powszechnego ujmowania dziejów jedynie przez pryzmat panującego rodu. On zdaje się szukać czegoś trwalszego, pewnej formy organizującej życie Polaków i – jak filozof polityki – szuka jej zasad i początków.

Bardzo frapująco wygląda zarysowany przez autora Kroniki polskiej rys charakteru narodu. Jesteśmy – wedle Mistrza – od prapoczątków przywiązani raczej do cnoty, dzielności ducha i hartu ciała niż do bogactw. To sprawiedliwość i zgoda społeczna – wykuwana w obrębie zatroskanych o los dobra wspólnego obywateli – stanowią najwyższą wartość. W dialogu z obywatelami pierwszy król Polaków ustanawia prawa łączące sprawiedliwość z miłosierdziem (Jan Czerniecki).

On też jako pierwszy użył słowa patria. Ojczyzna i służba ojczyźnie, poświęcenie dla ojczyzny było przez niego po wielokroć omawiane i z prawdziwą pasją analizowane. Na przełomie wieku XII i XIII po raz pierwszy połączył on postawy patriotyczne ze wspólnotą narodową. Bohaterem jego Kroniki są nie tyle poszczególni władcy, ile dumny naród Lechitów, bo takim mianem nazywał go mistrz Wincenty, nawiązując do pranazwy naszej wspólnoty etnicznej. Nasza historia zaczyna się wtedy, gdy Krak nadaje prawa wspólnocie politycznej Lechitów. Prawa, które podporządkowują sobie tak władcę, jak i obywateli (prof. Andrzej Nowak).

b. W roku 1206 Wincenty został prepozytem (przełożonym) kapituły kolegiackiej w Sandomierzu. Prawdopodobnie przeniósł się tam wraz z dworem księżny Heleny, wdowy po  księcia Kazimierza. W każdym razie nadal prowadził prace nad Kroniką. Śmierć biskupa Pełki sprawiła, że po kilkunastu latach wrócił do Krakowa, ponieważ – jak się okazało – był jednym z głównych pretendentów na biskupstwo krakowskie.

Wyłoniono dwie kandydatury: Wincentego Kadłubka i płockiego biskupa Gedkę. Papież – w bulli z 28 marca 1208 roku – opowiedział się za Wincentym. Wybór ten nabrał wielkiej wagi w Kościele w Polsce, po raz pierwszy bowiem wyboru biskupa dokonała kapituła, a nie panujący książę, co w przyszłości dało papieżowi możność zatwierdzania najgodniejszego kandydata na biskupa. Odtąd bp Wincenty stał się niezłomnym szermierzem reformy kościelnej, zaplanowanej przez papieża Innocentego III. Tym razem stał się ekonomem, głównie zarządcą spraw duchowych.

W kwietniu 1213 roku papież Innocenty III zwołał – na dzień Wszystkich Świętych roku 1215 – sobór powszechny, który później okazał się jednym z najdonioślejszych w dziejach Kościoła i przeszedł do historii jako IV Sobór Laterański. Już 24 czerwca 1213 roku episkopat polski zjechał do Sieradza, celem przemyślenia sytuacji Kościoła w kraju i przygotowania materiałów do Rzymu. Wincenty brał udział w tym spotkaniu. Drugi synod poświęcony tej sprawie odbył się w Wolborzu w połowie 1215 roku. Wtedy też ustalono ostateczny skład polskiej delegacji, w skład której mieli wejść: metropolita gnieźnieński Henryk, biskup krakowski Wincenty, włocławski Barton, wrocławski Wawrzyniec i lubuski Wawrzyniec.

Uchwały IV Soboru Laterańskiego dochowały się w postaci siedemdziesięciu kanonów. Wprowadzono wówczas obowiązek spowiedzi i Komunii wielkanocnej, zaostrzono przepisy odnoszące się do konkubinatów oraz przepisy dotyczące karności kościelnej, zwłaszcza celibatu duchownych. Sobór zalecał też doroczne synody prowincjalne i diecezjalne.

Następnie Rocznik Kapitulny Krakowski nadmienia zwięźle: „1218 – Wincenty, biskup krakowski, rezygnuje z urzędu. Następuje po nim Iwo i arcybiskup Henryk konsekruje go na biskupa krakowskiego”. Późniejszy Rocznik Sędziwoja podkreśli dobrowolność tej decyzji: sponte cessit. Z pewnością na jego decyzję opuszczenia biskupstwa składało się wiele czynników, z których nie można wykluczyć czynników zewnętrznych ani wewnętrznych. Druga dekada XIII stulecia charakteryzuje się w Polsce rozkładem dawnej monarchii Bolesławów i coraz głębszym rozbiciem, niezgodą między książętami. Od strony wewnętrznej bp Wincenty miał zamiłowanie do ascezy i kontemplacji, do cichej pracy intelektualnej, a tego na pewno brakowało mu podczas piastowania urzędu biskupiego.

c. Po latach kierowania biskupstwem krakowskim – za pozwoleniem papieża Honoriusza III – zrzekł się więc urzędu biskupiego i wstąpił do klasztoru cystersów w Jędrzejowie. Zgodnie z regułą mnichów, zostawił cały swój majątek przynależnego mu z racji biskupstwa i – jak podają źródła – boso i pieszo przyszedł do klasztoru. Spędził tam pięć lub sześć ostatnich lat swojego życia, w ciągu których pisał czwartą część Kroniki. Zdaniem badaczy – część najciekawszą, bo opisywała ona wydarzenia, w których Kadłubek brał osobiście udział.

Wincenty zwany Kadłubkiem zmarł w środę 8 marca 1223 roku. Ciało niegdysiejszego pasterza diecezji krakowskiej – który w momencie śmierci mógł liczyć sobie ok. 78 lat – zostało złożone w kościele klasztornym w Jędrzejowie, w osobnym grobie pośrodku chóru. Nie przewieziono go do Krakowa i nie złożono w katedrze na Wawelu, bo prawdopodobnie Wincenty wyraził wolę bycia złożonym po śmierci w konsekrowanej przez siebie świątyni jędrzejowskiego opactwa. Pamięć o miejscu pochowania świątobliwego biskupa przetrwała stulecia, a po niedługim czasie zaczęto go czcić i przyzywać jego wstawiennictwa u Boga (opr. G. OCist.). Do czego wzywa każdego z nas bł. Wincenty? Z pewnością – niezależnie od stanu prowadzonego życia duchownego, zakonnego czy świeckiego – wzywa do sumiennej współpracy z otrzymanymi od Boga charyzmatami.

ZAKOŃCZENIE

Na koniec więc, módlmy się: Boże sprawiedliwy i miłosierny, Ty raczyłeś powołać bł. Wincentego ze stolicy biskupiej do zakonu cystersów, gdzie – oddając się wyłącznie Tobie – doszedł do tak wielkiej doskonałości, iż stał się wzorem pokory i całkowitego oddania się woli Bożej. Prosimy Cię, okaż nam swoją hojność i ześlij nam obfite łaski konieczne do upragnionej i od dawna oczekiwanej kanonizacji. Amen.